• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Uratowali kitesurfera, który zaplątał się w linki latawca

Piotr Weltrowski
15 lipca 2013 (artykuł sprzed 11 lat) 
Warunkiem bezpiecznego uprawiania kitesurfingu jest dobre oszacowanie swoich możliwości względem panujących warunków atmosferycznych. Warunkiem bezpiecznego uprawiania kitesurfingu jest dobre oszacowanie swoich możliwości względem panujących warunków atmosferycznych.

Gdańscy wodniacy wyciągnęli w sobotę z wody kitesurfera, który zaplątał się w linki swojego latawca.



Uprawiasz kitesurfing?

Wszystko działo się w okolicy plaży w Brzeźnie zobacz na mapie Gdańska. Policjanci patrolowali wodę swoją łodzią. W pewnym momencie zauważyli mężczyznę, który zaplątał się w linki swojego latawca.

Wodniacy podpłynęli do niego łodzią i wciągnęli go na pokład. Dopiero tam udało się 30-letniego gdańszczanina wyplątać z uprzęży. Został przetransportowany na brzeg. Na szczęście nic mu się nie stało.

Co zrobić, aby uniknąć podobnych przygód?

- Tak naprawdę kitesurfing w ostatnich latach zmienił się ze sportu ekstremalnego, w sport familijny i bezpieczny. Są jednak zasady, których trzeba przestrzegać. Jeżeli ktoś jest przygotowany, potrafi dobrze ocenić swoje możliwości i pogodę, nie powinien mieć problemów z bezpiecznym uprawianiem tej dyscypliny - mówi Andrzej Ożóg, nauczyciel kitesurfingu.

Przede wszystkim do uprawiania kitesurfingu potrzebne jest miejsce. Poza sezonem problem znika, jednak przy mocno obłożonych plażach warto upewnić się, że my nie będziemy nikomu przeszkadzać, ani też nikt nam nie będzie przeszkadzać w wodzie.

Najlepiej też korzystać ze sprawdzonego sprzętu, albo swojego, albo też takiego, który zapewnić mogą szkoły kitesurfingu. Dobrze jest przed wejściem do wody dokładnie sprawdzić, czy np. linki nie są już zbyt zużyte (może to grozić ich zerwaniem).

- Ważne jest też dobre ocenienie pogody. Nie powinno się np. wypływać przy wietrze od lądu. Taki wiatr może nas znieść daleko od brzegu. Ważna jest też asekuracja, najlepiej na deskę wybrać się z kimś, kto w razie czego nam pomoże. Jeżeli się uczymy, to problemu raczej nie ma, bo zawsze wchodzimy do wody z instruktorem - dodaje Ożóg.

Warto też pamiętać o oczywistych sprawach i o tym, aby nie "latać" (jak mówią kitesurferzy) w okolicy, gdzie linki latawca mogłyby się o coś zahaczyć.

- Najważniejszy jest zdrowy rozsądek. To jak z nartami. Możemy wybrać się na znany nam stok dobrze przygotowani, ze sprawdzonym sprzętem, możemy też upić się i próbować jeździć w jakimś odludnym miejscu. W tym drugim wypadku ryzykujemy wiele, w tym pierwszym - jesteśmy bezpieczni - podsumowuje Ożóg.

Szukaj szkół kitesurfingu w naszym katalogu

Opinie (66) ponad 10 zablokowanych

  • A czy to nie ten sam co "promował" Gdańsk i próbował przepłynąć przez M.Czerwone a później szukała go cała MW Egiptu i Arabii Saudyjskiej?

    • 4 0

  • czy to aby ony reklamował budyniowe rządy na morzu czerwonym?

    podajcie choc jego inicjały;)

    • 2 0

  • zazdrośnicy

    Banda zazdrosnych bałwanów których panienki szczają za kitesurfing-owcami. A gościu nie zaplatał się tylko zerwała mu się linka.

    • 2 3

  • Janek?

    Janek...

    • 0 0

  • Prawda o wydarzeniu. (1)

    Oto pierwszoosobowa relacja z wydarzenia:

    " Sobotę podczas pływania około 100 - 150 metrów od brzegu strzeliła mi linka depowera, kite się zliszował i został spokojnie na jednej lince.
    Ściągnąłem się do latawca i właśnie zaczynałem robić z niego tratwę żeby wrócić do brzegu.
    Podpłynęli policjanci którzy akurat patrolowali okolicę i zapytali czy może pomóc.
    Spokojnie pomogli zabrać cały sprzęt na motorówkę i podwieźli mnie na plażę.

    Całkiem mili goście"

    Fakt się mniej z prawdą mija niż pan Piotr. Gratuluję. Takimi artykułami szkodzi Pan całemu temu sportowi. Weź się Pan czym innym zajmij.

    • 21 1

    • ogarnij się

      - ślizgam się na kupach.

      • 0 1

  • I mieć ze sobą noż albo przecinak do linek /sieci....

    • 0 0

  • Cały artykuł to jedna wielka bzdura

    Info z pierwszej ręki:
    w Sobotę podczas pływania około 100 - 150 metrów od brzegu strzeliła mi linka depowera, kite się zliszował i został spokojnie na jednej lince.
    Ściągnąłem się do latawca i właśnie zaczynałem robić z niego tratwę żeby wrócić do brzegu.
    Podpłynęli policjanci którzy akurat patrolowali okolicę i zapytali czy może pomóc.
    Spokojnie pomogli zabrać cały sprzęt na motorówkę i podwieźli mnie na plażę.
    Całkiem mili goście

    • 3 0

  • Pogromcy rekinow kajciarze

    a to nie przypadkiem ten pogramca rekinow z egiptu. Znowu podbija morza i oceany.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane