- 1 Wojtek i Agata z Life on Wheelz rozstali się (37 opinii)
- 2 Więcej dzieci trafia do opieki zastępczej i domów dziecka (99 opinii)
- 3 Opracowują test, który wykryje wiele chorób (34 opinie)
- 4 Dzieci uzależniają się od telefonów przez rodziców? (80 opinii)
- 5 To nie metabolizm zwalnia, to my zwalniamy (120 opinii)
- 6 Gdyńskie Centrum Onkologii zostanie rozbudowane (14 opinii)
W hospicjum stetoskop zamieniła na mopa
Jako wolontariuszka myła podłogi w gdańskim hospicjum i dopiero po przypadkowym spotkaniu z koleżanką inni pracownicy dowiedzieli się, że jest lekarzem.
- Praca zawsze była moją pasją - opowiada Krystyna Cywińska, lekarka. - Pracowałam w Szpitalu Wojewódzkim na Kopernika, po drugiej stronie był areszt śledczy. Zarabiałam wtedy jakieś 20 dolarów miesięcznie, a ponieważ w areszcie zaproponowano mi pracę za dwa razy większą pensję niż w szpitalu, uznałam, że trudno, coś za coś. Chcąc utrzymać dom na jakimś poziomie, z duszą na ramieniu przeszłam na drugą stronę ulicy.
Najpierw przez pół roku kobieta przeżywała stres będąc lekarzem w więziennym ambulatorium.
- To była zupełnie inna grupa pacjentów niż ci, z którymi do tej pory miałam kontakt, ale człowiek do wszystkiego może się przyzwyczaić. Korzystałam z rad ludzi pracujących w areszcie i jakoś się ułożyło - mówi pani Krystyna. - Najpierw zostałam porucznikiem, chodziłam na szkolenia w mundurze i z kałachem w ręku; raz w roku miałam też zajęcia ze strzelania z pistoletu. Zastanawiałam się, po co lekarzowi pistolet, bo w myśl wszelkich zasad on i pielęgniarka mają ratować człowieka, kimkolwiek by nie był, a nie do niego strzelać. Dla mnie była to głupota, ale powiedziałam A, więc mówiłam B. W rezultacie otrzymałam stopień kapitana, budząc tym olbrzymią radość wśród koleżanek, szczególnie wtedy, gdy udało mi się wykraść mundur i pojechać w nim na imieniny przyjaciółki.
Po paru latach Krystyna Cywińska została dyrektorem więziennego szpitala.
- Nauczyłam się rozmowy ze specyficznymi ludźmi, na każdym kroku musiałam pokazywać, że się ich nie boję - wspomina lekarka. - Na początku prowokowali patrząc, ile mogą ze mnie wydusić rzeczy, leków, zgód na siłownię i jak na to reaguję. Testowanie trwało dobre pół roku i kosztowało mnie dużo nerwów. Ale potrafiłam się opanować, nigdy nie podniosłam głosu, nie użyłam wulgarnego słowa. Zdobyłam u większości opinię, że jestem ostra, ale sprawiedliwa.
Hospicjum to był zwykły przypadek. Już na emeryturze lekarka trafiła na afisz promujący rozpoczęcie kursu wolontariatu, zapisała się z ciekawości i żeby zabić czas. Regularnie chodziła na wykłady, a podczas testu końcowego denerwowała się, jak za studenckich czasów.
- Pomyślałam: Matko Boska, jaki będzie wstyd, kiedy ja, stara, nie zdam! - wspomina Krystyna Cywińska. - Na szczęście zdałam i zostałam salową. Niestety długo nie udało mi się ukryć mojego wykształcenia. Rozszyfrowana zostałam jakieś dwa tygodnie od czasu przyjęcia do hospicjum, gdy mopem wycierałam korytarz jednego z pomieszczeń. - Kryśka, na Boga! Co ty tu robisz z tym wiadrem?? - usłyszałam zdumione pytanie mojej koleżanki lekarki, która w odwiedziny przyszła do siostry oddziałowej.
Od tego momentu informacja, że salowa jest lekarzem anestezjologii rozprzestrzeniła się po hospicjum lotem błyskawicy.
- Gdyby personel placówki od razu wiedział, kim jestem z zawodu, wytworzyłaby się pewna psychologiczna bariera - uważa pani Krystyna. - Bo jak powiedzieć starej lekarce, że ma umyć podłogę, albo że kurz pod łóżkiem jest niedokładnie wytarty? Kiedy wszystko się wydało przez pewien czas wyczuwałam konsternację wśród pracowników hospicjum, jednak w końcu zostałam zaakceptowana. Przestało im przeszkadzać, że jestem lekarzem.
Parę miesięcy temu Krystyna Cywińska zamieniła mop na słuchawki; lekarz potrzebny był bardziej od salowej. W hospicjum spotyka czasem więźniów, mówi o nich, że są świetnymi pracownikami, pełnymi troski i zainteresowania. Natomiast ona sama dla niektórych stała się wręcz idolką.
- Jest pełna życia, otwarta na ludzi, człowieka chorego i cierpiącego, ma w sobie niewymuszone naturalne ciepło - wylicza Jolanta Leśniewska z Fundacji Hospicyjnej w Gdańsku. - Jednocześnie to kobieta z charakterem, mądra, dobra, chętna do pomocy. Zaraża innych pozytywną energią. Bez takich ludzi jak ona Fundacja Hospicyjna nie mogłaby działać.
Kilka tysięcy uczniów pomorskich szkół zbierało w ostatni weekend datki na rzecz hospicjów. Ogólnopolska akcji "Pola Nadziei" odbyła się już po raz dziewiąty. Jej celem jest nie tylko wspieranie hospicjów w całej Polsce, ale także informowanie o zasadach działania opieki hospicyjnej w naszym kraju. Organizator zbiórki, czyli Fundacja Hospicyjna, nadał piętnastu osobom tytuł Honorowego Wolontariusza Hospicyjnego.
Wydarzenia
Opinie (69) 2 zablokowane
-
2011-04-18 09:14
Pani Krystyna - świetna osoba!
Wszystkim wokół pomoże, a dopiero na końcu sobie.
- 69 0
-
2011-04-18 09:22
bardzo cieszy mnie taka osoba
i to że wypowiada się dobrze na temat więźniów ;-) poza tym widać iż jest osobą społeczną a takich zawsze brak ;-) gratulacje za postawę
- 79 0
-
2011-04-18 09:42
Brawo!!! To jest odpowiedni miejsce na wolontariat (2)
a nie komercyjna impreza jak Euro2012 gdzie szukają wolontariuszy aby tylko leśne dziadki miały większy zysk.
Pozdrawiam Panią Krysię i ludzi wielkiego serca.... lecz nie ludzi małego mózgu ja ci z euro- 73 1
-
2011-04-19 02:04
ludzie małego mózgu? (1)
Wielu młodych ludzi wyjdzie z domu, pozna innych ludzi, nauczy się organizacji, współdziałania w grupie i będzie się jeszcze przy tym dobrze bawić. Przygoda i doświadczenie raczej niepowtarzalne. Spróbuj. Albo przynajmniej po Euro porozmawiaj z tymi, którzy spróbowali i zrozumiesz, że to nie oni są "ludźmi małego mózgu"
- 0 1
-
2011-04-19 02:08
no i to kompletnie inny kaliber niż pani Krystyna
Jestem oczywiście pełen szacunku dla pani Krystyny i również pozdrawiam ludzi wielkiego serca
- 0 0
-
2011-04-18 10:24
Szacuneczek!
Szacun dla pani Krystyny. Chciałbym mieć takiego prezydenta. G.
- 68 0
-
2011-04-18 10:34
bardzo kulturalna kobieta.
- 39 0
-
2011-04-18 10:36
Oby więcej takich Ludzi!
A świat będzie bardziej ludzki.
- 60 3
-
2011-04-18 12:57
Politycy przy takiej osobie, to zwykli celebryci i karierowicze. (1)
Niestety ani oni, ani inni urzędnicy tego nie zrozumieją, co to jest poświęcenie, powołanie. Wszystkiego dobrego dla Pani, wielu chwil radości dla Pani i Podopiecznych, mimo wszystko ...
- 46 0
-
2011-04-18 15:57
Ewa minister Kopacz też mogłaby na szmacie pojeździć, żeby pojąć, co to jest służba.
I o służbę człowiekowi, a nie służbę partii tu chodzi.
- 7 0
-
2011-04-18 13:31
bierzmy przyklad z Pani Krystyny!
jestem dumna z Pani Krystyny, to wspanialy Czlowiek, Lekarz i Kobieta! zycze zdrowia, wytrwalosci i tego pieknego usmiechu, ktory Pani ma! oby jak najwiecej ludzi szlo w Pani slady!
- 30 0
-
2011-04-18 13:33
bierzmy przyklad z Pani Krystyny!
powinnismy byc dumni z Pani Krystyny, to wspanialy Czlowiek, Lekarz i Kobieta! Pani Krystyno - zycze zdrowia, wytralosci i jak najwiecej tego pieknego usmiechu, ktory Pani ma!
- 29 0
-
2011-04-18 13:34
Fajna lasia ...
naprawdę
- 14 15
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.