Zadzwonił na policję i powiedział, że podciął sobie żyły oraz gardło, a do tego przedawkował leki przeciwbólowe. Policjanci wiedzieli tylko, że 34-latek znajduje się na plaży w rejonie Sobieszewa. Udało się go odnaleźć i udzielić pierwszej pomocy, dzięki czemu przeżył próbę samobójczą.
tak, wiem doskonale, jak trzeba się zachować
20%
raczej tak, choć obawiam się, że mógłbym/mogłabym nieco spanikować
48%
nie, takie sytuacje kompletnie mnie blokują
19%
nie, bo nie wiem, jak się udziela pierwszej pomocy
13%
34-latek zadzwonił na policję w niedzielę nad ranem. Zgłoszenie przyjęli dwaj policjanci ze Śródmieścia: asp.
Piotr Podlacha oraz sierż. szt.
Grzegorz Grzywna.
- Mężczyzna zadzwonił na numer ratunkowy i poprosił o pomoc. Powiedział, że sam się ranił i znajduje się na plaży w Sobieszewie, jednak nie powiedział dokładnie, w którym miejscu - mówi Mariusz Chrzanowski z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.Policjanci natychmiast pojechali w kierunku Sobieszewa, w tym czasie dyżurny powiadomił też inne jednostki, bo z lokalizacji telefonu dzwoniącego mężczyzny nie wynikało jednoznacznie, gdzie może się on znajdować.
34-latek faktycznie znajdował się na wydmach na plaży w Sobieszewie. Mężczyzna leżał przy dużym konarze drzewa.
- Miał wiele ran ciętych w okolicy nadgarstka, na szyi oraz na nogach. Mocno krwawił. Policjanci natychmiast udzielili mu pomocy przedmedycznej. Wykorzystując opatrunki osobiste, funkcjonariusze zatamowali krwawienie i wezwali ratowników medycznych - mówi Chrzanowski.Pomoc przyszła w ostatniej chwili. Mężczyzna nie tylko był ranny, ale też mocno wyziębiony. Jak się okazało, zażył wcześniej bardzo dużą dawkę silnych leków przeciwbólowych, które popił alkoholem. Trafił pod opiekę lekarzy, pod którą znajduje się do chwili obecnej.
***Niestety tego typu historie nie zawsze kończą się szczęśliwie. We wtorek, 16 czerwca, nie udało się uratować innego mężczyzny w tym samym wieku. Jego ciało odnaleziono w lesie na Leszczynkach. Ratownikom, którzy go odnaleźli, nie udało się przywrócić mu funkcji życiowych.