- 1 Będzie 500+ dla małżeństw ze stażem? (520 opinii)
- 2 Zwężenie w centrum i remont we Wrzeszczu (258 opinii)
- 3 Wstrzymany przetarg na obwodnicę Witomina (160 opinii)
- 4 3,3 mln zł dla Sopotu na zbiorniki (23 opinie)
- 5 Pył węglowy nad Gdańskiem. Wyniki kontroli (163 opinie)
- 6 Koniec sporu o korty i "Górkę". Jest decyzja (106 opinii)
Z miłości przejechał rowerem 5730 km
Na mapie Polski wyrysował "Jadzia" - imię zmarłej żony, po czym wsiadł na rower i ruszył w wyznaczoną trasę. Pan Mieczysław Parczyński z Gdańska miał wtedy 65 lat. W ciągu 94 dni przejechał 5730 km. - Stworzył niezwykły pomnik dla żony, którą tak bardzo kochał - mówią przyjaciele i znajomi emeryta-rowerzysty.
- Zrobiłem wszystko, by zachować odpowiedni kształt każdej litery. Zdarzało się, że na sporych połaciach kraju wśród lasów, moczarów i bagien brak było dróg. Musiałem zadowolić się gruntowymi traktami, czasem ścieżkami. W ciągu 94 dni przejechałem 5730 kilometrów podzielonych na 62 etapy. Cały ten rajd Jadzi poświęciłem - pisał wzruszony pan Mieczysław Parczyński w albumie, który własnoręcznie wykonał.
To swoista kronika rajdu ku pamięci żony. Album waży 4,5 kilograma. Jest bogato ilustrowany. Na jednej ze stron mapa Polski z napisem Jadzia. Litera "J" zaczyna się w Koszalinie, "a" kończy się w Przemyślu. Rowerowy ratunek od przygnębienia po stracie Jadwigi. - Bardzo ją kochałem. Tak cicho odeszła - wyznaje pan Mieczysław.
Na rowerze rozpędził się po śmierci żony. Do 2010 roku przejechał po Polsce 216 tys. kilometrów. Dobrze pamięta swój pierwszy rower. To był składak - prezent od ukochanej Jadwigi.
Gazelą przez Polskę
- Niech pan kupi sobie rowerek i troszkę rozrusza nogi. Bo na starość może grozić panu niedowład - zwrócił się lekarz do pana Mieczysława. Mężczyzna miał wtedy 50 lat i siedzącą pracę. Był retuszerem fotograficznym. Lekarz solidnie go nastraszył. Żona przejęła się i kupiła mężowi rower.
Z początku jeździł codziennie po dziesięć, piętnaście kilometrów. Obowiązkowa jazda dla zdrowia szybko przerodziła się jednak w pasję. Żona podarowała mu kolejny składak. Trzeci rower kupił już sobie sam. To była "Gazela". Damka z kołami 27 cali kupiona za Gierka. Dziennie potrafił wykręcić na niej 150, a czasem nawet ponad 200 kilometrów.
Podróżowanie rowerem po Polsce stało się nowym sposobem na życie gdańskiego emeryta. W trasę zabierał ze sobą trzy komplety bielizny, zapasowe ubranie, buty, garnek i mapy. Śpiwora i namiotu nie woził ze sobą, bo były za ciężkie. Nocował więc u mieszkańców odwiedzanych miejscowości, w stodołach, szopach i w schroniskach młodzieżowych.
- Mam 100 rodzin w całej Polsce, które gdybym tylko zjawił się na rowerze, od razu przyjęłyby mnie pod swój dach - cieszy się po latach pan Mieczysław z zawartych znajomości.
Rowerzysta ceni sobie serdeczność ludzi. Sam jest bardzo pogodnym człowiekiem. Nawet o przykrych zdarzeniach w czasie rowerowych podróży potrafi opowiadać z lekkim uśmiechem. - Znad stolika, gdzie siedzieli miejscowi, wstał dryblas. Podszedł do mnie i oznajmił: My chcielim dymnąć ten rowerek! No to ja mu na to: Proszę Pana, jestem z Gdańska i przejechałem tysiące kilometrów, więc czym ja do siebie wrócę? Poszedł naradzić się do kamratów, a ja nie czekając wziąłem nogi za pas - opowiada gdański rowerzysta.
Licznik na kierownicy roweru emeryta z Gdańska pokazywał kolejne przejechane kilometry, a w poczciwym zenicie zmieniała się klisza za kliszą. Pan Mieczysław każdą swoją podróż dokładnie dokumentował.
Wykonywał zdjęcia, robił notatki, zbierał bilety do muzeów i rachunki za noclegi. Po czym, kiedy kończył się rowerowy sezon, siadał nad zebraną dokumentacją podróży i tworzył kolejne kroniki-albumy. - To iście benedyktyńska praca. Mieczysław wstaje codziennie o piątej rano i przez cały dzień pracuje nad nimi - opowiada Marek Mazur, konstruktor miniaturowych aparatów fotograficznych, prywatnie przyjaciel pana Mieczysława. W zakładzie Marka Mazura podróżnik lubi odpoczywać przy chałwie i filiżance zielonej herbaty.
70 kilogramów rowerowych podróży
- Mieczysław przyszedł do mojego zakładu z aparatem. Podczas rozmowy wyszło, że jeździ na rowerze. Spojrzałem na niego i pomyślałem, że może do kościoła jeździ. Tymczasem po kwadransie wrócił z albumem. Zbaraniałem, kiedy zobaczyłem, czego dokonał Mieczysław - przyznaje Marek Mazur i dodaje: To prawy i skromny człowiek.
Bo mimo że przejechał ponad 216 tys. km, był we wszystkich miejscowościach w Polsce, które mają prawa miejskie oraz odwiedził większość polskich muzeów, zamków i obiektów sakralnych, nie zabiegał o medialny rozgłos. - Przecież inni osiągnęli więcej - tłumaczył, kiedy pewien redaktor chciał, aby pan Mieczysław ze swoją wieloletnią rowerową podróżą pretendował do prestiżowej nagrody Kolosy.
W końcu zgodził się w 2004 roku. Chciał tylko "dokręcić" jeszcze 11 tys. km. Bo akurat stuknęłaby 80-tka, a licznik rowerowy wskazałby okrągłe 200 tysięcy kilometrów. Dokręcił, zdobył nagrodę i jak gdyby nigdy nic wsiadł na rower. - To wspaniały przykład, jak aktywnie można żyć, jak aktywnie można się starzeć - mówi z zachwytem Michał Kochańczyk, znany podróżnik i alpinista.
Drobny, niewysoki pan Mieczysław w maju świętować będzie 89 urodziny. Wprawdzie rower poszedł już w odstawkę, ale emeryt codziennie gimnastykuje się i poświęca drugiej pasji: opracowuje kolejne albumy. Niedawno przekazał Bibliotece Gdańskiej PAN czternaście tomów własnych rękopisów. Ważą prawie 70 kg. Na kartach albumów można znaleźć 12 tys. zdjęć, wiele map oraz tysiące zapisków z podróży.
- Biblioteka Gdańska od czterystu lat gromadzi relacje gdańszczan, którzy podróżowali po świecie. Muszę przyznać, że albumy, które przekazał nam pan Mieczysław mają niezwykłą wartość dla badaczy i z czasem ta wartość będzie rosnąć - ocenia dr Zofia Tylewska-Ostrowska, dyrektor Biblioteki Gdańskiej Polskiej Akademii Nauk.
- Nikt do tej pory nie zrobił czegoś takiego w Polsce - dodaje Michał Kochańczyk. A zaczęło się na dobre z miłości do żony.
Jeżeli nie rowerem, to może tramwajem miłości?
Miejsca
Opinie (178) 7 zablokowanych
-
2013-02-14 12:18
Serdeczne pozdrowienia!
Miałam okazję poznać Pana Mieczysława - to niezwykle ciepły, towarzyski, mądry i wesoły człowiek. Przy tym skromny i oddany pasji. Życzę Panu wszystkiego co najlepsze!
- 5 2
-
2013-02-14 12:22
Piękny człowiek
Az się chce czytać takie wiadomości :). Serdeczne gratulacje !!!
- 10 1
-
2013-02-14 12:26
:))
Cieszę się,że są tutaj same pozytywne wpisy.Brawo Panie Mieczysławie, jest Pan wielki :)
- 8 0
-
2013-02-14 12:34
Ci od minusów ujemnych chyba nie mają żadnych argumentów aby minusować (1)
i narzekać na coś dobrego, pozytywnego zarówno duchowo jak i fizycznie co ten Pan robi ...
- 8 0
-
2013-02-14 16:38
Są też plusy dodatnie i plusy ujemne.
- 1 0
-
2013-02-14 12:52
Wielki szacun i odwaga
Panie Mieczysławie , seredcznie gratuluje panu tak wielu osiągnięć. Też jestem zapalonym rowerzystą , który jeździ nawet zimą i co roku staram się wyruszać w Polskę z sakwami i też poznaje wielu ludzi. Jednak do tego co Pan osiągnął sporo mi brakuje
- 5 0
-
2013-02-14 13:02
W dzisiejszych czasach (1)
trudno o normalnego faceta. Codziennie wiedze facetów co po pracy zamiast iść do domu, do swoich kobiet to muszą wypić piwko z kumplem.
- 6 1
-
2013-02-15 21:55
jak widac feministki pracuja w portalu wycieli wszystkie psoty facetów ale wiadomo
facet to świnia a te biedne kobiety takie dorbre
- 0 1
-
2013-02-14 13:02
Polecam wywiad z panem Mieczysławem... (2)
Życzliwej uwadze osób bliżej zainteresowanych panem Mieczysławem, polecam lekturę wywiadu z nim, opublikowanego na łamach miesięcznika "Rowertour":
- 5 0
-
2013-02-14 13:05
Adres strony z wywiadem (1)
Niestety, w poprzednim poście link do wywiadu nie wyświetlił się, może teraz się uda? http://www.terakowski.republika.pl
- 1 0
-
2013-02-14 13:07
Adres strony z wywiadem nadal jest niekompletny...
...na końcu brakuje "parczynski.htm"
- 1 0
-
2013-02-14 14:29
WSPANIAŁE!
WSPANIAŁE, motywujące, brawa dla Pana i życzę wiele sił i energii, żeby mógł Pan jeszcze na wiosnę sobie pojeździć z przyjemnością na słoneczku!!:)
- 5 0
-
2013-02-14 14:36
Rower musi być elektryczny, bo już takie są.
I jak człowiek się trochę zmęczy to da gazu i przyjedzie bez smierdzącego potu.
- 1 1
-
2013-02-14 14:54
"...odmówił modlitwę nad jej grobem i powiedział: Jadziu, zrobiłem to dla Ciebie"
I to jest miłość. Na zawsze!
- 8 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.