• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Sąd odebrał rodzicom dwumiesięcznego chłopca

Patryk Szczerba
29 stycznia 2013 (artykuł sprzed 11 lat) 
- Najważniejszy w tej sprawie jest nasz syn. Chcemy go odzyskać i żyć jak normalna rodzina. Jesteśmy do tego przygotowani - mówią Karolina i Maciej. - Najważniejszy w tej sprawie jest nasz syn. Chcemy go odzyskać i żyć jak normalna rodzina. Jesteśmy do tego przygotowani - mówią Karolina i Maciej.

Sąd odebrał parze z Gdyni dwumiesięcznego synka, bo uznał, że rodzice nie są w stanie zapewnić odpowiednich warunków do wychowania maluszka. Karolina Piotrowicz i Maciej Nowak, którzy już wcześniej musieli oddać inne dziecko twierdzą, że decyzja była pochopna i niesprawiedliwa.



Czy sąd postąpił słusznie, odbierając rodzicom dziecko?

Sprawa zaczęła się 30 grudnia ubiegłego roku. Dwumiesięczny chłopiec o imieniu Enrique trafił na oddział pediatrii w Szpitalu Morskim PCK w Gdyni z podejrzeniem zapalenia płuc oraz świerzbem. Personel szpitala zaniepokoił nie tylko stan zdrowotny chłopca, ale także zachowanie rodziców, którzy przez pięć dni mieli nie kontaktować się z lekarzami w sprawie stanu zdrowia niemowlaka. Dlatego o tym przypadku postanowili zawiadomić pracowników Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Gdyni.

MOPS ze wsparciem

- 7 stycznia mieszkanie państwa Karoliny i Macieja odwiedził nasz pracownik. Stwierdził, że w mieszkaniu brakuje wielu podstawowych przedmiotów związanych z opieką nad dzieckiem i normalnym bytowaniem, udzielił też partnerom porad dotyczących ewentualnego wsparcia. Rodzice tłumaczyli, że w związku z przeprowadzką nie są jeszcze wyposażeni w najważniejsze artykuły i meble, ale wkrótce je zdobędą - mówi Franciszek Bronk, wicedyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Gdyni.

Dzień później w mieszkaniu w Witawie, gdzie Karolina i Maciej wynajmują kawalerkę, pojawił się kurator, który zapewnił, że dziecko może warunkowo wrócić pod opiekę rodziców.

Mały Enrique, który w szpitalu ostatecznie pozostał do 11 stycznia, potrzebował jednak leków. Rodzice nie byli w stanie ich wykupować, za leki, zdaniem pracowników opieki społecznej, płacił więc kurator, który objął regularny nadzór nad rodziną. Za jego pieniądze trzeba było też kupić inhalator.

- Pracownik socjalny ponownie pojawił się w mieszkaniu 15 stycznia. Dopiero wtedy rodzina poprosiła o pomoc i wsparcie na artykuły pierwszej potrzeby i wyżywienie w kwocie ok. 600 zł. Wiedząc o wątpliwościach kuratora, próbowaliśmy tłumaczyć w sądzie rodzinnym, że rodzice chcą współpracować i zadbać o dziecko. Jednak na podstawie przesłanek związanych nie tylko z warunkami bytowymi, sąd zdecydował o odebraniu dziecka rodzinie - zaznacza Franciszek Bronk.

Dlaczego wcześniej nikt z gdyńskiej opieki społecznej nie reagował? Zastępca dyrektora gdyńskiego MOPS-u twierdzi, że instytucja nie może ingerować w życie rodziny, która sama "nie wyciągnie ręki po pomoc".

Jesteśmy ofiarami

Z taką wersją wydarzeń nie zgadzają się rodzice Enrique. Twierdzą, że zwrócili się o wsparcie do MOPS-u już w końcówce grudnia, jednak nie uzyskali pomocy. Decyzji o kontakcie z opieką społeczną żałują do dziś.

- To MOPS zdecydował o powiadomieniu sądu i sprowadził do naszego mieszkania kuratora, który wcale nie odwiedzał nas regularnie. Był raptem dwa razy i nie jest prawdą, że zakupił nam leki lub inhalator. Zakupiłem je za swoje pieniądze, musiałem się w związku z tym zapożyczać. Liczyliśmy na współpracę, tymczasem za trzecim razem postanowił zabrać nam syna do szpitala, pod pozorem leczenia. Wkrótce okazało się, że synek miał skazę białkową. Nic, co było związane z poprzednią chorobą - tłumaczy Maciej Nowak, ojciec chłopca.

Obydwoje nie ukrywają żalu do instytucji, które miały ich wspierać i pomagać, a okazały się grabarzami ich marzeń o szczęściu. Matka zarzeka, że w szpitalu odwiedzała synka. Problemem mógł być jedynie ich ubiór oraz wygląd.

- Osądzili nas po kilkunastu minutach spotkań i rozmów. Czy ktokolwiek jest w stanie tak szybko dobrze i odpowiednio ocenić drugiego człowieka? Nasze warunki przecież nie zmieniły się od czasu pierwszej wizyty kuratora. Skąd więc takie radykalne działania i decyzje sądu rodzinnego? - pyta Karolina Piotrowicz.

Decyzja zła, ale konieczna

Pytań rodzice mają więcej. Teraz inicjatywa jest jednak po stronie sądu. W uzasadnieniu decyzji o odebraniu chłopca rodzicom można przeczytać m.in., że "leki przez rodziców nie zostały wykupione, w domu nie ma jedzenia ani potrzebnych środków higienicznych, a uczestnik postępowania [ojciec chłopca - przyp. red], mimo iż pracuje, nie jest w stanie zabezpieczyć niezbędnych potrzeb materialnych małoletniego, który przeszedł obustronne zapalenie płuc".

Sąd prawdopodobnie wziął pod uwagę też to, że młodzi rodzice już raz przechodzili podobny dramat. Urodzone w sierpniu 2011 roku dziecko zostało im odebrane i umieszczone w placówce opiekuńczej. Do dziś, jak twierdzą, nikt nie poinformował ich, gdzie mogą go szukać.

- Decyzja na pewno nie była pochopna i dobra, ale konieczna. Cały czas jest szansa, że chłopiec wróci do rodziców. Teraz potrzebna jest ich dobra wola i poprawa warunków bytowych, by razem mogli tworzyć w trójkę szczęśliwą rodzinę - wyjaśnia Rafał Terlecki, wiceprezes Sądu Okręgowego w Gdańsku.

Sąsiedzi na pomoc

Na całą sprawę wyrobiony pogląd mają sąsiedzi z bloku. Twierdzą, że rodzice po raz kolejny padli ofiarą bezduszności urzędników, odbierających dziecko ludziom, którzy nie mają siły protestować. Pomagają, jak mogą, przywożąc stół, lodówkę i pralkę oraz pomagając w remoncie.

- To po prostu biedni ludzie, których los nie oszczędza i stąd te problemy. Są chętni do tego, żeby im pomóc, przychodzą, pukają do sąsiadów, każdy stara się jak może ulżyć im w cierpieniu. Nie poddali się i to najważniejsze. Być może od czasu poprzednich problemów z dzieckiem po prostu dojrzeli - podkreśla Maja Muszyńska, sąsiadka, która działania MOPS-u nazywa barbarzyństwem i skandalem. - Wiem, jak działa ta instytucja. Nie chcą pomagać, dawać szansy, widzieć dobrej woli i chęci zmian u ludzi. Chcą szybko rozwiązywać problemy, bo tak jest najłatwiej - dodaje.

Na razie nie wiadomo, co dalej stanie się z chłopcem. Pracę z Karoliną i Maciejem ma niebawem rozpocząć asystent rodziny z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Gdyni.

- Będzie obserwować rodzinę i mamy nadzieję, że pomoże jej w wyjściu z kryzysu oraz ustali cele na przyszłość, by dziecko mogło wrócić do domu, w którym będzie po prostu bezpieczne - wyjaśnia Franciszek Bronk.

Miejsca

Opinie (1019) ponad 50 zablokowanych

  • ale mają dzieciaki świadomość mediów i ich siły

    podobnie jak para z Sosnowca
    tyle, że w wypadku ich dzieci nikt nie czekał na pojawiający się koło 6 miesiąca życia śliski kocyk..
    Pierwsze dziecko zabrane po miesiącu, drugie - dwumiesięczne oddane do szpitala i nie odwiedzane - fakt był Sylwester, Nowy Rok - myśleli, że się problem rozwiąże...

    • 5 3

  • rodzice (3)

    No jeżeli to już drugie dziecko czyli widać ze rodzicom nie zależy jeżeli nie podjeli do tej pory pracy ps ciekawe czy interesują się wogole pierwszym dzieckiem ?

    • 5 3

    • Pewnie Tylko Dla Zasiłku miedzy innymi Piwko Papieroski najważniejsze a teraz skrucha jak korzyści nie ma ;/ to moje zdanie (2)

      • 2 3

      • (1)

        Dobrze powiedziane DO PRACY wystarczająco że jedni Kradną to i wy nie musicie Mówie O pitolonym POLSKIM RZĄDZIE!!!

        • 3 0

        • jaki on Polski...

          • 0 0

  • Rodzice mają złą hierarchię wartości (1)

    Z tego,co wiem a sama wynajmuję mieszkanie to kawalerka w Witawie stanowi ogromny wydatek. Zamiast poszukać dużo tańszego rozwiązania, w postaci stancji, pokoju, wynajmu w dalszej części Witomina, gdzie ceny są przystępniejsze, wolą mieć pretensje,że nie stać ich na podstawowe leki dla dziecka i musieli się zapożyczać. Po cóż oni zdecydowali się na powołanie tego małego człowieka na świat, skoro sami ze sobą sobie nie radzą?
    Nie świadczy to na ich korzyść.

    • 8 2

    • kolejna "mądra"
      tymożeszmieszkać nawet na działkach ale oni dziecku muszą zapewnić chociaż suchy dach nad głową

      • 0 4

  • Ogol brwii ! ! ! (3)

    Przynajmniej podziel je na dwie czesci

    • 5 4

    • (1)

      Tzw. Monobrew.

      • 1 1

      • Klasyczna mewka :} Taka jak na Trójmiasto pe el

        • 2 2

    • a ty co z ruchu p jesteś że kolesia się czepiasz?
      artykuł jest o kidnaperstwie rządu i jego lokalnych placówek a nie o modzie
      jak sam piszesz "debilu"

      • 4 1

  • To Po co Produkują jeśli nie mogą jednego wychować masakra (1)

    • 3 4

    • Dobrze powiedziane DO PRACY RODACY!!!

      • 1 1

  • A w Sosnowcu nie zabrali...

    • 1 1

  • Chore

    To jest absolutnie chore. Skoro zabierają gdzieś dziecko, to znaczy, że będą płacić za jedzenie, leki itp dla maluszka. Mogliby więc tę kasę dać rodzicom. Dwumiesięczne dziecko potrzebuje matki i mleka. Kropka. Odłączając niemowlę od matki robią dziecku krzywdę, która pozostawi blizny.

    • 5 4

  • to już drugie dziecko jakie zostało im zabrane. i ne chodzi tu o biedę.

    • 6 2

  • dzięki Bogu, że nie Pedro albo Hose (1)

    bo by miał przechlapane w szkole. Enrike jest ok, chociaż...

    • 2 1

    • kiedyś miałam w szkole Denisa, nie miał chłopak łatwo...

      • 1 0

  • "uczestnik postępowania , mimo iż pracuje, nie jest w stanie zabezpieczyć niezbędnych potrzeb materialnych małoletniego, który przeszedł obustronne zapalenie płuc"
    I tyle w temacie. Pod sąd powinni iść wszyscy rządzący, którzy pozwalają na życie w ubóstwie mimo pracy. To wstyd dla Polski, nie dla tych ludzi.
    A tak na marginesie, to 80% emerytów nie stać na leki. może ich powinni internować?

    • 6 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane