Gdańscy kardiolodzy należą do krajowej czołówki w przypadku małoinwazyjnego leczenia zatorowości płucnej. W tej sytuacji liczy się czas, bowiem skrzeplina zatyka tętnicę płucną i dramatycznie obciąża serce. Rocznie zatorowość płucna dotyka nawet 30 tys. osób.
nie, ale jestem zapisany(a) do kardiologa
6%
nie, nie myślałe(a)m o tym
30%
Lekarze z Oddziału Kardiologii
Szpitala św. Wojciecha w Gdańsku ratują pacjentów z zatorowością płucną. Jako jedyni na Pomorzu realizują program inwazyjnego leczenia zatoru płucnego, której śmiertelność sięga 65 proc.
- Od 10 lat na świecie rozwija się małoinwazyjne leczenie zatorowości płucnej. Jesteśmy jednym z pierwszych ośrodków w Polsce, który zastosował przezskórny system o dużej średnicy do usuwania skrzeplin z tętnic płucnych. W ciągu dwóch lat wykonaliśmy kilkanaście takich zabiegów. Wykonujemy nakłucie żyły w pachwinie i wprowadzamy cewnik, którym dochodzimy do tętnicy płucnej, i staramy się odessać skrzepliny - opisuje lek. Wojciech Trenkner, kierownik Pracowni Kardiologii Inwazyjnej.
Pionierska rekonstrukcja piersi. "Jestem szczęśliwa"
Choroba o wielu twarzach. Jakie daje objawy?
Zatorowość płucna to podstępna choroba, która w znacznej mierze nie jest rozpoznawana "na ostro". Problem sprawia szeroki wachlarz objawów - niektórzy będą mieli do czynienia z gwałtowną zadyszką, u innych pojawi się niewielka zadyszka wysiłkowa, ból przy oddychaniu. Lekarze podkreślają, że jest to choroba o wielu twarzach.
- Pacjenci najczęściej odczuwają duszność, bóle w klatce piersiowej, przyspieszony puls, pojawia się zasinienie powłok skórnych i omdlenie. W skrajnych przypadkach dochodzi do wstrząsu, a nawet do zatrzymania krążenia - wylicza dr Wojciech Trenkner.
Jak długo mieszkańcy Trójmiasta czekają na karetkę? Dramatyczny rekordzista
Skrzeplina blokuje krew do płuc
Podręcznikowym przykładem wystąpienia zatorowości jest pacjent w podeszłym wieku, który po długiej podróży lub unieruchomieniu po operacji zauważa obrzęk kończyny, a po kilku dniach przyspieszone tętno i duszności. Oczywiście sytuacje są różne i potrafią dotknąć także młodszych pacjentów, którzy na początku są w dość dobrym stanie klinicznym.
- Zatorowość płucna jest problemem, który dotyka ok. 20-30 tys. osób w Polsce w skali roku. Skrzepliny, które powstają w żyłach kończyn dolnych, mogą oderwać się i spłynąć wraz z prądem krwi przez prawą komorę serca do tętnic płucnych. Następuje blokada przepływu krwi do płuc. Powoduje to ograniczenie utlenowania i ostre obciążenie serca. Prawa komora nie jest w stanie szybko się zaadaptować do nowych warunków, co może prowadzić do ostrej niewydolności serca - tłumaczy dr Wojciech Trenkner. Właśnie ze względu na szerokie
spektrum objawów specjaliści uczulają, aby nie lekceważyć objawów, w tym zwłaszcza duszności i bolesności w klatce. Wraz z nasileniem objawów należy bezzwłocznie zgłosić się do lekarza.
Zwłóknienie utrudnia ewakuację
Terapia w przypadku zatorowości płucnej opiera się na leczeniu przeciwkrzepliwym. Leki stopniowo rozpuszczają skrzepliny w żyłach kończyn dolnych, gdzie pojawiło się źródło tego incydentu, jak i w tętnicach płucnych. Leczenie jest natomiast dostosowywane indywidualnie do stanu zdrowia pacjenta. W lżejszych przypadkach może wystarczyć sama farmakakoterapia. Inni wymagają bardziej radykalnego leczenie - a gdańscy kardiolodzy niektórym pacjentom oferują wspomniane małoinwazyjne usuwanie skrzeplin.
- Oczywiście to rozwiązanie nie jest proponowane każdemu pacjentowi, natomiast im szybciej przeprowadzimy taki zabieg, tym mniejsze ryzyko, że skrzeplina ulegnie zwłóknieniu, co znacznie utrudnia jej ewakuację. Zabieg wykonujemy u pacjentów z zatorowością płucną umiarkowanego ryzyka, którzy są zagrożeni pogorszeniem stanu klinicznego lub których stan nie poprawia się po zastosowaniu metod farmakologicznych - mówi dr Wojciech Trenkner.