• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Trójmiasto może być większe. Wiele wsi zamieniło się w duże osiedla

Maciej Naskręt
8 lutego 2017 (artykuł sprzed 7 lat) 
Miejscowości Borkowo i Kowale pod Gdańskiem już wiele lat temu straciły swój wiejski charakter. Miejscowości Borkowo i Kowale pod Gdańskiem już wiele lat temu straciły swój wiejski charakter.

Granice Gdańska i Gdyni nie zmieniały się przez długie lata. Czy nadszedł czas na rozwój Trójmiasta - powiększenie jego granic? Samorządowcy nie są tym zainteresowani, ale przyznają też, że nie wiedzą, jakie straty finansowe powstają z powodu braku tej decyzji. Socjologowie natomiast twierdzą, że poszerzenie granic jest możliwe, ale to decyzja rządu, która musi być poparta głębokimi konsultacjami.



Sądzisz, że granice Trójmiasta powinny zostać zmienione?

Ostatnia duża zmiana granic Trójmiasta miała miejsce 1 stycznia 1973 r. i wprowadzono ją ustawą o utworzeniu gmin oraz nowelizacją ustawy o radach narodowych. Na mocy aktu, który wciąż jeszcze obowiązuje, do Gdańska włączono wsie m.in. Osowę, Barniewice, Szadółki czy Zakoniczyn. Do Gdyni natomiast włączono Wiczlino i Chwarzno.

Obecne granice Gdańska kształtowały się przez wieki - do Głównego Miasta przyłączane były kolejne miejscowości. Natomiast rozkwit Gdyni to w głównej mierze okres międzywojenny. Trójmiasto jednak dalej się rozwija, a granice od lat pozostają sztywne.

Pomijamy w artykule Sopot, który otoczony jest granicami Gdańska i Gdyni. Zjawiska związane z suburbanizacją nie zachodzą w tym mieście, więc trudno mówić o jego ekspansji.

W latach 90. rozwój - głównie motoryzacyjny - sprawił, że miasta zaczęły się rozrastać w kierunku terenów dotychczas niezurbanizowanych. Mieszkańcy, a także przybysze z regionu, zaczęli migrować na tańsze tereny na obrzeżach Gdańska i Gdyni. Ekspansja w pewnym momencie zaczęła wykraczać poza granice miast. Przykłady? Kowale, Borkowo, Banino w granicach Gdańska i miejscowości w gminie Kosakowo oraz Szemud, przylegające do granic Gdyni.

Wspomniane miejscowości (wciąż wiejskie) straciły swój agrarny charakter głównie dlatego, że są zlokalizowane na obrzeżach Gdańska i Gdyni. Dla przykładu liczba mieszkańców Borkowa (gmina Pruszcz Gdański) wzrosła aż czterokrotnie: z ok. 800 do ponad 3 tys.

Decyzja o granicach w rękach władz rządowych

Zacznijmy od tego, że - zgodnie z zapisami ustawy o samorządzie gminnym - to Rada Ministrów, w drodze rozporządzenia, tworzy, łączy, dzieli i znosi gminy oraz ustala ich granice.

Wymaga to jednak zasięgnięcia przez ministra właściwego do spraw administracji publicznej opinii (nie jest ona wiążąca) zainteresowanych rad gmin, poprzedzonych przeprowadzeniem przez te rady konsultacji z mieszkańcami, a w przypadku zmian granic gmin naruszających granice powiatów lub województw - dodatkowo opinii odpowiednich rad powiatów lub sejmików województw.

Ministerstwo może jednak pominąć organizację konsultacji i zwrócić się wyłącznie do rady sołeckiej lub rady powiatu o wyrażenie opinii.

Ewentualne zyski i straty
Wady:
  • opcjonalna wymiana dokumentów - takich jak prawo jazdy, dowód osobisty, dowód rejestracyjny, dokumentów dot. prowadzenia działalności gospodarczej w nowym urzędzie i  etc.;
  • zmiany nazw ulic;
  • zmiany w księgach wieczystych, koszty tej czynności przerzucone byłyby na właścicieli.

Kwestie niejednoznaczne:
  • zwolnienia pracowników w niektórych urzędach;
  • zmiany w wysokości podatków i opłat lokalnych.

Zalety:
  • wzrost wartości nieruchomości na przejętych terenach;
  • zwiększenie liczby ludności w Gdańsku lub Gdyni, a więc wyższe wpływy z PIT, CIT oraz dotacji i subwencji;
  • wzrost znaczenia miasta;
  • wzrost "siły przetargowej" w negocjacjach oraz atrakcyjności ogłaszanych przetargów, np. na wywóz nieczystości, odśnieżanie, remonty dróg;
  • poprawa wizerunku i wzrost atrakcyjności Gdańska i Gdyni jako miast szybko się rozwijających.


We wsiach-satelitach mieszka mnóstwo osób, które pracują w Gdańsku i Gdyni. We wsiach-satelitach mieszka mnóstwo osób, które pracują w Gdańsku i Gdyni.
Gdańsk nie ma obecnie ochoty na przejęcie terenów

- Mamy mnóstwo terenów do zagospodarowania, zarówno w górnym, jak i w dolnym tarasie miasta, o czym świadczą zresztą kolejne inwestycje i plany inwestycyjne oraz zagospodarowania przestrzennego - mówi Wiesław Bielawski, zastępca prezydenta Gdańska.
Samorządowcy z Gdańska przyznają, że nigdy nie prowadzili rozmów w zakresie włączenia innych miejscowości do granic swojego miasta. Raczej skłaniają się do rozwoju metropolii w ramach Gdańskiego Obszaru Metropolitalnego.

- Gdańsk nie musi fizycznie zmieniać granic, jednak od dawna stoi na stanowisku, że potrzebna jest reforma samorządowa z utworzeniem jednostki na poziomie metropolii. Współpraca z gminami sąsiadującymi w ramach metropolii jest kluczem do rozwoju całego regionu - przekonuje Bielawski.
Wsie i miejscowości, które mógłby "wchłonąć" Gdańsk. Wsie i miejscowości, które mógłby "wchłonąć" Gdańsk.
Gdynia też niechętna

Sąsiednia Gdynia mogłaby "wchłonąć" wiele miejscowości - Suchy Dwór, Koleczkowo czy Bojano - ale podobnie jak Gdańsk, nie jest tym zainteresowana.

- W tej chwili Gdynia nie potrzebuje takich terenów i nie podejmuje działań zmierzających do przejęcia miejscowości przylegających do miasta - mówi Marek Stępa, zastępca prezydenta Gdyni.
Gdańsk i Gdynia nie kalkulują jednak zysków i strat

Co ciekawe, Gdańsk nie robi statystycznego bilansu w zakresie odprowadzania podatku PIT przez osoby, które pracują właśnie w Gdańsku, a zamieszkują ościenne miejscowości.

- Miasto Gdańsk nie posiada informacji o liczbie uprawnionych podatników, którzy rozliczają się w sąsiednich gminach. Na bazie informacji o dochodach z PIT za rok 2015, w Gdańsku podatek doprowadziło 306 tys. 883 podatników - wyjaśnia skarbnik Gdańska, Teresa Blacharska.
Podobnie historia wygląda w Gdyni.

- Również nie posiadamy wyliczeń dotyczących osób pracujących w mieście, a odprowadzających podatki z tytułu dochodu do sąsiednich gmin - przyznaje Stępa.
Gdynia mogłaby przejąć Suchy Dwór, Koleczkowo i Bojano. Gdynia mogłaby przejąć Suchy Dwór, Koleczkowo i Bojano.
Jak na to patrzą przylegające do Trójmiasta gminy?

Choć władze Gdańska i Gdyni o rozszerzaniu granic nie myślą, to temat ten pojawia się w sąsiadujących z nimi mniejszych miejscowościach i wsiach. 7 lutego sołectwo Borkowo zorganizowało zebranie wiejskie, którego przedmiotem było m.in. połączenie Borkowa z Gdańskiem.

- Nie zaszczyciła nas grupa mieszkańców, która zgłaszała takie postulaty - mówi Michał Pietruczyk, sołtys Borkowa, położonego w gminie Pruszcz Gdański.
W Borkowie pojawiła się grupa mieszkańców, która - walcząc o swoje uprawnienia lokalne - jest za przeprowadzeniem referendum o połączenie Borkowa z Gdańskiem.

Władze sołectwa miejscowości Kowale, która leży w gminie Kolbudy, również przyznają, że potrzebna jest dyskusja na ten temat.

- Dzielnice Gdańska, takie jak Szadółki czy Ujeścisko, do swojej działalności statutowej dostają dofinansowanie np. od Zakładu Utylizacyjnego. Kowale, które są położone w obszarze oddziaływania zakładu, owszem, dostają od niego pieniądze, ale są one dużo mniejsze. Gdyby ktoś zaproponował inne korzyści przejścia do Gdańska, warto byłoby się zastanowić i ewentualnie porozmawiać o zmianach granic - mówi Krzysztof Szejko, sołtys Kowal.
Natomiast mieszkańcy miejscowości Suchy Dwór, która jest położona w gminie Kosakowo i jest wsią-satelitą Gdyni, nie są zainteresowani, zdaniem jej władz, przyłączeniem się do Gdyni.

- Fakt, że ludzie tutaj mieszkający odprowadzają podatki do gminy, mimo że pracują w Gdyni, zupełnie nam nie przeszkadza. Od zawsze tak było, nie chcemy tego zmieniać. Niech Gdynia rozwija się na Bojano czy Koleczkowo - mówi Bożena Roszak, sołtys Suchego Dworu.
Warto zaznaczyć, że gdyby dzisiaj włączyć do Trójmiasta wszystkie miejscowości będące jego satelitami, czyli Suchy Dwór, Kowale, Borkowo i ewentualnie Rębiechowo z Baninem, to liczba mieszkańców Gdyni i Gdańska wzrosłaby o ok. 13 tys. osób.

Przyjmując średnią pensję brutto dla Pomorza, do kasy trójmiejskich budżetów rocznie wpływałoby więc o 31 mln zł więcej, i to tylko i wyłącznie z tytułu podatku PIT.

Mieszkańcy przywiązują uwagę do granic. Mieszkańcy przywiązują uwagę do granic.
Co na to socjologowie?

- Myślę, że próby włączenia terenu do innej jednostki administracyjnej mogą być akceptowane przez mieszkańców, ale w sytuacji, gdy sfera symboliczna idzie w parze z praktyczną, czyli gdy mieszkańcy są mentalnie zwróceni w stronę innej miejscowości o charakterze centrum i czują z nią subiektywną więź, a także gdy wiedzą, że będą z tego mieli praktyczne korzyści - mówi dr Karolina Ciechorska-Kulesza, socjolog z UG.
Zdaniem ekspertów przeważnie nie lubimy jednak zmian. Majstrowanie przy granicach miast bywa testem dla naszej tożsamości społecznej. Pokazuje, czy jesteśmy przywiązani do miejsca, gdzie żyjemy i czy utożsamiamy się z nim.

- Wiele badań pokazuje, że tablica z nazwą miejscowości i miejscowość w adresie zamieszkania ma dla ludzi duże znaczenie. Oprócz kwestii tożsamościowych i symbolicznych, musimy wziąć pod uwagę także polityczne, czyli opór elit i obawę przed peryferyzacją i utratą instytucji. Ważne są też względy praktyczne, bo mieszkańcy mają wiele obaw: o fundusze lokalne, o infrastrukturę, o możliwość i kierunek rozwoju, o stan dróg czy jakość połączeń komunikacyjnych - dodaje socjolog.
Mieszkańcy chcą być też wysłuchani, możliwość konsultacji społecznych (nawet jeśli frekwencja nie jest za wysoka) okazuje się dla ludzi bardzo ważna, staje się normą. Zdaniem socjologów nie możemy też jednak ignorować procesów metropolizacyjnych.

- Procesy urbanizacyjne Pomorza są silne od XX wieku. Ostatnimi laty widzimy duże procesy suburbanizacyjne, tak zwane "urban sprawl", czyli "osaczanie" przez rozwijające się przedmieścia zabudowy typowo wiejskiej. Wsie mają coraz bardziej charakter rezydualny - podkreśla Ciechorska-Kulesza.
Wsie-satelity pełnią coraz częściej charakter miejskich sypialni, a ich mieszkańcy w dużej mierze korzystają z oferty miast, w których faktycznie nie mieszkają. Można to odczytać jako pewnego rodzaju "jazdę na gapę" - korzystamy, więc bądźmy częścią, także pod względem finansowym, albo z innej strony - miejmy wpływ na to, co się tam dzieje.

Opinie (572) 4 zablokowane

  • Gdynia - może niech choć wybuduje chodniki i kanalizację w KACZYCH BUKACH przejętych przez Gdynię 40 lat temu! (1)

    Od lat 1970 Gdynia nie zainwestowała w Kacze Buki więcej niż 0,5% budżetu na inwestycje w dużą obszarowo dzielnicę Kacze Buki! Więc niech inne miejscowości zastanowią się 10x przed włączeniem do Gdyni!!!

    • 10 5

    • skoro tam były tylko łąki i pastwiska to dla kogo ta kanaliza

      dresiarze pobudowali się na tym wygwizdowie dopiero w ostatnich latach

      • 3 1

  • Jakie potencjalne i praktyczne zyski mają mieszkańcy satelickich wsi? (1)

    Żadne, same koszty. Zysków nie mają też ich gminy na terenie których się znajdują, potencjalne zyski dotyczą tylko JST Gdańska i Gdyni, które zresztą nie są zainteresowane ekspansją, bo dostrzegają w tych miejscowościach tylko grunty do zagospodarowania (choć to akurat dziwne, bo te grunty z zagospodarowywaniem nie mają żadnych problemów). Sami mieszkańcy "Trójmiasta" również do tematu nie podchodzą entuzjastycznie ("nie lubimy obcych"). Dlatego ten projekt nie przejdzie.

    Co akurat w niczym nie przeszkadza realizować projekty metropolitalne. Taki Gdańsk - Sopot - Gdynia potrafią występować razem, promować się jako Trójmiasto, nawet na dokumentach oficjalnych taka nazwa się pojawia. Nic więc nie stoi na przeszkodzie, żeby Konurbacje Gdańską, zwaną potocznie Trójmiastem (żeby Gdynian nie denerwować) traktować jak związek zarówno Gdańska - Sopotu - Gdyni, ale również Kowal, Borkowa i innego Straszyna.

    Z tym, że w tym ostatnim wypadku musiałaby się zmienić publiczna narracja. A jeżeli nawet portal TROJMIASTO PEEL - najważniejszy aglomeracyjny portal internetowy - odcina się od tych miejscowości, nie jest zainteresowany pisaniem o nich, w ogóle nie chce o nich słyszeć (i piszę o redakcji, nie o czytelnikach - czytelnicy mają prawo do ksenofobii, dziennikarze nie), to o czym rozmawiamy?

    No i na koniec chciałem obalić mit, że mieszkańcy obrzeży to pasażerowie na gapę: nie do końca. Fakt, nie płacą oni podatków w stolicy aglomeracji, ale i tak zostawiają tu pieniądze dokonując w tym mieście zakupów i płacąc za usługi (których na własnym terenie nie mają). Ani Gdańska, ani Gdyni nic nie kosztuje zagospodarowanie w tych miejscowościach (to koszt gmin ościennych), komunikacja zbiorowa jak jeździ, to na zamówienie gmin za pieniądze gminne, a jedynym realnym kosztem jest utrzymanie infrastruktury drogowej, które miasta prawdopodobnie musiałoby ponieść i tak i tak. Zresztą skoro Gdańsk i Gdynia nie są zainteresowane ekspansją, to widać, uważają, że niewiele na tym by zyskali.

    • 15 3

    • Tak juz jest, ze jakis niepelnosprytny wymysli neologizm typu "sloik" albo "jazda na gape" i jemu podobni zaczynaja go uzywac. Swoja droga sloikowanie swiadczy o tym, ze 3miasto sie rozwija. Przyjezdnych jest juz tak wielu, ze zaczyna to draznic miejscowe przegrywy, wiec wszystkie swoje frustracje wylewaja na nowych. Podobnie od wielu lat bylo w Wawie a od niedawna pojawilo sie tutaj.

      • 2 1

  • Miastem rzadzi PO A PO protestowało przeciwko powiekszaniu warszawki!! (2)

    Kolejny przykład na hipokryzje lemingów i PO!!

    • 17 10

    • umiesz czytać ze zrozumieniem? to przeczytaj jeszcze raz wypowiedzi władz miasta.

      • 1 0

    • chyba kolejny przykład waszego ilorazu inteligencji.

      • 1 0

  • Niektórzy sądzą, że wiecznie mogą mieszkać sobie pod miastem, za nic nie płacić, albo grosze, za to (3)

    korzystać z wszelkich dobrodziejstw Gdańska.

    Wystarczy stanąć rano i po południu na wlotówkach do Gdańska 2 godziny x 2 korki na wjeździe-wyjeździe do Gdańska, długie na wiele kilometrów.

    Są mechanizmy, które sprawią, że zapragniecie połączenia z Gdańskiem, ale nie lepiej po dobroci ?

    My nie będziemy was znosić i utrzymywać bez końca, przemyślcie to póki jest miło.

    • 8 17

    • Powiało grozą, musisz wzbudzać respekt w swoim gimnazjum... (1)

      Ty, ale jak już połączysz Banino z Sopotem, to korki zniknął, czy jak to sobie wyobrażasz??

      • 6 3

      • Spokojnie...

        Połączenie / włączenie to początek drogi ku lepszemu.

        • 2 0

    • Mieszkam w Gdansku na Zabiance i zupelnie nie przeszkadzaja mi ci ludzie. Jestem przeciwny poszerzaniu miasta o pola i lasy, bo sadze, ze zyski z ich PITow beda mniejsze niz koszty ich utrzymania, ale ciesze sie, ze tutaj robia zakupy, posylaja dzieci do szkol itp. Prawdopodobnie zostawiaja tutaj wiecej pieniedzy niz u siebie w gminach.

      • 3 1

  • (2)

    Nie dla wsi pod Gdańskiem!!! Tylko rodowici Gdańszczanie!!

    • 1 14

    • Napisz jeszcze raz i doprecyzuj co masz na myśli bo nie wiem czy dać ci plusa

      czy minusa.

      • 5 0

    • mój pies ma rodowód

      kundel, ale z dziada - pradziada Gdańszczanin. Zasypia przy dźwiękach tramwaju, a falowce ma w kościach...

      • 6 1

  • KOWALE już dawno powinny być dzielnicą Gdańską.

    • 6 7

  • Nikt nie jest zainteresowany (1)

    Przynam się na początek bez bicia, że nie mam jakiegoś szczególnego pojęcia o finansowaniu samorządów więc wybaczcie i poprawcie ewentualne błędy w rozumowaniu.
    Samorządy sprawiają wrażenie niezbyt zainteresowanych obywatelem w kontekście innym niż wyborczy. Bo skoro nie jest zainteresowane mną nawet jako podatnikiem??
    Obowiązek meldunkowy jest niemal martwym przepisem. Zameldować się trzeba kiedy ma się broń albo ze względu na OC. Choć chyba wtedy też to nie jest warte zachodu.
    Od lat mieszkam poza miejscem swojego zameldowania. Tułam się po różnych miastach i gminach i zawsze mam to samo wrażenie - że zawracam tyłek, albo załatwiając coś naprawdę prostego, podnoszę jakąś bezprecedensową sprawę (tu już zahaczamy o szerszą kwestię aktualnej urzędniczej mentalności z PRL). Stanęło na tym, że mieszkam w miejscu, które jest tylko nazwą. Mnie nie interesuje kto jest w "ratuszu", nie mam zupełnie żadnego ze zmieniania blach w samochodzie czy meldunku. Nie mam na miejscu żadnych spraw poza pocztą i sklepem i nie wiem kto jest dzielnicowym.
    Jest to taki wzajemny brak zainteresowania mnie i samorządu lokalnego.
    Szkoda, że nie jest inaczej. Przykład akurat mam z nieco dalszej pólnocy - z Finlandii (choć podobne rozwiązania mają też ich sąsiedzi). Samorządy fińskie zasadniczo są bardzo zainteresowane mieszkańcami. To jest ich finansowe być albo nie być. Przy czym cierpią z powodu bardzo niskiej migracji wewnętrznej. Pamiętacie sprawę sprzed kilku lat kiedy do Polskiej prasy dotarł losowy news, że gmina na północy Szwecji daje działki za darmo i zostali zalani wnioskami z Polski? :)
    To był właśnie jeden z wielu przykładów programów samorządowych - najczęściej gmina zapewnia z własnego zasobu działki budowlane za preferencyjną stawkę - np. 1 Euro, nierzadko z gotowym uzbrojeniem. Oczywiście warunkiem jest zamieszkanie i budowa domu w okresie np 3 czy 5 lat.
    I to jest zachęta do ściągania nowych ludzi, którzy stanowią o dochodach danej gminy.
    Porównam to do naszego folkloru, choć nie lubię "poniżać" Polski porównaniami.
    Mogę sobie wybrać losową wioskę, kupić działkę za ciężkie pieniądze, dostać z łaską warunki zabudowy pozwalające mi zbudować "dom parterowy z poddaszem użytkowym o dachu dwuspadowym o kącie nachylenia...", wypruć się z pieniędzy na uzbrojenie działki i modlić się, żeby po drodze nie było żadnych pułapek, że czegoś nie będzie mi wolno zbudować bo cośtam? I nawet nie będąc mieszkańcem jestem już tym zbędnym elementem krajobrazu, który ma być zadowolony, że ktoś pozwoli mi oddychać na danym terenie...

    Więc póki co jest tumiwisizm i niedasizm. Z mojej i "władz" strony. Nawet nie wiem czy mam mówić, że jestem z Gdańska czy z aktualnego miejsca zamieszkania?

    • 13 1

    • Mam podobne podejscie. Mieszkam w 3miescie od kilkunastu lat, ale dopiero niedawno sie zameldowalem. PITa skladam tez tutaj niemal od poczatku mieszkania bo skarbowka rozroznia zameldowanie i zamieszkanie. Pojecia nie mam czy ten podatek przed formalnym zameldowaniem byl przekazywany do mojego miasteczka czy zostawal tutaj - nie interesuje mnie to. Zrobilem to po to zebym mogl sie rozliczac z zona. I teraz dochodze do tej "jazdy na gape". Kupilem mieszkanie za kilkaset tys. Co miesiac wydaje tutaj, a nie w moich rodzinnych stronach ok 8tys zl "na zycie". I co przez te kilkanascie lat 3miasto stracilo? Co do sloikow to czesciej ja zawoze rozne dary w moje rodzinne strony niz przywoze. Niektorzy "rdzenni od 3 pokolen" maja straszny bol duypy bo gniezdza sie do czterdziestki z rodzicami, bo musi im wystarczyc 2tys brutto. Do takich miast jak 3miasto, Wawa czy Wroclaw sciagaja najlepsze, najbardziej przedsiebiorcze i odwazne osobniki i nic na to nie poradza. Moga jedynie spytac rodzicow albo dziadkow jak to jest.

      • 2 1

  • Gdynia (6)

    Przecież zamiast wchłaniać nowe tereny do Gdyni utworzyć powiat gdyński lub rumski z siedzibą w Rumi.Obszar powiatu obejmował by miejscowości od Rewy po Chwaszczyno.W żaden sposób obecnie nie można sztucznie przyporządkowywać gminy Kosakowo do pow.puckiego,a Rumi,która jest zbliżona liczbą mieszkańców do Wejherowa,można nadać rangę powiatu.

    • 4 6

    • Zostawcie gminę Kosakowo! Gmina Kosakowo ma zostać Gmina Kosakowa a jak się wam nie podoba to przestańcie się w gminie budować!

      • 4 2

    • (1)

      Tak, dalej mnóżmy liczbę urzędasów, których trzeba utrzymać! Rumia powiatem, bo w końcu liczebnie się zbliżyła do Wejherowa? Toż to typowa sypialnia, co najwyżej dzielnicą mogłaby zostać - Gdyni. Bez szpitala, własnej komunikacji miejskiej, wszystkie ważne urzędy są w Wejherowie i to wystarczy. Wejherowo zawsze było samodzielnym miastem, Rumia nigdy...

      • 2 1

      • Dokładnie.

        • 0 0

    • Rumia, Reda nie w GWE (1)

      Fakt, że Rumia i Reda nie pasują do Wejherowa. Mogłyby razem stworzyć powiat grodzki. Na dziś dzień to W-wo korzysta z kasy, nie generuje przychodów, ale dxięki temu że jest siedzibą bodaj 5-go pod względem liczby ludności powiatu w kraju - ma kasę na swoje zachcianki.

      • 1 1

      • No tak, nie pasują, bo są typowymi sypialniami bez struktur do samodzielnej egzystencji...

        • 0 2

    • Rumia to miasto bez charakteru i bez toźsamości. Klasyczna dzielnica sypialnia... Na stolicę czegokolwiek się nie nadaje.

      • 0 2

  • Sopot żąda dostępu do morza! (3)

    Ekspansja Sopotu nie może być pomijana.

    • 6 3

    • Sopot będzie jak Dubaj (1)

      Będzie budował sztuczne półwyspy

      • 0 0

      • jeden już sam się wybudował

        za mariną przy molo

        • 1 0

    • Sopot zostanie dzielnicą Monciaka ;)

      • 1 0

  • Mapka Such Dwór (1)

    Pytanie do autora tego artykuły ,dlaczego świadomie wprowadza w błąd czytelników odnosnie loklizacji miejscowości suchy Dwór/ Suchy Dwór nigdy nie graniczył z linia Brzegową

    • 3 0

    • Hej, bo to mapka już po ekspansji Suchego Dworu na sasiadów :)

      A powaznie to jest opisane "Suchy dwór i tereny lotniska" - nie wiem czemu razem, ale obszar się zgadza.

      • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane