• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

50 lat za kierownicą autobusu. "W tej pracy trzeba lubić ludzi"

Patryk Szczerba
9 lipca 2023 (artykuł sprzed 1 roku) 
Opinie (178)
Tadeusz Tomczyk przepracował za kierownicą autobusu w Gdyni 50 lat. Tadeusz Tomczyk przepracował za kierownicą autobusu w Gdyni 50 lat.

Nikt nie jeździł za kierownicą tak długo jak pan Tadeusz. Po raz pierwszy na trasę wyjechał 22 marca 1973 r. Ostatnią zmianę przepracował 1 lipca na linii 114 - tak jak pół wieku temu. - Trzeba lubić ludzi, a z pasażerami umieć rozmawiać - mówi, dodając, że odchodzi z żalem, bo jazda autobusami była dla niego czymś wyjątkowym.




Czy jadąc regularnie tą samą trasą komunikacji, rozpoznajesz kierowców?

Z Tadeuszem Tomczykiem spotykam się w legendarnej kawiarni Mariola w okolicy kortów w Gdyni. Nie wygląda na człowieka, któremu stuknęło właśnie 50 lat za kierownicą autobusów w Gdyni. Pewny i mocny uścisk ręki, bystre spojrzenie, wyprostowana sylwetka. Gdy rozpoczynał kursy, miał 27 lat. Nikt nie przepracował tyle za kierownicą w gdyńskiej komunikacji.

Spotkanie w sentymentalnym miejscu



Położoną na Wzgórzu św. Maksymiliana kawiarnię sam wybrał na spotkanie.

- Ostatni raz byłem tu na kawie na początku sierpnia 1991 r. z rodziną, która przyjechała na wczasy do Jastrzębiej Góry. Bulwar, plaża, morze. Wspaniałe miejsce, przywołujące sporo wspomnień. Jestem wzruszony, że mogę tu być i spotkać się z panem z okazji jubileuszu - opowiada z uśmiechem zasłużony kierowca, który mieszka obecnie z żoną w Rumi.
Pan Tadeusz pochodzi z Moszczenicy. To mała miejscowość obok Piotrkowa Trybunalskiego. Do Gdyni przyjechał we wrześniu 1972 r.

- Dobrze to pamiętam, bo to był 13 września, czyli dzień po zakończeniu igrzysk olimpijskich w Monachium, które chciałem jeszcze obejrzeć w domu rodzinnym. Wsiadłem w pociąg pospieszny i wysiadłem na ostatniej stacji - mówi pan Tadeusz, który pierwsze lata po zakończeniu służby wojskowej pracował jako kierowca samochodu ciężarowego. Tyle że w zakładzie - jak mówi - byli równi i równiejsi. Nie podobało mu się traktowanie pracowników, więc zrezygnował.


Pierwsze kroki do Stoczni Komuny Paryskiej



Pierwsze kroki skierował do Stoczni Komuny Paryskiej w Gdyni, gdzie chciał się zatrudnić jako kierowca w dziale transportu. Los chciał, że trafił do Straży Pożarnej, którą wcześniej znał tylko z ochotniczych jednostek. Pracował tam na stanowisku kierowcy-mechanika, obsługując specjalistyczny sprzęt.

- Zapytałem stojącego na schodach porucznika o pracę. Okazało się, że jest z Piotrkowa. Jak się dowiedział, że ja z Moszczenicy, to już mnie nie wypuścił. Służba była na zasadzie 24/48 - dwa dni po służbie wolne. Miałem sporo wolnego czasu, więc szukając dodatkowego zajęcia, trafiłem za kierownicę autobusu - opowiada.
Jubilat rozpoczął pracę w Wojewódzkim Przedsiębiorstwie Komunikacyjnym Gdańsk - Gdynia, w oddziale w Gdyni. Po niespełna dwóch latach, 1 stycznia 1975 r., stał się pracownikiem Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Gdańsku - Zakładu Komunikacji Miejskiej w Gdyni.



Etat w Straży Pożarnej. Połówka za kierownicą autobusu



Zaczął jeździć na 1/2 etatu. Jako początkującemu kierowcy, "Tomkowi", jak nazywali go w zakładzie, bardzo często planowano pracę na liniach z trasą po Gdańsku. Jak przyznaje, pracy było sporo. Będąc kawalerem, miał dużo czasu. Mając wrodzoną skłonność do uporządkowanego i usystematyzowanego życia i pochodząc z małej miejscowości, nie chciał wydawać na inne uciechy. Nie ukrywa, że potrzebował pieniędzy, więc praca w straży i za kierownicą zajmowała go w pełni.

W ten sposób przepracował 21 lat - do 1993 r. Gdy Straż Pożarna weszła w struktury MSWiA, mógł przejść na emeryturę, pracując dalej jako kierowca. Szybkie rachowanie wykazało, że lepiej zacząć pracę na pełnym etacie w komunikacji. W ten sposób 1 kwietnia 1994 r. zaczęła się w pełni wymiarowa blisko 30-letnia przygoda z komunikacją miejską.



Wyzwaniem podjazd pod Kielecką



Początkowo jeździł po Gdańsku. Dojeżdżał z Gdyni, więc łatwo nie było. Nie tylko ze względu na logistykę. Nie miał też przydzielonego jednego pojazdu.

Przewieźć stoczniowców ul. Kielecką to było wyzwanie. Jelczami i berlietami wielokrotnie jechało się z otwartymi drzwiami. Wozy były słabe, a ludzi w autobusie pełno.
- Tak się złożyło, że od początku byłem rzucany, gdzie największy kocioł. Kursy na Witomino nazywano Wietnamem. Przewieźć stoczniowców ul. Kielecką to było wyzwanie. Jelczami i berlietami wielokrotnie jechało się z otwartymi drzwiami. Wozy były słabe, a ludzi w autobusie pełno. Sytuacja się unormowała, gdy przeszedłem na cały etat - wspomina pan Tadeusz.
Wraz z przejściem na pełny etat, z dniem 1 kwietnia 1994 r., Tadeuszowi Tomczykowi zaczęto przydzielać autobusy do stałej eksploatacji. Najpierw otrzymał przegubowego Ikarusa 280 o numerze inwentarzowym 26622, którego eksploatował na linii 125. Od końca marca 1996 r. przez ponad 21 lat jeździł na różnych liniach Mercedesem O405N2, wyprodukowanym w Jelczu, o numerze inwentarzowym 2042.

Następnie z początkiem lipca 2017 r. na nieco ponad dwa lata przesiadł się do wprowadzonego do eksploatacji jako używany, wyprodukowanego w 2008 r. autobusu MAN Lion's City o numerze 2082. Od końca października 2019 r. Jubilat eksploatował nowy autobus marki MAN Lion's City o numerze 2052.



Typ sowy, więc praca na drugiej zmianie



Przyznaje, że lubi pospać, więc od zawsze jeździł na drugiej zmianie, co cenili przełożeni, bo w tych godzinach zawsze brakuje kierowców. Dzięki temu miał czas na oglądanie telewizji w godzinach nocnych. Jak mówi, interesuje się światem, polityką, a nocą puszczają najciekawsze programy.

Praca kierowcy to ciągły kontakt z pasażerami. Pan Tadeusz przyznaje, że nie każdy się do niej nadaje.

- Z pasażerami trzeba umieć postępować, nie można być najeżonym w kryzysowych sytuacjach. Część przyzna kierowcy rację, część będzie miała zawsze pretensje do stylu jazdy czy obsługi. Zdarzają się pasażerowie nietrzeźwi, z którymi trzeba umiejętnie, delikatnie postępować, choć jak śpią, to huknąć. Raczej kończyło się bez udziału policji. Ja lubię ludzi, więc chyba dlatego tak mi się udało długo przepracować za kółkiem - opowiada.

Przepis na karierę? Sen i koncentracja



Przepis na długą karierę za kółkiem? Trzeba być wypoczętym, wyspanym, skoncentrowanym.

- Potrzebny jest też dobry wóz, dobra droga i dobrzy inni użytkownicy dróg. To właśnie oni potrafią wyprowadzić kierowcę z równowagi najbardziej. A sytuacji na drodze z udziałem rowerzystów i użytkowników hulajnóg jest coraz więcej - wylicza.
Nie ukrywa, że wpływ na kierującego mają też sytuacje, które pojawiają się poza kabiną autobusu - w życiu pracowników.

Łatwo się mówi, że to lekka praca, bo właściwie robi się ciągle to samo. Ale czas goni, a korków nie brakuje. Bywają sytuacje, gdy człowiek wstrzymuje potrzebę fizjologiczną, pojawiają się nerwy. Nie każdy dzień pracy jako kierowca był udany.
- Łatwo się mówi, że to lekka praca, bo właściwie robi się ciągle to samo. Ale czas goni, a korków nie brakuje. Bywają sytuacje, gdy człowiek wstrzymuje potrzebę fizjologiczną, pojawiają się nerwy. Nie każdy dzień pracy jako kierowca był udany. Rzadko zdarzało się, że byłem w 100 procentach zadowolony z dnia pracy. Gdy człowiek jest podminowany czymś innym, to wpływa na jazdę. Nie da się od tego uciec - opowiada.
Zdarzało mu się nie zdążyć zjeść śniadania. Na bazie w Kaczych Bukach miał swoje miejsce, gdzie często dojadał w przerwach albo po zakończonym kursie przygotowane bułki. Jak mówi, zależało mu na punktualności, a rozkład był rzeczą świętą.

Rozkład ZKM Gdynia z Tristara



Pasażerowie różni, najlepsi w Sopocie



Zastrzega, że z pasażerami nie miał problemów, a skarg do ZKM przez lata pracy nie wpływało na niego dużo. Jeśli były, to błahe przypadki. Najbardziej cenił pasażerów z Sopotu.

- Wie pan. To ludzie jakby z inną kulturą. Potrafili podziękować, poczęstować cukierkiem przy wysiadaniu. Takie małe gesty zawsze cieszą, bo pokazują, że nasza praca jest doceniana. Nie trzeba być zbyt wylewnym, by kierowca docenił gest - opowiada.
Odwdzięczał się poczekaniem na pasażerów dobiegających do autobusu albo tych, którzy musieli zaliczyć przesiadkę.

- Krótki kontakt z innym kierowcą wystarczał, by komuś, kto podczas podróży musi się przesiąść, uratować dzień - śmieje się.
Pytam o ocenę obecnych kierowców, w czasach, gdy są coraz młodsi i przybywa też kobiet. Nad transportem publicznym wisi też ciągle zagrożenie strajku.

Został pożegnany m.in. przez byłego i obecnego dyrektora ZKM Gdynia. Został pożegnany m.in. przez byłego i obecnego dyrektora ZKM Gdynia.

Coraz mniej kierowców z krwi i kości



- Z moich obserwacji wynika, że większość lubi swoją pracę, choć prawdziwych w pełni oddanych pracy nie jest dużo i to trzeba powiedzieć. Dobry kierowca, oprócz umiejętności, potrafi też zadbać o swój wóz, by był czysty, nie jeździ z dużą prędkością po dziurach, których jest coraz więcej. No i trzeba mieć silną psychikę, bo to jednak stresująca praca - wyjaśnia.
Teraz czas na odpoczynek. Jak mówi, była opcja, by jeszcze pracował, bo choć ma 77 lata, to tak oddanych pracowników zostało niewielu, a i zdrowie pozwoliłoby dalej jeździć. Zdecydowały względy rodzinne.

"Odchodzę ze smutkiem"



- Pomogę żonie w zajęciu się mieszkaniem, może trochę odpocznę i będę miał czas na spacery. Nie mam samochodu, więc na pewno autobusami będę dalej jeździł. Nie odchodzę z ulgą, ale ze smutkiem, bo praca kierowcy autobusu była dla mnie czymś wyjątkowym - kończy.

"Zasłużony" kierowca ZKM (56 opinii)

Czy w ramach pochwał i gratulacji ZKM Gdynia podziękowało kierowcy, o którym w zachwytach rozpisują się teraz wszystkie trójmiejskie media, za ten występ? 2020 rok, pokojowy Strajk Kobiet. Centrum Sopotu. Znikąd odzywa się do nas kierowca mówiąc, że powinnyśmy uprawiać stosunek w odbyt. Powiedział to nie raz, bo nagrane zostało dopiero za drugim razem, kiedy z dumą powtarzał swoje słowa. Sprawa była zgłoszona do dyrekcji ZKM. Zostałam wtedy zapewniona, że kierowca zostanie zwolniony. Skoro jest inaczej, to rozumiem, że ZKM jako jednostka zachęca do skorzystania z rad tego rubasznego wuja? Zobacz więcej
Czy w ramach pochwał i gratulacji ZKM Gdynia podziękowało kierowcy, o którym w zachwytach rozpisują się teraz wszystkie trójmiejskie media, za ten występ? 2020 rok, pokojowy Strajk Kobiet. Centrum Sopotu. Znikąd odzywa się do nas kierowca mówiąc, że powinnyśmy uprawiać stosunek w odbyt. Powiedział to nie raz, bo nagrane zostało dopiero za drugim razem, kiedy z dumą powtarzał swoje słowa. Sprawa była zgłoszona do dyrekcji ZKM. Zostałam wtedy zapewniona, że kierowca zostanie zwolniony. Skoro jest inaczej, to rozumiem, że ZKM jako jednostka zachęca do skorzystania z rad tego rubasznego wuja? Zobacz więcej

Miejsca

Opinie (178) ponad 20 zablokowanych

  • A wy samochodami nawet nie potraficie (5)

    • 9 0

    • Ja potrafię rowerem (3)

      ale na czterech kółkach

      • 1 1

      • Nie potrafisz (2)

        • 1 1

        • Skont wjesz (1)

          Fczoraj się nauczyłem

          • 1 0

          • Aha, czyli to stąd te kolizje

            • 1 1

    • nie umimy

      /my kierowczyki

      • 1 0

  • Tyle lat i zawsze trzeźwy za kółkiem (1)

    Podziwiam.

    • 7 6

    • nie do konca

      dopiero od 10 lat . 40 lat na 40 procentach.

      • 2 0

  • Ikarusy były słabe ?? To chyba po 25 latach wstecz oceniając. To były bardzo dobre autobusy, a niejeden pasażer za nimi tęskni (2)

    Ten kierowca poza tym chyba nigdy na Berlietach nie jeździł. A to też "jego czasy". Gierek z ekipą wymodził ich zakup, w znacznej mierze z przyczyn politycznych, że znacznym zamówieniem wesprze się odpowiednich towarzyszy (socjalistycznych) we Francji. Silnik tego autobusu ponoć miał 17 ! pasków klinowych. Nie wiem, nie liczyłem. Ale z tyłu do niego były drzwi jak do szafy otwierane na boki i nieraz się widziało (no, nie wiem, jak w 3M), jak kierowca "na mieście" coś tam po otworzeniu dwuskrzydłowych drzwi do silnika w nim dłubie. A dowóz ludzi rano do pracy to tuż w ogóle. Berliet był autobusem na przedmieścia, a Gierek kupił go do wożenia ludzi do zakładów pracy, w szczycie. Weszło multum osób, czyli ile się dało, to na nierównościach przedni most czy co tam - w asfalt "d0bijał" ! Ponoć gdy kierowców za jakiś czas po 1980 na nowe Ikarusy z Berlietów (wycofywanych) przenoszono, to je (te węgierskie) niemal całowali !

    • 8 7

    • I tu zwrócę uwagę, że były w PRL dwa autobusy: oryginalny Berliet PR100, o którym napisałem oraz jego

      modyfikacja na rynek polski, PR110. Ze wzmocnionym mostem przednim dla wyeliminowania opisanego problemu, no i przedłużony, aby więcej ludzi wchodziło. Jeśli ww kierowca wspomina jeżdżenie na Jelczach, no to na autobusach Berliet - Jelcz PR110 wytwarzanych w Polsce. No ale sorry, np. w Warszawie na Ikarusy zaczęto je wymieniać jeszcze za Gierka, ponoć już od 1978r. ! I gdy kierowca MZK był przesadzany z PR100 na Ikarusa 280 (przegubowego), na pewno bardzo się cieszył.

      • 3 0

    • Rzuciliście się na mnie minusować, a tymczasem po moim komentarzu słowo "Ikarusami" zmieniono na "Berlietami"

      w powyższym artykule, w tym w wyimku "bocznym", inną czcionką. Przykre, że nic nie macie do powiedzenia na ten temat, ale minusować to dawaj. No ale tu jest Polska, to wiadomo. Ten pan mógł po 40 latach nie pamiętać, na czym jeszcze jeździł. Bo i Ikarusy 280 pewnie już były wtedy (w takim 1983) być w 3M w eksploatacji. A nie tylko Warszawa i Katowice. Ale może i nie? Do Warszawy ponoć pierwsze 280-tki trafiły w 1978. Ja tam nie wiem...

      • 0 0

  • Gratulacje (1)

    Mam nadzieje ze Oluś i Hubert odpalili jakas nagrode finansowa a nie tylko dyplomik i wspolne foto

    • 12 3

    • a za co?

      nic nie odpalimy. wystarczajaco sie tadzik nachapal na naszych autobusach.

      • 1 2

  • Miła twarz (1)

    miły i dobry kierowca a my pasażerowie jesteśmy zadowoleni że ktoś taki nas wozi a nie jakiś nadęty i obrażony na cały świat buc.Powodzenia i wszystkiego najlepszego dla pana,dziękujemy

    • 11 3

    • a wiesz co to czas przeszly?

      • 1 0

  • czyli pracowal 30 lat - znowu naginacie fakty (2)

    "..30-letnia przygoda z komunikacją miejską. "

    • 5 5

    • czytanie ze zrozumieniem nie jest twoja mocna strona.

      30 lat to cały etat , ale razem za kołkiem autobusu 50 .

      • 3 1

    • dla tytulu dobrze wygladajacego zrobia wszystklo /

      • 0 0

  • To że są tacy wiekowi kierowcy (1)

    I ciągle jeżdżą to efekt braku młodych odpowiada magistrat który robi wszystko żeby nowego narybku nie było .Dlatego też obcinane są linie i proszeni wręcz starsi kierowcy nieraz na emeryturach żeby przyszli zapchać dziury .

    • 8 0

    • wiec nie ma sie czym chwalic

      • 1 1

  • Znam (2)

    Znam p.Tadka osobiście, poznałem go jak sprzątałem autobusy na Kaczych Bukach. Bardzo miły i sympatyczny człowiek,fajnie się z nim rozmawiało. Życzę zdrowia,spokoju i odpoczynku. Pozdrawiam

    • 14 0

    • Jop (1)

      Znasz to dziwne. Że nie zadzwonisz do tego pana osobiście.

      • 1 2

      • bo on tylko zajmowal sie plotkowaniem w pracy

        • 1 1

  • (4)

    Teraz dostanie 1700 zł emerytury czy bylo warto

    • 2 12

    • Dostanie z 6 tys. za tak długi okres składkowy.. (3)

      Jedna emeryturę już ma !
      Tylko niech trochę pożyje
      ... bo najwięcej zgonów jak mówi statystyka zaraz po przejściu na emeryturę :-)

      • 8 0

      • no pelny okres skladkowy to 31 lat. reszta to pol etaty. (1)

        • 0 1

        • Teraz będzie mieć dwie emerytury

          • 0 0

      • Żadnej drugiej emerytury nie dostanie, chyba że wypracował wyższą od tej w straży, to może wybrać.

        • 0 1

  • Podziwiam Pana. Bo jednak lubić ludzi w tym ciemnym i dzikim kraju, to coś trudnego. (3)

    • 11 3

    • Bardzo trudno (2)

      Bo ja nienawidzę ludzi. Jak widzę w skmce nogi na przeciwnym siedzeniu to najchętniej bym je odrąbał.

      • 3 0

      • i zjadł? (1)

        • 2 0

        • Zgadza się

          Najlepiej z grilla

          • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane