• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Smutny los sarny

ms
28 lutego 2006 (artykuł sprzed 18 lat) 
- W Dolinie Radości leży zastrzelona sarna - zaalarmował nas nasz czytelnik. Bliskość ambon mogła sugerować, że to dzieło myśliwych, ale porzucenie zwłok zwierzęcia wskazywało raczej na kłusowników. Prawda okazała się jeszcze inna.

Nasz czytelnik sporo czasu spędza na wędrówkach po lasach Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego. Poluje - wyłącznie z aparatem fotograficznym - na najróżniejsze cuda przyrody, a najchętniej na rzadkie okazy grzybów. Tymczasem w ostatnią sobotę upolował okaz bynajmniej nie cudowny, lecz smutny.

- W Dolinie Radości, niedaleko Diabelskiego Kamienia, na wysokości nowopostawionych ambon myśliwskich ujrzałem na wpół zjedzoną sarnę z wyraźnym śladem po kuli. Obok inne martwe zwierzę wystawało spod warstwy ziemi i śniegu. Czy to etyczne tak zabić i porzucić? - pyta retorycznie nasz czytelnik, który nie ukrywa, że jest przeciwnikiem myślistwa.

- To niemożliwe, żeby za śmierć sarny odpowiadali myśliwi - protestuje Marek Kowalewski z Dyrekcji Lasów Państwowych w Gdańsku. - Od połowy stycznia do połowy maja obowiązuje zakaz strzelania do tych zwierząt, więc jeśli ktoś ją zastrzelił, to na pewno był to kłusownik.

Widzimir Grus, nadleśniczy z Nadleśnictwa Gdańsk jest zdziwiony informacjami o zastrzelonej sarnie. Jego zdaniem największym zagrożeniem i jednocześnie najczęstszą przyczyną śmierci tych zwierząt są na wpół zdziczałe psy, które polują na terenach, gdzie przenikają się las i miasto.

- W lesie jest spora warstwa śniegu, która utrudnia sarnom ucieczkę przed psami. A kłusownicy? Ludzie są bardzo wyczuleni na odgłosy strzałów w lesie i nie bardzo chce mi się wierzyć, żeby ktoś, ot tak, zastrzelił sarnę - powątpiewa nadleśniczy. Kiedy jednak mówimy, że na zdjęciu wyraźnie widać otwór po kuli w ciele sarny obiecuje wyjaśnić sprawę. I rzeczywiście, wkrótce poznajemy historię martwego zwierzęcia. Okazuje się, że za jej los odpowiadają jednak bezpańskie psy oraz.... łowczy z Nadleśnictwa.

- Tę sarnę w piątek dopadły psy na terenie ogródków działkowych na końcu ul. Kwietnej w Oliwie - tłumaczy Robert Schultka, pracownik Nadleśnictwa Gdańsk. - Zwierzę żyło jeszcze, gdy je odnalazłem, choć praktycznie cała skóra była zdarta z ciała. Dobiłem je, by skrócić mu cierpienie.

Dlaczego w takim razie zwierzę znalazło się na terenie ochronnym ujęcia wody? Procedura nakazuje zutylizować ciała zwierząt padłych na terenie miasta. Jedynie te, które zakończyły swój żywot w lesie, mogą tam zostać. Robert Schultka tłumaczy, że sarna została wyłożona jako żer dla lisów i po dwóch dniach nie pozostał po niej ślad.
ms

Opinie (38) 1 zablokowana

  • Dlaczego zwierzę zostało porzucone na terenie ochronnym ujęcia wody?

    Czy to przejaw głupoty, czy też arogancji? Przecież przepisy wyraźnie mówią, że w strefie ochronnej ujęcia wód zabrania sie zakopywania (porzucania) padliny. Można to przeczytać na tablicy ustawionej na granicy łąki.
    Według pracownika Nadleśnictwa sarna została wykorzystana jako żer dla lisów. Rozumiem - to dlatego została porzucona koło ambony, by łatwiej było posłać lisa na tamten świat. Teraz wszystko jasna. Ech, panowie myśliwi, iść na taką łatwiznę w upolowaniu lisa...wstyd!!!

    • 0 0

  • tak i zamieszajcie jeszcze w cala sprawe niedzwiedzia bo lis to cwaniak

    Czy to nie sygnal ze nalezy zapolowac na sfore na wpol zdziczalych ,bezpanskich psow.Przeciez te psy moga zaatakowac bawiace sie male dzieci.Nie wspomne tez ze sa roznosicielami chorob i zaburzaja system ekologiczny parku gdzie nie ma duzej ilosci sarenek.
    Tak pomyslcie idac sobie na spacerek wolicie spotkac sfore agresywnych psow czy sarne.

    Same zarazki ze zgnilej padliny gdyby dostaly sie do ujecia wodnego mogly spowodowac masowe zatrucia i ciezkie choroby.Dosc niefrasobliwie zachowal sie ten mysliwy ktory po dobiciu nie zabral zwierzaka do utylizacji,czy nie powiadomil odpowiednich wladz.

    • 0 0

  • Myśliwy idzie do lasu, by zabić zwierzę.

    A kłusownik, by pozyskać jego ciało, a każda metoda jest dobra: zabicie z broni, wnyki itp. Tym różnią się. Kłusownicy zawsze zabierają swój łup. Byłem pewien, że sarnę nie zabił kłusownik, jak próbował nam wmówić jakiś decydent z nadleśnictwa. Kiedy redaktor naciskał, w końcu leśnicy przyznali się, że to ich sprawka. A psy? Psy są bezkarne. Znowu mi narobiły na chodniku.

    • 0 0

  • szkoda sarny

    a może by tak strzelać do kłusowników?

    • 0 0

  • Tasior,

    tę sarnę zabił łowczy z nadleśnictwa. Czy do niego też z grubej rury?

    • 0 0

  • strzelać do psów w lesie

    "Jego zdaniem największym zagrożeniem i jednocześnie najczęstszą przyczyną śmierci tych zwierząt są na wpół zdziczałe psy, które polują na terenach, gdzie przenikają się las i miasto."
    a gdzie są leśnicy skoro znają problem i ich pracą jest dbanie o las? skąd biorą się zdziczałe psy i czy nie ma na nie spsobu?
    leśnicy mają prawo odststrzelić każdego biegającego luzem po lesie psa. może tak więc warto by się wziąć o roboty drodzy panowie i zrobić wreszcie porządek. zanim pieski karmione ciepłym mięskiem i krwią pogryzą jakiegoś spacerowicza albo rowerzystę. podejrzewam, że po odstrzeleniu pierwszego tuzina te "na wpół zdziczałe" psy w większości znajdą sswoich włąścicieli.

    • 0 1

  • "...największym zagrożeniem i jednocześnie najczęstszą przyczyną śmierci tych zwierząt są na wpół zdziczałe psy, które polują na terenach, gdzie przenikają się las i miasto...." - proszę o dowód!!! Na pewno są jakieś statystyki. Co to za dziennikarz, który "łyka" takie informacje i nie drąży!! Ja stawiam tezę, że największym zagrożeniem dla tych zwierząt są na wpół zdziczałe osobniki homo sapiens, tzw. myśliwi. Dosyć często chodzę do lasu od kilkunastu lat (spacery, grzyby itp.) Nigdy nie spotkałem wałęsającego się, bezpańskiego psa, sarny i dziki owszem.

    • 1 0

  • bidene zwierzę

    • 0 0

  • Zdziczałe psy - wyłapać, wybić? będzie raban. Sarna zabita jest sensacja. Oczywiście kłusownicy, a moze k***a, sam chuck norris. Który kłusownik pozostawia dobycz? Dziennikarzyna jakoś nie załapał.
    II rzecz - sarna a ujecie wody. Wszystko zamarzniete dookoła, a i tak ją zjedzą zwierzeta za 2 dni.
    Pismak nie pomyślał

    • 1 0

  • ZDZICZALE PSY...

    "Widzimir Grus, nadleśniczy z Nadleśnictwa Gdańsk jest zdziwiony informacjami o zastrzelonej sarnie. Jego zdaniem największym zagrożeniem i jednocześnie najczęstszą przyczyną śmierci tych zwierząt są na wpół zdziczałe psy, które polują na terenach, gdzie przenikają się las i miasto."

    Zdziczale psy?? Glosno o nich od paru lat, gdy zagryzly dziewczyne w trojmiejskich lasach. Dlaczego mysliwi nie wytepia tych kundli? Przeciez wystarczyloby zrobic jedno-drugie polowanie i wybic to talatajstwo -- obecne przepisy pozwalaja na odstrzal bezpanskich, lazacych po lasach psow...
    Czy musi dojsc do kolejnego nieszczescia? Przeciez te psy, co zagryzly sarne, rownie dobrze mogly zagryzc czlowieka...

    Pozdrawiam,
    Critto

    • 0 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane