• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Wrak "bliźniaka" Sołdka odkryty w Bałtyku

Marzena Klimowicz-Sikorska
4 lipca 2011 (artykuł sprzed 13 lat) 
Na głębokości 80 m na dnie Bałtyku trójmiejscy nurkowie odnaleźli wrak statku "Akademik Karpinsky". Na głębokości 80 m na dnie Bałtyku trójmiejscy nurkowie odnaleźli wrak statku "Akademik Karpinsky".

Nurkowie natknęli się na wrak statku, łudząco podobnego do cumującego w Gdańsku statku-muzeum "Sołdek". "Akademik Karpinsky", starszy od Sołdka o dekadę i leżący na głębokości 80 m, nigdy wcześniej nie był eksplorowany.



Grupa ośmiu doświadczonych nurków, o  której kilka tygodni temu było głośno za sprawą ponad 40 armat, które razem z Marynarką Wojenną i Instytutem Morskim odnaleźli na dnie Bałtyku we wraku żaglowca z 1771 r., dokonała kolejnego odkrycia. Około 140 km od Trójmiasta, na wysokości Helu, odnaleźli wraki trzech jednostek, w tym jeden, szczególny - bo łudząco przypominający "Sołdka".

- Chcieliśmy, jak zwykle, sprawdzić informacje, które zbieramy przez zimę, a więc wszelkie sugestie rybaków, którzy w danym miejscu rwą sieci, stare mapy, wzmianki historyczne dotyczące wraków. Tak też było w tym przypadku - mówi Tomasz Trojanowicz, jeden z nurków, który eksplorował wrak.- Za pomocą programów komputerowych opracowaliśmy więc najprostszą trasę i wyruszyliśmy 26 czerwca, by zbadać naniesione na nią pozycje.

Płynęli statkiem Litoral - jednostką świetnie wyposażoną na tego typu rejsy. I choć sonar wskazywał im, że coś dużego spoczywa na dnie, pewności, że to wrak nie było.- Czasem zdarza się, że schodzimy, myśląc, że zobaczymy wrak, a okazuje się, że są to dwa duże kamienie. Na takich wysokościach jak 70-80metów odczyty bywają nieprecyzyjne - tłumaczy Trojanowicz.

Tym razem dopisało im szczęście. Do wody schodzili kilka razy, zanim natknęli się na pierwsze znaleziska.

- Pierwszy był wrak kutra rybackiego albo motorówki. Dla nurków to nic ciekawego. Zszedłem w dół w drugiej parze, bo zawsze nurkujemy we dwójkę i tym razem dostrzegliśmy drewniany żaglowiec. Niestety nie udało nam się go zidentyfikować - opowiada nurek. - Dopiero przy piątym zejściu trafiliśmy na ogromny, bo blisko stumetrowy wrak, który do złudzenia przypominał "Sołdka". W kryształowo czystej wodzie, przy widoczności 30 metrów, mogliśmy mu się dobrze przyjrzeć.

Nie wiedzieli z wrakiem jakiego statku mają do czynienia, więc postanowili odczytać napis na burcie. Ten był jednak przerdzewiały i pokryty mułem.

-Po przetarciu napisu ręką widać było "d" pisane jakby cyrylicą. Doszliśmy do wniosku, że to najprawdopodobniej radziecki statek. Potem każda para schodziła na dół i powoli, by nic nie uszkodzić szmatką czyściła napis. Najpierw pokazał się pierwszy człon "Akademik", na drugim spoczywała rdzewiejąca stalowa linka. Gdy ją zerwaliśmy odeszło trochę farby, ale dało się odczytać "Karpinsky" - opisuje Tomasz Trojanowicz.

Odkrycie nazwy to cześć sukcesu, drugi to udana eksploracja wraku. Linki wędkarskie i porwane sieci, w które łatwo można było się zaplątać oraz zbutwiały drewniany pokład mogący zawalić się w każdej chwili, nie ułatwiały nurkom zadania. Ze względu na bezpieczeństwo nie wpływali do środka, obejrzeli za to dokładnie pokład.

- To niesamowite, bo wrak nie dość, że jest świetnie zachowany, to jeszcze wbił się dokładnie stępką w dno. Dzięki temu, że nie jest przewrócony, można go dokładnie obejrzeć z każdej strony - kontynuuje Trojanowicz. - Sprawdziliśmy, że nie ma poważnych uszkodzeń, które mogły być przyczyną zatonięcia. Do tego na pokładzie znaleźliśmy m.in. dzwon - serce każdego statku. A także m.in. but marynarza z kawałkiem nogawki, piękną karafkę, telegraf do przekazywania rozkazów do maszynowni, hałdę białych talerzy ze złotym paskiem, bloczki, olinowanie i rzeczy osobiste załogi.

Trójmiejscy nurkowie, którzy od blisko dwóch dekad penetrują wraki spoczywające na dnie Bałtyku, zamierzają się swoim odkryciem podzielić z Centralnym Muzeum Morskim.

- Choć to nie największy wrak jaki kiedykolwiek widziałem, bo największym był "Wilhelm Gusloff", to zrobił na mnie niesamowite wrażenie. Przede wszystkim tym, jak dobrze się zachował i tym, że byliśmy pierwszymi, którzy od zatonięcia mogli go zobaczyć. Dla nurka to niesamowite uczucie - przyznaje Trojanowicz.

Statek "Akademik Karpinsky" powstał w 1936 r. w Bremie, gdzie otrzymał imię "Thalia". W 1945 r. po przejęciu statku przez Brytyjczyków przemianowano go na "Imperium Consett", a  gdy trafił do Rosjan stał się "Akademikiem Karpinsky'm". Zatonął podczas sztormu, który zaskoczył go 31 sierpnia 1953 r. podczas rejsu z Kaliningradu do Amsterdamu.

Nurkowie nie spoczywają na laurach i już szykują się do kolejnego rejsu. Tym razem "zwiedzać" będą już eksplorowany wrak. - Chcemy zobaczyć magiczny wrak tzw. "monitora" - prostego pancernika, który nazywa się "Rusałka". Jednostkę wyprodukowali Amerykanie podczas wojny secesyjnej, jeden egzemplarz ściągnęła od nich Carska Rosja. Wrak jest o tyle magiczny, że tonąc wpił się dziobem w dno. Ponoć wygląda niesamowicie. Przekonam się o tym we wrześniu - mówi Tomasz Trojanowicz.

Opinie (66) ponad 10 zablokowanych

  • Piękny film

    Piękny film... i żal statku

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane