- 1 Dworzec PKS w Gdańsku: co dalej? (89 opinii)
- 2 Przyjdź zobaczyć wodowanie z historycznej pochylni (70 opinii)
- 3 Rusza wyczekiwana inwestycja na Witominie (26 opinii)
- 4 Kontrola CBA w Urzędzie Miasta Gdyni (221 opinii)
- 5 Nowa wiceprezydent zaczyna pracę 5 lipca (222 opinie)
- 6 Próbowali "odbić" przemyconą kokainę (81 opinii)
Pożar przy Dekerta. Prokuratura podejrzewa próbę zabójstwa
Nowe fakty w sprawie tragicznego pożaru przy przy ul. Dekerta. Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie zabójstwa młodej kobiety, która - ratując się przed ogniem - wyskoczyła z okna kamienicy. Chwilę po tym, pod koła pociągu na wysokości stacji Wrzeszcz SKM rzucił się jej partner, który wcześniej przyglądał się akcji gaśniczej i reanimacji kobiety. Prokuratura wyjaśnia jaką rolę odegrał w tragedii.
Aktualizacja, 16.12.2021
W czwartek przeprowadzono sekcję zwłok. Śledczy nie potwierdzili medialnych doniesień, jakoby młoda kobieta była w ciąży.
Przy płocie kamienicy we Wrzeszczu przechodnie ustawiają znicze. To gest żałoby - ku pamięci Joanny, która zginęła skacząc z okna na drugim piętrze budynku.
- Ona chciała żyć - napisała w jednym z komentarzy pod artykułem o pożarze czytelniczka.
Zdesperowana młoda kobieta, ratowała się w ten sposób przed ogniem. Pożar wybuchł ok. godz. 5 nad ranem 13 grudnia w pokoju, w którym przebywała. Niewielki pokój wynajmował jej chłopak. Ona była jego gościem.
To była pierwsza tragedia. Chwilę później pod koła pociągu rzucił się bowiem Arkadiusz, partner Joanny.
W sieci huczało od plotek. Jedni mówili, że doszło do pożaru, on dowiedział się o śmierci ukochanej i popełnił samobójstwo.
Drudzy w taką wersję powątpiewali.
"Ona zawsze mówiła dzień dobry, on nie bardzo"
Śladów tragedii, do której doszło przy ul. Dekerta ukryć się nie da. Osmolone, pozbawione szyb okno drugiego piętra wyraźnie rzuca się w oczy na tle elewacji kamienicy. W wąskich, ciasnych korytarzach budynku nadal mocno czuć spalenizną. O pożarze przypominają też zakopcone ściany.
Joanna i Arkadiusz pomieszkiwali w jednym z pokojów w mieszkaniu na drugim piętrze. Tych drzwi przeoczyć się nie da. Choć nie widać tam policyjnej taśmy - wyraźne znaki zostawił po sobie ogień.
Sąsiedzi młodą parę kojarzą raczej z widzenia. Niechętnie też mówią o incydencie - mają własne problemy. Niektóre lokale ucierpiały podczas akcji gaśniczej. Dla lokatorów potrzebne będą lokale socjalne.
- To mieszkanie na górze to był taki hostel. Tam było z dziewięć pokojów. Widywałem ich tu może z miesiąc, może trochę dłużej - mówi o Joannie i Arkadiuszu jeden z sąsiadów. - Wcześniej mieszkali tam Ukraińcy, potem jacyś studenci. Teraz to żałuję, że wcześniej nie protestowaliśmy przed takim wynajmowaniem tej przestrzeni.
Po chwili dodaje: - Ona mówiła zawsze dzień dobry. On nie bardzo. Nie podobał mi się. Chodził w kapturze.
Były podniesione głosy, ale policji wzywać nie trzeba było
Nasz rozmówca podkreśla, że czasem słyszał w mieszkaniu zajmowanym przez parę podniesione głosy. Policji jednak wzywać nie trzeba było - to nie tego typu awantury.
13 grudnia nad ranem mieszkańców zbudziły dźwięki syren wozów straży pożarnej. W lokalu zajmowanym przez Joannę i Arkadiusza wybuchł pożar.
Czy drzwi do pokoju były zamknięte od zewnątrz? Nie wiemy. Dziewczyna próbowała ratować się z płonącego pokoju skacząc z okna.
- Widziałem dziewczynę już jak leżała na chodniku, jak reanimowali ją strażacy. A potem jak ją zabrała karetka. Samego skoku nie widziałem - opowiada nasz rozmówca.
Śledztwo w sprawie zabójstwa. Biegły: to podpalenie
Historie świadków poznali też śledczy, którzy wyciągnęli w tej sprawie pierwsze wnioski.
Prokurator Grażyna Wawryniuk, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku poinformowała, że wszczęto śledztwo w sprawie zabójstwa kobiety.
Ze wstępnych ustaleń biegłego wynikało, że przyczyną pożaru prawdopodobnie było podpalenie. Sąsiedzi nie wykluczają, że w pokoju została wcześniej rozlana łatwopalna substancja.
- Z relacji świadków wynikało, że w nocy z tego pokoju było słychać hałasy oraz kłótnię. Mężczyzna opuścił pokój, w którym pozostawił dziewczynę. Podczas gaszenia pożaru był widziany w budynku i przed nim. Był też obecny, gdy leżąca na ulicy kobieta była reanimowana - mówi prok. Grażyna Wawryniuk.
Kilkanaście minut później rzucił się pod pociąg.
Na czwartek lub piątek zaplanowano sekcję zwłok zmarłych. Śledczy nadal wyjaśniają okoliczności tragicznych wydarzeń i tego, czy partner Joanny miał związek z pożarem.
Opinie (273) ponad 100 zablokowanych
-
2021-12-16 22:35
A rodzina 3 dni po tragedii
zajmuje się poszukiwaniem samochodu Joanny. Brak słów
- 5 4
-
2021-12-17 01:35
Biedna młodzież...
A rządzący chwalą pl to kraina mlekiem i miodem płynąca.Widać...Młodzi zamiast dostać mieszkanie ,to muszą po norach się chować.I gdzie tu dzieci planować?Jak dachu nie ma nad głową? Niech spoczywają w pokoju...Może to i lepsze od męczarni w tym kraju.
- 3 6
-
2021-12-17 10:13
Pora, by Jan Dekert poprowadzil spod domu z horroru kolejna czarna procesje.
- 0 2
-
2021-12-18 18:30
PAN Jacek (1)
Witam , po przeczytaniu artykułu w Faktach dowiedziałem się że szukacie Państwo auta p Jona . Tydzień przed tragedia Arek do mnie zadzwonił i prosił o polecenie mu warsztatu samochodowego .Poleciłem mu warsztat samochodowy w Gdańsku na ul Hynka .Proszę więc tam popytać w sprawie Państwa samochodu .Składamy najszczersze kondolencje .
- 4 0
-
2021-12-19 19:20
Arek
Dziękuję za kondolencje
- 0 0
-
2021-12-21 00:52
Gdańszczanin
Przykre to wszystko
Może by ktoś napisał kto to był na ul Biskupiej w altance drewnianej? może miał rodzinę, ktos się martwi?! To wszystko jest dziwne- 0 0
-
2021-12-23 13:26
Gdy milosc wychodzi drzwiami, diabel w okno puka.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.