- 1 Wojtek i Agata z Life on Wheelz rozstali się (86 opinii)
- 2 Więcej dzieci trafia do opieki zastępczej i domów dziecka (100 opinii)
- 3 Opracowują test, który wykryje wiele chorób (34 opinie)
- 4 Dzieci uzależniają się od telefonów przez rodziców? (80 opinii)
- 5 To nie metabolizm zwalnia, to my zwalniamy (120 opinii)
- 6 Latem więcej narodzin na trójmiejskich oddziałach (85 opinii)
Tradycyjne smaki Pomorza: burzliwe losy bałtyckiego dorsza
Z dorszem bywało różnie. Raz był uwielbiany, a innym razem nienawidzony, pogardzany. Najpierw delektowała się nim cała północna Europa, potem stał się rybą z niższej półki. Obecnie wraca na polskie stoły, w dobrym stylu.
- Przez setki lat dorsz, głównie w postaci suszonej i solonej, był jednym z głównych źródeł białka dla wielu Europejczyków - opowiada prof. Jarosław Dumanowski, historyk, badacz polskich tradycji kulinarnych. - Świeże dorsze jedzono głównie nad morzem, ale większość połowów przeznaczano na ususzenie i w tej postaci dorsza rozwożono na tereny bardzo odległe od morza. Tak zwanego sztokfisza, czyli suszonego dorsza, należało rozbić i rozmoczyć, co było bardzo pracochłonne, a przygotowywane z niego dania miały specyficzny, ostry smak i zapach.
Czasy PRL-u nie były dla dorsza łaskawe. Przyczyniły się do tego rekordowe połowy, wynoszące od 120 do nawet 170 tys. ton rocznie. Na polskim wybrzeżu dorsza można było kupić w każdym sklepie rybnym i zjeść w każdej smażalni. W kryzysowych sytuacjach zastępował w restauracjach mięso. Obrzydł ludziom do tego stopnia, że uważano go za rybę z niższej półki i wymyślano na jego temat złośliwe powiedzonka. "Jedzcie dorsze są rzeczy gorsze" - to jedno z bardziej cenzuralnych.
Obecnie dorsz bałtycki zyskał miano rarytasu. Duży wpływ ma na to polityka Unii Europejskiej, której celem jest odbudowa populacji tej ryby. Wprowadzono limity połów i okres ochronny, który w tym roku kończy się 1 września. Warto pamiętać, ze dorsze, które do tego czasu jemy w smażalniach i restauracjach, to prawdopodobnie ryby mrożone.
A dorsza jeść warto, bo jego mięso jest wyjątkowo chude, a do tego delikatne w smaku, dlatego bez obaw można je przyprawiać i wędzić. To właśnie dorsz, a dokładnie jego wątroba, jest jednym ze źródeł tranu. Ten znienawidzony przez niektórych tłuszcz jest bardzo zdrowy i bogaty w kwasy tłuszczowe omega-3 i omega-6.
Dorsza można złowić samemu, nawet w okresie wakacyjnym, ochronnym. Wystarczy wybrać się na jeden z morskich rejsów wędkarskich, pod okiem doświadczonych szyprów. Najwięksi szczęściarze mają możliwość złowienia nawet 1,5-metrowych okazów, chociaż w Bałtyku najwięcej jest dorszów 60-centymetrowych.
Na cześć tej bałtyckiej ryby organizuje się wiele imprez, np. trójmiejskie Dorszowe Żniwa, czyli konkurs dla najlepszych kucharzy połączony z festynem dla mieszkańców. Ekipy kucharskie nie mają łatwego zadania: zanim przyrządzą rybę, muszą ją samodzielnie złowić. Ósma edycja odbędzie się już w sobotę 13 sierpnia w Gdyni.
- Dorszowe Żniwa to dobra okazja, żeby spróbować potraw z dorsza przyrządzanych przez najlepszych kucharzy - rozwija Krzysztof Szulborski, organizator imprezy. - Temat tegorocznej edycji to "Grillowana ryba - esencja zdrowia". Konkursowe potrawy mają przede wszystkim dostarczać organizmowi odpowiednią ilość witamin i składników mineralnych. O puchar powalczy 12 ekip z Polski, które zostały wybrane spośród 77 zgłoszeń.
Z myślą o tych, którzy nabrali ochoty na dorsza i chcą zaplanować już pierwszy, wrześniowy obiad, albo już teraz udają się do sklepu po mrożony filet, poprosiliśmy Krzysztofa Szulborskiego, Mistrza Kulinarnego, Mistrza Świata w BBQ i Prezesa Pomorskiej Akademii Kulinarnej, o przygotowanie autorskiego przepisu opartego na tradycyjnej kuchni Pomorza.
Składniki na 2 porcje:
Filety z dorsza 300 g
Mąka 50 g
Ziemniaki 100 g
Marchew 60 g (2 małe sztuki)
Masło 50 g
Śmietana 18 proc. 30 ml
Kiszone ogórki 60 g
Śmietanka 36 proc. 60 ml
Pomidorki cherry 50 g
Pieprz, sól, kminek, majeranek
Olej i masło do smażenia
Przygotowanie: Filety z dorsza dokładnie oczyszczamy z pozostałych ości. Przyprawiamy rybę solą, pieprzem, kminkiem i majerankiem. Następnie robimy panierkę: mieszamy mąkę z około 100 ml wody i wyrabiamy ciasto o konsystencji naleśnikowego. Ziemniaki i marchew kroimy, gotujemy do miękkości i odcedzamy. Dodajemy śmietanę 18 proc. i masło, robimy purée. Ogórki kroimy w paseczki, podsmażamy na maśle, wlewamy śmietankę 36 proc. i redukujemy 50 proc., aż sos zgęstnieje. Cebulę kroimy w cienkie krążki, doprawiamy solą i pieprzem, obtaczamy w mące i smażymy w głębokim tłuszczu. Kawałki ryby maczamy w panierce, smażymy na oleju. Dorsza podajemy z sosem z kiszonych ogórków, purée ziemniaczano - marchewkowym, prażoną cebulą i pomidorkami cherry.
- Justyna Spychalskaj.spychalska@trojmiasto.pl
Wydarzenia
Opinie (47) 5 zablokowanych
-
2011-08-12 11:29
w mojej rodzinie nie ma zgody (2)
moja żona bardzo lubi, może to nawet jej ulubiona ryba. Kot niczego innego nie je: wzgardzi pstrągiem i łososiem, a na dorsza dostaje małpiego rozumu. Mój brat bardzo lubi, ja lubię dorsza, ale tylko w rybie po grecku. Inaczej przyrządzonego nie toleruję. Z kolei moja mama zawsze mówiła: "jedzcie dorsze, g.wno gorsze"
- 16 4
-
2011-08-16 20:11
(1)
dorsz ma zapach, można go lubić lub nie, ale eksperymentowałam różne ryby "po grecku" i chyba w naszym najpopularniejszym smaku dorsz tzw. po grecku jest najfajniejszy :)
- 0 0
-
2011-08-16 20:41
zgadzam się
dorsz "po grecku" jest świetny!
- 0 0
-
2011-08-12 11:35
fish & chips (2)
Mi się dorsz przejadł po pobycie na Wyspach, to chyba właśnie on albo coś dorszopodobnego kryje się pod tłustą panierką podstawowego brytyjskiego dania (nie licząc pieczonych ziemniaków z tuńczykiem i indian food to go).
- 6 15
-
2011-08-14 00:18
to nie dorsz ( cod jest za drogi ) !
to może być tani pollock albo ryba maslana coś ala rekin tylko sie do tego nie przyznaja. Jsak to wyfiletują to nie wiadomo co za mięso. Ale cod ( dorsz) jest za drogi i za dobry by był w tanich fish & chips w cieście, soli i occie - bez przypraw bo tam tego nie znają...
- 2 0
-
2011-08-15 13:22
to nie dorsz
W fish & chips najczęściej jest haddock, czyli łupacz.
- 2 0
-
2011-08-12 11:38
Po lekturze artukułu kubki smakowe oszalały. Dorsz jest dla mnie najsmaczniejszą rybą!
Wrześniowy dorsz jest wykończony tarłem, dlatego warto poczekać aż się zregeneruje. Smaczniejszy jest zimą.
- 20 0
-
2011-08-12 12:06
Za dużo ości i dłubania przy nim,wole jakąś mniej skomplikowaną rybe np.nototenie lub łososia (2)
- 2 34
-
2011-08-12 12:25
nototenia jest super, ale tak naprawdę to tylko tańsza "podróbka" kerguleny, która jest królową wszystkich ryb swiata!
- 2 2
-
2011-08-12 14:35
dorsza ma mało ości
łosoś z hodowli...nie podziękuję
- 5 0
-
2011-08-12 12:19
Super przepis
Proste i fajne danie a ogólne fajny artykuł
- 14 0
-
2011-08-12 12:27
MNIAM MNIAM (1)
TAK WŁAŚNIE ROBIŁA DORSZA MOJA BABCIA LUBIŁAM TE CZASY CZY KTOŚ WIE GDZIE MOŻNA KUPIĆ TAKĄ POTRAWĘ ?
- 8 2
-
2011-08-14 13:29
zrób to sam"a"
j.w.
- 2 1
-
2011-08-12 12:31
Pani redaktor (3)
Pani Redaktor Justyna Spychalska z artykułu na artykuł pisze coraz fajniej i ciekawiej . Lubię czytać jej pióro
- 10 2
-
2011-08-12 14:49
Antek podaj cegłę , Antek bo ci ( ) .
- 2 2
-
2011-08-15 12:30
! (1)
co to za nowomowa: lubię czytać jej pismo!
- 2 2
-
2011-08-25 13:54
pióro
pióro ciulu
- 2 0
-
2011-08-12 12:31
najlepsze dorsze to w Islandii
j.w.
- 4 3
-
2011-08-12 12:40
Świeży dorsz - mniam!
Świeży dorsz, odrobina przypraw: sól, pieprz, czosnek, lekka panierka, parę minut na gorącym oleju - i pyszna ryba gotowa! Nie za miękka, nie za twarda, bez mulastego posmaku - doskonałe mięso!Trudno mi się zdecydować czy wolę tak podanego dorsza, czy łososia z rusztu, ale chyba jednak dorsza. To doskonała i prosta w przyrządzeniu ryba, pod warunkiem że kupi się świeżutką, dobrze odfiletowaną. A nie wszędzie można ją trafić, zwłaszcza na nowych osiedlach jest z tym problem.A w artykule jest w przepisie kminek. Co jak co, ale zabijać delikatny smak ryby tą wyjątkowo specyficzną przyprawą to kwestia mocno kontrowersyjna. Zjem (prawie) wszystko - ale jedno rozgryzione ziarno kminku to popsuta radość z jedzenia.
- 18 3
-
2011-08-12 13:04
RARYTAS
- to bardzo kamuflujące określenie - po prostu upadło nasze rybactwo i każda ryba w Trójmieście jest rarytasem (czytaj: bardzo droga). Wystarczy odwiedzić naszych sąsiadów, np. północnych, by ze zdumieniem stwierdzić, że ryb wszelkiego gatunku jest na straganach zatrzęsienie i nie są to rarytasy (tzn. są bardzo tanie).To wstyd mieszkać nad morzem, a ów "rarytas" mieć na talerzu od święta
- 22 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.