• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Zaginiony dowódca Szkarłatnej Nierządnicy

Marcin Dobrzyński
6 kwietnia 2024, godz. 18:00 
Opinie (65)
Boeing B-17 G "Latająca forteca". Zdjęcie współczesne samolotu pochodzacego z pierwszej połowy XX w. Boeing B-17 G "Latająca forteca". Zdjęcie współczesne samolotu pochodzacego z pierwszej połowy XX w.

Podczas II wojny światowej okupowana przez Niemców Gdynia (nosząca wtedy nazwę Gotenhafen - przeczytaj, skąd wzięła się ta nazwa) była nie tylko ważnym portem niemieckiej Kriegsmarine i ośrodkiem przemysłu stoczniowego. Ulokowano tu także kilkanaście zakładów produkujących na potrzeby wojska, w tym montownię samolotów myśliwskich na terenie hal obecnego Pomorskiego Parku Naukowo-Technologicznego przy al. Zwycięstwa 96-98Mapka. Gdyński zakład nosił nazwę Flugzeugwerke Kurt Kannenber Gotenhafen.



9 kwietnia 1944 r. miał miejsce nalot amerykańskich bombowców Boeing B-17 "Latająca Forteca" i B-24. 300 maszyn bombardowało niemieckie zakłady przemysłowe na Pomorzu. Po zrzuceniu ładunków dwa samoloty zostały zestrzelone.

O niezwykłej załodze jednego z nich i jej dalszych losach opowiada ten artykuł.

***

Mamy przedostatni rok wojny. W Bazie Lotniczej Glatton w Anglii, w ramach 751. Dywizjonu Bombowego USAF (Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych), stacjonuje samolot o numerze "42-97465". Załoga nazywa go "The Scarlet Harlot" (w wolnym tłumaczeniu "Szkarłatna Nierządnica"). W tym czasie była to popularna bohaterka ówczesnych komiksów.

W lotnictwie sił walczących w II wojnie światowej bardzo popularne jest przypisywanie nazw przez załogi do swoich samolotów oraz malowanie ich wizerunków na poszyciu maszyn. Najsłynniejszym tego typu samolotem była "The Memphis Belle" ("Ślicznotka z Memphis"), o której losach nakręcono nawet w 1990 r. całkiem udany film wojenny.

Malowanie przedniej części samolotu B-17 "The Memphis Belle". Źródło: domena publiczna Malowanie przedniej części samolotu B-17 "The Memphis Belle". Źródło: domena publiczna
Celem takich działań jest oczywiście integracja załogi oraz wprowadzenie jakichś zabawnych elementów do tragicznej wojennej rzeczywistości. Wiadomym jest, że wśród załóg samolotów bombowych, wykonujących naloty na teren Niemiec, śmiertelność jest zawsze wysoka. A załogi są coraz młodsze...

Załoga "Szkarłatnej Nierządnicy"



Samolot nazwany "Scarlet Harlot" jest nowiutki, został wyprodukowany w zakładach lotniczych w Denver pod koniec roku 1943. Do bazy został dostarczony dosłownie dwa miesiące przed lotem nad Pomorze.

Dowódcą załogi i pierwszym pilotem zostaje młody chłopak (rocznik 1918) z niewielkiej miejscowości Jesup, w stanie Georgia. Nazywa się Robert K. Walker i posiada stopień podporucznika US Army.

Robert K. Walker w mundurze USAF. Robert K. Walker w mundurze USAF.
Zastępcą dowódcy i drugim pilotem zostaje "krewki i wysoki" chłopak z Teksasu. Jest nim porucznik J.B Latham, dwa lata starszy od swojego dowódcy. Służbę rozpoczyna w kawalerii, ale jednak postanawia sięgnąć nieba - zostając pilotem bombowca. W prasie przechwala się, że "będzie najlepszym pilotem w armii".

J.B Latham - zdjęcie z nieustalonej amerykańskiej gazety wojennej 1942 r. J.B Latham - zdjęcie z nieustalonej amerykańskiej gazety wojennej 1942 r.
Do załogi zalicza się także Lionel Havlas. Jest inżynierem samolotu, oficerem oraz strzelcem głównej wieżyczki obronnego karabinu maszynowego, która znajduje się dokładnie pod kabiną pilotów.

Lionel Havlas, zdjęcie z domeny publicznej. Lionel Havlas, zdjęcie z domeny publicznej.
W praktyce przez wiele godzin w jednej pozycji trzyma zamontowany w tej części maszyny potężny podwójny karabin maszynowy kalibru 12,7 mm. Swoje piękne zdjęcie być może pozostawił przed lotem jakiejś uroczej Brytyjce, podczas jednej z randek.

Grafika przedstawiająca wnętrze samolotu B-17. Za: b17flyingfortress.de Grafika przedstawiająca wnętrze samolotu B-17. Za: b17flyingfortress.de
Powyżej grafika obrazująca samolot B-17 "od środka". Widoczne ułożenie kabiny pilotów oraz wieżyczek obrony bezpośredniej z podwójnymi karabinami kalibru 12,7 mm - przód, dół, ogon oraz dach maszyny.

Pozostali członkowie załogi odpowiadają za: łączność radiową (sierż. David Gerber), nawigację (sierż. Frank Jackson), zrzucenie bomb (porucznik Martin Greenwald) oraz strzelcy innych wieżyczek, sierżanci: Kneeland Parshley, Bruce Kustaborder, Frank Croft oraz Leland Mills. Wszyscy bardzo młodzi.

Zachowało się kilka zdjęć grupowych załogi. Poniżej jedno z nich.

Załoga "Scarlet Harlot". Pierwszy od lewej stoi Lionel Havlas, czwarty od lewej Dawid Gerber. Na dole od lewej pierwszy J.B. Latham, drugi to Robert Walker. Za: b17flyingfortress.de Załoga "Scarlet Harlot". Pierwszy od lewej stoi Lionel Havlas, czwarty od lewej Dawid Gerber. Na dole od lewej pierwszy J.B. Latham, drugi to Robert Walker. Za: b17flyingfortress.de
Przed lotem żołnierze pozostawili kartkę z adresami rodzin, które w razie ich śmierci albo dostania się do niewoli dowództwo miało powiadomić.

Zachował się dziennik bojowy ich dywizjonu, z zapisem wskazanego lotu bombowego na Gdynię. W sieci jest dostępny raport z lotu z 9 kwietnia 1944 r., a także skan powojennej książki o historii dywizjonu. Znajduje się w nim widoczne poniżej zdjęcie.

Zdjęcie opisane jako przedstawiające efekt naloty na fabrykę Focke Wulf w Gdyni. 9 kwietnia 1944 r. 
Fotografia pochodzi z książki zawierającej wspomnienia pilotów dywizjonu. Zdjęcie opisane jako przedstawiające efekt naloty na fabrykę Focke Wulf w Gdyni. 9 kwietnia 1944 r. 
Fotografia pochodzi z książki zawierającej wspomnienia pilotów dywizjonu.

Katastrofa "Szkarłatnej Nierządnicy"



W drodze powrotnej do Anglii maszyna została zaatakowana i ostatecznie zestrzelona nad Osiekami Lęborskimi (gmina Choczewo) i tam się rozbiła w lesie. Zestrzelenie zgłosił niemiecki pilot myśliwca FW-190 z jednostki stacjonującej na lotnisko w Rahmel (obecnie Rumia).

Przed rozbiciem się samolotu na spadochronach wyskoczyła niemal cała załoga. Z nieznanych przyczyn dowódca załogi por. Robert Walker nie ratował się, a poprowadził maszynę do chwili zderzenia z ziemią. Na miejscu zginęło także dwóch innych członków załogi, tj. Parshley i Kustaborder. Jeden został znaleziony wśród drzew, wiszący martwy na spadochronie, a drugi zmarł z powodu ran już po odwiezieniu przez Niemców do szpitala w Lęborku.

Pośmiertne losy szczątków poległych lotników



Szczątków por. Walkera nigdy nie odnaleziono. Pilot posiada grób symboliczny na cmentarzu wojskowym USA w Holandii. Pozostali dwaj zmarli zostali pochowani przez Niemców na pobliskich cmentarzach ewangelickich, a po wojnie w 1947 r. ekshumowani przez misję wojskową USA, która zabrała ich szczątki celem pochowania na nekropoliach wskazanych przez rodziny.

Co ciekawe, w katastrofie zginęli sami kawalerowie.

Nie uzyskałem potwierdzenia, czy Niemcy podczas oględzin miejsca katastrofy ujawnili jakiekolwiek szczątki por. Walkera. Z uzyskanych informacji wynika, iż we wraku po uderzeniu w ziemię wybuchł pożar, który mógł doszczętnie strawić także ciało pilota. Jednak istnieje cień szansy, iż szczątki zostały pochowane przez Niemców niedbale w okolicy katastrofy. Być może leżą tam do dziś.

Dalsze losy amerykańskiej załogi



Zainteresowałem się także dalszym losami pozostałych członków załogi. Wylądowali oni szczęśliwe na ziemi, gdzie do niewoli wzięli ich Niemcy. Brak śladów, aby traktowano ich niezgodnie z konwencją genewską. Zostali przewiezieni do Lęborka, a następnie do obozu jenieckiego w Austrii, gdzie szczęśliwie doczekali końca wojny.

Drugi pilot Latham w czasie niewoli miał poważne problemy ze zdrowiem. Po wojnie nie powrócił już do dawnej sprawności, odszedł z wojska i potem przez wiele lat był doręczycielem paczek. Zmarł w 1991 r.

Znacznie więcej informacji jest o radiooperatorze Davidzie Gerberze. Po wojnie został uznanym producentem filmowym w Hollywood, odpowiedzialnym m.in. za produkcję takich filmów, jak "Batman", "Ostatni batalion" czy "Lot`93". Jak ustaliłem, właśnie ten żołnierz był ostatnim żyjącym członkiem załogi - zmarł w 2010 r. Posiada swoją "Gwiazdę w Hollywood". Żyje jeszcze jego żona - emerytowana znana aktorka westernów Larraine Stephens, ale nie udało mi się dotrzeć do jej agenta lub niej samej.

Radiooperator Dawid Gerber podczas służby i na zdjęciu z czasów, gdy był już odnoszącym sukcesy producentem filmowym. Radiooperator Dawid Gerber podczas służby i na zdjęciu z czasów, gdy był już odnoszącym sukcesy producentem filmowym.
Próbowałem także nawiązać kontakt z żyjącą rodziną por. Roberta Walkera w miejscowości Jesup w stanie Georgia (USA). Przesłałem korespondencję elektroniczną poprzez Facebooka (Fb), a także mailowo do lokalnego szeryfa, burmistrza, straży pożarnej oraz lokalnej organizacji weteranów. Nawet do lokalnego sprzedawcy Nissanów, który także nazywa się Walker.

Bezskutecznie. Jak sądzę, moja korespondencja nie została odebrana lub też potraktowana jako żart. Liczyłem na nawiązanie jakiegokolwiek kontaktu z rodziną por. Walkera, aby w przypadku odnalezienia jakichkolwiek szczątków tego oficera było możliwe pobranie materiału porównawczego do badań DNA od kogoś z rodziny.

Napisałem w 2021 r. także list do ambasady USA w Warszawie w sprawie konieczności dalszych poszukiwań rodziny i szczątków dowódcy załogi, nie uzyskując jakiegokolwiek zainteresowania.

Jak ustaliłem, dokumenty z ekshumacji wykonanych po wojnie przez amerykańską misję poszukiwawczą przechowywane są w jednej z kopii m.in. w Archiwum Akt Nowych - Oddział w Gdańsku.

W 2022 r. udało mi się zainteresować sprawą Instytut Pamięci Narodowej, który na mój wniosek wszczął postępowanie w sprawie odnalezienia szczątków por. Roberta Walkera. W chwili obecnej jeszcze w formie kwerendy materiałów archiwalnych, nie wykluczając także szerokich badań terenowych.

W tym samym roku pod Wrocławiem ekipa specjalistów powołanych przez instytut wydobyła samolot oraz szczątki załogi samolotu tego samego typu. Zobacz, jak tego typu badania wyglądają w praktyce.

Próbowałem także ustalić w odpowiednim miejscowo dekanacie Kościoła Rzymskokatolickiego w m. Choczewo i Osieki Lęborskie, czy posiadają księgi przejęte z dawnej parafii ewangelickiej. Byłoby to zasadne pod kątem sprawdzenia kwestii pochówku por. Walkera zaraz po zdarzeniu przez Niemców na jakimkolwiek cmentarzu w okolicy. Nie uzyskałem wskazanych danych.

W związku z pisaniem tego artykułu ponownie podjąłem próbę dotarcia do rodziny pilota, poprzez profil Fans of the B-17 Flying Fortress. Uzyskałem możliwość dotarcia do rodziny. Być może moje poszukiwania w końcu zakończą się sukcesem.

Upamiętnienie amerykańskich lotników



Warto wrócić jeszcze do miejsca zdarzenia. Pasjonaci historii zorganizowani w stowarzyszenie "Białe Gwiazdy" wciąż pamiętają o tym wydarzeniu. Na ich wniosek w pobliżu miejsca rozbicia się samolotu władze gminy postawiły w 2008 r. tablicę upamiętniającą załogę samolotu.

Opisano także historię na stronie urzędu gminy Choczewo Ostatni lot aluminiowego ptaka. Jak się okazało, na wrakowisku do naszych czasów zachowało się wiele elementów samolotu, w tym np. zapinki do spadochronów, łuski od pocisków (wyprodukowane w Saint Louis w 1943 r.).

Staraniem stowarzyszenia w 2022 r. ustawiono obelisk w pobliskiej miejscowości Słuchowo, dotyczący wspomnianej oraz także innej załogi B-17 "Chicken Ship" ("Kurczakowiec"?), która brała udział w tym samym zadaniu i także została zestrzelona.

Uroczyste odsłonięcie pomnika ku czci amerykańskich lotników ze "Scarlet Harlot" i "Chicken Ship" - Słuchowo, 17 kwietnia 2023. Uroczyste odsłonięcie pomnika ku czci amerykańskich lotników ze "Scarlet Harlot" i "Chicken Ship" - Słuchowo, 17 kwietnia 2023.
Historia załogi B-17 nie została tym samym zapomniana. Może jeszcze uda się do niej dopisać kolejne rozdziały - wizyta u potomków por. Roberta Walkera lub też efekt badań terenowych pod kątem odnalezienia szczątków tego żołnierza.
Marcin Dobrzyński

Opinie (65) 8 zablokowanych

  • Przede wszystkim na oryginalnych fotkach nosa Memphis Belle widać było twarz tej ślicznotki, niestety - dość słabo

    Stąd na kopii pokazano tył głowy, odwróconej. Pewnie załoga skopiowała twarz jakiejś popularnej wtedy pin-up girl i chyba mogli pójść tą drogą, szykując maszynę na potrzeby filmu.

    • 8 0

  • (1)

    Najgorzej miał strzelec w wieżyczce podkadłubowej. (Ball turret gunner)

    Wikipedia:
    "Począwszy od 113. egzemplarza instalowano wieżyczkę kulistą Sperry z dwoma karabinami maszynowymi kalibru 12,7 mm.

    Miała ona średnicę 112 centymetrów, strzelec wsuwał się do niej, kiedy samolot był w powietrzu, i przyjmował pozycję embrionalną pomiędzy dwoma karabinami umieszczonymi z boków wieżyczki. W warunkach bojowych strzelcy dolni musieli spędzać w wieżyczkach wiele godzin bez ustanku, przez co byli zmuszeni oddawać mocz do ubrania, co z kolei skutkowało odmrożeniami pleców, pośladków i ud.
    Ze względów bezpieczeństwa przebywanie w wieżyczce podkadłubowej podczas startu było ściśle zakazane."

    • 9 0

    • Są nawet poematy z epoki "The death of the ball turret gunner"

      • 0 0

  • W sprawie poszukiwań rodziny Porucznika Walkera sugeruję napisanie do muzeów II Wojennych w stanie Georgia

    Tam panu panie Marcinie najszybciej udzielą jakiś informacji zarówno na temat samego porucznika jak i jego rodziny.

    W wypadku tego stanu jest tam kilka takich muzeów - Currahee Military Museum, Georgia Veterans State Park, Museum of History & Holocaust Education na Kennesaw State University, World War II Flight Training Museum i National Museum of the Mighty Eighth Air Force.

    Do tego jako że był to pilot to w tym stanie jest muzeum lotnictwa gdzie warto zapytać - Museum of Aviation w Warner Robins.

    Niemal każde hrabstwo w każdym stanie ma też swoje lokalne muzeum, które skupia się na historii hrabstwa, więc jeśli hrabstwo Wayne ma swoje muzeum lokalne to tam też bym zapytał.

    • 13 0

  • Skoro na fotce całej załogi tej maszyny pierwszy na dole od lewej to Latham, a drugi - Walker, no to trzeci to bombardier (3)

    porucznik Greenwald. Jedyny oficer w składzie tej załogi poza pilotami. Zresztą pochodzenia niemieckiego, bo Wald jest tylko w tym języku. "Zangielszczenie" nazwiska z Gruenwald na Greenwald, prosty zabieg. Po polsku byłoby to: porucznik Grunwald.

    • 0 3

    • Zdjęcie dokumentu (1)

      W załodze było czterech oficerów.

      • 0 0

      • Słuszna uwaga. Tylko ten w jasnych spodniach i furażerce chyba nie był oficerem lotnictwa, a armii

        No i w artykule ten Jackson został określony jako sierżant, nie podporucznik. A nazwisko "Greenwalda" jest w oryginalnym dokumencie wpisane jako Greenawalt.

        • 1 0

    • Bo najwięcej niemieckich Amerykanów jest w USA

      Wikipedia:

      Najwięcej imigrantów przybyło do Stanów Zjednoczonych w latach 1840-1900.

      Niemcy stanowili wśród nich największą grupę, przewyższając liczebnie nawet Irlandczyków i Anglików.

      Kalifornia i Pensylwania to stany z najliczniejszymi skupiskami ludności pochodzenia niemieckiego w USA, w każdym z nich żyje ok. sześciu milionów Amerykanów o rodowodzie niemieckim.

      W całych Stanach Zjednoczonych 43 miliony ludzi to potomkowie dawnych bauerów z różnych regionów Niemiec. Jest to największa grupa etniczna w USA według spisu z 2000 roku.

      Trzech prezydentów Stanów Zjednoczonych może pochwalić się swym niemieckim dziedzictwem, pierwszym był Herbert Hoover (oryginalne nazwisko Huber), drugim Dwight Eisenhower (pierwotnie: Eisenhauer), trzecim zaś Donald Trump.

      • 1 0

  • Autor Marcin Dobrzyński mocno się rozpędził: skoro "w katastrofie zginęli sami kawalerowie" to obawiam się, że

    wspomniana na samym końcu tekstu "wizyta u potomków por. Roberta Walkera" zdecydowanie nie będzie możliwa. U potomków bombardiera Greenwalda, a to już prędzej.

    • 6 1

  • Artykuł mega

    Jako pasjonat historii serdecznie dziękuję

    • 6 0

  • Na zdjęciu rumskie lotnisko i fabryka zbombardowane w drodze powrotnej z bombardowania innej fabryki samolotów.

    "Zakład nr 6 w Królewie Malborskim pod kierownictwem Ernsta Augusta Wohlberga wyprodukował prawie połowę wszystkich samolotów FW 190 dla Luftwaffe. Tu mieściły się działy montażu i oblatywania.

    Do następnego bombardowania Amerykanie przyłożyli się lepiej. Miało ono miejsce w niedzielę wielkanocną 9 kwietnia 1944 r. Wtedy to 98 bombowców zrzuciło 698 bomb kruszących i 1201 zapalających. Wskutek tego nalotu produkcja zakładu nr 6 w Królewie Malborskim praktycznie ustała.

    W drodze powrotnej, niejako przy okazji, zbombardowano zakład Focke-Wulf w Rumi. Powracające z akcji latające fortece B-17 zostały wściekle zaatakowane przez obronę przeciwlotniczą i myśliwce stacjonujące w Rumi i Redzikowie. Trzy amerykańskie samoloty zostały zestrzelone, zginęło 14 lotników, a 18 po wylądowaniu na spadochronach trafiło do niewoli.

    Wśród tych trzech zestrzelonych maszyn był Boeing B-17G o numerze fabrycznym 42-97465, pilotowany przez porucznika Roberta Walkera. Naoczni świadkowie widzieli spadający samolot, od którego odpadło jedno skrzydło. Runął na ziemię i roztrzaskał się na drobne kawałki. "

    • 5 0

  • Dziadek (1)

    Dziadek walczył z takimi samolotami w 1945 jak leciały nad Gdańsk - potem poleciał do Berlina

    • 2 7

    • W 1945 takie już nie leciały nad Gdańsk

      • 0 0

  • Bardzo ciekawy i wartościowy artykuł - takich więcej. Brawo!!!

    • 6 0

  • Na zdjęciu lotniczym jest Rumia, a nie Gdynia (4)

    Widać rejon obecnego ronda Jana Pawła II i hali sportowej, widać drogi porywające się z obecnymi ulicami Debogorska, Starowiejska, Ceynowy, Wojska Polskiego, widać nawet kościół Św. Krzyża i cmentarz parafialny, tak to ewidentnie jest Rumia a nie Gdynia.

    • 24 0

    • W części zachodniej lotnisko w Rumi.

      Drogą dojazdową jest obecna ul. Żwirki i Wigury.

      • 3 0

    • Nawet jeśli to Rumia to nie jest to błąd autora (1)

      Jest napisane: "Zdjęcie opisane jako...", czyli to Jankesi z USAF mogli błędnie opisać zdjęcie. Zapewne musieli oni znać dokładnie lokalizację celu do zbombardowania i drogę do niego, ale granic administracyjnych ówczesnej Gdyni i okolicy znać nie musieli.

      • 7 0

      • Ale wypadało zawrzeć wyjaśnienie

        na miejscu autora

        • 2 0

    • To Rumia

      Też się zgadzam.

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane