• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Wrak z dna Motławy będzie pływać do Szkocji po beczkowaną whisky

Maciej Korolczuk
14 grudnia 2021 (artykuł sprzed 2 lat) 

Jeszcze dwa lata temu drewniany kuter Incentive spoczywał na dnie MotławyMapka przy Szafarni i wydawało się, że po wydobyciu "pójdzie na żyletki". Dziś jednostka przechodzi renowację i za dwa lata ma wrócić na wodę. Docelowo ma sprowadzać ze szkockich portów do Polski... beczkowaną whisky.



Jak często jako mieszkaniec Trójmiasta wypływasz w morze?

Historia Incentive (z ang. "zachęta") nadaje się na dobry serial. Ze zmyśloną - jak się okazało - przeszłością, dramatycznym zatonięciem, oczekiwaniem na niechybny koniec, aż do szczęśliwego i niespodziewanego zakończenia. Choć do tego ostatniego jeszcze trochę brakuje, to przyszłość drewnianego kutra wydobytego w 2019 r. z dna Motławy zapowiada się ciekawie.

Ale po kolei.

Incentive to drewniany kuter, powstały pod koniec lat 50. w szkockiej stoczni. W czasach swojej młodości jednostka zaopatrywała w produkty pierwszej potrzeby platformy wiertnicze, służyła też rybakom do połowów na Morzu Północnym. W Gdańsku pojawiła się kilka lat temu i w połowie czerwca 2016 r., na skutek rozszczelnienia drewnianej burty, zatonęła.

  • Etap 1 - czerwiec 2016 r. Łódź idzie na dno Motławy.
  • Etap 2 - trzy lata później kuter wydobyto na powierzchnię.
  • Etap 3 - początek 2021 r. Incentive trafia na wybrzeże barkowe przy twierdzy Wisłoujście.
  • Etap 4 - po pół roku prac renowacyjnych Zachęta ma już odnowioną część burty. Za dwa lata nastąpi etap 5, gdy jednostka wróci na wodę.
Po trzech latach spoczywania na dnie Motławy przy Szafarni została wydobyta i po sądowych bataliach byłego właściciela z miastem sprzedana za ok. 4 tys. zł na licytacji komorniczej. Wiosną 2021 r. trafiła do Fundacji Dziedzictwa Morskiego, która od kilku miesięcy poddaje kuter pieczołowitej renowacji.

Gdyby jej nie kupili, poszłaby na złom



- To prawdopodobnie jeden z najlepiej obfotografowanych wraków w Europie - śmieje się Robert Smagoń z Fundacji Dziedzictwa Morskiego, który postanowił tchnąć w Zachętę drugie życie. - Incentive kosztowała kilka tysięcy złotych, bo jej cena na licytacji komorniczej została pomniejszona o szacunkowe koszty utylizacji. Inaczej mówiąc - gdybyśmy jej nie kupili, to ten 50-tonowy wrak poszedłby na "żyletki".
  • Pomarańczowa farba wyznacza linię zanurzenia jednostki.
  • Incentive na czas prac "zacumował" przy nabrzeżu Barkowym w pobliżu twierdzy Wisłoujście.
  • Incentive, czyli Zachęta, to na Wyspach bardzo popularna nazwa kutrów.
  • Zachęta na wodę ma wrócić w przyszłym roku, a za dwa lata wypłynąć w pierwszy rejs.
  • Wewnątrz wciąż można znaleźć sporo przedmiotów należących do poprzedniego właściciela.
  • Wewnątrz wciąż można znaleźć sporo przedmiotów należących do poprzedniego właściciela.
  • Wewnątrz wciąż można znaleźć sporo przedmiotów należących do poprzedniego właściciela.
  • Wewnątrz wciąż można znaleźć sporo przedmiotów należących do poprzedniego właściciela.

Wiosną, rękami pasjonatów, którzy zgłosili się do Szkoły Rzemiosł Tradycyjnych, ruszyły prace renowacyjne. Także dzięki temu szacunkowy koszt przywrócenia świetności wrakowi wyceniany jest na ok. 200 tys. zł (gdyby renowacja miała opierać się na cenach rynkowych, koszty wzrosłyby kilkukrotnie).

Najpierw łódź przeszła drobiazgową inwentaryzację, która wykazała, że kuter - choć spoczywał trzy lata na dnie Motławy - nie jest mocno uszkodzony. Drewno na burcie tylko częściowo wymaga wymiany na nowe, pozostała część została już pomalowana biało-pomarańczową farbą. Do całkowitej wymiany nadaje się jedynie silnik i stewa dziobowa.

Dobra wola i bezinteresowne wsparcie



Jak mówi Smagoń, prace przy Incentive i historia, jaka się z nią wiąże, w wielu postronnych osobach uruchomiły pokłady dobrej woli i bezinteresownej pomocy.

- Jedna z firm przekaże nam silnik, druga zadeklarowała, że dokona oczyszczenia śruby. Mamy też partnera, który wyposaży nas w profesjonalne żagle, które pozwolą nam pływać bez konieczności używania silnika. W przyszłym roku chcemy ze statkiem - bo nie boję się tak jej nazywać - zejść na wodę i tam prowadzić dalsze prace, już związane z wyposażeniem jednostki.
  • W prace nad stworzeniem skanu 3D statku zaangażowali się studenci z Politechniki Gdańskiej i organizacji Korab.
  • W prace nad stworzeniem skanu 3D statku zaangażowali się studenci z Politechniki Gdańskiej i organizacji Korab.

Kawiarnia w nadbudówce



O tym, że jednostka wiele przeszła, przekonuje jej wnętrze, gdzie wciąż znajduje się sporo przedmiotów należących do jej poprzedniego właściciela. Wewnątrz wciąż leży wojskowa czapka, zestaw książek, naczynia, pluszowy miś, a nawet komputer. Oczywiście większość przedmiotów nie nadaje się już do ponownego użycia, ale są też takie, którym nie straszne zalanie (klucze i narzędzia, które po płukance w occie będą jak nowe) czy upływ czasu (telefon do kontaktu z portem czy urządzenia nawigacyjne).

Ciekawostką jest też, że docelowo z kutra zostanie zdemontowana dotychczasowa nadbudówka, która po oczyszczeniu i przystosowaniu stanie w okolicy nabrzeża BarkowegoMapka i posłuży jako... minikawiarnia. W jej miejsce pojawi się nowa konstrukcja z drewna.

  • Wewnątrz wciąż można znaleźć sporo przedmiotów należących do poprzedniego właściciela.
  • Wewnątrz wciąż można znaleźć sporo przedmiotów należących do poprzedniego właściciela.
  • Wewnątrz wciąż można znaleźć sporo przedmiotów należących do poprzedniego właściciela.
  • Wewnątrz wciąż można znaleźć sporo przedmiotów należących do poprzedniego właściciela.
  • Wewnątrz wciąż można znaleźć sporo przedmiotów należących do poprzedniego właściciela.
  • Wewnątrz wciąż można znaleźć sporo przedmiotów należących do poprzedniego właściciela.
  • Wewnątrz wciąż można znaleźć sporo przedmiotów należących do poprzedniego właściciela.
  • Wewnątrz wciąż można znaleźć sporo przedmiotów należących do poprzedniego właściciela.
  • Wewnątrz wciąż można znaleźć sporo przedmiotów należących do poprzedniego właściciela.
  • Wewnątrz wciąż można znaleźć sporo przedmiotów należących do poprzedniego właściciela.
  • Wewnątrz wciąż można znaleźć sporo przedmiotów należących do poprzedniego właściciela.
  • Wewnątrz wciąż można znaleźć sporo przedmiotów należących do poprzedniego właściciela.
  • Wewnątrz wciąż można znaleźć sporo przedmiotów należących do poprzedniego właściciela.

Historia zatoczy koło



Jak już wspomnieliśmy, kadłub Incentive ponad 60 lat temu został zbudowany w szkockiej stoczni. Później jej losy są już mocno niepewne, bo historia, jaką przez lata przedstawiał jej poprzedni właściciel, okazała się... zmyślona.

- O tym, że historia Incentive była nieco przekłamana, wiemy dzięki Oldze Rozestwińskiej, która gdy już byliśmy w posiadaniu łodzi, poinformowała o tym fakcie Szkockie Muzeum Rybołówstwa. Z dokumentów, jakie otrzymała od Szkotów, wynikało, że rozmiary, jakie funkcjonują tam pod kodem rybackim Incentive nie odpowiadają rozmiarom naszej łodzi. Okazało się też, że nazwa Incentive to taki odpowiednik "Marii" w Polsce, takich jednostek jest mnóstwo, więc poszukiwania nie były łatwe. Na pewnym etapie włączyli się w to szkoccy fani drewnianych kutrów i rybołówstwa z jednego z forów internetowych. Udało się znaleźć stocznię, gdzie powstała, i oryginalne numery burtowe jednostki. Obecnie jesteśmy na etapie docierania do rodziny jej ostatniego armatora - dodaje Smagoń.
Choć wydaje się to nieprawdopodobne, Zachęta niebawem znów ma przybić do portu u wybrzeży północnej Szkocji. Smagoń jest już po rozmowach z polskimi firmami, które w niskoemisyjny sposób chcą między Polską a Wyspami Brytyjskimi przewozić beczkowaną whisky (do Polski) i ekologiczne kosmetyki (do Szkocji).

  • Zdjęcia Incentive, do których udało się dotrzeć Fundacji Dziedzictwa Morskiego dzięki szkockim kontaktom.
  • Zdjęcia Incentive, do których udało się dotrzeć Fundacji Dziedzictwa Morskiego dzięki szkockim kontaktom.

Wideo z września 2019 r.

Opinie (138) ponad 10 zablokowanych

  • Po co i jaki w tym interes taki szmelc remontowac za grube pieniadze??? (1)

    • 12 16

    • No właśnie powyższy artykuł odpowiada w całości na twoje pytanie. szkoda że nie umiesz czytać, chociaż sobie filmik oglądnij

      • 5 0

  • (4)

    No to będzie czym szmuglować do polskich sklepów wyjątkowy trunek zwany "Golden Loch". Nie zna życia ten co go nie musiał wypić w ramach "testu męskości" przy wchodzeniu w dorosłość, tak samo jak Rompera z Żabki:)

    • 9 9

    • Wole kustosza z biedronki

      • 1 0

    • (2)

      Tania łycha Made in Scotland, z colą wchodzi jak złoto!

      • 0 1

      • (1)

        Z colą to i Dark Whisky wejdzie.

        • 0 0

        • Cola do wszystkiego pasuje

          • 0 0

  • Drewniane żyletki, no fajnie (18)

    Autorowi życzę udanego i przyjemnego golenia się czymś takim. Poza tym, renowacja tego będzie kosztować kilkadziesiąt razy więcej, niż to warte. Albo i 100, jeśli toto ma odpłynąć dalej niż 3 mile od brzegu. Polak to się byle śmieciem zachwyci, ale warunek - aby był zagraniczny.

    • 86 171

    • (9)

      Biedak nigdy nie zrozumie czemu bogaty zajada śmierdzący kawior.

      • 44 10

      • 30 lat temu jakiś specjalnie zamożny nie byłem (4)

        Ale kawioru człowiek najadł się dosyć, "Ruskie" przywozili i sprzedawali. Tanie to było. Ale przejadło się, ile można. A zresztą oni przestali przywozić. Najlepsze, co pamiętam, to gdzieś 1991 czy 92, jedni dowiedzieli się, że Polacy mają dziwne zwyczaje, na Święta choinki stawiają, lampkami obwieszają. No to, że kolejne święta szły, nakupili u siebie kilka kompletów tych lampek, przyjechali z tym do Polski do dużego miasta, rozłożyli na gazetach przy skrzyżowaniu na wydeptanym kawałku trawnika. Polacy idą z kościoła z mszy niedzielnej, uśmiechają się, patrzą, ale nie kupują, a nawet odszedłszy dalej w tył się oglądali. "Ruskie" nic nie rozumieli. Zainteresowanie jest, towar zwraca uwagę, jakieś tam uśmiechy przechodzących są, nikt się nie czepia, że to tak na ulicy sprzedają, a kupować nikt nie chce. Stali tak w tym kwietniowym słońcu, a za jakiś czas mijały ich kolejne "sznureczki" ludzi wracających ze mszy w niedzielę wielkanocną.

        • 17 17

        • masz talent pisania bajek (3)

          jeszcze żebyś napisał że to "muzułmanie z pakistanu czy innej srilanki" ... to może bym ci dał wiarę

          • 26 1

          • Widzę, że ani ty, ani ci od at@ku minusami na mój komentarz (2)

            nie rozumieją skali zateizowania społeczeństwa w ZSRR. Jak i ich odcięcia od innych krajów. I tego, że do 1987 wyprawa do Polski to dla ludzi radzieckich już była wyprawa na Zachód, Coli się można było napić, nawet w sklepie kupić, dżinsy Wranglery nabyć. Np. w Peweksie za bony. A opisaną scenę z próbą sprzedawania przez Ruskich (może Białorusini, a może Ukraińcy) lampek choinkowych w niedzielę wielkanocną sam widziałem. Jak i to, że dość młody, a cokolwiek inteligentny Ruski (na oko po technikum, pewnie pracownik jakich zakładów) stał i się wstydził tej lichoty, co miał wyłożoną do sprzedawania na niedużym kawałku plastyku. A tu lata minęły i Polacy dużą kasę wydają, aby wyremontować lichotę, którą niezamożnemu byłemu właścicielowi ktoś w UK 20 lat temu sprzedał za może 250 funtów. I się cieszył, że to "poszło".

            • 5 8

            • Ale ci Ruscy to, twoim zdaniem, tu przyjeżdżali, bo sobie lubili postać na bazarku bez sensu?

              Czy może dlatego, że ta ich "lichota" jednak się sprzedawała? A może, wobec tego, wcale nie była taka licha?
              Sporo rzeczy kupiłem od Ruskich, łącznie z moją pierwszą wiertarką udarową, która całkiem dobrze służyła i lutownicami na pewno lepszymi, niż te dzisiejsze z Castoramy. Sporo narzędzi mam do dziś i służą. Bez przesady.

              • 8 2

            • Ruscy za to w latach 80. mogli napić się Fanty.

              Przynajmniej w Moskwie, bo na prowincji był to wynalazek nieznany.

              • 0 0

      • (2)

        bez sensu, prezcież to nie jest luksusowa łódź. tak jak stary merc c klasa czy beczka to nie klasyk. po prostu biedak jak ty udaje bogatego

        • 5 11

        • Ładnie odpicowaną beczką nie pogardziłbym.

          • 4 0

        • ta łódka prześciga 100 razy wszystkie tzw. "luksusowe" które przeważnie są g_wno warte

          • 2 2

      • Normalny nie zrozumie, czemu tradycyjne danie biedoty, jak bliny z kawiorem, nagle jest powodem do wywyższania się :D

        • 13 2

    • Przecież to ktoś hobbystycznie robi (1)

      lubi sobie dłubać w drewnie i tyle.
      Kwestie rynkowej wartości i rachunku ekonomicznego mają tu trzecio- albo czwartorzędne znaczenie.

      • 37 1

      • Jedyny wartościowy komentarz pod tym postem

        • 5 0

    • Gdybyś uważnie przeczytał artykuł zauważyłbyś jaki będzie koszt remontu jednostki. Poza tym słowo na żyletki w potocznej mowie oznacza kasację jednostki bez względu z czego jest wykonana.

      • 17 3

    • Boli? Ma boleć.

      • 3 1

    • Jesteś po prostu i**otą.

      • 1 0

    • na " żyletki " nieuku czytaj ze zrozumieniem

      • 1 0

    • Kuter

      Chłopie żyletki jest napisane w cudzysłowie.

      • 0 0

    • Boszzz

      Ty tak zawsze wszystko dosłownie pojmujesz, nie rozumiesz sensu, czy zwyczajnie brak ci wyobraźni? Nie zawsze liczy się jedynie kasa.

      • 0 0

  • MAsz pomysl

    To realizuj a gderasz narzekasz i nic , zawsze na nie

    • 10 4

  • Łódka była zatopiona 6 lub więcej lat, ciekawe skąd fundacja ma pieniądze na renowacje :) (2)

    • 16 14

    • metalowy kadłub był by na złom

      ale drewnianemu woda służy
      Zaruski przeżył topienie, co najmniej dwa Opale były topione,
      dąb tylko pęcznieje, uszczelnia się

      • 7 0

    • Ciekawe skąd sąsiad ma piniondze? Hmmmm pewnie ukrodł, złodziej.

      • 5 1

  • (1)

    Ciekawy pomysł ale mnie bardziej podobały się "żyletki drewniane" !

    • 15 2

    • no i oczywiście

      na zlom. Dla niektórych, słowo nie ma żadnego znaczenia. Autor pewnie nie ma pojęcia co to jest złom i jest to dla niego synonim wyrzucić na śmietnik.

      • 3 0

  • A mówiłem Jurkowi żeby go wyciągnąć i do garażu ... to machnął ręką

    • 5 1

  • Tego nie da sie czytać... (1)

     "Z dokumentów, jakie otrzymała od Szkotów, wynikało, że rozmiary, jakie funkcjonują tam pod kodem rybackim Incentive nie odpowiadają rozmiarom naszej łodzi. " Reszta artykułu też nie lepsza. Dziwię się, że autor nie wstydzi się podpisać z imienia i nazwiska pod artykułem a nawet zamieszcza swoje zdjęcie.

    • 21 4

    • Tytuł też nie wyszedł po polsku

      • 7 0

  • Darowizna żagli i silnika? (1)

    Uuu, Urząd Skarbowy już się tym bezpodstawnym wzbogaceniem zainteresuje!

    • 10 7

    • Panie Niemiec. W tamtym domu mieszkają żydzi.
      Ta sama mentalność

      • 3 0

  • (1)

    Wypuścić się czymś takim na Północne... Naprawdę, podziwiam odwagę, choć właściwsze byłoby głupotę pomysłodawcy.

    • 13 9

    • Mniejsze jednostki pływają tam. A że ty nie masz jajców żeby coś takiego przeżyć to nie znaczy że to głupie

      • 4 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane