• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Winiarnię otwieram z rozpaczy

Michał Stąporek
10 listopada 2006 (artykuł sprzed 17 lat) 

Rozmowa z Olgierdem Koprowskim, gdańskim prawnikiem, który na ulicy Świętego Ducha otworzył właśnie winiarnię Spiritus Sanctus. Chwileczkę: otworzył, czy nie otworzył?



Pierwszy kontakt ze Spiritus Sanctus wspominam źle. W czasie ulewnego, sierpniowego deszczu szukałem miejsca, w którym mógłbym się schronić. W witrynach pańskiej winiarni stały świeczki, które w tym deszczu były dla mnie niczym latarnie wskazujące bezpieczny port. Tymczasem świeczki okazały się zwodnicze, bo drzwi były zamknięte.

Szczerze mówiąc to Spiritus Sanctus do dziś nie jest jeszcze oficjalnie otwarty i cały czas się zastanawiam, czy aby na pewno go otwierać. Na razie było tylko kilka nieoficjalnych otwarć, tego ostatecznego - jeszcze nie. (śmiech) Natomiast jeśli jeszcze kiedyś będzie pan szukał schronienia w deszczowy, sierpniowy dzień, proszę omijać nas z daleka. Na czas Jarmarku Dominikańskiego zawsze będziemy zamknięci na znak sprzeciwu wobec nieszczęścia, jakim dla Gdańska jest ta impreza - przynajmniej w tej formule.

Przez kilka miesięcy lokal wyglądał na gotowy, ale pomimo to, nie przyjmował Pan gości. Dlaczego?

Winiarnia długo była niewykończona, ponieważ nie mogłem się zdecydować w jaki sposób ją urządzić. Ostatecznie zdecydowałem się na styl zwany nieco snobistycznie "fusion", czyli połączenie kilku różnych stylów.

Dominantą jest 150-letni, trzymetrowy piec kaflowy, pochodzący ze szlacheckiego dworu na Warmii. Do tego dochodzi żelazna krata, wykuta przez ormiańskich artystów osiadłych w Gdańsku. Akcentem żydowskim jest kuta menora, niemieckim zaś ogromny, cmentarny krzyż z 1870 roku, wiszący na jednej ze ścian. Kupiłem go od dżentelmenów, którzy wieźli go taczką do punktu skupu złomu. Przekonywali, że wykopali go w lesie. Uzyskałem go od nich drogą wymiany barterowej, w postaci litra wódki i grosza gotowizny na zakąskę.

Długo się zastanawiałem, czy nie będzie nietaktem, gdy zawiśnie w winiarni. Konsultowałem się w tej sprawie z moim sąsiadem, ks. infułatem Stanisławem Bogdanowiczem z Bazyliki Mariackiej, który przekonał mnie, że ponieważ uratowałem krzyż przed zniszczeniem, nie ma w tym nic zdrożnego. Taką to mamy wielokulturowość w naszej winiarni.

Oceniając po wyglądzie pańskiej kancelarii, jest Pan wziętym prawnikiem. Po co w takim razie otworzył Pan jeszcze winiarnię?

Winiarnię otworzyłem z rozpaczy.

Słucham?

Od trzydziestu lat stołuję się przede wszystkim w trójmiejskich lokalach gastronomicznych, i to nie okazjonalnie, lecz nader często. W czasie tych moich kulinarnych peregrynacji nie natrafiłem jeszcze na dobrą winiarnię. Oczywiście, w pomorskich restauracjach podaje się dobre wina, ale przeważnie są to gatunki bardzo drogie i przeważnie francuskie lub z "nowego świata", których ja tak bardzo nie poważam. Jako że jestem gorącym miłośnikiem win środkowoeuropejskich: węgierskich, rumuńskich, mołdawskich czy greckich postanowiłem otworzyć miejsce, w którym takie gatunki będą dostępne.

Czyli w Spiritus Sanctus są przede wszystkim wina z naszej części Europy?

Tak, mamy m.in. wina z Albanii, Macedonii, Serbii, Chorwacji, Litwy, Słowacji...

Słowacy produkują wino?

Tak, bardzo dobre rieslingi. Eksperymentalnie mamy także kilka butelek czeskiego cabernet sauvignon, ale muszę przyznać dyplomatycznie, że nasi sympatyczni sąsiedzi są o niebo lepszymi piwowarami, niż winiarzami. Czeskie wino będzie więc u nas sprzedawane jako grzaniec.

Nie rozważał pan wprowadzenia do swojej winiarni polskiego akcentu, czyli wyrobów naszych winiarzy z okolic Zielonej Góry?

Oczywiście. Mało tego, nawiązałem już kontakt z hrabiną Katarzyną Hachulską, która jest producentką wina jabłkowego, czyli mówiąc pół żartem - jabola. Wino nazywa się Slavena, produkowane jest w Sławnie na Śląsku i przypomina nieco w smaku francuskie Sauternes. Pani hrabina produkuje tego doskonałego wina ok. 2 tys. butelek rocznie, czyli stosunkowo niewiele. Choć wino jest znakomite, nie mam odwagi go eksponować w witrynach winiarni, by nie prowokować uwag przechodniów, że oto mijają miejsce spotkań miłośników jaboli. (śmiech)

Sądzę, że mimo to będzie Pan prowokował przechodniów. Przecież umieścił Pan na witrynach winiarni wolnomularskie symbole...

Zrobiłem to po to, by nawiązać do wielokulturowości naszego miasta. Zawsze działało w nim kilka lóż masoński, które zrobiły dla Gdańska sporo dobrego. Na drzwiach widnieje tzw. Wszechwiedzące Oko Boga, namalowane przez artystę ormiańskiego. Nad nimi przez jakiś czas wisiał hebel, również symbol masoński, który jednak skradziono.

Najwyraźniej nie traktuje pan winiarni jedynie jako miejsca, w którym pije się wino...

Rzeczywiście nie. Chciałbym, aby to było także miejsce kulturotwórcze, na którym skorzysta także miasto. Czasami organizujemy tu koncerty muzyczne, śpiewała już u nas cejlońska śpiewaczka Kasia Pereira. Tuż obok prowadzimy także najmniejszą galerię sztuki ormiańskiej na świecie. Czekamy na młodych artystów muzyków: jedynym warunkiem jest to, żeby grali w taki sposób, by nie odstraszać gości.

Opinie (30) 2 zablokowane

  • Dzięki. ta pierwsza była dalej na Św. Ducha (za Rossmanem, za Groblą).

    • 0 0

  • Jakoś tak snobistycznie brzmi wypowiedź tego pana. A w winiarni jest jasne, nieprzyjemne oświetlenie, które nie tworzy atmosfery i nie zachęca do wejścia.

    • 0 0

  • skandal!

    widziałam ten lokal, wyraźne symbole masońskie; biskup powinien domagać się jego zamknięcia; vis a vis Kaplicy Królewskiej nie powinna gromadzić się masoneria; no i ta heretycka nazwa!

    • 0 0

  • dodaję jeszcze, że praktycznie codziennie przechodze koło tej winairni i wiedze różne natężenie światła w zależności od tego kogo i co chcą ukryć; wyraźnie dojrzałam przy swicach pania Kwaśniewską, a raz nawet żyda w jarmułce...

    • 0 0

  • super

    wina wschodniej Europy! yes yes yes! wkońcu można będzie się napić rewelacyjnego czarnogórskiego Vranaca!

    • 0 0

  • To najpiekniejsza winiarnia na Wybrzeżu. Byłem tam na zamknietym koncercie. Dzieki uprzejmości gospodarza, którego wczesniej nie znałem poczęstowali mnie oryginalnym kozim serem, ormiańskim chlebem i mołdawskim winem (nazwy nie pamiętam).

    • 0 0

  • przyjęta nazwa świadczy o:
    nieuctwie właściciela
    prowokacji wobec katolików a więc i wobec mnie również.
    Mam nadzieję, że wyłącznie o pierwszym; w przeciwnym wypadku... zgroza!!
    Czuję się dotknieta do żywego, panie "mecenasie".
    Proponuję równie "aktrakcyjną" nazwę:
    może np. me- nora ?

    • 0 0

  • jak kto nie wie - niedaleko na św. Ducha (w strone restauracji Gdańskiej) jest świetna winiarnia - mała, przytulna, z miłą obsługą i bardzo smacznymi serami do wina:) Świetne miejsce na plotki z przyjaciólką:)
    Pozdrawiam panie z winiarni.

    • 0 0

  • To dobrze, że wreszcie coś się dzieje w temacie win. Szkoda jedynie, że winiarnia nie może na dobre otworzyć swoich podwoi. Nie znam win środkowoeuropejskich oprócz węgierskich, do których mam ogromny sentyment. Cieszę się zatem, że będzie możliwośc poznania dobrych win z tej części Europy.
    Nie zgadzam się jedynie, że lokale w Trójmieście serwują tylko drogie wina z Europy Zach lub "nowego świata". W Sopocie otworzono niezwykłe miejsce pt."Zielony Dwór". Warto wybrać się tam na degustację. Szczerze polecam

    Koleżanka z wojska

    • 0 0

  • Oliwski Dwor

    a byl ktos w Oliwskim Dworze ? tam tez jet jakas winiarnia, ladne wnetrze ponoc, lukowe sklepienia, beczki itd. ale nie wiem czy na wejsciu nie trzeba pokazac rolexa, he he

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane