• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

"Jestem zbyt biedna, by kupować produkty niskiej jakości", czyli jak jedzą młodzi

Magda Mielke
10 czerwca 2024, godz. 16:00 
Opinie (177)
Młodzi ludzie stawiają na jakość i na jedzeniu oszczędzać nie zamierzają. Młodzi ludzie stawiają na jakość i na jedzeniu oszczędzać nie zamierzają.

Wędzony łosoś, kozie sery, szparagi i czereśnie, rzemieślnicze pieczywo zamiast chleba z marketu i bataty zamiast ziemniaków - tak jedzą młodzi. Milenialsi i zetki na produktach spożywczych nie oszczędzają. Chcą jeść zdrowo i jakościowo, więc na zakupy chadzają na bazarki zamiast do dyskontów. Mimo wysokich cen nie rezygnują też z odwiedzania restauracji, pubów czy kawiarni. Jak mówią - są za biedni, żeby oszczędzać na jedzeniu.



Ile miesięcznie wydajesz na jedzenie?

Każde pokolenie wzrastało i rozwijało się w innych okolicznościach historycznych, gospodarczych czy społecznych, co przekładało się inne priorytety. Jedni młodo zakładali rodzinę i marzyli o własnych biznesach, inni chcieli robić karierę, kupować mieszkaniasamochody. Najmłodsze pokolenia pracują, żeby żyć - nie na odwrót. Jak wskazują najnowsze badania, również w kwestii wydatków znacznie różnią się od starszych generacji.

Z danych opublikowanych przez agencję Bloomberg wynika, że młodzi to, co zarobią, wydadzą. Nie ograniczają wydatków tak jak starsi - wolą wydawać, niż gromadzić kapitał. Zetki są jedyną grupą wiekową, która każdego miesiąca w ciągu ostatnich dwóch i pół roku wydawała więcej niż 12 miesięcy wcześniej.


Wyjaśnienie tej sytuacji można znaleźć w raporcie Mediahub, badającym nastroje konsumenckie w obliczu inflacji: pokolenie Z po doświadczeniach z lockdownami w czasie pandemii nie chce już tracić czasu na oszczędzanie. "Członkowie pokolenia Z częściej niż inne pokolenia łączą ambicje finansowe z pragnieniem wygodnego życia" - mówią autorzy badania.

Jak wynika z badania przeprowadzonego przez firmę McKinsey & Company, dotyczącego współczesnych trendów zakupowych, najmłodsze pokolenie znacznie więcej wydaje na artykuły spożywcze i nie wyobraża sobie, żeby było inaczej. Ankietowani w różnym wieku, od pokolenia baby boomers po generację Z, odpowiadali na pytanie, na jakie produkty mają zamiar wydawać w tym roku pieniądze. Jak się okazuje, pokolenie milenialsów i zetek, w przeciwieństwie do starszych pokoleń, priorytetowo traktuje wydatki na artykuły spożywcze. Badacze wyjaśniają, że młodzi ludzie wolą kupić jedzenie i napoje dobrej jakości, niż wydać pieniądze na ubrania czy podróże.

Ile kosztuje utrzymanie studenta? Ile kosztuje utrzymanie studenta?
Do podobnych wniosków już wcześniej doszli autorzy badania SW Research "Oszczędzanie młodych", w którym sprawdzano sytuację ekonomiczną osób w przedziale wiekowym 18-35. Wyniki pokazały, że młodzi najczęściej wydają pieniądze na jedzenie w imię zasady "żyje się tu i teraz", a formą oszczędności nie jest dla nich jedynie odkładanie części zarobków na przyszłość, ale również: porównywanie cen produktów przed kupnem, niemarnowanie jedzenia, kupowanie tylko tych ubrań, których naprawdę potrzebują, oraz kupowanie rzeczy na wyprzedażach, korzystanie z bonów rabatowych i promocji.

Młodzi najczęściej wydają pieniądze na jedzenie w imię zasady "żyje się tu i teraz". Młodzi najczęściej wydają pieniądze na jedzenie w imię zasady "żyje się tu i teraz".
Zapytaliśmy naszych czytelników z pokolenia milenialsów i Z o to, jakie mają podejście do wydatków na jedzenie.

- Jedni mają drogie hobby, dużo podróżują, my jesteśmy foodies - opowiadają Agata i Przemek, którzy od paru lat mieszkają w Trójmieście. - Oboje pochodzimy z małych miejscowości na Mazurach, gdzie nie było dużego wyboru knajp. M.in. dlatego zdecydowaliśmy się przenieść do Trójmiasta, żeby korzystać z tutejszego gastro. Jadamy na mieście kilka razy w tygodniu, chętnie odwiedzamy nowe lokale i szukamy kulinarnych ciekawostek. Sami też gotujemy. Nie odmawiamy sobie różnych zachcianek, bo jest to nasza największa przyjemność. Jeśli mamy ochotę, to kupujemy poza sezonem truskawki czy borówki, wybieramy jajka z wolnego wybiegu i malinowe pomidory zamiast tych zwykłych, po pieczywo jeździmy do rzemieślniczej piekarni, kawę zamawiamy bezpośrednio z ulubionej palarni. Zwracamy uwagę na to, gdzie dany produkt został wyprodukowany i jaki ma skład - opowiadają.
- W ciągu ostatniego roku bardzo ograniczyłam wyjścia do restauracji. Kiedyś każda randka sprowadzała się do jedzenia w knajpach: obiad albo kolacja, winko albo drineczek, do tego deserek. Ale inne były ceny - 100 zł na parę wystarczało. Teraz się robi z tego już 200 zł. Zamiast tego zaczęłam sama więcej gotować. Nie powiem, dogadzam sobie, ale coś z życia trzeba mieć, a jedzenie jest dla mnie jedną z większych przyjemności. Inni zwiedzają świat, a ja mam moje deski serów i krewetki na kolację - mówi Ola, 26-letnia mieszkanka Gdańska.
Nie stać mnie, by chodzić do kiepskich restauracji Nie stać mnie, by chodzić do kiepskich restauracji
Podobne podejście prezentuje Konrad:

- Zamiast więcej za mniej, wolę mieć mniej za tyle samo. Np. wraz z końcem studiów i rozpoczęciem stałej pracy przestałem tyle imprezować. Kiedyś potrafiłem w jeden wieczór wydać nawet 200-300 zł. Wyjście na miasto oznaczało kilka piw, jakieś shoty, czasem płatny wstęp do klubu, na koniec obowiązkowo kebab i powrót uberem. Dzisiaj wolę wypić piwo w domu, obejrzeć mecz czy film. Nie szkoda mi więc kasy na kraftowe piwo - dwa, trzy takie piwa to 50-60 zł. I tak jestem parę stów miesięcznie do przodu - tłumaczy Konrad, 28-latek z Gdyni.
- Staram się jeść zdrowo, a przy tym tanio, ale nie omijam droższych produktów. Ostatnio mam fazę na szparagi, uwielbiam też awokado i halloumi. Mój budżet na wydatki spożywcze w miesiącu to 800-1000 zł. Dużo oszczędzam, ograniczając jedzenie na mieście. I póki mnie stać, staram się kupować to, na co mam ochotę, co jest smaczne i dobrej jakości, a nie na wszystkim oszczędzać. Dużo moich znajomych ze studiów je jak najtaniej, żywią się kanapkami, tostami, gotują makarony na kilka dni. Ja tak nie chcę - mówi Kinga, 22-letnia studentka logistyki.

A gdzie zakupy robią młodzi? Wielu z nich świadomie unika dyskontów. Bazarki, sklepy ekologiczne i specjalistyczne delikatesy to ich ulubione miejsca zakupów.

- Starzeję się. Kiedyś piątkowe wyjście na miasto kończyło się nad ranem w sobotę. Teraz lubię wrócić do domu jeszcze przed północą, bo mam swoje poranne sobotnie rytuały. Jednym z nich jest wizyta na hali targowej. Świeże warzywa, owoce, mięso od rzeźnika... Mam już nawet swoje ulubione stoiska - śmieje się Filip, 29-letni programista z Gdyni. - Sporo trenuję, przywiązuję wagę do zdrowego odżywiania i nie chcę wpychać w siebie śmieci. Widzę, że od kiedy przykładam większą wagę do diety, lepiej się czuję, lepiej sypiam i mam zdecydowanie więcej energii.

Jak tłumaczą młodzi ludzie, oszczędzanie na jedzeniu to pozorna oszczędność.

- Śmieję się, że jestem za biedna, żeby kupować tanie produkty, o słabych składach i beznadziejnej jakości. Przecież tanie śmieciowe jedzenie, wysoce przetworzone ani nie smakuje, ani nie ma wartości odżywczych. Tylko psujemy sobie zdrowie. Dbam o siebie - chodzę na siłownię, psychoterapię, do kosmetyczki, kupuję dobre kosmetyki, biorę suplementy, dlaczego miałabym mniejszą wagę przykładać do tego, co jem? Dla kasy? Przecież i tak kiedyś za to zapłacę: w aptece - mówi Marta, 29-letnia graficzka.
Podobnego zdania jest Zuza.

- Uważam, że kupując dobrą żywność, oszczędzam na przyszłych wizytach u lekarza. Zdrowie bierze się z jelit. Część produktów, które widzimy w sklepach, to pasza, a nie odżywiający pokarm. A jakość swoje kosztuje - mówi.

Jakościowa żywność to jedno. Mimo wysokich cen młodzi ludzie nie rezygnują jednak także z jedzenia na mieście. Martyna przyznaje, że sporą część jej wydatków pochłania jedzenie na mieście:

- Ostatnio wydaję za dużo na jedzenie. Często spotykam się ze znajomymi na mieście. To zwykle kończy się jakąś kawką w kawiarni. Często prosto z uczelni lecę do pracy czy na jakieś zajęcia dodatkowe, więc muszę też coś zjeść, a to coraz więcej kosztuje. Na szczęście stałych wydatków mam jeszcze mało, mieszkam z rodzicami, więc nie muszę się martwić, że jak raz zaszaleję to potem nie będę miała co jeść - mówi.
- Mam wrażenie, że dzieciakom poprzewracało się w głowach. Mój 16-letni syn do niedawna dostawał 200 zł kieszonkowego na miesiąc. Śniadanie, obiady - wszystko ma z domu, kupujemy mu ubrania, na jakieś większe rzeczy typu kino czy basen dajemy osobno, więc to było totalnie na jakieś słodycze, szwendanie się ze znajomymi. Od niedawna ma jednak dziewczynę i co chwilę prosi o więcej. Wynegocjował z nami podniesienie kieszonkowego do 400 zł miesięcznie. I nadal mu nie starcza. Gdy prześledziłam jego wydatki, złapałam się za głowę. Tu sushi, tam pizza, bubble tea za 25 zł. Sama sobie nie pozwalam na takie zachcianki. Tłumaczyłam mu, że zamiast na sushi mogą iść do McDonalda, a pizzę kupić mrożoną i zrobić w domu, ale on tego nie rozumie. Mówi, że wszyscy znajomi tak robią i on też chce korzystać z życia - opowiada Dominika, mama Dawida.  

Miejsca

Opinie (177) ponad 10 zablokowanych

  • Produkty niskiej jakości czyli chińska wojna ze światem

    polegająca na "zawirusowywaniu" każdego produktu tak aby się bardzo szybko psuł. Ostatecznie może też truć i też będzie dobrze. Najważniejsze aby działał (najlepiej po pewnym czasie) na niekorzyść kupującego. Ta doktryna, jak wynika z mojej bogatej dość obserwacji, przyświeca dosłownie każdemu produktowi z etykietką Made in Ch.

    • 2 2

  • (1)

    "Nie szkoda mi więc kasy na kraftowe piwo - dwa, trzy takie piwa to 50-60 zł. I tak jestem parę stów miesięcznie do przodu".
    Ja ostatnio kupiłem samochód za 400 tysięcy, ale dostałem rabat więc jestem 50 tysięcy do przodu :)
    Wiedza ekonomiczna niektórych jest przerażająca.

    • 25 0

    • sila generacji ajfonik tkwi w epatowaniu siebie i innych wlasna indolencja. Nawet nie zauwazaja tego, jak sie ich odbiera

      • 5 0

  • Jesz warzywa owoce , zboża i nasiona i orzechy, i oleje roslinne i omega 3 i d3? i myslisz, że jesteś taki fit? (3)

    to zacznij się edukować, a nie dajesz się wciagnąć medyczno-dietetycznym mafiozom, którzy na potegę wciskają właśnie głównie dietę roślinną plus ryby i chude mięsa.jaki syf jest w roślinach-same pestycydycy, herbicydy, round-apy, arsen, kadm, ołów,-ludzie latami wciskają w siebie te toksyczne zaarsenowane jabłka i inne owocki i później zdziwko skąd mają w sobie tyle metali cięzkimi (najgłupsi to ci, którzy na własną głupotę i szpetotę trują się metalami ciężkimi z tatuazy), o braku witamin i minerałów nie wspomnę w tych produktach, ryby-sama rtęć, kurczaki/indyki-jednen syf, najlepsze mięso dla człowieka to wieprzowina-jego mięso a szczególnie tłuszcz-tak ten nasycony, cholesterol to kolejny medyczny fałsz, żadne tam omega 3- to też kolejna ściema, albo prozapalna d3-przecież to hormon steroidowy, który wyłacza immunologię, to wszystko co promują w tv czyli d3 i omega 3 to totalne bagno-zastanów się na logikę, big farmie nie zalezy na twoim zdrowiu-bo jest za tanie, więc gdyby to byloby takie zdrowe w zyciu by ci tego nie rekomendowali, wszystko co zachwalają dietetycy te wszystkie blonniki, te warzywka, owocki, oleje rzepakowe to jedna wielka dziura-od tego zaczynają się choroby, czy jadl kiedys twój dziadek? pajdę z dobrej!!! nie modyfikowanej pszenicy z grubą ilośćią smalcu i jechał tak cały dzien na kosie, mial sile mial, byl zdrowy, mial wysoki cholesterol-a no miał i dobrze, cholesterol ma byc wysoki, nie wlasnie niski, klamstwo cholesterolowe-poczytaj o tym w necie, to nie cholesterol robi blachy miazdzycowe a nie badana przez nikogo prozapalna i rakotwórcza homocysteina! Zcznijcie czytać, edukować się, nie jestes krolikiem by zrez salate ani ptakiem by zrec ziarno, jestes miesozerca, wiec dobry tluszcz ze swini i ich mięso, jaja, tłuste sery i przede wszystkim dobre tluste mleko,ktore jest jak pokarm, oczyszcza z fluoru, bromu, ktory zapycha tarczyce i udaje jod, gdyby ludzie pili mleko by nie chorowali tyle, ale nie te z kartonu z tym aluminium

    • 11 11

    • każdemu który mówi, że jest mięsożerny mówię udowodnij... (2)

      i zjedz żabę na surowo albo kilka dżdżownic ew. może być surowa płoć lub wątróbka... Co, miny zrzedły? No to wracać na drzewo...

      • 2 7

      • ale co udowodnij bo twoja odpowiedz jest niezle z d**y (1)

        to, ze jestem mięsożerna wg ciebie ma oznaczać, ze mam jesc surowe mieso?
        sie chyba dzis czlowieku dobrze nie wysrales po tych twoich arsenowych rzodkiwekach
        zobaczymy jak za rok bedziesz swiecil na onkologii (nie życzę)

        • 2 1

        • Gwarantuję Ci, że nie jesteś mięsożerna tak samo jak veganie nie są roślinożercami.

          Problem jest dużo bardziej skomplikowany niż myślisz. Nasza cywilizacja i przetwarzanie produktów żywieniowych (pieczenie, poprawianie chemiczne smaków, uzdatnianie chemiczne, modyfikacje genetyczne roślinne i zwierzęce) zaszły już tak daleko, że bliżej nam do sztucznej diety kosmity niż ziemskiej. Nasze "mięso" które jemy na co dzień tylko z nazwy jest mięsem a tak naprawdę to jest ciężko przetworzony chemicznie produkt mięsopochodny który ze swoim pierwowzorem (dzikim mięsem) nie ma nic wspólnego. Identyczna sytuacja panuje w świecie tzw. roślinożernych vegan. Dlaczego nie jedzą dzikich liści i trawy których to na świecie jest pod dostatkiem? Bo mają nieprzystosowane do tego żołądki...

          • 0 0

  • Rzemieślnicze pieczywo ahahah co?

    • 11 2

  • Ktoś chyba nie do końca rozumie skąd biorą się warzywa na bazarku

    Nie napisze, ze dokładnie z tego samego miejsca, bo dyskonty raczej kupują bezpośrednio od producentów, ale bazarki zaopatrują się na giełdach towarowych, na które trafiają warzywa przewożone ciężarówkami z od tych samych producentów, przy okazji przechodząc przez paru pośredników.

    Jak ktoś wybiera nie warzywa dobrej jakości (obojętnie gdzie), ale jest mamiony urokiem bazarku, to kończy potem zżerając pomidory nafaszerowane ołowiem czy truskawki pełne chemii, bo producent był chciwy, a pośrednik miał w 4 literach jakość, w przeciwieństwie do kontroli takich organizacji jak dyskonty.

    • 21 0

  • Co za bzdury XDd (1)

    Autorka powinna przez tydzien jedzic po trojmiejskich fast foodach, kebabach i pizzeriach tam siedzi mlodziez. Jedza smieci na potegę i zapijaja to energetykami i colą. Wystarczy otworzyc oczy. A tutaj typowy artykuł pisany pod wlasna tezę, kompletnie nie pokrywajacy sie z rzeczywistoscia

    • 30 0

    • To prawda:) artykuł pisany na siłę tylko po to żeby wzbudzić sensacje, a rzeczywistość jest kompletnie inna

      • 2 0

  • Dobre jedzenie (1)

    Przestałam jeść pieczywo,produkty węglowodanowe.Kupuję w małych ilościach BIO.Co ciekawe trójglicerydy,cholesterol LDL już w granicach normy.Ja zaś czuję się jakbym miała 20 lat.Ubyło mi więc 45 lat.Sķóra odmłodniała.Plamy starcze zniknęły.Wyglądam na 55.Tyle mi obcy ludzie dają.

    • 6 0

    • Babciu uważaj na te BIO

      bo to taki sam syf jak zwykle tylko 5x droższe, a maja taki sam arsen i inne metale cięzkie, które są w glebie w Polsce, po erupcjach wulkanów na Islandii w Polsce nie ma niezarsenowanej gleby, wszystkie warzywa i owoce korzeniowe chłoną go jak gąbka, on się on odkłada w naszym organizmie, usunąc jest go bardzo bardzo ciężko, poprzez długotrwałe picie płynu lugola w niemalych dawkach, a oczyszczanie z niego nie nalezy ani do szybkich ani przyjemnych, to samo tyczy się rtęci, bromu, fluoru i bromu, tym nas teraz trują

      • 3 0

  • Dawno takich bredn nie czytałem Kompletne dzbany szastaja forsa i sie usprawiedliwiają !Idealny przykład skrajnej głupoty

    Ale to taj jak celebryci z wybitnymi POKOlitykami twierdzacy ze oni musza zarabiac minimalnie 10tys zł bo inaczej nie prze zyją !!Tak jak w Pandemi prosili bym id ludzie pieniadze wysyłali !!

    Ale w jednym sie zgadza oni sa za biedni ale umysłowo !!

    • 10 2

  • Mówcie za siebie (1)

    Ja jestem 25latkiem z własnym mieszkaniem i autem za 120k. Wszystko za gotówkę.
    Jeśli ktoś jest frajer i zamiast oszczędzić choćby na wkład własny woli żreć kebaby "rzemieślnicze" to jest... frajer.

    • 7 4

    • W czasie gdy Ty kupowałeś auto za 120k inni kupowali garaże po 20k za sztukę, które teraz są warte 40k... Zamiast kupić mieszkanie za gotówkę inny się lewarowali na kredycie na 3 mieszkaniach i każde sprzedali z dwukrotnym zyskiem...

      • 2 5

  • Do mc Donalda? (2)

    Nigdy bym nie zaproponowała dziecku wyjścia do tego miejsca, podobnie jak kupna mrożonej pizzy!! Ta mama chyba chce potruć swoje pociechy !!!

    • 6 5

    • Dziecko jak dorośnie będzie miało w poważaniu twoje zdanie

      • 0 0

    • A cóż jest złego w mrożonej żywności? To jest jeden z lepszych sposobów jej konserwacji.

      • 3 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Ludzie biznesu

Mirosław Bieliński

Prezes firmy doradczej Stilo Horizon. Były prezes Grupy Energa. Po ukończeniu studiów (Uniwersytet Gdański, Wydział Ekonomiki Produkcji ) pracował jako robotnik, następnie w działach finansowo-księgowych kilku trójmiejskich firm. W 1989 roku związał się z jedną z najbardziej cenionych polskich firm konsultingowych - Doradca. Przeszedł w niej od pozycji młodszego konsultanta do partnera, członka zarządu i współwłaściciela. Był odpowiedzialny za duże projekty doradcze, wymagające tworzenia...

Najczęściej czytane