• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Czy jest zainteresowanie używanymi mieszkaniami?

Ewa Budnik
20 października 2013 (artykuł sprzed 10 lat) 
Rynek wtórny to nie tylko wielka płyta i kamienice. To także mieszkania w budynkach, które mają kilka lat, a więc wciąż są nowe. Rynek wtórny to nie tylko wielka płyta i kamienice. To także mieszkania w budynkach, które mają kilka lat, a więc wciąż są nowe.

Analizy dotyczące cen mieszkań na rynku wtórnym w Trójmieście wykazują, że od kilku miesięcy utrzymują się one na stałym poziomie lub nieco rosną. Potwierdzenie tego znaleźć można w barometrze cen nieruchomości znajdującym się w serwisie Dom.



Wybrałbyś mieszkanie:

W czwartek ustawa wprowadzająca program Mieszkanie dla Młodych (MdM) uzyskała akceptację Senatu. Niemal już na pewno uruchomienie dopłat do nieruchomości mieszkaniowych kupowanych na rynku pierwotnym możliwe będzie od początku 2014 roku. Chociaż program dotyczył będzie tylko mieszkań i domów kupowanych po raz pierwszy w życiu, to może wprowadzić do zmiany w poziomie sprzedaży na rynku wtórnym, którego - przypomnijmy - notowania poprawiły się po zakończeniu Rodziny na Swoim, w której ze względu na limity cenowe w Trójmieście sprzedawały się właściwie tylko nowe mieszkania i domy.

- Faktycznie część klientów czeka na wejście programu Mieszkanie dla Młodych, ale zasadniczo obserwujemy lekkie ożywienie na rynku wtórnym. Wielu klientów decyduje się na kupno nieruchomości jeszcze w tym roku, aby zdążyć przed wejściem w życie w przyszłym roku regulacji dotyczących wymaganego wkładu własnego przy zaciąganiu kredytu [ostatnia rekomendacja S - przyp. red.] - mówi Paweł Grabowski, menedżer biura nieruchomości Ober Haus w Gdańsku.

Obawę co do stabilności sprzedaży na rynku wtórnym wyraża także Marta Kosińska z szybko.pl

- Sprzedażowe status quo utrzyma się najprawdopodobniej jeszcze kilka miesięcy. Wprowadzenie od stycznia 2014 roku nowego programu rządowego Mieszkanie dla Młodych, który dotuje jedynie mieszkania z rynku pierwotnego, ograniczy popyt na rynku wtórnym.

Nie zapominajmy jednak, że na dofinansowanie w ramach MdM liczyć może tylko pewna grupa klientów - tych, którzy kupują pierwsze mieszkanie. Na dodatek o określonej powierzchni (mieszkanie do 75 m kw. oraz dom o powierzchni do 100 m kw. - dopłata tylko do 50 m kw.). Zatem zagrożenie zwróceniem się w kierunku rynku pierwotnego nie dotyczy wszystkich klientów. Na inną pułapkę uwagę zwraca Paweł Zaleski z gdańskiego biura Zaleski Nieruchomości.

- Oczywiście 10 procent dopłaty w ramach MdM to bardzo kusząca propozycja... Jednak pamiętajmy, że mieszkanie od dewelopera kupuje się w stanie surowym. A więc do ceny zakupu doliczyć trzeba od razu około 1000 - 1500 złotych na metr kwadratowy na wykończenie, i to w średnim standardzie. Do tego umeblowanie. Podobnie jest z budową domu. W ten sposób, po dokładniejszym przeliczeniu okazuje się dopłata to wcale nie taka oszczędność... W tym zakresie oferta rynku wtórnego staje się konkurencyjna. Można kupić mieszkanie i od razu w nim funkcjonować, bo są w nim podłogi, gniazdka, wykończona łazienka, najczęściej meble w kuchni. Poza tym pamiętajmy, że rynek wtórny to nie tylko wielka płyta i kamienice. Jest sporo ofert dotyczących budynków pięcio- lub dziesięcioletnich. To nowe mieszkania, w budynkach, które już przeszły "choroby wieku młodzieńczego".


Z barometru cen działającego w serwisie Dom portalu Trójmiasto.pl wynika, że średnia cena ofertowa mieszkania w Gdańsku wynosi w tej chwili nieco ponad 5500 zł, w Gdyni i ponad 5600 zł. Oba wykresy z cenami od miesięcy utrzymują się na podobnym poziomie. Realnie te ceny są niższe.

- Średnie ceny transakcyjne na rynku wtórnym w Gdańsku i Gdyni oscylują wokół 5 tysięcy złotych za metr kwadratowy
- ocenia Paweł Grabowski.

Paweł Zaleski przewiduje, że będą one wracać do poziomu sprzed kryzysu, bo jest ożywienie.

W zależności od źródła czas sprzedaży mieszkania na rynku wtórnym to w tej chwili od 4 do ponad 6 miesięcy. Oczywiście zależy to od ceny i wielkości mieszkania, te większe sprzedają się po prostu dłużej.

- Żeby sprzedać nieruchomość jej cena musi odpowiadać wartości rynkowej. Wielu klientów długo nie chce tego zrozumieć. Jeśli proporcje cenowe są dobre, sprzedaż trwa teraz około sześciu miesięcy - mówi Paweł Zaleski.

Tradycyjnie największą popularnością cieszą się dobrze zlokalizowane mieszkania dwupokojowe, najczęściej w wielkiej płycie.

- Lokalizacja jest oczywiście najważniejszym czynnikiem decydującym o powodzeniu danej oferty. Jednak w związku z tym, że ceny spadły przewartościowało się nieco podejście do lokalizacji. W czasie, kiedy ceny są wysoko wiele osób decyduje się na zakup nieruchomości na obrzeżu miasta. Teraz, kiedy ceny są niżej zainteresowanie klientów przesunęło się bliżej centrum
- mówi Paweł Zaleski.

Paweł Grabowski zwraca z kolei uwagę na przetargi na sprzedaż mieszkań organizowane przez spółdzielnie mieszkaniowe np. w Gdyni. Ceny wywoławcze kawalerek zaczynają się nawet poniżej 80 tys. zł. W Gdańsku również zdarzają się oferty kawalerek i to nawet poniżej 70 tys. zł.

Opinie (203) 5 zablokowanych

  • Male mieszkanie w budynku (2)

    zamieszczonym na zdjeciu powyzej sam z checia bym kupil. Bardzo ladny dom. Za stary jestem zeby myslec o kupnie samodzielnego domu. Mieszkanie do 40 sqm wystarczy.

    • 7 0

    • a mnie te "ule" Ekolanu nie podobają się (1)

      takie same w każdej lokalizacji...

      • 2 0

      • Wazne zeby byc u siebie

        a nie u kogos. Jak skonczysz 65 lat to bedziesz mial inna opinie.

        • 0 0

  • własny dom to dla wielu Polaków spełnienie marzeń i największe życiowe osiągnięcie (1)

    mam takich kilku w robocie i to jest praktycznie jedyny temat do rozmów tzn. monologów samozachwalawczych

    • 6 1

    • Dla wszystkich a

      nie tylko dla Polakow. Wszyscy na swiecie o tym marza za nim sie nie zestarzeja. I nie podpisuj sie moim nickiem.

      • 1 0

  • stare lepsze bo... (1)

    po 1. dobra lokalizacja a nie na obrzeżach,
    po 2. można zamieszkać od razu (w nowym stan surowy do wykończenia)
    po 3. nie śmierdzi już chemią budowlaną
    po 4. nie było budowane w pośpiechu ( jak w 2002-2008 bo ceny rosły a teraz się sypią , kruszą i pleśń wchodzi)
    po 5. zachowana większa odległość między blokami

    • 22 5

    • I duzo placów zabaw dla dzieci,

      • 8 0

  • prawda

    i nowe kosztuje mieszkanie kosztuje tyle co dom za miastem . Wolę dom

    • 6 2

  • Pustostan

    Jest bardzo ładny pustostan, woda z/c, gaz,,centralne 57m2

    • 0 0

  • A ja wole nowe:) (1)

    Jak w tytule wole nowe:)) :
    -rok budowy 2012 a nie np.1978
    - 3 pietra a nie 10 ze smierdzaca winda
    -12 km od centrum cisza i spokoj a nie wiecznie korki i spaliny wachac
    - obwodnica smigam wszedzie gdzie chce w 15 min
    -wyposazone od podstaw kazdy element wybieralam sama mam urzadzone tak jak chcialam tak jak marzylam a nie tak jak na wynajmowanym styl prl, komuna i to za wieksza kase
    - efekt koncowy: mam wyposazone mieszkanko i urzadzone w kazdym detalu jak chcialam, kilka km poza miastem oddycham swiezszym powietrzem a rata kredytu smiesznie niska do udzwigniecia:)

    Jestem szczesliwym czlowiekiem:))))))))))

    • 9 8

    • Prawda :)Kasia

      • 0 0

  • dla wytrwałych (1)

    Ceny nieruchomości są ustawione pod Was - obecnych 20-30 latków, którzy w większości zamierzacie założyć rodziny i z tą rodziną mieszkać "na swoim". Na Was postanowili zarobić w ostatnich latach developerzy, bankierzy, doradcy z biur obrotu nieruchomościami (BON), którzy chcąc wykorzystać fakt wyżu demograficznego i jego wkraczanie w dorosłe życie, sztucznie zawyżają ceny mieszkań, bo po prostu mają w tym interes - im wyższa cena mieszkania, tym wyższa prowizja od sprzedaży dla developera i doradcy, wyższe odsetki dla banku. Nakręcali więc od kilku lat rynek, wykorzystując m.in. media (np. artykuły sponsorowane), które miały w społeczeństwie wywołać panikę i obawę przed brakiem możliwości zakupu mieszkania (dużo ludzi/mało mieszkań), powodując lawinowe wykupywanie nieruchomości.

    Coś na zasadzie ogłoszenia, że od 1. kwietnia zamkną się wszystkie apteki i ludzie rzucają się by zrobić zapas leków. Potem ten co zrobi zapas leków, które miały zawyżone ceny, myśli, że złapał srokę za ogon i jest szczęśliwy, że w ogóle te leki ma.

    Wracając do nieruchomości:
    Wszystko szło po myśli developerów, ludzie decydowali się na długoterminowe kredyty z niebagatelnymi odsetkami, zgadzając się na wieloletnie obciążenie swojego domowego budżetu. Skąd ta ugoda?
    Otóż Polacy dostali w swojej historii tyle po tyłkach, że takie "przejściowe problemy" traktujemy jak coś naturalnego, a obecna sytuacja jest jedynie kryzysikiem. Wydatek często połowy budżetu jest dla Polaków do przełknięcia i da się z tym (wg. Polaka) żyć. Jesteśmy przyzwyczajeni, że zawsze jest pod górkę. Po prostu uważamy, że w tym kraju żyje się z krzyżem na ramieniu, że trzeba się z tym pogodzić, że Polak jak nie ma tematu do marudzenia to nie żyje. Od zawsze jest przyzwolenie na dostawanie po głowie "dla przyszłości dzieci, żeby chociaż one coś miały od życia".

    Spekulanci (m.in. banki zachodnie) obawiali się wejścia Polski do UE i szybkiej emigracji, dlatego lobbowali za wprowadzeniem okresów przejściowych chociażby u najbliższych Polsce sąsiadów. Dlaczego rząd nic nie robił, to już niech każdy sobie sam odpowie jak lobbyści załatwiają takie sprawy np. na cmentarzach.

    Resztę miały załatwić problemy z transportem spowodowane umiejscowieniem geograficznym (samolot, prom, autokar). Dlatego liczono, że Polak jest leń i nie będzie mu się chciało wyjeżdżać za granicę w poszukiwaniu pracy, musiałby też sporo wydać na transport (w 2004 był to spory wydatek). Poza tym buńczuczny charakter młodego Polaka podpowie mu, że nie po to studiował 5 lat, żeby z dyplomem specjalisty od spraw żadnych, pracować np. u Angola na tzw. zmywaku, a jak już pojedzie, to obudzi się w nim mickiewiczowski romantyzm i zatęskni za rodziną, jedzonkiem, szybko wracając z workiem pieniędzy do Polski, gotowy by ten worek z kasą przeznaczyć - jak nakazuje polska tradycja - na własny kąt. Ci co by zostali znaleźliby pracę (przecież był mega rozwój gospodarczy), bo ówczesny rynek pracy był rynkiem pracownika, więc byle absolwent zarabiał w miarę prawidłowo, a co za tym idzie - ludzie łączyliby się w pary, zakładali rodziny i szukali swojego, własnego lokum. Oczywiście zgodnie z polskim zwyczajem - zadłużając się na 102 i uważając to za normę.

    I tu na spekulantów czekało zaskoczenie.

    Polak zamiast zadłużyć się po uszy w banku w Polsce, wolał sprzedać ostatnie portki by kupić bilet na samolot i zacząć nowe życie na zachodzie. Emigranci z workami pieniędzy nie chcą wracać (prawie codziennie można przeczytać kolejne, sponsorowane, PROPAGANDOWE artykuły o lawinie powrotów z WB), BA! Kolejni młodzi wyjeżdżają (widać, to po tym, że nie ma komu pracować na emerytów), a ci co zostali, zasilają najliczniejszą grupę bezrobotnych i sami zastanawiają się nad wyjazdem. Przypomnę, że od 2011 Niemcy i Austria znoszą ograniczenia w zatrudnianiu Polaków.

    A TO PECH! i kto ma teraz kupić te drogie mieszkania? Co robią developerzy?
    Obrali taktykę przeczekania kryzysu. Przecież z wysokich zarobków, kosmicznych marż i prowizji tak trudno zrezygnować. Utrzymują ceny, dalej reklamują swój towar, ściemniają, że ceny mieszkań maleją (np. o śmieszne 1% - artykuł sprzed kilku dni) albo, że wkrótce ich cena podskoczy. Takie manewry mają przekonać tych którzy mają zdolność kredytową i są gotowi kupić przeszacowane mieszkanie, że właśnie już teraz jest odpowiedni czas na zadłużenie i podpisanie cyrografu z bankiem.

    Spekulanci nadal sztucznie podkręcają temperaturę i czekają na jelenia oraz powrót dobrych czasów...
    Ktoś spyta: dlaczego nie opuszczą od razu o 20-30 czy nawet 40%, Przecież mieszkania sprzedawałyby się jak ciepłe bułeczki. HA! Mniejsza cena to mniejszy % od sprzedaży - po 1, a co ważniejsze, to spowodowałoby nagle lawinowy spadek cen nieruchomości i ogromną wrzawę na rynku. Wybuchłaby ogromna afera. Najbardziej zdenerwowaliby się obecni kredytobiorcy, którzy dali się nabrać na wysoką cenę i zapewnienia o okazji oraz ci nabici w butelkę przez BONy. W tej chwili BONy bardzo często wyszukują osoby, które chcą sprzedać na lokalnym rynku atrakcyjne mieszkanie po niższej cenie od oferowanej przez BON. Przedstawiciel takiego biura kontaktuje się wówczas z indywidualnym oferentem i bajeruje go, przekonuje, że biuro może spokojnie wyciągnąć więcej z danej nieruchomości niż on chce. Koniec końców sprzedawca zostaje nadal z mieszkaniem, złudnie czeka na nabywcę, a BON jest zadowolony, bo odpadł mu konkurent "psujący" rynek od którego i tak wyciągnie prowizję w razie sprzedaży nieruchomości.

    Co ciekawe - spekulanci uczą się na swoich błędach z przeszłości i są przygotowani na ewentualny spadek cen mieszkań.
    Po 1 - developerzy. Nie zastanawiało was nigdy dlaczego opłaca im się stawiać nowe budynki, kontynuować budowy, jeżeli sprzedaż słabo idzie? Przecież większość nowych osiedli to ludzkie pustynie, wieczorem w oknach nie dostrzeże się zapalonego światła, a na połowie balkonów wywieszone są reklamy zachęcające do kupna/wynajmu. Nie taniej byłoby zostawić działkę odłogiem, bez inwestowania w nią albo chociaż wykorzystania w innym celu np. na pole golfowe? Nie! Widać opłaca się im postawić budynek po obecnej cenie, z obecnymi kosztami materiałów i robocizny, bo i tak wiedzą, że na tym zarobią nawet gdy obecne ceny mieszkań polecą na łeb na szyję. Po 2 - przygotowały się BANKI. Każdy kredytobiorca hipoteczny dobrowolnie zgodził się na przedstawienie bankowi dodatkowego zabezpieczenia w razie zmniejszenia wartości nieruchomości więc jeżeli bierzesz kredyt przy mieszkaniu wartym 300 000, a po pęknięciu bańki spekulacyjnej, mieszkanie warte będzie 150 000, to wówczas bank może zażyczyć sobie dodatkowego zabezpieczenia kredytu by wyrównać stan 300 000. Bank zawsze spadnie na cztery łapy.
    Po 3 - świetnie przygotowany przez lobbystów, niby pomagający młodym rodzinom - program "rodzina na swoim"! Póki ten tworek będzie istniał, w Polsce nie będzie istniało pojęcie konkurencji na rynku kredytów hipo oraz mieszkaniowym. Dlaczego banki mają walczyć o klienta niższymi marżami/prowizjami, a developerzy niższymi cenami za m2 lokalu, skoro ktoś (PAŃSTWO) przyzwala na podwyższenie zadłużenia i cen, tym samym blokując konkurencję? "RNS" miał być wielką szansą dla młodych małżeństw, a w rzeczywistości jest szansą dla banków na nachapanie się kosztem młodych rodzin oraz reszty społeczeńtwa.
    Wnioski? Ceny zaczną spadać po odłączeniu spekulantów od źródełka publicznych pieniędzy (program "rns"), czyli najszybciej za rok. Dodatkowo, w 2011 nastąpi otwarcie rynku pracy dla Polaków przez Niemców i Austriaków (KOLEJNA WIELKA EMIGRACJA ZAROBKOWA ale raczej bez powrotu, bo będzie bliżej do rodziny, i szybciej, jadąc po super autostradach), a więc ceny spadną w wyniku braku popytu - nie będzie naturalnych chętnych na mieszkania (młodych będzie co raz mniej, a osoby starsze raczej mieszkań nie zmieniają). Najszybciej spadną ceny mieszkań na Śląsku oraz woj. na zachodzie PL. Oczywiście zabezpieczenia lobbystów o których wspomniałem wyżej również kiedyś padną, bo politycy będą musieli w końcu udać (za przyzwoleniem tych co ciągną sznureczkami), że robią porządek ze spekulantami ale lichwiarze zdążą już swoje zarobić, bo większość obecnych kredytobiorców pierw spłaca odsetki, a potem kapitał. To będzie jednak trudne do zrealizowania, bo ludzie musieliby zmądrzeć, otworzyć oczy na obecną sytuację i mieć na tyle odwagi żeby zrobić szum. Ciekawie też zapowiada się sytuacja po wstąpieniu Polski do strefy EURO - lichwiarze wolą teraz swoje zagarnąć, bo potem będzie prawdziwa ruletka z płacami, przeliczeniami, kursami walut, inflacją.
    Pozdrawiam świadomych!

    • 18 3

    • Ceny nie spadna bo nieruchomosc to inwestycja a nie zupki w proszku !!!!!!!!

      Za granicami wiekszosc Niemcow, Francuzow i Anglikow ma wszystko na kredyt wiec malo wiesz o swiecie. Jak spada zapotrzebowanie na nieruchomosci to sie ich mniej buduje lub sie wstrzymuje inwestycje zeby na rynku brakowalo towaru i zeby ceny sie utrzymaly. Nieruchomosci to na calym swiecie towar dla bogatych a cala reszta siedzi na '' wynajetym '' lub socjalnym. Chyba nigdy na tzw. zachodzie nie byles bo totalne bzdury napisales . Przecietnego Anglika nawet w marzeniach nie stac na zakup za gotowke a jest szczesliwy jak mu krydyt dadza na cos i tak samo jest np. w Paryzu gdzie kawalerka w centrum to ceny ok 1.000.000 euro w zaleznosci od miejsca ! sa ceny w sieci wiec sprawdz. Znam wielu bogatych Niemcow ktorzy maja kredyt na 30 lat wiec nie opowiadaj bajek ze tam cos jest za free. Socjalne mozesz tam dostac od biedy ale to nie zadna wlasnosc. Sa tez podatki katastralne wiec koszty i czynsze oraz oplaty za mieszkanie to ogromne pieniadze tez w stosunku do ich pensji i pozeraja wieksza czesc pensji. Polacy tam zarabiaja grosze i siedza na wynajetych w Londynie po kilku w jednym mieszkaniu i to zadna tajemnica . Jak tak ci tanio na zachodzie to jedz do Paryza i sobie kup tylko nie w slumsach dla czarnoskorych ktore tam wygladaja jak polskie osiedla bo wielka plyta to francuska licencja. Kup tam w centrum Paryza to zobaczysz jak to '' tanio '' i jeszcze sobie tam prace zalatw zeby to utrzymac i obys na socjalu tam nie wyladowal bo Polacy tam slabiutko zarabiaja . Masz chyba jakies mylne pojecie o krajach zachodnich . Jak narazie tam nic tanio nie jest tylko drozej niz u nas i jakos za darmo tam nikt nic nie rozdaje.

      • 4 1

  • A jednak dom (2)

    Po lekturze gorących komentarzy na temat wyższości domu nad mieszkaniem I odwrotnie. I na podstawie własnych doświadczeń a mieszkałem za komuny w bloku 10-cio piętrowym 7 lat, potem przeniosłem się do dużego ponad 100m2 , pięknego mieszkania w przedwojennej kamienicy w śródmieściu I po 28 latach tam spędzonych całkiem zresztą miło nastała era wspólnot, I tu zaczyna się piekło!Każdy na zagrodzie równy Wojewodzie!Koszmar sprzedałem mieszkanie I postawiłem sobie domek pod miastem.Z pewnością wszystko ma swe + I - ale powiem tak DOMU NIE ZAMIENIŁBYM NA NIC INNEGO!!!Pomimo wszystkich "niedogodności" wymienianych we wcześniejszych komentarzach.

    • 13 0

    • (1)

      no, ja mam odwrotnie

      • 0 1

      • I masz do tego święte prawo - najważniejsze to czuć się dobrze u siebie!

        A moją intencją nie było nikogo przekonywać do swych racji, a jedynie podzielić się własnym doświadczeniem a nie jak niektórzy tu agitką I fantazjami;)

        • 1 0

  • FACHOWA PROPAGANDA :-)))

    Według mnie Pani Ewa posłużyła się kilkoma cytatami i ułożyła artykuł w formę która będzie poczytna ale ma małe odzwierciedlenie w rzeczywistości. Ceny nie pójdą w górę ponieważ ludzie dopiero co zaczęli na nowo wydawać pieniądze, a nie duszą każdy grosz, więc minie trochę czasu zanim będą w stanie wydawać więcej niż mogą. Klienci którzy dysponują gotówką nie są rozrzutni, wręcz liczą na większy upust z tego tytułu. A klienci kredytowi mają ograniczoną zdolność. Co do nowego programu rządowego dofinansowania to raczej ma obostrzenia które wykluczą wiele osób. Zwłaszcza chociażby dlatego, że duża część kupujących są to ludzie którzy zmieniają nieruchomość, a więc tacy którzy już z programu skorzystać nie mogą. Poza tym program jest tak skonstruowany, że kupujący najpierw kredytuje całość, a później dopiero bank dostaje zwrot kwoty będącej dofinansowaniem i zmniejsza kapitał kredytu. Co znaczy, że banki będą ostrożnie podchodzić do tematu i nie będą zawyżać zdolności kredytowej kupującym. Wiek do 35 lat również ogranicza grupę osób mogących być beneficjentami programu, chociażby ze względu na fakt, że nawet jeżeli skończyliśmy szkołę i mamy pracę, to i tak musi minąć trochę czasu zanim uzyskamy zdolność kredytową. Sama dopłata jest też mniejsza niż w przypadku RnS, więc niekoniecznie ludzie będą za wszelką cenę starać się skorzystać w nowego programu.

    • 2 1

  • Mieszkania z rynku wtórnego ... (2)

    Jeżeli ktoś uważa ,że mieszkania z rynku wtórnego są oferowane po zawyżonych cenach , to jest w błędzie. Kupiłem w 2000 r. mieszkanie dla syna na Orunii Górnej. Kosztowało mnie bardzo dużo pieniedzy. Syn dostał proppozycję wyjazdu na stałe do Australii i skorzystał . To mieszkanie próbuję sprzedać od 2 lat i niestety nie ma chętnego. Cena , która próbuję uzyskać nie odbiega od cen innych mieszkań . Przecież Orunia Górna to osiedle ludzi młodych i lokalizaja świetna. .

    • 5 2

    • Prosze je wynająć

      • 1 0

    • z ta swietna lokalizacja to Pan pojechal ))))

      • 1 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Pomorskie Targi Mieszkaniowe: dom mieszkanie wnętrze

targi

Co W Trawie Piszczy?

269 - 947 zł
konferencja
Mieszkania Domy
Cena
Gdańsk Jelitkowo
33200 zł/m2
Sopot Dolny Sopot
23350 zł/m2
Gdynia Orłowo
23300 zł/m2
Gdańsk Sobieszewo
20950 zł/m2
Gdańsk Młode Miasto
20850 zł/m2
Sopot Dolny Sopot
31050 zł/m2
Gdynia Kamienna Góra
19650 zł/m2
Sopot Górny Sopot
17500 zł/m2
Sopot Kamienny Potok
17000 zł/m2
Gdańsk Brzeźno
16500 zł/m2
* na podstawie bazy ofert Trojmiasto.pl

Najczęściej czytane