- 1 Tunel czy pasy: co wybierają piesi? (89 opinii)
- 2 Nocny hałas z lotniska. Cena za rozwój? (308 opinii)
- 3 Okupacyjne losy jednego z symboli Gdyni (63 opinie)
- 4 Historia 200-letniej gdańskiej wyspy (71 opinii)
- 5 Jarmark: zobacz jego pierwszy dzień (129 opinii)
- 6 Trójmiejskie mola, których już nie ma (110 opinii)
Wampir i wilkołak w jednym stali domu...
Może nie w jednym domu, ale w zbiorze gdańskich legend autorstwa Franza Augusta Brandstätera. Ukazał się w 1883 roku, czyli czternaście lat przed "Draculą" Brama Stokera.
Franz August Brandstäter był nauczycielem w gdańskim Gimnazjum Miejskim, gdzie uczył języków oraz śpiewu. Jednak wielką pasją pedagoga była historia oraz folklor, którym poświęcił wiele napisanych przez siebie książek.
![Dlaczego w dawnym Gdańsku nie powstał uniwersytet?](https://s-trojmiasto.pl/zdj/c/n/2/3266/150x100/3266601__kr.webp)
Zbiór legend, o którym mowa, został wydany w roku śmierci autora, czyli w 1883 roku. Nosił tytuł "Gdańska księga legend: opowieści z miasta i jego okolic" ("Danziger Sagenbuch: Sagen von der Stadt und ihren Umgebungen"). W środku znalazły się miejsce dla 109 podań. Brandstäter w swoim dziele korzystał z dorobku innych zbieraczy legend, między innymi z książki Ludwiga Bechsteina.
Zaprezentowanie poniżej dwie legendy pochodzą właśnie ze zbioru Brandstätera, a ich bohaterami są dwa monstra, które dzisiaj zajmują ważne miejsce w naszej zbiorowej wyobraźni.
Wampir (Die Vampyre)
Zerknijmy na pierwszą z legend, poświęconą mrocznym krwiopijcom:
"Ludzie gadają również o wampirach, ale te legendy są bardziej znane ludom słowiańskim. Często miesza się je z podaniami o wilkołakach. Takie istoty nigdy nie zaznają spokoju w grobie po śmierci i pochówku. Po tym jak wygryzie mięso z własnych kości, wampiry powstają z grobów o północy, kradną bydło, aby wysysać z nich krew i dzięki temu podtrzymać swoje nieszczęsne pół-życie. Wkradają się do domów ludzi, kładą się przy śpiących i cichaczem wysysają ich ciepłą krew. Jedynie małe ranki przy sercu są dowodem na to, co się stało. Przykładowo, we wsi Grabowo na Kaszubach, nie tak daleko od Gdańska, grasowała nagła śmierć, zwłaszcza wśród młodych dziewcząt. Ich zwłoki były nienaruszone, oprócz małych ran, jakby od ugryzienia, niedaleko serc. Starsi w wiosce spotkali się, aby przedyskutować sprawę i postanowiono sprawdzić wszystkie groby na cmentarzy. Po długim czasie kopania, znaleziono grób świeższy niż powinien być, bowiem pochówek nastąpił kilka lat wcześniej. Zwłoki były zaskakująco dobrze zachowane, jedynie kawałki mięsa zniknęły z ramion i nóg, a na wargach widoczna była świeża krew. Ktoś bardziej obeznany w tych kwestiach odrąbał głowę od reszty ciała, a wtedy z grobu wydobył się niski, warczący dźwięk, a ciało zmieniło się w popiół. Od tego czasu społeczność żyła w pokoju".
Pojawia się tutaj wiele ciekawych wątków. Rzeczywiście, podania o wampirze przeniknęły do europejskiej świadomości przede wszystkim z krajów zamieszkałych przez Słowian, gdzie nazywano takie stwory "upiorami".
W przeciwieństwie do wampirów znanych z kina, opisany przez Brandstätera wampir nie atakuje szyi, ale okolice serca.
Ciekawa jest wzmianka o obgryzionych kończynach i dziwnych dźwiękach. W dawnych podaniach upiory wysysały z ofiar siły witalne - bądź sprowadzali morowe powietrze - poprzez przeżuwanie całunu, swojego ciała bądź odzieży, w której zostali pochowani.
Dziwne odgłosy dobiegające z miejsca pochówku były jednym z pierwszych sygnałów dla lokalnej społeczności, że muszą zmierzyć się z żywym trupem.
Z kolei odrąbanie głowy od ciała rzekomego wampira od dawien dawna jest niezawodnym sposobem na poradzenie sobie z nieumarłą istotą, o czym świadczą chociażby odkrywane przez archeologów "wampiryczne" pochówki.
Jeżeli chodzi o podane miejsce grasowania wampira, wieś Grabowo, mamy kilka tropów. U wspomnianego Ludwiga Bechsteina mamy wzmiankę o "Grabowie, zwanym też Krakowem" - być może nie chodziło o kaszubską wieś, ale o Krakowiec, który dzisiaj znajduje się w granicach miasta.
Wilkołak (Der Wärwolf)
Druga z opowieści poświęcona jest wilkołakowi:
"Legendy o wilkołakach, czyli złych, okrutnych ludziach, którzy przez diabelską sztukę są w stanie zmienić się w wilki i dokonać niecnych czynów, również są obecne w naszych stronach. Pewien łowca wyszedł z miasta, uzbrojony w swoją strzelbę. Nagle wilk skoczył na niego, szczerząc swoje kły, i niemal zgniótł myśliwego swoim cielskiem. Łowca szybko uciekł za drzewo, wycelował i strzelił w prawą łapę zwierzęcia, które uciekło, wyjąc. Łowca ruszył krwawymi śladami, które kończyły się w małej chacie, ukrytej w lesie. Wszedł do środka i zobaczył kobietę, która bandażowała zakrwawioną prawą dłoń mężczyzny. Jasne stało się, że to była ta sama istota, która zaatakowała go w postaci wilka. Myśliwy zgłosił sprawę władzom, które aresztowały wilkołaka, a ten został za swoje przewiny spalony żywcem".
Tutaj legenda odbiega od hollywoodzkich wyobrażeń o ludziach-wilkach. To nie pełnia księżyca, ale konszachty z diabłem były źródłem umiejętności zmiany postaci.
W średniowieczu wilkołaki na dobre zadomowiły się w roli piekielnego zła nękającego ludzi. Opowieści różniły się w zależności od regionu.
Wilkołactwo mogło być klątwą rzuconą przez czarownicę bądź boską karą za grzechy: wilkołaki miały być duszami nieszczęśników uwięzionymi w wilczych ciałach. Niekiedy klątwę można było aktywować poprzez wypicie specjalnego napoju.
Prawdziwą karierę wilkołak robi w epoce nowożytnej. To właśnie w XVI wieku wybucha gorączka tropienia i palenia czarownic, która objęła również ludzi oskarżanych o wilkołactwo. Doniesienia o wilkołakach łączono z kanibalizmem, brutalnymi morderstwami, okaleczeniem bydła i atakami wilków, które stanowiły poważny problem dla ludzkich społeczności w tamtym czasie.
Szczególnie dużo procesów tego typu miało miejsce we Francji i w krainach Świętego Cesarstwa Rzymskiego. Do najsłynniejszych przypadków tamtej epoki należał Peter Stumpp, Wilkołak z Bedburga, oraz Gilles Garnier, Wilkołak z Dole.
Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że wilkołak pojawił się w twórczości... Mikołaja Reja. W tomie "Figliki", jeden z jego krótkich utworów nosi tytuł "O Wilkołku" i zaczyna się takimi słowami:
"Jednej paniej pokąsał wilk w oborze owce, wójt powieda wilkołek, niech mówi kto chce..."
Jeżeli dzisiaj mielibyśmy stworzyć gdańską księgę legend miejskich, jakie opowieści powinny się w niej znaleźć? Może znacie opowieści o duchach czy upiorach, które krążą po powojennych osiedlach?
O autorze
![autor](https://s-trojmiasto.pl/zdj/redaktorzy/0d182058320de7302c2ece15003554f6.png)
Michał Ślubowski
Popularyzator historii Gdańska, autor bloga Gedanarium i podcastu Historia Gdańska dla każdego oraz współautor podcastu Makabreski, poświęconego mrocznym historiom z przeszłości regionu.
Opinie wybrane
-
2023-02-26 18:55
Dziękuję
Za ciekawą opowieść
- 20 4
-
2023-02-27 11:32
Legenda z naszych czasów będzie opowieścią
o Svenie internetowym mędrcu wszechczasów. Gandalfie prawa i sprawiedliwości. Ekspercie od wszystkiego, zamieszkującym na RODos. Uwielbianym przez wszystkich mędrcu wszechczasów.
- 4 1
-
2023-02-26 22:56
Nieśmiało sugeruję przetłumaczenie tego tytułu i wydanie go po polsku, tak jak kilkunastu innych tytułów do tej pory.
A co do opowieści o wampirach i wilkołakach, to akurat nic niezwykłego. Takie i podobne opowieści funkcjonowały na terenach całej dawnej pierwszej rzeczypospolitej, co widać u Oskara Kolberga w poszczególnych tomach jego olbrzymiego dzieła : Lud. Jego zwyczaje, sposób życia, mowa, podania, przysłowia, obrzędy, gusła, zabawy, pieśni, muzyka i tańce.
- 13 3
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.