• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Skąd się biorą ceny biletów na koncerty?

Jakub Knera
20 marca 2010 (artykuł sprzed 14 lat) 
Niełatwo jest szczelnie wypełnić widzami sale koncertowe, ale niektóym się to udaje. Na zdjęciu ostatni występ Myslovitz. Niełatwo jest szczelnie wypełnić widzami sale koncertowe, ale niektóym się to udaje. Na zdjęciu ostatni występ Myslovitz.

Często narzekamy, że są za drogie, a organizatorom trudno je sprzedać, a kiedy indziej nie sposób ich kupić, mimo pozornie wysokiej ceny. Od czego zależy cena biletów na koncerty naszych ulubionych zespołów?



Czy bilety na koncerty w Polsce są drogie?

Wyjście na koncert to najczęściej niemały wydatek. Bywając na nich regularnie, uszczuplamy sporą część naszego portfela. Często jednak dużo zależy od miejsca, w którym się odbywa, typu wykonawcy i tego czy przyjeżdża do nas z innego polskiego miasta, czy z końca Europy.

- Żeby ocenić koszt pojedynczego biletu, sumuje się takie elementy jak cenę wynajęcia klubu, opłaty dla artystów, catering, promocję wydarzenia i dzieli się je przez średnią ilość osób, która może wejść do klubu - wyjaśnia Michał Kuśnierz ze Smile Reprezent, agencji multimedialnej zajmującej się m.in. organizacją koncertów. - Cena jest niższa jeśli można wynająć klub za darmo, a jego właściciele wiedzą, że będą mieli duże wpływy z konsumpcji przy barze. Jeśli klub pobiera opłatę, koszty wzrastają.

Do artysty trafia ok 60-70 proc. przychodów z organizacji koncertu, a 30-40 proc. idzie na konto organizatorów. Cena zależy od popularności wykonawcy - jeśli to lokalna grupa, która na dodatek gra akurat trasę koncertową, to jest niższa i oscyluje w granicach 10-20 złotych. A jeśli to znany muzyk, którego czasem trzeba ściągnąć z innego kraju, cena wzrasta do kilkudziesięciu złotych.

- W przypadku każdego zespołu jest inaczej - tłumaczy Karol Hebanowski, właściciel klubu Ucho. - Niektóre narzucają ceny, a inne wręcz je ograniczają, bo nie chcą by wejściówki były zbyt drogie.

Cena biletu ma inny wymiar z perspektywy zespołu, który rozlicza się z organizatorami według trzech różnych stawek.

- Jeśli klub ustali stawkę gwarantowaną, to zespół i organizator koncertu dostają określoną sumę, a przychody ze sprzedaży biletów idą do klubu - wyjaśnia Tobiasz Biliński, który prowadzi agencję koncertową Gingerbread. - W przypadku niższej stawki gwarantowanej, zespół dostaje mniejszą sumę, ale jeśli zostanie ona przekroczona, to wszystkie wpływy z biletów idą również na jego konto. Jest jeszcze trzecia opcja, kiedy zespół dostaje wyłącznie przychody z biletów, których cenę ustala sam.

W pierwszym przypadku zespół może mieć np. zagwarantowaną stawkę 600 zł, organizator 150 zł, a zyski z biletów idą na konto klubu. W drugim zespół dostaje mniej, np. 300 zł, ale jeśli ta kwota zostanie przekroczona, przychody z biletów idą do zespołu. Czasem przekroczona stawka jest dzielona po połowie między klub i wykonawcę - wszystko zależy od dobrej woli właściciela klubu i umowy z wykonawcą.

- Ten drugi przypadek ma miejsce najczęściej w przypadku gwiazd - tłumaczy Michał Kuśnierz. - Pewna stawka jest ustalona, a po jej przekroczeniu, kiedy pojawi się wystarczająco dużo osób, wpływy idą też na konto zespołu.

W przypadku koncertów odbywających się w Polsce bardzo ważna jest promocja. Jak tłumaczy Michał Kuśnierz, ludzie muszą wiedzieć o koncercie jak najszybciej - im wcześniej go sobie zaplanują, tym szybciej odłożą na niego określoną sumę.

- Polacy, w przeciwieństwie do naszych sąsiadów z zachodu, rzadko decydują się na tego typu rozwrywkę w ostatnim momencie, dlatego wydarzenia trzeba mocno promować o wiele wcześniej.

Opinie (121) 7 zablokowanych

  • w dobrym koncercie najwazniejsza jest przygoda

    i cala reszta moze nawet spelniac normy ale nie bedzie warto placic.

    • 0 1

  • ile daliscie najwiecej za jednodniowy koncert?

    moze okaze sie ile to jest drogo.

    • 0 1

  • no właśnie.. organizatorzy są od tego.. i organizują.. (1)

    dają cene.. i tyle.. oni obliczają sobie zyski i wydatki.
    jeżeli nie pasuje to wypad z baru.
    ja pierdziele co za beznadziejny naród..
    narzekają ze organizatorzy chcą za dużo a samemu to sie nie chce bo "to nie moja sprawa". a potem przychodzi co do czego.. to nikt nic nie organizuje bo tacy ludzie jak Ty nie przyjdą bo "bilety za drogie" a potem gatka ze sie nic nie dzieje.. CO ZA NARÓD!

    • 4 3

    • hmm - chyba niektóre koncerty są dotowane. Tzn miasto dopłaca (czytaj mieszkańcy)

      • 1 0

  • Co tam!

    Ale węgiel drogi w tym.

    • 2 0

  • ile??

    taaa...600 zl dla zspolu za koncert...dobre;)

    • 2 0

  • HIP HOP ŻĄDZI

    • 1 2

  • artykuł ?

    Panie Knera z takimi "informacjami" to polecam bloga zalożyc a nie zaśmiecac serwis aspirujący do roli głównego portalu informacyjnego w Trójmieście.

    • 2 1

  • Yhh

    Dla mnie to polscy artyści coraz częściej mają za wysokie mniemanie o sobie i biorą- stówę za bilet.
    Koszmar.
    Ja rozumiem,że piractwo się szerzy itp. ale to dziwne,że Polacy biorą za bilety niewiele mniej niż zagranica.
    Jak to dobrze,że mam Ucho.
    Wyzysku nie ma, a koncerty się zawsze fajne znajdą (;
    Z przyjemnością wydaję kasę na takie koncerty.

    • 0 0

  • uporządkujmy sprawę

    Osobiście uważam że zarobić na koncertach mogą tylko organizatorzy koncertow znanych gwiazd na które biją tłumy ludzi.
    Zespoły mało znane lub niszowe są skazane niestety na granie za bilety a co za tym idzie czasami grają za grosze. W momencie kiedy ich status się zmienia, media zaczynają ich promować to oni zaczynają dyktować warunki i bardzo często przeginają w drugą stronę (jakby chcieli odbić sobie lata grania za bilety) i ustalają stawki za koncert nierealne do zrealizowania przez klub lub organizatora np. 10tys za koncert. Nie biorą pod uwagę na przykład tego, że klub pomieści 200osób. Cena wynika z prostej arytmetyki. Jak się do tego doda koszty promocji, sprzętu nagłaśniającego, ochrony to cena wzrasa do 70zł, a mówimy tu o polskim rynku muzycznym i kapelach których popularność wcale nie gwarantuje takiej frekwencji. Pewnie odezwą się tu zaraz osoby, które stwierdzą że przecież jest jeszcze kasa za sprzedane piwo i tu muszę ich przystopować, bo realia są takie, że na koncertach sprzedaż jest mała każdy bierze 1-2 piwa bo w koncu jest po to aby brać udział w koncercie a nie imprezce alkoholowej. Poza tym zaraz po koncercie przeważnie całe towarzystwo zawija się do domów.
    Kolejny aspekt to właśnie frekwencja na koncertach. Dzięki takim kolesiom jak jeden z tu komentujących którzy nie chodzą bo niby ktoś na nim strasznie zarabia, jest tak jak jest - na koncerty przychodzi mało ludzi. Jest coś takiego dziwnego w polskim słuchaczu, że lubi to co już słyszał i zna, nie pójdzie na koncert zespołu mało znanego mimo, że plakat mówi o tym, że muza odpowiada jego gustom. Nie ma u nas kultury koncertowej, szukania i odkrywania nowości przez słuchanie zespołów po klubach.
    Bardzo niszczycielskim zjawiskiem, wręcz zabijającym koncerty klubowe "w sezonie" są wszelkigo rodzaju spędy typu dni miasta, letnia scena itd. gdzie wszystko jest sponsorowane i wstęp jest za free. Po co więc słuchacz ma iść płacić do klubu za koncert skoro może być pewien, że za chwile będzie on za friko na placu zebrań czy na skwerze. Zespoły się cieszą bo z miastem to menager negocjuje stawki z kosmosu i nie ponoszą ryzyka frekwencyjnego niepowodzenia, bo jak coś jest za darmo to wiadomo że przyjdzie pełno ludzi, często gęsto kompletnie nie wiedzących po co przyszli.
    Aby organizacja koncertu się powiodła i nikt nie stracił konieczne jest dogadanie uczciwego układu między klubem a artystą, a to zadanie wczle nie takie łatwe i wszystkim którzy myslą że jest to zajęcie dochodowe muszę powiedzieć że są w błędzie.

    • 0 0

  • myslovitz

    zarabiaja organizatorzy...
    tak,dzieki ciezkiej kilkumiesiecznej pracy czesto nie wspolmiernej z efektem koncowym.przygotowanie koncertu to kilkumiesieczna ciezka praca,a pieniadze zagwarantowane maja niestety tylko wykonawcy.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane