- 1 Solorz otworzył stację wodoru w Gdańsku (140 opinii)
- 2 Ponad 20 tys. zł za kurs taksówką (256 opinii)
- 3 Będą trzy pasy na Obwodnicy Trójmiasta? (446 opinii)
- 4 Bursztynowy Ołtarz z nowymi elementami (87 opinii)
- 5 Pili, zażywali narkotyki i wsiadali za kółko (89 opinii)
- 6 Rajska znowu deptakiem, ale tylko na chwilę (70 opinii)
Tragedia na platformie Petrobaltiku
25 września 2007 (artykuł sprzed 16 lat)
aktualizacja: godz. 11:11
(25 września 2007)
Jeden nurek nie żyje, drugi trafił do szpitala. To efekt wypadku, jaki wydarzył się wczoraj przy platformie wiertniczej na Bałtyku.
Dwóch nurków z firmy Marine Dive pracowało przy bezzałogowej platformie należącej do Petrobaltiku. Gdy przebywali na głębokości ok. 35 m. jeden z nich zasłabł i stracił przytomność. Jego kolega, chcąc go ratować, zdecydował się na natychmiastowe wynurzenie bez dekompresji Ryzykował tym samym chorobę kesonową.
Kierujący pracami na platformie powiadomił o wypadku dyspozytora Petrobaltiku, który z kolei zawiadomił Morskie Ratownicze Centrum Koordynacyjne (MRCK) w Gdyni. Na pomoc poszkodowanym wystartował z lotniska w Babich Dołach śmigłowiec Marynarki Wojennej.
Poświęcenie nurka na niewiele się zdało, ponieważ jego kolega, pomimo udzielonej mu pomocy lekarskiej, zmarł. On sam, z objawami choroby kesonowej został zabrany przez śmigłowiec do Krajowego Ośrodka Medycyny Hiperbarycznej przy Instytucie Medycyny Morskiej i Tropikalnej w Gdyni.
- Mężczyzna z podejrzeniem choroby dekompresyjnej trafił do nas ok. godz. 16. We wtorek rano przeprowadzimy badania, które pozwolą nam ustalić dokładny stan jego zdrowia - poinformował nas około godz. 21 dr Piotr Góralczyk z Krajowego Ośrodka Medycyny Hiperbarycznej. Zapytany o stan mężczyzny odparł: - Gdyby stan był ciężki pacjent trafiłby na leczenie, a nie na obserwację. Ale poczekajmy z wyrokami do rana.
To pierwszy tego typu wypadek na platformie Petrobaltiku. Poinformowano o nim Okręgowy Urząd Górniczy w Poznaniu, Komendę Miejską Policji w Gdańsku oraz Państwową Inspekcję Pracy.
Marcin Zachowicz, rzecznik Grupy Lotos, do której należy Petrobaltic, poinformował, że jego firma od 4 lat współpracuje z prowadzącą prace podwodne spółką Marine Dive. Zapewnił, że posiada ona odpowiednie certyfikaty oraz doświadczenie w prowadzeniu prac podwodnych.
Kierujący pracami na platformie powiadomił o wypadku dyspozytora Petrobaltiku, który z kolei zawiadomił Morskie Ratownicze Centrum Koordynacyjne (MRCK) w Gdyni. Na pomoc poszkodowanym wystartował z lotniska w Babich Dołach śmigłowiec Marynarki Wojennej.
Poświęcenie nurka na niewiele się zdało, ponieważ jego kolega, pomimo udzielonej mu pomocy lekarskiej, zmarł. On sam, z objawami choroby kesonowej został zabrany przez śmigłowiec do Krajowego Ośrodka Medycyny Hiperbarycznej przy Instytucie Medycyny Morskiej i Tropikalnej w Gdyni.
- Mężczyzna z podejrzeniem choroby dekompresyjnej trafił do nas ok. godz. 16. We wtorek rano przeprowadzimy badania, które pozwolą nam ustalić dokładny stan jego zdrowia - poinformował nas około godz. 21 dr Piotr Góralczyk z Krajowego Ośrodka Medycyny Hiperbarycznej. Zapytany o stan mężczyzny odparł: - Gdyby stan był ciężki pacjent trafiłby na leczenie, a nie na obserwację. Ale poczekajmy z wyrokami do rana.
To pierwszy tego typu wypadek na platformie Petrobaltiku. Poinformowano o nim Okręgowy Urząd Górniczy w Poznaniu, Komendę Miejską Policji w Gdańsku oraz Państwową Inspekcję Pracy.
Marcin Zachowicz, rzecznik Grupy Lotos, do której należy Petrobaltic, poinformował, że jego firma od 4 lat współpracuje z prowadzącą prace podwodne spółką Marine Dive. Zapewnił, że posiada ona odpowiednie certyfikaty oraz doświadczenie w prowadzeniu prac podwodnych.
Choroba kesonowa (choroba dekompresyjna, aeroembolizm) - zawodowa choroba nurków. Spowodowana jest zbyt gwałtowną zmianą wysokiego ciśnienia, panującego na dużych głębokościach pod wodą, na o wiele niższe ciśnienie atmosferyczne.
W czasie zbyt szybkiego wynurzania się nurka, co wiąże się z obniżaniem się otaczającego go ciśnienia, gazy rozpuszczone we krwi i tkance tłuszczowej (przede wszystkim azot) tworzą pęcherzyki powodujące zatory w naczyniach krwionośnych. Może to doprowadzić do bólów zamostkowych, stawów, porażenia mięśni, zapaści.
Choroba kesonowa może doprowadzić do śmierci. Zapobieganie jej polega na powolnym przechodzeniu do normalnego ciśnienia.
W czasie zbyt szybkiego wynurzania się nurka, co wiąże się z obniżaniem się otaczającego go ciśnienia, gazy rozpuszczone we krwi i tkance tłuszczowej (przede wszystkim azot) tworzą pęcherzyki powodujące zatory w naczyniach krwionośnych. Może to doprowadzić do bólów zamostkowych, stawów, porażenia mięśni, zapaści.
Choroba kesonowa może doprowadzić do śmierci. Zapobieganie jej polega na powolnym przechodzeniu do normalnego ciśnienia.
ms
Opinie (81) 3 zablokowane
-
2007-09-30 04:38
taka jest procedura
http://www.youtube.com/watch?v=uT580yBpavM&mode=related&search=
- 0 0
-
2007-10-03 10:13
Tragedia na platformie.
Słowa uznania dla nurka, który ratował kolegę!Podobna sytuacja miała kiedyś miejsce w Szwajcarii.Ratujący nazywał się Albert Hermann i od tamtej pory są tam Międzynarodowe Zawody jego imienia.Uczestniczyłem w tych zawodach i miałem przyjemność poznać Bohatera (niestety jest na wózku inwalidzkim).Ten sport i praca wymaga przeświadczenia, że pod wodą liczę na partnera.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.