- 1 Wojtek i Agata z Life on Wheelz rozstali się (97 opinii)
- 2 Więcej dzieci trafia do opieki zastępczej i domów dziecka (100 opinii)
- 3 Opracowują test, który wykryje wiele chorób (34 opinie)
- 4 Dzieci uzależniają się od telefonów przez rodziców? (80 opinii)
- 5 Gdyńskie Centrum Onkologii zostanie rozbudowane (14 opinii)
- 6 To nie metabolizm zwalnia, to my zwalniamy (120 opinii)
Pacjent na pomorskim SORze. Czy można podnieść standardy opieki?
We wtorek 19 czerwca o godz. 10 w Radiu Gdańsk (Studio im. Janusza Hajduna ) odbędzie się debata dotycząca sytuacji pacjentów na Szpitalnych Oddziałach Ratunkowych. O tym, na co skarżą się pacjenci i co utrudnia wykonywanie obowiązków pracownikom medycznym będą dyskutowali pracownicy SORów, menadżerowie szpitali i władze regionu. Debata ma charakter otwarty - każdy może wziąć w niej udział.
Jeden przypadek, dwa skrajnie różne stanowiska
Kardiolodzy mawiają, że "czas to mięsień", dlatego że podczas ratowania życia u chorego z zawałem serca każda sekunda jest na wagę złota. Tą zasadą kierował się również nasz czytelnik - Paweł (nazwisko znane redakcji), który z bólem w klatce piersiowej, wysokim ciśnieniem oraz bólem głowy, udał się do jednego z trójmiejskich szpitalnych oddziałów ratunkowych.
- Takie objawy mogły sugerować zawał - opowiada Paweł. - Byłem zbywany, przydzielono mi zieloną opaskę (kwalifikującą do grupy pacjentów z najniższym stopniem zagrożenia życia - red.) co oznaczało, że czas oczekiwania na poradę może wynosić do 120 minut. Po dwóch godzinach wzięto mnie na badanie EKG, które wykazało niedokrwienie lewej komory serca. Po tym odstawiono mnie w kolejkę do lekarza - na konsultację czekałem od północy do godz. 6 rano. Pobrano mi krew i kazano czekać. Wyniki było gotowe o godz. 7, ale lekarz ponownie zbadał mnie dopiero o godz. 11. Wtedy też dowiedziałem się, że lekarz, który prowadził mnie w nocy, zapomniał zlecić kolejne badania krwi, więc byłem ponownie kłuty, podano mi dwie kroplówki i paracetamol. Gdy doszły wyniki wyszła do mnie pielęgniarka i powiedziała, że znowu zapomnieli o innym badaniu krwi i muszą mnie kłuć po raz kolejny. Jest godz. 16 następnego dnia, a ja ciągle siedzę w kolejce, która o 6 rano była pusta - wtedy jednak nikt się mną nie zainteresował - relacjonował pan Paweł.
Szpital - nie mamy sobie nic do zarzucenia, a pacjent mija się z prawdą
O skomentowanie sprawy poprosiliśmy przedstawicieli szpitala, któremu podlegał wspomniany SOR. Ich zadaniem nasz czytelnik w swojej relacji mija się z prawdą.
- Pan Paweł (nazwisko znane redakcji) nie zgłosił się o godz. 22 do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego tylko do Nocnej i Świątecznej Opieki Zdrowotnej tzw. NOCHu, gdzie otrzymał skierowanie do SORu. W Szpitalnym Oddziale Ratunkowym wykonano u pacjenta następujące procedury medyczne: EKG (bez zaburzeń rytmu i cech niedokrwiennych), zlecono badanie laboratoryjne i RTG klatki piersiowej. Kilkukrotne wykonanie badań krwi nie wynikało z braku profesjonalizmu lekarza prowadzącego, ale z kontroli enzymów sercowych - komentuje rzecznik placówki. - Należy podkreślić, że o godz. 4 pacjent samowolnie opuścił szpital i wrócił do niego o godz. 6. Po powrocie kontynuowano procedury medyczne. Po wykonaniu badań i przeprowadzeniu obserwacji w SOR, wypisano pacjenta w stanie dobrym, niewymagającym hospitalizacji o godz. 16. Całość postępowania diagnostycznego uważamy za zgodne z obowiązującymi wytycznymi.
Niewiedza, która wzbudza frustrację
"Na dwoje babka wróżyła" - tak najtrafniej, nie doszukując się oczywiście złych intencji u żadnej ze stron, można by skomentować zaistniałą sytuację.
- Przyczyną konfliktów i narastających, obustronnych frustracji, jest najczęściej niedoinformowanie - mówi Joanna Matuszewska, dziennikarka medyczna Radia Gdańsk, współprowadząca debatę Pacjent na pomorskim SORze. - Pacjenci skarżą się, że pobyt na SORze trwa zbyt długo, bo nawet kilkanaście godzin, w czasie którym nic się z pozoru nie dzieje. Trudno jest też uzyskać od kogokolwiek informację o stanie zdrowia bliskiej osoby. Swoją frustrację wyładowują na pracownikach SORu, którzy w odruchu obronnym zaczynają traktować pacjentów z rezerwą, a nawet z niechęcią.
- Zacznijmy od tego, że wielu pacjentów, którzy zgłaszają się na SOR, w ogóle nie powinno tam trafić. Nie posiadają jednak wiedzy na temat tego, gdzie w jakiej sytuacji powinni szukać pomocy - dodaje Ewa Palińska, dziennikarka portalu Trojmiasto.pl, współprowadząca debatę. - Niejednokrotnie zdarza się też, że pobyt w oddziale wykorzystywany jest jako najkrótsza droga do wykonania badań diagnostycznych, przez co tworzą się kolejki.
Czy standardy opieki medycznej i pracy na SORach można poprawić?
Czy w ramach dostępnych środków finansowych i obowiązujących przepisów można poprawić sytuację na trójmiejskich SORach? Odpowiedzi na to pytanie postaramy się poszukać podczas debaty z udziałem pracowników SORów, menadżerów szpitali oraz władzami regionu, która odbędzie się we wtorek 19 czerwca o godz. 10 w Radiu Gdańsk (Studio im. Janusza Hajduna ).
W debacie udział wezmą:
- Elżbieta Rucińska-Kulesz, dyrektor Pomorskiego Oddziału NFZ
- Paweł Orłowski, członek zarządu Województwa Pomorskiego odpowiedzialny za opiekę medyczną
- Dariusz Nałęcz, wiceprezes Szpitali Pomorskich
- Ewa Dygaszewicz, prezes Polskiego Stowarzyszenia Diabetyków na Pomorzu
- dr Magdalena Kossakowska - psycholog zdrowia z Uniwersytetu SWPS w Sopocie
- Bartosz Krasiński, ratownik medyczny z SOR Copernicus
Na widowni zasiądą natomiast m.in.:
- Dariusz Kostrzewa, prezes Copernicus PL
- dr med. Jacek Gwoździewicz, kierownik SOR w szpitalu im. Mikołaja Kopernika w Gdańsku.
- Marcin Wójcik - koordynator zespołu ratownictwa medycznego Szpitala im. F. Ceynowy w Wejherowie.
- lek. Romuald Tomczak - kierownik SOR w Szpitalu św. Wojciecha
- lek. Rafał Cudnik - SOR w Szpitalu św. Wojciecha
Debata ma formułę otwartą, dlatego organizatorzy zapraszają do udziału wszystkich tych, którzy wspólnie z przedstawicielami placówek medycznych mieliby ochotę poszukać rozwiązań możliwych do wdrożenia na pomorskich Szpitalnych Oddziałach Ratunkowych.
Wydarzenia
Miejsca
Zobacz także
Opinie (192) 1 zablokowana
-
2018-06-13 21:35
Ja będąc z dzieckiem na SOR-że ( skierowana przez lekarkę z NOCH) z silnym bólem brzucha po kilku godzinach czekania usłyszałam - proszę rano w trybie pilnym wykonać badanie krwi i USG brzucha i w razie złych wyników wrócić do nas.
- 4 1
-
2018-06-13 21:57
Zasada
Wszyscy, których przywozi pogotowie są przyjmowani w pierwszej kolejności na SORze, taka jest zasada, nawet bezdomny. Dlatego osoby, które same przyjeżdżają tak długo czekają. Sama miałam takie doświadczenie, też się zwijałam kilka godzin z bólu, a lekarze musieli przyjąć jakiegoś pijaczka z karetki. Wniosek- należy wzywać pogotowie.
- 2 3
-
2018-06-14 00:31
To woła o pomstę do Nieba!
Mój Boże! Nawet nie chcę wspominać moich wizyt z mamą na SOR w Gdyni. I pomyśleć, że to ludzie ludziom zgotowali ten los...
- 2 0
-
2018-06-14 06:26
SOR (2)
SOR w wojewódzkim to sorry pomyłka ... jedyna osoba tam to młoda dr laryngolog jest ok - reszta naburmuszona i obrażona ze człowiekowi coś się stało , worek ziemniaków lepiej się traktuje niż oni pacjentów ...
- 0 0
-
2018-06-14 07:30
Masakra (1)
Moja znajoma była pięć razy na SOR-że za każdym razem diagnoza była krótka "nic pani nie jest" zwykłe bóle gastryczne.Okazało sie ze to rak wymagający operacji ratującej życie.Wniosek jest jeden za mało lekarzy,za małe sale dla chorych ,brak łóżek dla pacjentów oczekujących na diagnozę.To nie jest szpital to jakieś kazamaty.
- 0 0
-
2018-06-14 10:43
A jak był protest w celu podniesienia kasy na leczenie, to społeczeństwo wypięło d na rezydentów, zarzucając im pazerność...
Witamy w Polsce...- 0 0
-
2018-06-14 08:12
Czekałam na SORze w Gdańsku 26 godzin na rezonans głowy, bo straciłam wzrok rano po obudzeniu się. Ból głowy okropny , a ja siedząc na krześle czekałam. Dopiero po 11 godz znalazło się dla mnie łóżko, jak zaczęłam płakać ,że już nie dam rady.. Tam dostałam kroplówkę przeciwbólową i lek na nadciśnienie.To był chyba rekord....Horror...po 28 godz dopiero byłam na oddziale ... Brak słów...
- 5 1
-
2018-06-14 09:30
Trzeba wprowadzic opłaty dla tych co nie potrzebuja pomocy a tam robia kolejki.Własnie dla takich jak ten Paweł.
40% która tam przychodzi nie potrzebuje żadnej pomocy.!! Pozostałe 20-30% mogła by sie zgłosić do opieki nocnej lub następnego dnia do lekarza ogólnego.
I powinno sie przywrócić izbę wytrzeźwień i tam wozić pijaczków i bezdomnych!
Wprowadzić jak najszybciej opłaty dla symulantów i hipochondryków!
Ale trzeba tez wprowadzić kary dla lekarzy ,po upadku na przedramię bardzo bołaa reką a po kilku godzinach spuchła jak balon niechciałem isc na Sor by tam spedzic dobę nastepnego dnia poszedłem do przychodni tam powiedzieli ze mam czekac miesiac na wizyte u specjalisty,a ja chciełem skierownie na przeswieylenie czy niejest złamana.Powiedzieli bym sie spytał czy mnie przyjmnie .A on odpowiedział ze bym jechal na sor .Z Soru odesłali mnie do przychodni a z przychodni na sor.- 4 0
-
2018-06-14 10:27
SOR to dramat
Tu mogą czekać ludzie zdrowi bo tym w potrzebie potrzebna jest pilna pomóc A nie oczekiwanie w kolejce po kilka czy kilkanaście godzin. Sam personel, podejście lekarzy i pielęgniarek na bardzo słabym poziomie. Jakbym tak w pracy raporty tworzyla to by docierały z tygodniowym opóźnieniem, tempo pracy powalające, muchy w smole albo i gorzej. Niestety bardzo negatywna ocena.
Obym nie musiała już nigdy korzystać.- 1 3
-
2018-06-14 11:48
Komuno wróć!
Ja wielokrotnie musiałem korzystać ze szpitali za komuny. Na izbie przyjęć (wtedy nie było czegoś takiego jak SOR), czekało się godzinę, może dwie (i nie mówię tu o sytuacji typu wypadek i pacjent w stanie krytycznym co np. silny ból brzucha). Przyjęcie do szpitala z SORu było praktycznie od razu. Na planową operację czekałem wtedy tydzień (i drugi tydzień dodatkowo, bo jak się zameldowałem, to okazało się, że mają jakąś chorobę zakaźną na oddziale). Dziś czekanie dwa tygodnie na planową operację wydaje się czymś jak z bajki. Nigdy nie byłem miłośnikiem komuny jako ustroju, by sprawa była jasna. Pewnie też dostęp do leków czy nowoczesnego sprzętu był dużo słabszy. Ale jednak ta podstawowa służba zdrowia w wersji minimum była zdecydowanie bardziej dostępna. A i jak ktoś nie miał bliskich to wciąż był w stanie normalnie funkcjonować w szpitalu - jedzenie było w miarę rozsądne (i każdy szpital miał kuchnię na miejscu), telewizor był bez opłaty itd, a szpital zapewniał takie rzeczy jak piżama, czy dodatkowy koc.
- 2 0
-
2018-06-14 11:54
Jest taki SOR w tym kraju
gdzie pacjent jest zdiagnozowany w 5 min , nastepne 10 min to pełna diagnostyka łacznie z tomografem i konsultacjami ze swiatowej sławy profesorami ,po czym w ciagu kwadransa ląduje na stole operacyjnym. w kazdą środę bezposrednia transmisja o 21.00 w TVP2 . to szpital w Leśnej Górze , niestety żaden NFZ niema z nimi umowy.
- 7 0
-
2018-06-14 12:12
zgroza
Byłam tam o zgrozo, nigdy więcej
- 2 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.