• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Wizyta noblisty w Gdańsku

Beata Czechowska-Derkacz
2 czerwca 2003 (artykuł sprzed 21 lat) 
- Mam nadzieję, że wynik referendum będzie pozytywny i wkrótce Polska będzie należała do poszerzonej Unii Europejskiej, ale też mam nadzieję, że przy całej sympatii i przyjaźni, jaką Polska żywi do USA, przede wszystkim będzie czuła swoje zobowiązania wobec Europy - powiedział na spotkaniu z dziennikarzami Günter Grass, przyznając jednoczesnie, że w ramach wspólnej Europy powinna być postrzegana również Rosja.

Günter Grass, gdańszczanin z pochodzenia, laureat literackiej Nagrody Nobla, przyjechał do Gdańska na dwa dni. Wydaje się, że wciąż pozostaje wierny przyjętej w latach 60. dewizie: "Obowiązkiem obywatela jest zabieranie głosu w sprawach publicznych". Na otwartym spotkaniu w kościele św. Jana z pisarzami: Aleksandrem Jurewiczem i Danielem Odiją - rozmawiał o pamięci i pokoleniach, a na spotkaniu z dziennikarzami - o wejściu Polski do Unii Europejskiej, naszym zaangażowaniu w wojnę z Irakiem i skomplikowanej polsko-niemieckiej historii. Swoją ostatnią książkę o zatopieniu przez Rosjan "Wilhelma Gustloffa", na którym zginęło kilka tysięcy osób, w większości uciekających z Gdańska Niemców, podsumowuje pesymistycznym zdaniem: "To się nie kończy, to się nigdy nie skończy". - To zakończenie realistyczne, a nie pesymistyczne - tłumaczył pisarz. - W Niemczech po zakończeniu II wojny światowej często wygłaszano różnego rodzaju deklaracje, że wszystko, co związane z wojną, jest za nami. Okazało się, że przeszłość doganiała nas wielokrotnie. Wciąż nas dogania i ma związek nie tylko z wojną. Trzeba z trudnymi sprawami się konfrontować. Między Polską a Niemcami sprawy granic zostały ostatecznie uregulowane traktatami i teraz możemy otwarcie rozmawiać o wypędzeniach. Były uzasadnione o tyle, że to właśnie Niemcy rozpoczęli II wojnę światową, ale nie można zapominać, że wypędzeni doznali wielu cierpień. Inaczej powtórzy się historia, o której piszę we "Wróżbach kumaka" - powiedział pisarz.

Szansy na pełne porozumienie Polaków i Niemców Günter Grasz upatruje właśnie w otwartych rozmowach, bez tematów tabu z obu stron. Grass przyznał, że taki sam dialog dotyczący wypędzeń jak pomiędzy Polską i Niemcami jest konieczny z naszym wschodnim sąsiadem: -Cały wiek XX jest nacechowany przesunięciami granic i wypędzeniami, które eufemistycznie były nazywane "przesiedleniami ludności". Trzeba o tym rozmawiać, ale bez politycznego rewanżyzmu i haseł o "Powrocie do Lwowa" - dodał.

Günter Grass stwierdził też, iż już dawno temu uznał, że pisanie o trudnych sprawach jest jego obowiązkiem i zdaje sobie sprawę, że nie jest za to przez wszystkich kochany. - Ale pisarz, który szuka poklasku u wszystkich i chce być wielbiony, nie jest dobrym pisarzem - podsumował. Uznał, że dobrze się stało, iż to właśnie Niemcy stały się rzecznikiem wejścia Polski do UE, ale wyraził jednocześnie dezaprobatę dla zaangażowania się Polski w konflikt w Iraku. - Kraje europejskie nie powinny absolutnie po raz drugi pozwalać sobie na taki spór, jaki stał się ich udziałem przy okazji irackiego konfliktu - podkreślił.

Po raz kolejny potwierdził, że nie ma ochoty na oglądanie swoich pomników ze spiżu i dobrze się stało, iż jedynie postać Oskara z "Blaszanego bębenka" siedzi na ławeczce w Gdańsku Wrzeszczu. Dodajmy, że Oskar pojawił się na tej ławeczce z powodu uporu radnych Gdańska, którzy - wbrew woli Güntera Grassa, życzącego sobie raczej wyremontowania toalet we wrzeszczańskiej kamienicy, w której się urodził - postanowili postawić mu jakikolwiek choćby pomnik. Ale dzisiaj na tej właśnie ławeczce Günter Grass ma zasiąść razem z prezydentem Gdańska Pawłem Adamowiczem. Z czytelnikami spotka się w gdańskim EMPiK-u, gdzie także dzisiaj będzie podpisywał swoje książki. W Pałacu Opatów w Oliwie otworzy wystawę własnych grafik pt. "Güntera Grassa potrzeba widzenia". Na wystawę składa się 77 prac, m.in. z cyklu "Calcutta", przedstawiającego ludzi głodujących w Indiach. Wystawa zorganizowana przez miasto Gdańsk, Senat Wolnego Hanzeatyckiego Miasta Bremy oraz Muzeum Narodowe w Gdańsku jest częścią współpracy partnerskiej Gdańska, Bremy i Rygi.
Głos WybrzeżaBeata Czechowska-Derkacz

Opinie (70)

  • mi też ten Gunter powiewa...
    bębenki, ławeczki, kibelki...
    eee tam

    • 0 0

  • Gunter pacyfista...

    W czasie wojny w Iraku Grassowi puściły nerwy i w paskudny sposób obrażał Amerykanów i Busha.
    Nie wnikając głębiej w politykę, to dość mocno się wygłupił.

    • 0 0

  • babcia

    bzdury opowiadasz wierutne...
    zdarzało mi się być w Wilnie, wszędzie mówiłem po polsku i nie spotykałem się z niechęcią Litwinów,
    wystarczy okazać szacunek dla nich mówiąc "Laba dena" na powitanie,

    • 0 0

  • "Guenter Grass" jest na wirtualnej jak najbardziej prawidlowo napisane.
    Jezeli dany komputer nie posiada niemieckiej samogloski
    ü ( u-umlaut) to w miejsce ü wpisuje sie ue,
    to samo obowiazuje w przypadku ä ö :)))

    • 0 0

  • Co wy chcecie od Grassa?

    On chce tylko pare kibli na Lelewela :)

    • 0 0

  • Z tym pojednaniem, to jest pic na wodę.
    Najlepszym tego przykładem jest polska strefa w Iraku. Tu wyszło szydło z worka, Niemcy pokazali swoje prawdziwe oblicze, ich opinie i stosunek do Polaków. Niemiec nigdy nie bedzie traktowal Polaka jako rownorzednego partnera, oni nadal uwazaja nas za niedorozwinietych pacholkow, ktorymi mozna latwo sterowac

    • 0 0

  • dobrze, że znacie opinie jednego wcale nie najbardziej nieprzyjaznego nam członka unii
    francuzi też nas mają daleko i głeboko
    każdy NARÓD musi sam dojść do CZEGOŚ
    chyba, że jak w niemczech, japonii a teraz iraku WUJ SAM zaprowadzi PAX AMERICANA
    wole americana jak hawana

    • 0 0

  • Piotrukasie, młodziku

    przydało by sie więcej kultury. To że piszemy,a nie mowimy patrząc w swoje oczy, nie powinno być podstawą do mniejszej kurtuazji w stosunku do interlokutora. Ja też nie widzę, aby w Gdańsku, na ulicy, Polacy wygrażali Niemcom. I bardzo mnie to cieszy. A czytając powyższe wypowiedzi, upewniam się w przekonaniu, że gdyby rządziły kobiety,świat byłby piękniejszy. I dlaczego my kobiety tak kochamy swoich synów? Tak szybko zamieniają pluszowe misie na szabelki...Mamo, Ciebie kocham niezmiennie.

    • 0 0

  • babcia
    a broni wam KTO??

    • 0 0

  • babciu,

    jako Litwin z pochodzenia nie jestem w stanie przełknąć wyssanych z palca bzdur dotyczących rzekomej niechęci Litwinów do Polaków,
    stare litewskie przysłowie mówi, że kulturalny człowiek nie wypomina innym braku kultury, w przeciwnym razie sam jej nie ma,
    kobiety może i powinny rządzić światem, ale tylko te otwarte i mniej uprzedzone do innych nacji, jestem za!

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane