- 1 Zamkną przystanek SKM na pół roku (74 opinie)
- 2 Ruszył rozruch spalarni na Szadółkach (135 opinii)
- 3 Nawałnica wycięła spory kawałek lasu (163 opinie)
- 4 Szukają świadków... zderzenia rowerzystów (264 opinie)
- 5 Po pożarze hali. Zakaz kąpieli do piątku (169 opinii)
- 6 Gwałtowna ulewa nad Trójmiastem (326 opinii)
"Rybak" w sieci (intryg)
Akwarela powtarzająca motywy obecne w kilkunastu pracach Leona Wyczółkowskiego (na zdjęciu u góry po prawej stronie, obok obrazu olejnego, będącego dziś w zbiorach Muzeum Narodowego w Krakowie) pojawiła się na rynku dzieł sztuki przed trzema laty.
Prywatny właściciel proponował jej kupno Muzeum Wyczółkowskiego w Bydgoszczy, domom aukcyjnym w Warszawie, Krakowie, Sopocie i w Gdańsku. Cena spadała od 150 do 100 tys. zł.
Nikt jednak nie zdecydował się na zakup dzieła nieznanego wcześniej na rynku, bo "będącego od zawsze w zbiorach rodzinnych". Pomimo ekspertyzy stwierdzającej autentyczność obrazu, dla rzeczoznawców sprawa była jasna: to falsyfikat. Żaden z nich jednak nie wykonał dokładnej, naukowej analizy dzieła.
Kupiec w końcu się znalazł: po rocznych negocjacjach zostało nim Muzeum Narodowe w Gdańsku. Opracowana na zlecenie sprzedającego kilkunastostronicowa ekspertyza wykonana przez prof. Jerzego Malinowskiego z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu przekonała o autentyczności obrazu nie tylko gdańskich muzealników, ale także Ministerstwo Kultury, które dofinansowała kupno "Rybaka". Za obraz zapłacono 80 tys. zł., z czego 65 tys. pochodziło z Ministerstwa Kultury, a pozostałe 15 tys. od marszałka województwa pomorskiego.
Dziś, gdy Muzeum Narodowe w Gdańsku pokazuje "Rybaka" jako "dzieło miesiąca", wraca temat autentyczności tego obrazu. W sobotę sprawę opisały dziennikarki bydgoskiej redakcji "Gazety Wyborczej", cytując marszandów sztuki negujacych autentyczność akwareli. - Sądzę, że ten artykuł powstał z inspiracji osoby, która najprawdopodobniej odgrywa się na pani kustosz Iwonie Ziętkiewicz, pod której opieką jest "Rybak" - uważa dyrektor Muzeum Narodowego w Gdańsku Wojciech Bonisławski.
Dyrektor powiedział nam, że chodzi o jego podwładnego, który starał się o posadę w muzeum Okręgowym im. Leona Wyczółkowskiego w Bydgoszczy. W komisji, która odrzuciła jego kandydaturę zasiadała m.in. właśnie Iwona Ziętkiewicz. - Myślę, że mamy tu do czynienia z osobistą zemstą - dodaje Bonisławski.
Przez dwa dni podawaliśmy, że chodzi najpewniej o zwolnionego przed kilkoma tygodniami zastępcę dyrektora MN Krzysztofa Izdebskiego. Ta informacja okazała się jednak nieprawdziwa. Za pomyłkę przepraszamy wszystkich zainteresowanych.
Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że to dziennikarki właśnie bydgoskiej redakcji opisały przypadek gdańskiego obrazu. Dlaczego? Mówi dyrektor muzeum: - Z tego co wiem, znający całą sprawę dziennikarze gdańskiej redakcji "Gazety" podchodzili z dystansem do tego tematu. Niewykluczone nawet, że złagodzili wydźwięk artykułu swoich bydgoskich koleżanek.
Abstrahując od muzealnych zawiści, w sprawie gdańskiego "Rybaka" pozostaje jednak kilka pytań. Dlaczego muzeum nie zamówiło własnego badania potwierdzającej autentyczność obrazu, lecz oparło się na ekspertyzie dostarczonej przez sprzedającego? - A dlaczego mielibyśmy podważać autorytet najwybitniejszego w Polsce fachowca od Wyczółkowskiego? - odbija piłeczkę dyrektor Bonisławski.
Jego zdaniem to, że ekspertyza powstała na zamówienie sprzedającego, w niczym nie podważa jej wiarygodności. - Ekspert bierze na siebie odpowiedzialność na rzetelność ekspertyzy. Czy tylko taką, że w razie jej obalenia traci swoją reputację? Dyrektor Bonisławski starannie waży słowa, ale przyznaje, że gdyby na skutek wadliwej ekspertyzy kupiono obraz, który okazałby się falsyfikatem, można by od eksperta domagać się odszkodowania w procesie sądowym.
Choć dyrektor MN wierzy w fachowość ekspertyzy prof. Malinowskiego, postanowił zamówić dodatkowe badanie technologiczne akwareli, czyli sprawdzić m.in. sam obraz, podobrazie, skład chemiczny farb. Prośba o wycenę takiego badania została już wysłana do specjalistów z Uniwersytetu im Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Czy to, że badanie zostanie wykonane w macierzystej uczelni prof. Malinowskiego nie zmniejszy jego wiarygodności? - Oczywiście, że nie - żywo zaprzecza dyrektor Bonisławski. - Po pierwsze pracownie techniczne działają niezależnie od pracowni merytorycznych. Po drugie nikt nie mógłby sobie pozwolić na naciąganie własnych ekspertyz. Po trzecie wreszcie, idąc tym tokiem myślenia, nie moglibyśmy korzystać z żadnych polskich ekspertów, ponieważ wszyscy znają profesora Malinowskiego.
Nie wiadomo jeszcze kiedy kolejna eksperyza "Rybaka" będzie gotowa.
Miejsca
Opinie (77) ponad 10 zablokowanych
-
2007-11-13 13:30
malarz (1)
Wyczólkowski miał to do siebie, że ogromnie lubiał jeden motyw rysowac, malowac w przeróznych technikach. I jak każdy artysta, nie "kopiował wiernie tego juz poprzednio stworzył. Tego "Rybaka Na Tle sieci" jest wiecej niz tylko te pokazane obrazki. Wyobrazam sobie jak teraz, w grobie Leos sie śmieje z psikusa jakiego spłatal "fachowcom" od obrazków. Ta gdańska akwarelka wydaje sie oparta na brązowym malunku z 1908 roku. Tylko mnie nie mordujcie za te słowa, bo co mozna powiedziec na podstawie internetowych reprodukcji.
- 0 0
-
2007-11-13 13:33
wszystko! tu sami eksperci (wirtualni)
i jeszcze za darmo- 0 0
-
2007-11-13 13:44
A ile podejrzeń:-) Aż gęsto.
- 0 0
-
2007-11-13 14:29
Rybak
Proszę Państwa obraz należy sprawdzić,
a jeśli są wątpliwości - niechybnie
chodzi o kasę.
Co do pana Bonisłwskiego to hmmm.......- 0 0
-
2007-11-13 16:08
Inna dyskusja na ten temat
- 0 0
-
2007-11-13 16:13
Jak wyżej
Link:http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=902&w=71791899
- 0 0
-
2007-11-13 16:27
Po prawej (2)
to żeczywiście kiepsizna- jako malarz twierdzę że to marna kopia.
- 0 0
-
2007-11-13 16:44
żeczywiście !
rze nikt tego wczesniej nie zauwarzyl!?
- 0 0
-
2007-11-20 08:04
malarz
a może "pokojowy" ?
- 0 0
-
2007-11-13 17:03
"wszyscy" czyli kto?
wszystkie autorytety GW czyli ....?:) ocenili obraz.
Poniżej są dwa zdjęcia panów, bardzo różne w całym kolorycie. Jedno to też pewnie kopia.
Mam wrażenie, że rozgłos i plotki wokół obrazu spowodują duży napływ zwiedzających muzeum!- 0 0
-
2007-11-13 18:29
Czy pani kustosz obroniła już pracę magisterską???
Swoją drogą, któż by się chciał
odgrywać na pani kustosz?
I to w tak beznadziejny sposób.
Sądzę, że staranna ekspertyza
obrazu przechowywanego
w Muzeum Narodowym w Gdańsku
potwierdzi jego autentyczność.- 0 0
-
2007-11-13 19:04
Perełka (1)
"Po trzecie wreszcie, idąc tym tokiem myślenia, nie moglibyśmy korzystać z żadnych polskich ekspertów, ponieważ wszyscy znają profesora Malinowskiego" (wcześniejszy link do artykułu gazety)
Wszyscy rzeczoznawcy którzy do tej pory zanegowali autentyczność dzieła pewnie nie znali jakiegoś profesora Malinowskiego. I podpadli. Niektórzy handlują dziełami sztuki więc groziły by im poważne sankcje. Czy ofertę odrzuconą przez Muzeum im. Wyczółkowskiego w Bydgoszczy nie należało traktować jako ostrzegawczą. A może chcieli rzeczywiście wrobić kustosz z MNG i z oddali przyglądali się zacierając rączki?- 0 0
-
2007-11-13 19:07
a konkretnie, którzy rzeczoznawcy ocenili ten obraz jako fałszerstwo?
- 0 0
-
2007-11-13 19:12
Nazwiska (2)
Tu jest link do artykułu z nazwiskami:
http://www.gazetawyborcza.pl/1,76842,4660215.html- 0 0
-
2007-11-13 20:10
mowa-trawa pod linkiem (1)
Na wstępie zaznaczam, że nie wiem, które obrazy w muzeach są falsyfikatami.
Teraz kilka uwag do artykułu pod podanym linkiem.
Trudno znalezc tak złe zdjecia obrazow jak te z GW. Kto i z czego robił te zdjecia? Amator zrobiłby to lepiej.
I czemu Rybak z Krakowa ma taką dziurę pod nosem?
Kilka nic nie mówiących nazwisk pojawia się w artykule i jakieś zdania - wyrwane z kontekstu?
Na przyklad:
"Różnica wymiarów pozwala przypuszczać, że powstała jako kopia, do której zapewne dodano fałszywą sygnaturę."
???
Albo:
"Olej z Krakowa świeci barwami, malowany jest drobną kreską. Akwarela tymczasem jest w innej tonacji, pociągnięcia pędzla - podłużne."
:D
To, że muzeum w Bydgoszczy nie kupiło obrazu za 150 tys., to żaden argument.
Artykuł w GW został napisany na czyjeś zamówienie, bo przecież nie te paniusie cokolwiek odkryły.
Może zamówienie niedoszłego kupca?
A jeśli GW naprawdę coś "wykryła" (co trafiło jej się jak ślepej kurze ziarno)- to nadał jej ktoś kto wiedział, ale nic nie powiedział o falszerstwie?
Artykuł jest bełkotliwy i coś sugeruje, ale nic nie wnosi.
Na pewno nie wnosi żadnej wiedzy o obrazie.
Natomiast w artykule powtarza się miasto Bydgoszcz. Dziennikarki z Bydgoszczy, muzeum w Bydgoszczy, co nie kupiło obrazu, i dziwne cytaty z rozmowy z kimś z muzeum w Bydgoszczy.- 0 0
-
2007-11-13 20:42
ps
A już widzę, kim jest tajemniczy rzeczoznawca, który dokonał ekspertyzy "na oko".
"Akwarela gwasz na tekturze o wym. 59 na 48 cm kupiona przez Muzeum Narodowe w Gdańsku to falsyfikat" - oznajmiają śmiało bydgoskie dziennikarki wyborczej.
Ktoś jeszcze? czy pozostali zachowują ostrożną rezerwę?- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.