• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

'Tłumaczenia SKM w sprawie rowerów podważają jej wiarygodność'

Tomasz Larczyński
17 sierpnia 2017 (artykuł sprzed 6 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Druga, gorsza kategoria pasażerów PKM
Kontrowersje wokół przewozu rowerów w pociągach PKM nie maleją. Kontrowersje wokół przewozu rowerów w pociągach PKM nie maleją.

- Tłumaczenia SKM w sprawie przewozu rowerów są symptomem znacznie głębszego problemu, który podkopuje wiarygodność najważniejszego operatora pasażerskiego Trójmiasta - twierdzi Tomasz Larczyński, ekspert od transportu publicznego ze Stowarzyszenia Lepszy Gdańsk. To kolejny głos w sprawie przewozu rowerów w pociągach SKM na linii PKM.



Czy spodziewasz zmiany podejścia SKM do rowerzystów?

To czwarty artykuł dotyczący kwestii przewozu rowerów i funkcjonowania Pomorskiej Kolei Metropolitalnej obsługiwanej przez Szybką Kolej Miejską. Rozpoczęło się od spostrzeżeń jadącego po raz pierwszy pociągiem czytelnika. Po kilku dniach dotarła do nas oficjalna odpowiedź SKM. Następnie o zamieszaniu z przewozem jednośladów w pociągu z Kościerzyny do Gdyni pisał kolejny czytelnik.

Teraz prezentujemy stanowisko dr. Tomasza Larczyńskiego, eksperta od transportu publicznego, reprezentującego Stowarzyszenie Lepszy Gdańsk:

Jak bumerang powraca temat przewozu rowerów w spalinowych zespołach trakcyjnych (SZT) uruchamianych przez PKP SKM. Ostatnie - powiedzmy to od razu: dość konfundujące - tłumaczenia spółki zdecydowanie wymagają polemiki. Jednak kwestia ta jest symptomem znacznie głębszego problemu, który podkopuje wiarygodność najważniejszego operatora pasażerskiego Trójmiasta.

Who do I call if I want to speak to Europe? - głosi popularny aforyzm, błędnie przypisywany Henriemu Kissingerowi. Numer "do Europy" istnieje od ośmiu lat. Do spółki PKP Szybka Kolej Miejska w Trójmieście, wydawałoby się, telefon istnieje od początku jej istnienia - jest to oczywiście telefon do jej prezesa. Lecz czy rzeczywiście? Zanim odpowiemy na to pytanie, przyjrzyjmy się ostatniemu komunikatowi zarządu SKM opublikowanemu na portalu. SKM upór przed przewożeniem większej liczby rowerów w swych SZT niż liczba wieszaków tłumaczy w nim kilkoma powodami. Niestety, osoba choć trochę obeznana z rynkiem kolejowym może po tej lekturze złapać się za głowę.

Pasażerów też bywa za dużo

Czytamy mianowicie, że "Determinują nas (...) zapisy dokumentacji techniczno-ruchowej autobusów szynowych opracowane przez ich producenta". I oczywiście w dokumentacji każdego pojazdu kolejowego przystosowanego do przewozu rowerów znajdziemy taką informację. Znajdziemy jednak również inne - np. liczbę miejsc siedzących i stojących. W przypadku zespołów Pesa Atribo (SA136), które dominują w taborze spalinowym SKM i stąd siłą rzeczy w doniesieniach o problemach z przewozem rowerów, jest to odpowiednio 150 i 200 miejsc, łącznie 350 osób.

I teraz pytanie: skoro SKM tak pilnie przestrzega zapisów dokumentacji, to czy jej drużyny liczą również pasażerów i każdego 351. wypraszają z pociągu? I czy sprawdza, że na miejscach siedzących siedzi nie więcej niż 150 osób, bo może ktoś komuś usiadł na kolanach?

Dalej czytamy: "nie tylko PKP SKM w Trójmieście stosuje ograniczenia co do liczby przewożonych rowerów. (...) PKP Intercity umożliwia w składach pociągów zespolonych przewóz wyłącznie takiej liczby rowerów, ile jest miejsc wyznaczonych konstrukcyjnie do ich przewozu."

Nietrafione porównanie z Intercity

W skrócie? Pomieszanie z poplątaniem. PKP IC sprzedaje tyle miejsc na rowery, ile jest "haków", nie tylko w zespołach trakcyjnych, lecz we wszystkich swoich pociągach (na marginesie: skład pociągu zespolonego to sformułowanie urągające wszelkiej polskiej terminologii kolejowej). Tyle tylko, że łączy to z rezerwacją, więc z góry wiemy, że miejsc nie ma - po prostu nie kupimy wtedy biletu, a więc inaczej niż w SKM, gdzie kupujemy bilet na przewóz roweru i zostajemy z nim na polu w Skorzewie. Poza tym, w praktyce, w sytuacjach awaryjnych, można przewieźć parę dodatkowych rowerów także w PKP IC (nie licząc pociągów EIP).

Należy wtedy wziąć w kasie poświadczenie o braku miejsc na rowery, zakupić bilet u drużyny konduktorskiej i samemu pomyśleć o umocowaniu roweru (przydaje się zapięcie). I choć teoretycznie zależy to od dobrej woli drużyny, w praktyce niżej podpisany nie spotkał się tu nigdy z problemem, jest to też rozwiązanie w pełni legalne w myśl przepisów wewnętrznych PKP IC.

Poza tym trudno porównywać przewozy dalekobieżne, które obsługuje PKP IC, z relacjami regionalnymi SKM - w tych pierwszych, nawet jeśli zostaniemy jakimś cudem na peronie, to dzieje się to podczas powrotu z dalszej wyprawy, gdzie jesteśmy i tak przygotowani na nocleg oraz znajdujemy się w dużym mieście, gdzie staje pociąg PKP IC. Sytuacja, w której zostajemy wieczorem z lekkimi rzeczami na jeden dzień, z rodziną, we wspomnianym Skorzewie, jest jakby nieco inna, ujmując rzecz najłagodniej. Poza PKP IC nie są mi znani żadni inni operatorzy w Polsce stosujący to rozwiązanie, pomijając przejazdy specjalne (np. retro).

I wreszcie: "w przypadku zdarzeń z taborem (np. konieczność wdrożenia przez maszynistę awaryjnie nagłego hamowania), rower przewożony w miejscu do tego nieprzystosowanym może doprowadzić do uszkodzenia ciała innych podróżnych, a w skrajnych przypadkach - zagrażać ich życiu. Może także dojść do uszkodzenia wnętrza taboru."

Bezpieczeństwo to wymówka

Tu kolejna ciekawostka. Skoro rower jest tak zabójczym narzędziem w pociągu, to dlaczego nie ma takich ograniczeń nie tylko u innych operatorów (w praktyce nawet - jak pokazałem wyżej - w PKP IC), lecz także w pociągach elektrycznych samej SKM? Czy one hamują mniej gwałtownie? Otóż nie, siła hamowania w zespołach trakcyjnych przeznaczonych do niższych prędkości jest generalnie podobna i wyznacza ją (w pewnym uproszczeniu) stosunek masy hamującej do masy własnej - przykładowo w leciwych EZT EN71 masa hamująca jest wyższa od własnej, co oznacza, że jednostki te mogą nieco mocniej hamować. A jednak nikt nie myśli o liczeniu rowerów w tych jednostkach, co piszę wprawdzie z lekkim lękiem, czy po przeczytaniu tych słów SKM jednak nie wpadnie na ten pomysł.

Poza tym hamowanie awaryjne jest stosowane naprawdę w wyjątkowych, zgodnie z nazwą: awaryjnych sytuacjach i są to zwykle przypadki, w których to, czy kogoś uderzy w ramię koło od roweru, jest z reguły najmniejszym zmartwieniem. A już jak rower miałby "uszkodzić tabor", tego kompletnie nie jestem w stanie sobie wyobrazić - mówimy tu wszak o nowoczesnych zespołach trakcyjnych posiadających odporność zderzeniową na poziomie tzw. trzech scenariuszy. Cóż, najwyraźniej według SKM zderzenie czołowe z innym pojazdem kolejowym to fraszka przy uderzeniu przez pocisk klasy Wigry lub Jubilat. Sytuacja, jaka się tu zarysowuje, wykracza jednak dalece poza techniczne dywagacje.

Nieracjonalne działanie

Problemy z SKM są sygnalizowane od dawna. To brak możliwości poradzenia sobie z palaczami w pociągu, niemożność zmniejszenia dziury między peronem a wagonem przez dospawanie stopnia, osobny system sprzedaży biletów telefonicznych (niekompatybilny z gdańskim i gdyńskim) itp. Kwestię wieku taboru pomińmy, gdyż ona faktycznie w niewielkim stopniu zależy od SKM.

Zresztą także kwestia rowerów to nie tylko sprawa wąskiej grupy użytkowników: sytuacja, w której podmiot działający na rynku - każdym, nie tylko kolejowym - oferuje jakąś usługę za darmo (choć nie musi), a jednocześnie drastycznie ogranicza jej dostępność i nie daje możliwości wykupienia jej po wyczerpaniu darmowego limitu, przeczy wszelkim zasadom prowadzenia działalności gospodarczej, a tak jest z SKM, która po przejęciu od Przewozów Regionalnych obsługi tzw. "magistrali węglowej" na odcinku Gdynia-Kościerzyna wprowadziła na niej swoją promocję polegającą na darmowym przewozie rowerów.

Już nie mówiąc o tak podstawowej kwestii jak owo odmieniane przez wszystkie przypadki bezpieczeństwo: dla kogoś, kto opiekuje się rodziną i został z nią wyproszony z ostatniego pociągu wracającego z Kaszub w niedzielę, to właśnie jest narażenie na niebezpieczeństwo - nieplanowanego noclegu czy powrotu szosą po zmierzchu, z wyczerpanymi dziećmi. Nikt z takiej rodziny już zapewne z usług SKM nie skorzysta. Czy tak wygląda racjonalna działalność handlowa?

Problemem sytuacja własnościowa

Jednak, paradoksalnie, całej winy za ten stan wcale nie ponosi SKM. Tą spółką zarządzają ludzie, nie maszyny, i jako tacy mają prawo się mylić i popełniać błędy. Jak każdy z nas. Jeżeli jednak mówimy o spółce kapitałowej, to w takiej sytuacji do akcji powinien wkroczyć jej właściciel. I tu wracamy do pytania ze wstępu: do kogo zadzwonić z problemem z SKM?

Sytuacja własnościowa PKP SKM jest beznadziejnie zagmatwana i wyjątkowa pod tym względem w skali kraju. Większościowy pakiet posiada grupa PKP, mniejszościowe - Skarb Państwa, Gdańsk, Sopot, Gdynia, Pruszcz i Rumia. Tak więc "telefon z problemami z SKM" to teoretycznie telefon do prezesa grupy PKP, Krzysztofa Mamińskiego. Szkopuł w tym, że PKP wydają się być niespecjalnie zainteresowane tym, co się dzieje w ich spółce-córce.

To zresztą szerszy problem z PKP, które niezbyt angażują się w działania spółek ze swojej grupy (w tym choćby PKP IC), co od dawna rodzi pytanie, po co nam właściwie Polskie Koleje Państwowe z ich suto opłacanym zarządem. Gorzej, że także dwaj kolejni udziałowcy konsekwentnie milczą w sprawie SKM. Zdecydowanie najaktywniejszy jest samorząd wojewódzki i chwała mu za to, jednak ze swoimi niecałymi 11 proc. udziałów ma niewiele formalnych możliwości działania. Wielkim nieobecnym jest tu miasto Gdańsk, które ma więcej udziałów w spółce niż województwo, do tego pośrednio ją finansuje (przez składkę do MZKZG), a jednak traktuje SKM jak ciało obce, kompletnie nie interesując się jej losem.

Znajduje to odzwierciedlenie nawet w budżecie miasta, gdzie znajdziemy działanie Finansowanie utrzymania Zarządu Transportu Miejskiego w Gdańsku oraz nadzór komunikacji miejskiej, w którym to zadaniu mieści się dotacja dla MZKZG, lecz sprecyzowanie owego nadzoru zawęża go tylko do ZTM - ani MZKZG, ani SKM nie są poddane takiemu nadzorowi przez Gdańsk. Faktem jest, że podział udziałów między poszczególne miasta Trójmiasta jest głęboko niesprawiedliwy (Małe Trójmiasto nie ma niemal żadnych udziałów, podczas gdy znaczące udziały ma Pruszcz Gdański, do którego SKM już nie dojeżdża), lecz nie zwalnia to największego udziałowca spośród miast do dbania o swój majątek, choćby przez nacisk na grupę PKP, posiadającą wszelkie instrumenty do działania.

Niepewna przyszłość

Uważam, że to stoi u podstaw zasadniczych problemów z naszym najważniejszym przewoźnikiem i, co więcej, będzie się to pogłębiało wraz z czekającymi nas znaczącymi inwestycjami w tabor. Czy Gdańsk i Gdynia wykażą zainteresowanie pojazdami, które będą kursowały wzdłuż kręgosłupa metropolii? Czy będą naciskały na integrację biletową swoich systemów z SKM, na czym powinno im zależeć bardziej niż samorządowi województwa? Czy będą wreszcie inicjować dyskusję o zwiększeniu udziału samorządów w SKM? Na to ostatnie jest zresztą pewien prosty sposób, lecz jak dotąd woła o niego tylko Urząd Marszałkowski.

A więc jest to także problem polityczny. Reprezentując ruch miejski Lepszy Gdańsk pytam niniejszym wszystkich potencjalnie zaangażowanych aktorów lokalnej sceny politycznej o ich pomysły na uzdrowienie sytuacji SKM. I nie chodzi tu o kosmetyczne czy personalne poprawki, lecz o fundamenty spółki, bez której niemożliwy jest zrównoważony transport Trójmiasta. Dotyczy to zarówno ugrupowań startujących do sejmiku, jak i w wyborach miejskich, a nawet powiatowych, np. do Rady Powiatu Wejherowskiego. Działania ruchu miejskiego Lepszy Gdańsk będą zmierzały konsekwentnie do zwiększenia aktywności Gdańska w SKM w porozumieniu z samorządem wojewódzkim, niezależnie od tego, kto się w nim znajdzie. Tak, żeby ostatecznie "telefon do SKM" znajdował się na Pomorzu.

O autorze

autor

Tomasz Larczyński

wrzeszczanin od trzech pokoleń, pasjonat historii, wiceprzewodniczący Nowej Lewicy w Gdańsku

Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.

Miejsca

Opinie (505) ponad 20 zablokowanych

  • Wiedza z Wikipedii? (1)

    Czy wystarczy tytuł doktor historii, żeby zapisywać całe strony wiedzą z Wikipedii? Żeby wszystko się zgadzało, co napisał ekspert dr. Tomasz Larczyński, to komentarzy było by mniej, chociaż niektórzy nie potrafią rozróżnić PKM od PKP PLK i nie wiedzą które tory należą do kogo. Jeżeli Pan dr. Larczyński jest najbardziej poinformowanym ekspertem Stowarzyszenia Lepszy Gdańsk to niech wniesie coś nowego do dyskusji.

    Przewoźnik SKM nie musi być wiarygodny Panie dr. Larczyńsk, musi być punktualny i niezawodny. Czy może użył Pan nie właściwy słownik? W niektórych językach niezawodność i wiarygodność to jedno i to samo słowo, w języku Polskim jest inaczej. Źródło, które cytujemy może być wiarygodne, ale przewoźnik nie musi mi przedstawiać własnej opinii, mam po prostu działać niezawodnie!

    Dyskusja czy do pociągu pasuje 350 czy 351 osób nie ma żadnego sensu. Nikt nie oczekuje, że konduktor będzie liczył pasażerów oprócz w EIP, gdzie sprzedaje się tylko tyle biletów, ile jest miejsc siedzących. Pewnie ograniczona liczba rowerów ma nie tylko przyczynę techniczną – nie ma więcej haków – prawdopodobnie ubezpieczenie jest tylko na sześć rowerów i dla tego nie można więcej przewozić. Można tylko wpuścić na trasę pociąg z 5 wagonami. Tylko czy perony są wystarczająco długie? Jest tak wszędzie na świecie, widziałem również zagranicą, że konduktor wymagał od pasażera, że powiesi rower a odstawi w wagonie – chociaż nikomu nie przeszkadzał. Do wypadków z udziałem pociągów dochodzi parę razy na rok. Nawet jeżeli są one wyjątkiem, za nie przestrzeganie przepisów odpowiada przewoźnik.

    • 2 3

    • Głuszek weź się do roboty a nie na portalach siedzisz i głupoty wypisujesz

      • 0 1

  • Wiedza w Wikipedii to za mało Panie Larczyński! (1)

    W przypadku linii SKM S1 - S4 przewoźnikiem i właścicielem taboru jest PKP SKM Trójmiasto, w przypadku linii S6 z Kościerzyny do Gdyni przez Gdańsk Wrzeszcz właścicielem torów są PKP PLK i PKM, tabor należy do województwa Pomorskiego a operatorem jest PKP SKM Trójmiasto. Winę można szukać u operatora, ale ten działa tylko na zlecenie naszego województwa i urzędu marszałkowskiego. Bez urzędu marszałkowskiego na tory nie wyjechałby żaden przewoźnik regionalny. Tabor należy do województwa. Jeżeli województwo innych pociągów nie posiada, to trudno.

    Również narzekanie, że ktoś będzie musiał nocować w Kościerzynie jest bezsensowne, bo 11 minut po ostatnim pociągu odjeżdża w tym mieście autobus do Gdańska. Nie można doczepić do niego przyczepy na rowery? Inną alternatywą są boksy na rowery ustawione w pobliżu dworca, gdzie można by przechowywać je do następnego dnia. Innym możliwym rozwiązaniem jest wypożyczalnia rowerów w Kościerzynie. Tylko nikt by z niej nie korzystał, jeżeli transport własnego roweru na linii S6 nic nie kosztuje.

    Pytanie Pana doktora „Czy tak wygląda racjonalna działalność handlowa?” jest na tyle śmieszne, bo mamy do czynienia prawie z monopolem, którego przyczyną jest brak opłacalności. Żaden pociąg regionalny nie wyjedzie na tory, bo nie można na tym zarobić. Urząd marszałkowski musi spełniać podstawowe zadania do których należy zapewnienie podstawowych połączeń. Lepiej podwozić ludzi do pracy niż wypłacać świadczenia socjalne. Unia dała kasę na remont torów, to trzeba utworzyć minimalną ofertę.

    Nie wiem kto wnosi skargę do urzędu przez telefon o którym pisze Pan dr. Larczyńsk: „Telefon z problemami z SKM”. Panie doktorze, telefon coś pomoże? Skargi składa się pisemnie listem poleconym z potwierdzeniem odbioru. Jeżeli czytam takie głupoty od osoby wykształconej, to brakuje mi słów.

    Integracja biletowa jest przecież już przygotowywana, co najmniej, jeżeli chodzi o telefony komórkowe. Pisały o tym media.

    • 3 4

    • Głuszek może weźmiesz się do roboty w końcu? Przecież widać że to ty.

      • 0 1

  • Jeden związek komunikacyjny na całe województwo! (1)

    Jedynym rozwiązaniem jest zlecenie organizacji transportu publicznego przez wszystkie dotychczasowych podmioty, czyli Urząd Marszałkowski, ZTM-y itp. związkowi komunikacyjnemu MZKZG. Niestety rząd nie przygotował odpowiednie ustawy. Dalszym problemem w Polsce są zniżki za przejazdy. W innych krajach jest ich mniej. Tylko łatwy system taryfowy i pociągi kursujące w takcie przekona pasażerów do korzystania z transportu publicznego częściej niż robią to niedzielni kolaże.

    Na razie Urząd Marszałkowski chroni rynek i przewoźnika z własnego podwórka. Przewozy można oddawać w ręce zagranicznego inwestora, jak zrobiono to w woj. Kujawsko-Pomorskim. Tylko dlaczego narzekamy na zagraniczne sieci handlowe i media z zagranicznym kapitałem? Najlepszym rozwiązaniem jest przeprowadzenie konkursu i zlecenie przewozów temu, który oferuje lepszą jakość w niższej cenie. Problemem jest brak zaplecza technicznego.

    Na rynek może wejść obca firma z własnym taborem, tylko co z tymi gruchotami SKM-ki?

    Po liberalizacji rynku kolejowego w Niemczech krajowy przewoźnik Deutsche Bahn DB traci nadal jedną linię za druga. W miejsce DB wchodzą przewoźnicy z Francji, Holandii i Wielkiej Brytanii. Przyczyna jest łatwa do zrozumienia, oferują oni nowy tabor, bo bez niego nie wygrają konkurs a stawiane są warunki. Nowi przewoźnicy jeżdżą bardziej punktualnie i obsługują uprzejmiej klientów.

    Dlaczego w Niemczech są nowi przewoźnicy a w Polsce nie? Bo Niemcy zlecają obsługiwanie linii kolejowych na 15 lat a w Polsce robi się to na parę miesięcy. Przez 15 lat nie dochodzi do większych zmian rozkładu jazdy. Wracam po paru latach na ten sam dworzec a rozkład jazdy jest ten sam.

    Jeżeli przewoźnik jest państwowy, to za niewykonanie zlecenia nie opłaca się wystawiać kary. Inaczej wygląda sprawa u przewoźników działających na zlecenie na warunkach rynkowych. Są kary za brudne pociągi, opóźnienia i brak konduktorów w dzień albo ochroniarzy w pociągach nocnych. Chcemy takie same warunki? To płaćmy za przewóz to co płacą ludzie w innych krajach: czyli o wiele więcej!

    • 0 2

    • Reasumujac cala te dyskusje nie ma

      ..w gdansku problemu z rowerami tylko z malym odsetkiem rowerzystow o nazwie ped**arze wystepuja w obcislych babskich rajstopach cechuje ich chamstwo i odmienna orientacja to oni sa nie potrzebni

      • 0 0

  • Rowery na ścieżki rowerowe (2)

    nie do środków komunikacji miejskiej. To marny żart rower w pociągu lub inny środku transportu przeznaczony dla pasażera. W Londynie przewozić można rower które po złożeniu nie mają większego rozmiaru niż walizka. U nas to już plaga z tym przewożeniem rowerów . Nie chce się popedałować pod górkę lub w nie ciekawym terenie to do pociągu lub autobusu. Niech płacą za przewóz. Jeżdżę całe lata rowerem ale nawet na myśl mi nie przyszło korzystać z jakiejkolwiek komunikacji miejskiej Nie jednokrotnie byłam ubrudzona i podrapana rowerem w czasie korzystania jako pasażer.

    • 6 2

    • Co więcej - im lepszy rower, tym częściej w środkach komunikacji miejskiej.

      • 1 0

    • nie raz się czochrałaś o cudze rowery?!
      a pytałaś o pozwolenie? ja bym nie pozwolił na ocieractwo o mój!
      nie zepsułaś?

      • 1 2

  • Trochę muszę po polemizować: (1)

    "Szkopuł w tym, że PKP wydają się być niespecjalnie zainteresowane tym, co się dzieje w ich spółce-córce."

    Dlaczego PKP ma w ogóle jakiekolwiek udziały w SKM? Bo wniosło tam majątek, niezbędny do funkcjonowania SKM. Majątek został wniesiony bo musiał, a nie dlatego, że PKP było zainteresowane zarządzaniem tą spółką. Udziały PKP już dawno powinny być powykupywane przez samorządy zainteresowane usługami tego przewoźnika. W praktyce: JST nie chcą wydawać pieniędzy podatników na coś czego nie widać. Podsumowując: SKM to takie kukułcze jajo, którego nikt nie chce.

    "co od dawna rodzi pytanie, po co nam właściwie Polskie Koleje Państwowe" - pan doczyta status to się pan dowie.

    • 0 0

    • nie do końca prawda, dużo prawdy, ale nie tylko prawda
      bo niedawno udzial PKP w SKM zwiększono DWUKROTNIE
      a wtedy żedanych cesji majątku z PKP do SKM nie było!!!

      to są w większosci gry na papierze, arbitralne dysponowanie procentami udzialu, typowe zagrania w Państwie Teoretycznym. innym słowem przekręt.

      małe ale jakże istotne uzupelnienie, prawda?

      • 0 0

  • Próbowałam pojechać z rowerem dwa razy, BEZSKUTECZNIE ! (2)

    Brak kompletnej informacji ( na peronach zero wzmianki, kupując bilet w automacie informacji również żadnej w temacie rowerów nie uzyskasz). Reasumując, wybierając się na wycieczkę rowerową dzwoniliśmy kilka razy na infolinię, gdyż sam rozkład jest tak nie czytelny, że nie byliśmy pewni gdzie jest przystanek startowy, jaka jest cena i co z rowerami. Pierwsze podejście było najgorsze. Z rowerami udaliśmy się na przystanek Strzyża ( nie mam tam kas, więc bilet nabyliśmy w automacie). Czekaliśmy razem z młodym małżeństwem z dzieckiem ( oni również na rowerach. Kiedy podjechała kolejka, wyszedł do Nas konduktor, który w arogancki sposób powiedział, że nie możemy wejść gdyż już jest pełny przedział z rowerami ( sama kolejka zapełniona była może w 50 % ). Zarówno my jak i tamci Państwo ( nie wspomnę o dziecku, które chodziło w tą i z powrotem na peronie nie mogąc się doczekać kolejki) mieliśmy tak samo zaskoczone miny. Okazało się ,że jest 6 miejsc na rowery o czym telefonicznie Nas nie poinformowano kiedy dzwoniliśmy na informację. Kiedy powiedzieliśmy do konduktora, że już nabyliśmy bilety, znowu aroganckim tonem powiedział do Nas ,, a po co kupowaliście w automacie? trzeba u mnie kupować !! " Więc wkorzeni pytamy, po co zatem są te automaty? Dopiero w momencie kiedy zapytaliśmy co z Naszymi biletami skoro jechać nie możemy, konduktor wziął je i napisał na nich adnotacje, iż bilet nie wykorzystany z powodu braku miejsc. Wsiadł a kolejka odjechała. I tyle ją widzieliśmy. Zadzwoniliśmy na infolinię, i tam powiedziano Nam dopiero ,że bilety możemy zwrócić tylko w kasach a na tym bilecie nie pojedziemy już, nawet późniejszą kolejką bez rowerów, gdyż jest on już nie ważny. Musieliśmy pojechać do najbliższej kasy, wybraliśmy się do Wrzeszcza po czym przy okienku Pani poinformowała, iż trzeba napisać reklamację i w ciągu 14 dni ją rozpatrzą i przeleją pieniądze na wskazany numer konta. Taka oto przygoda :-) tego samego dnia stwierdziliśmy, że wsiadamy z rowerami do SKM jadącej w kierunku Gdyni, bilety również nabyliśmy w automacie po dyskusjach co robimy z dniem , który Nam najzwyczajniej mija na niepowodzeniu podróży na Kaszuby. I tak podjeżdża kolejka SKM ( w której raczej nie było problemów z rowerami nigdy) i na każdym wagonie przekreślony znak roweru. Ostatni wagon również, który absurdalnie był przeznaczony na rowery :-) w ostatniej chwili wsiedliśmy gdyż zorientowałam się ,że jest on dla rowerów, gdyż były tam "nowoczesne mocowania". A dlaczego takie nowoczesne? A otóż również zakładają miejsce tylko dla 6 rowerów. Nie było żadnego. Zamontowaliśmy mój rower, co wcale takie łatwe nie było lecz roweru mojego chłopaka już nie mogliśmy, gdyż nie są one przystosowane do większości rowerów. Okazało się ,że koła w jego rowerze są za duże :-) podróż odbyliśmy w NIEBEZPIECZNY sposób ;-) , gdyż rower stał obok a nie w mocowaniach do tego przeznaczonych. Gdy czytam te artykuły, to szczerze nawet ich nie kończę już, bo to jakaś paranoja dla mnie z tym co się dzieje w tym roku. Wybraliśmy się jeszcze raz na wycieczkę Metropolitalną z rowerami, wstając rano i próbując wsiąść we Wrzeszczu, gdzie miał to być jeden z początkowych przystanków. Tym razem nauczeni doświadczeniem nie kupiliśmy biletów przed. Byliśmy jedyni na peronie z rowerami. Na 2minuty przed przyszło jeszcze dwóch mężczyzn z rowerami. Byli szybsi bo ruszyli niczym do maratonu, kiedy kolejka podjechała. Chyba również doświadczeni już w podróżach Metropolitalną :-) wsiedliśmy, lecz okazało się iż, były już 3 rowery plus dwa kolegów z peronu wiec dla Nas brakowało jednego. Konduktor tym razem uprzejmy, rozłożył ręce i powiedział ,że nic nie może poradzić. Kiedy zapytaliśmy czy można potraktować drugi rower jako bagaż podróżny ( chcieliśmy zdemontować przednie koło i włożyć rower pod siedzenia, lecz nie było również na to zgody bo to nie walizka i nie zmieści się pod siedzeniem. Tym optymistycznym akcentem zakończyliśmy próby podróży koleją Metropolitalną i szybko nie skorzystam raczej. Nie wiadomo czy zabiorą mi bagaż kiedy będę się chciała wybrać na lotnisko, jeśli nie zmieści mi się pod siedzeniem :-)

    • 3 3

    • (1)

      masz chłopaka niedorajdę
      nawet jeśli sama jesteś niedorajda i pasujecie
      zmień go, jeśli jeszcze się da

      ja bym o "swoje stado" lepiej zadbał
      nawet w tej sytuacji, trzeba się przystosować:
      do PKM trzeba brać składak, albo rower z kolami 26 cali maximum
      jak się takich nie ma, to zrezygnować.
      wsiadać w Strzyzy
      bilety mieć z automatu albo telefonu
      jak trzeba biegać, to znaczy, że sie coś sknociło z planowaniem

      • 0 0

      • Sam sie lepiej zloz wujku dobra rada

        • 0 0

  • A oni jak zawsze...

    Oczywiście roszczeniowa grupa znowu ma problem. Powiem wprost nie da się tak aby wszyscy byli zadowoleni. Są też samochody jak ktoś do pkm-ki się nie zmieści. Nikt wam nie zagwarantował przy urodzeniu wszelkich udogodnień...

    • 3 0

  • Problem z rowerami

    Panie dr. nie pisze pan o tym, że za bezpieczeństwo przewożonych pasażerów odpowiada bezpośrednio czy to maszynista, czy w pojazdach komunikacji miejskiej motorniczy lub kierowca.nie trzeba czołowego zderzenia by zestaw musiał awaryjnie hamować, np zwierzyna lub człowiek na torach. Każdy źle zamocowany rower lub człowiek padający na rower może narobić sobie lub innym niezłego bałaganu. Jako historyk zajmij się pan lepiej tym czego pana próbowano nauczyć, a nie rżnij pan specjalisty od transportu

    • 2 0

  • SKM i kolej to dno pod kątem jakości usługi

    Cieszę się, że po wielu nieprzyjemnych "przygodach" z SKM już od kilku lat nie muszę korzystać z tego badziewia. Jak nią jeździłem to z roku na roku było tylko gorzej, indolencja w zarządzaniu przejawia brak szcunku i nieudolność kierownictwa/właścicieli dla klientów z niej korzystających.

    • 0 0

  • Nigdy nie miałam (1)

    problemu z przewiezieniem roweru w skmce, a jeżdżę dość często. Wkurza mnie jedynie to, że pasażerowie bez rowerów siadają na miejscach dla rowerów. PKM raz jechałam z rowerem i nie było problemu, ale tylko 2 przystanki na terenie Trójmiasta. Czytając co się dzieje byłabym się wypuścić z rowerem na Kaszuby dlatego mam nadzieję, że Lepszy Gdańsk i nie tylko uda się coś zdziałać żeby poprawić obecny stan. Jeśli chcą mieć klientów to powinni również dbać o tych z rowerami.

    • 2 1

    • też mam ostatnio wyłącznie dobre rowerowe doświadczenia z SKM

      (choć jako stary wróbel, pamiętam jeszcze stare, złe czasy)
      i z PKM (choć przejechałem się ich szynobusami zaledwie kilka razy),
      więc różnie bywa.

      W tym dwa razy jechałem PKM gdy znaczną większością pasażerow byli rowerzyści jadący na początek Wielkiego Przejazdu. Rowerów było w obu wypadkach dużo, ostatnio doliczyłem się trzydziestu trzech rowerów, a mimo, że to więcej niż sześć, wpuszczono nas. Może przez to, że zadbaliśmy by przejścia były drożne, a może trafiłem na rozsądną ekipę?

      I właśnie o to tu chodzi, że bywa różnie i nie da się planować. A powinno to być możliwe. Przecież jesteśmy sobie nawzajem potrzebni... PKM nie przetrwa bez pasażerów, w tym bez rowerzystów, straszenie nas jest strzelaniem sobie przez kolejarzy w stopę. A nasze podróżowanie jest z PKM o wiele łatwiejsze, tańsze i bezpieczniejsze.

      DogadaJamy się! Nie dajmy się podpuszczać trollom i idiotom! Niech PKM utemperuje co bardziej wrednych kierowników. A my sami dbajmy, żeby mimo wielkiej liczby rowerów, przejścia były drożne, a rowery porządnie przymocowane i nikomu niczym nie groziły. Nie stawiajmy się okoniem, oni są tam w pracy! Jak kolejarz rząda lepszego przymocowania roweru, to korona nam ze łba nie spadnie jak odpowiemy gorliwym "tak jest, momencik". A sprzet tj. linkę, sznurowado, drut, cokolwiek, moźemy pożyczyć od innych obcych rowerzystów, bo zwykle w grupie ktoś coś ma.

      Organizujmy się! Da się! Inaczej ... polskie piekło.

      • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane