- 1 Był "laptopa dla czwartoklasisty" - co zamiast? (17 opinii)
- 2 Co się zmieni na egzaminie ósmoklasisty 2025? (15 opinii)
- 3 Nawet 1000 zł za wyprawkę szkolną dla dziecka (17 opinii)
- 4 Znamy terminy egzaminów w roku szkolnym 2024/25 (17 opinii)
- 5 Nowe wymagania na maturze 2025. Co się zmieni? (83 opinie)
- 6 Uczelnia z Pomorza awansuje w rankingu szanghajskim (66 opinii)
Spotykają się co roku przy kawie i ciastku. Tym razem wypadła okrągła rocznica, a dokładnie jubileusz 70-lecia zdania ich matury. Gdynianie, absolwenci dawnego Technikum Handlu Zagranicznego - grupka ośmiu pań i jeden pan - spotkali się z tej okazji w Cukierni Sowa w Centrum Handlowym Batory w Gdyni, by uczcić ten jubileusz, powspominać dawne czasy, porozmawiać i pobyć w swoim gronie.
Absolwenci Technikum Handlu Zagranicznego
Teraz ich szkoła to Zespół Szkół Administracyjno-Ekonomicznych. Na przestrzeni lat wiele razy zmieniła swoją nazwę, profil i siedzibę przez zmiany systemu oświaty czy polityczno-gospodarcze. W latach 1925-1932 Szkoła Handlowa miała siedzibę w Wejherowie, następnie przeniesiono ją do Gdyni. Do użytku szkoły przekazano część pomieszczeń budynku szkolnego w Gdyni przy ul. Morskiej 79. W 1936 r. powołano Gimnazjum Kupieckie Szkoły Handlowej przy ul. Morskiej 77. Szkoła funkcjonowała do 1939 r. Po wojnie działały tam szkoły handlowe, w tym Państwowe Liceum Handlu Zagranicznego oraz wspomniane Technikum Handlu Zagranicznego (w latach 1949-1958). Obecnie szkoła mieści się w Gdyni przy al. Zwycięstwa 194.
Matura w 1954 r.
Absolwenci (rocznik 1935) spotykają się co roku, kto może. W ostatnim czasie to zwykle ok. osiem osób, a dokładnie siedem pań: Joanna Licznerska, Daniela Ciosańska, Sabina Górecka, Urszula Matecka, Maryla Skiba, Bogumiła Rejmus, Gizela Genz oraz jeden pan Marian Frelich. Wszyscy od lat mieszkają w Gdyni.
- Dwie klasy były z językiem niemieckim i dwie z angielskim. Ja zdawałam maturę z niemieckiego, polskiego i matematyki. Matura była pisemna oraz ustna. Nasza klasa była bardzo zgrana - wspomina pani Joanna Licznerska.
Praktyki w Hartwigu
Poza nauką w szkole uczniowie technikum musieli odbyć praktyki. Panie Joanna Licznerska i Sabina Górecka praktyki miały w przedsiębiorstwie C. Hartwig Gdynia.. To jedno z najstarszych polskich przedsiębiorstw spedycyjnych z tradycjami sięgającymi 1858 r. W okresie PRL-u działało w formie przedsiębiorstwa państwowego pod nazwą Przedsiębiorstwo Spedycji Międzynarodowej "C. Hartwig" w Gdyni.
C. Hartwig Gdynia - zmiany właścicielskie i rozwój
Spotkania z okazji kolejnych jubileuszów odbywały się w różnych miejscach, nie tylko w kawiarniach, ale i prywatnych domach, a nawet w gdyńskim kasynie - tam spotkanie zorganizowano w 20-lecie matury.
Wspomnienia z czasów wojny
To nie tylko okazja do rozmów, ale również do wspomnień. Wielu uczestników tego zlotu klasowego pamięta jeszcze czasy wojenne.
- Moja babcia, Joanna Licznerska, z domu Śliwińska, ma wiele ciekawych historii do opowiedzenia. Jedna z nich to historia jej dziadka Antoniego Borna, dzięki któremu ocalono najstarszy w Gdyni zabytek, czyli stojący do dziś na Oksywiu kościół pw. św. Michała Archanioła. Niemcy po zajęciu Gdyni mieli plany rozbiórki kościoła z uwagi na jego strategiczne położenie. Wzgórze, na którym stoi, było znakomitym punktem obserwacyjnym o ogromnym znaczeniu militarnym. Dowiedział się o tych planach ówczesny kościelny p. Jan Formella. Chcąc zapobiec tej decyzji, udał się do Antoniego Borna, ponieważ wiedział, że z uwagi na swój status materialny (był on skoligacony z posiadającą największe gospodarstwo rolne na Oksywiu rodziną Śliwińskich) i znakomitą znajomość języka niemieckiego, ma on szansę uratować kościół. Nie mylił się. Po wizycie Borna i Formelli u niemieckiego komendanta portu natychmiast wstrzymano prace rozbiórkowe - opowiada Wojciech Walder, wnuk pani Licznerskiej.
- Moja siostra, Maria Śliwińska, jako 10-letnia dziewczynka jedyna ocalała 9 października 1943 r. z największego alianckiego bombardowania Gdyni, a konkretnie z bombardowanego budynku przy ul. Starowiejskiej (róg 3 maja, w miejscu dzisiejszej księgarni Róża Wiatrów). Budynek był kompletnie zburzony, a na skutek bombardowania zginęli wszyscy znajdujący się w środku, poza moją siostrą. Uratowało ją to, że nad jej głową znajdowała się kanapa. Po 7 godzinach leżenia pod gruzami jej słabe wołanie o pomoc usłyszał mały chłopak będący częścią ekipy poszukiwawczej. Zaangażowano go do poszukiwań, ponieważ mógł wcisnąć się w wąskie szczeliny. W bombardowaniu zginęła towarzysząca siostrze gosposia, Klara Kobiela. Zaniepokojeni brakiem powrotu siostry do domu zaczęliśmy jej szukać. Znalazł ją w szpitalu mój wujek Leon Mosa, który wszedł do jej sali, ale jej nie rozpoznał. Siostra była tak zmieniona i połamana, że dopiero, gdy go zawołała, to się zorientował, że to ona - wspomina pani Licznerska, która może się poszczycić doskonałą pamięcią.
Schrony, bunkry i podziemia
- Babcia, będąc 8-letnią dziewczynką, uratowała całą rodzinę. Zwyczajowo w trakcie alarmów bombowych wszyscy chowali się w prowizorycznym bunkrze w ogrodzie. Jednak jednego razu babcia, bez żadnego jasnego powodu, stanowczo odmówiła udania się do ogrodowego bunkra i bardzo nalegała, żeby ukryć się w dużym, wojskowym bunkrze znajdującym się na Oksywiu koło kapliczki św. Rocha (stoi on tam do dziś). Po zakończonym alarmie okazało się, że do bunkra w ogrodzie wpadła duża lotnicza bomba i zupełnie go zniszczyła, rozrzucając cały rodzinny dobytek w promieniu kilkudziesięciu metrów. Gdyby nie postawa babci i jej wujka, dla którego była oczkiem w głowie, i jego decyzji, żeby posłuchać najmłodszego członka rodziny, wszyscy niechybnie ponieśliby śmierć w ogrodowym bunkrze. Rodzina po tej historii uważała, że działaniami babci kierowała jej zmarła przy porodzie matka - przytacza wspomnienia babci pan Wojciech.
Każda taka historia to w zasadzie temat na osobny artykuł.
Miejsca
Opinie (50) 4 zablokowane
-
2024-07-30 15:31
Gratuluję i serdecznie pozdrawiam.
- 12 0
-
2024-07-30 16:23
Super, brawo
- 10 0
-
2024-07-30 17:28
Ja się tak zastanawiam... (2)
Czy to jest ta sama szkoła, która w l. ok 90 XX w. była Technikum Kolejowym? Ukończyłam tę szkołę w 1994 r. Jestem Gdańszczanką z urodzenia oraz z zamieszkania i teraz nie mam interesu by bywać w Orłowie.
- 0 9
-
2024-07-30 21:11
(1)
Nie to nie jest ta szkoła, ta z artykułu była na Grabówku na Morskiej , Technikum Kolejowego w Orłowie też już nie ma,, chyba jest przeniesione tam gdzie chłodniczak na Sombora ale nie jestem pewien czy faktycznie tak jest
- 3 1
-
2024-07-30 22:53
Technikum Kolejowe jest przeniesione do Chyloni na Morską (koło obiektów Checzy, naprzeciw dawnego TOS-u) tam gdzie kiedyś było IV LO. Funkcjonuje jako Technikum Transportowe. TK w Orłowie kończyłem w 1992 :)
- 5 0
-
2024-07-30 22:04
Opinia wyróżniona
Coś nie samowitego
Kiedyś zdanie matury i skończenie szkoły średniej czy technikum było czymś w życiu . Ta nauka ludzie z pasją uczący nas . Do takiej matury trzeba było się uczyć naprawdę czytać książki , liczyć z matematyki. Dziś te czasy nie wrócą dziś ludzie mało co wiedzą - wyjątki .
- 88 1
-
2024-07-30 22:28
Rocznik 1935 (1)
Zazdroszczę. Mój tata też był z tego rocznika. Najpierw przeżył rzeź wołyńską, potem biedę na kresach wschodnich. Ciężko pracował jako rolnik. Wspaniały człowiek. Nie ma go już na tym łez padole od 13 lat. Patrzę na tego pana ze zdjęcia i wyobrażam sobie, że tak mógłby cieszyć się życiem mój tata. Mimo upływu lat, bardzo za nim tęsknię. Życie jest dziwne.
- 20 0
-
2024-07-31 13:55
W sumie to rzadkość
Mało kto dożywa 92 lat. Mój tato jest 10 lat młodszy od tych ludzi i ledwo żyje (ma uszkodzony kręgosłup). Zresztą co innego urodzić się przed wojną i być wtedy dużym dzieckiem a co innego w trakcie wojny.
- 2 0
-
2024-07-31 05:14
Piekna tradycja
Piękna rocznica, życzę wielu kolejnych. Miło, że tym ludziom się chce spotkać i powspominać. To były inne czasy, oni byli bardziej zżyci z sobą. Obecne pokolenia absolwentów często nie zna się w czasie nauki i nie jest siebie ciekawe. Taka znajomość nie jest współczesnej młodzieży potrzebna. Bardzo często nie znają swoich nazwisk i imion chodząc do jednej klasy.
- 11 0
-
2024-07-31 09:24
Moi rodzice tuz po zaborach skonczyli tylko kilka klas
ale byli wspanialymi ludzmi, ktorym odplacalem cale zycie swoim szacunkiem.
- 14 0
-
2024-07-31 09:50
Jakoś mało mężczyzn pozostało, (3)
potwierdza się zdanie, ze kobiety chorują, ale mężczyźni umierają.
- 11 0
-
2024-07-31 14:05
Nie zgadzam się z tym (2)
Mo tato męczy się od uszkodzonego kręgosłupa ( uszkodzony krąg naciska na rdzeń kręgowy i ma mocne bóle nóg). I zaostrzyło się to po 70 r.ż. teraz ma 82 lata. A mama przy nim to okaz zdrowia, ma tylko osteoporozę.
- 0 2
-
2024-07-31 22:24
Przeczytaj jeszcze raz, bo nic nie zrozumiałeś!!
- 1 0
-
2024-08-01 17:25
Takie schorzenia to już nastolatkowie też czasem i ludzie młodzi mają bo to popularna dolegliwość, dyskopatia albo rwa kulszowa
- 0 0
-
2024-07-31 12:15
Opinia wyróżniona
Piękne.
Ze szkołą średnią wiążę wiele wspaniałych wspomnień, pozostały przyjaźnie i znajomości.
Wielki szacunek dla państwa z artykułu. Z pewnością było podobnie !!!
p.s.
Pozytywny artykuł , który nie wywołuje negatywnych emecji.- 71 0
-
2024-07-31 12:23
Absolwenci Politechniki Gdańskiej '60 (1)
Będąc prawie rówieśniczką osób opisanych w tym artykule o pięknej tradycji, chciałabym się podzielić informacją, że podobne spotkania od wielu lat organizujemy także my - absolwenci rocznika 1960 ówczesnego Wydziału Budownictwa Lądowego Politechniki Gdańskiej - może zgłoszą się też inne osoby, które także przez lata kultywują taką tradycję? Byłoby miło poczytać. My ponadto prowadzimy internetową kronikę naszych spotkań, życia zawodowego i ciekawostek z czasów studiów i o naszych profesorach. Niestety nie mogę dodać tutaj adresu strony internetowej ponieważ wpis jest kasowany (a szkoda Droga Redakcjo - to nie były reklamy komercyjne) więc dla chętnych zapoznania się polecam wyszukać pod hasłem: Politechnika Gdańska Wydział Budownictwa Lądowego Absolwenci Rocznika 1960.
- 15 0
-
2024-08-01 13:09
pg60bl
- 1 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.