• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Zeszłoroczny wypadek na bungee - prokuratura znalazła winnego

Piotr Weltrowski
11 grudnia 2020 (artykuł sprzed 3 lat) 
  • Miejsce, w którym doszło do wypadku.
  • Poszkodowany upadł z wysokości kilkunastu metrów.

Winnym wypadku podczas skoku na bungee, do którego doszło w lipcu 2019 roku w parku EuropyMapka w Gdyni, jest instruktor, który miał sprawować pieczę nad bezpieczeństwem skaczących - uznała prokuratura po kilkunastu miesiącach śledztwa. Wykazało ono, że nie spełniono kilku różnych wymagań związanych z organizacją takich atrakcji.



Sporty ekstremalne:

Do wypadku doszło 21 lipca 2019 r. W trakcie skoku doszło do zerwania liny. Poszkodowany mężczyzna spadł z wysokości kilkunastu metrów na tzw. skokochron - od razu został przewieziony do szpitala.

Doznał on wielomiejscowego urazu, w tym licznych złamań kręgosłupa oraz wstrząśnienia mózgu. Jak wynika z opinii sądowo-lekarskiej, uraz ten narażał go na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i spowodowała długotrwałą chorobę.

Prowadząc śledztwo, prokuratura skupiła się na opiniach biegłych, którzy badali przyczyny wypadku. Dlatego śledztwo trwało tak długo. Ostatecznie ustalono, że po pęknięciu liny część nici wysunęła się, co spowodowało przeciążenie i przerwanie pozostałych nici.

Świadkowie zarejestrowali wypadek

- Biegli wskazali, że ustalony mechanizm uszkodzenia został zapoczątkowany już podczas skoków poprzedzających wypadek. Ustalono też, że lina nie posiadała certyfikatu. Miała za mały współczynnik bezpieczeństwa, a sposób jej mocowania do kauszy był niewystarczająco mocny. Przerwanie liny wystąpiło w miejscu zasłoniętym przez rękaw ochronny - mówi Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Co ważne, biegli wyraźnie zaznaczyli, że pęknięcie mogło być dostrzeżone przed wypadkiem. Mogło, ale nie było, bo wbrew przepisom lina nie była kontrolowana przed każdym kolejnym skokiem. Błąd organizatora skoków polegał ich zdaniem również na braku zastosowaniu dodatkowego zabezpieczenia dla skaczącego.

Po przeanalizowaniu umów dotyczących organizacji skoków prokuratorzy ustalili, że osobą odpowiadającą za samą organizację skoków, a także sprzęt oraz bezpieczeństwo osób decydujących się oddać skok był 55-letni instruktor.

Usłyszał on zarzut nieumyślnego narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu ośmiu osób, które wykonały skoki oraz nieumyślnego spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu u pokrzywdzonego. Grozi za to do ośmiu lat więzienia.

Mężczyzna nie przyznał się i odmówił złożenia wyjaśnień. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił właśnie do Sądu Rejonowego w Gdyni - tam też odbywać się będą rozprawy, które zadecydują, czy 55-latek jest faktycznie winny.

Opinie (215) ponad 20 zablokowanych

  • Obsługa (1)

    Ta obsługa na tym filmiku najlepsza, idą jak cielaki, tak im się śpieszy

    • 12 2

    • Dawaj komentarze

      • 1 0

  • ma nauczkę, więcej skakał nie będzie (chyba)...

    • 5 4

  • Autorowi artykułu (2)

    Proponuję korepetycje z języka polskiego

    • 11 0

    • Zapłacisz za nie? (1)

      • 0 0

      • Nie, udzielę.

        • 0 0

  • Szkoda poszkodowanego, chciał podnieść sobie ciśnienie, a poniósł szkodę na ciele.

    • 6 0

  • Dobry tytuł...jak za PRLu - daj człowieka, a paragraf znajdę...

    Tak działa 3miasto... niby nowoczesne, niby tolerancyjna, itp. itd. A sam Kazik śpiewał, że każdy z prawem tutaj jest na bakier... nic się nie zmienia, tylko PR dla przygłupów z partii...

    • 6 2

  • Miałem 25 lat

    I skoczyłem ze spadochronem. Raz drugi trzeci...Mówili mi że im wyżej tym bezpieczniej i faktycznie tak było. Ale im dalej w las tym bardziej się bałem.
    Teraz mam 40 lat i w życiu bym nie skoczył. No ewentualnie za jakąś dużą kasę bym się zastanowił. A z bungie gdzie widać chodnik o który mam się rozbić? Nigdy w życiu!

    • 27 0

  • Moment... Jeżeli ktoś decyduje się uprawiać sporty extremalne (4)

    To musi się liczyć z tym ze ma fifty fifty szans na wyście bez szwanku i kalectwem/śmiercią... Winy nie szukałabym w nikim tylko poprostu jak poszkodowany żyje to doprowadzilbym go do sprawności i tyle... To że zamkną tego człowieka za nieumyślne spowodowanie uszczerbku na zdrowiu to nic nadal nie zmieni, nie przywróci poszkodowanemu pełni zdrowia, po za tym że kolejny sprawny człowiek będzie siedział za niewinność w pace... A my za te wszystkie rozprawy będziemy płacić chlendarne pieniądze... Całkowicie bez sensu

    • 7 10

    • Dokladnie

      Sporty ekstremalne nie bez powodu mają nazwe ekstremalne

      • 4 0

    • Nie zamkną go, najwyzej dostanie zawiasy i zasądzą odszkodowanie. Za 10 lat.

      • 3 0

    • Piszesz jak potłuczony. Zaniedbał wszystkie swoje obowiązki. (1)

      • 4 2

      • No najlepiej szukać winy u kogos

        Sporty ekstremalne to sporty ekstremalne. Trzeba się liczyć z ryzykiem uszkodzeń albo śmierci. A jeżeli ktoś się na coś takiego decyduje to wchodzi w to z własnej woli i jeżeli będzie poturbowany to winy niech szuka w sobie a nie w innych. Nigdy za 100 lub 200zl nie oddałbym w czyjeś ręce swojego życia, które zawisło by przez chwilę na cienkiej elastycznej linie, nie dlatego że nie ufam sprzętowi a ludziom którzy go obsługują

        • 1 2

  • Gdynia ...

    ... nie zdąrzyli z wizualiazacja i itp.

    • 3 2

  • Z ekstremalnych

    sportów to wole wchodzenie na 10 piętro po rynnie.

    • 4 2

  • Co ma wisieć nie utonie.

    • 6 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane