- 1 Będzie 500+ dla małżeństw ze stażem? (516 opinii)
- 2 Zwężenie w centrum i remont we Wrzeszczu (197 opinii)
- 3 Wstrzymany przetarg na obwodnicę Witomina (87 opinii)
- 4 Pył węglowy nad Gdańskiem. Wyniki kontroli (150 opinii)
- 5 Koniec sporu o korty i "Górkę". Jest decyzja (97 opinii)
- 6 Mogli wlepić mandat, a zmienili mu koło (72 opinie)
Wysypisko pełne skarbów, czyli drugie życie śmiecia
Pracownicy tej firmy znajdują w sortowni małe, żywe kotki, cenne przedmioty z mosiądzu albo pieniądze - nawet pół miliona złotych. Mieszkańcy Trójmiasta potrafią tu przyjechać po wyrzucone przez pomyłkę do śmietnika sztuczne zęby, zwój kabli do komputera, albo płytę CD, niezbędną do działania urządzenia laboratoryjnego.
Pracownikom sortowni regularnie trafiają się perełki, także dla koneserów i zbieraczy: pagony, medale, odznaczenia, czapki albo tablice rejestracyjne samochodów, których nie wolno wyrzucać do śmieci. Zdarza się, że ktoś osobiście przyjeżdża do sortowni i prosi o znalezienie zguby. Ludzie szukają dowodów osobistych, pieniędzy, złota, trafiła się nawet pani szukająca sztucznej szczęki. Sztuczną szczękę znaleziono, lecz, niestety, należała do kogoś innego.
Z góry śmieci pracownicy wyciągnęli także plik duńskich paszportów okradzionej w Trójmieście wycieczki, a pewien pan z eleganckiego mercedesa całą zmianę przesiedział na nadawie, wypatrując w zwale śmieci siatki z kablami do komputera. Pracownicy laboratorium medycznego prosili o znalezienie płytki wartej 2 tys. euro, niezbędnej do działania sprzętu, a którą ktoś z nich przez pomyłkę wyrzucił. W 99 proc. przypadków nie udaje się znaleźć zagubionych przedmiotów.
- W naszej sortowni można znaleźć dużo różnego rodzaju skarbów - z uśmiechem opowiada Izabela Wołosiak, wiceprezes Eko Doliny. - Mamy już nawet sporą gablotkę, w której je eksponujemy. Do najcenniejszych należało skasowane pół miliona złotych w brykiecie, chyba z NBP. Znaleźliśmy również kilka starych aparatów fotograficznych, niemal antyków, ale w bardzo dobrym stanie. Oprócz tego w gablotce mamy trochę sprzętu wyposażenia mieszkania, mosiężne krzyże, stare dzbanki i miski. Wystawa fascynuje wszystkich naszych gości, ogląda ją każdy odwiedzający zakład.
Kiedy myślimy o drugim życiu śmiecia, nie podejrzewamy nawet, że może ono być tak szlachetne. Pół miliona złotych, podobnie jak i zabytkowe aparaty fotograficzne trafiły do Gdańskiego Klubu Biznesu. Tam wystawiono je na aukcję, a środki zebrane z ich sprzedaży (prawie 10 tys. zł) przeznaczono na pomoc dla dzieci z Łężyc, poszkodowanych w wypadku samochodowym.
Można powiedzieć, że sortownia śmieci to istne wykopalisko skarbów i niespodzianek. Ludzie potrafią wyrzucić do śmietnika dosłownie wszystko. Czasem w związku z tym bywa zabawnie.
- Kiedyś odwiedzili nas przedstawiciele jednej z dużych firm papierniczych - opowiada Wołosiak. - W naszej gablocie wypatrzyli medal, który wyprodukowali dla VIP-ów w bardzo ograniczonej ilości, z okazji bodajże 50-lecia spółki. I ten medal został rozdany wybrańcom, nawet w samej firmie mało kto go dostał. Gdy osoby, które były u nas z delegacją, zobaczyły ten medal, to omal nie padły z wrażenia. To odznaczenie było ich marzeniem, więc je oddaliśmy, ale jaką drogę medal przebył, żeby zatoczyć takie koło? - zastanawia się.
Drugie życie śmiecia potrafi ciągnąć się w nieskończoność. Szkło może być wielokrotnie przetapiane na nowe butelki, natomiast z plastikowych butelek po napojach, tzw. PET, wytwarza się włókninę do wypełniania mebli tapicerowanych, a także produkcji polarowych bluz. Makulatura wraca do nas pod postacią papieru toaletowego, pakowego i gazet.
Dużo mówi się o ekologii, ale wielu z nas nawet w połowie nie zdaje sobie sprawy z tego, jak żyć, żeby naprawdę odbywało się to w sposób jak najmniej szkodliwy dla środowiska. Noszenie materiałowych toreb na zakupy zamiast używania foliowych, to ledwie kropla w morzu potrzeb.
- Nie wyrzucam baterii do śmietnika. Niby proste, ale nie dla każdego oczywiste - mówi Artur Bulenda, brygadzista z sortowni. - Zanim kupię żywność, sprawdzam, z czego zrobione jest jej opakowanie. Staram się nie kupować niczego włożonego w polistyren, bo tego nikt nie przerabia. Te z polipropylenu i polietylenu to już prędzej.
- Wszyscy mamy hopla na tym punkcie, patrzymy zawsze, z czego coś jest wykonane - ze śmiechem dodaje Wołosiak. - Ja np. staram się nie kupować produktów z wykorzystaniem folii termozgrzewalnej. A poza tym myję szkło, zgniatam butelki PET, dzięki temu łatwiej później prasować je w bele, a zakrętki od nich wrzucam do odpadów mieszanych. Od znajomych zbieram zużyty sprzęt AGD i przynoszę do pracy. Czasem nie trzeba dużo, żeby pomóc środowisku.
Miejsca
Opinie (68) 2 zablokowane
-
2011-07-04 04:05
swietny art! Oby wiecej takich
Chocby o pracy w kanalach. Chetnie bym przeczytal o ludziach, dzieki ktorym zyje mi sie dobrze
- 0 0
-
2011-07-04 11:56
aparaty fotograficzne na śmietniku i inne skarby
Komuś są niepotrzebne, oddałby za darmo, ale komu?
W końcu więc lądują na śmietniku.
Szkoda, ze u nas nie są organizowane rożne wyprzedaże niepotrzebnych rzeczy (jak w innych krajach).- 0 0
-
2011-07-06 11:02
Czy dyżurni oskarżyciele Ekodoliny mogliby się choć na chwilę przymknąć? Artykuł jest fajny ale przeczy ich tezie, że żadnej segregacji nie ma a wszystko ląduje "jak leci" na wysypisku. Ja rozumiem, że zamknięcie tego zakładu podwyższy wartość ich działek, ale to jeszcze nie powód by opaskudzać wszystko i wszystkich.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.