- 1 Będzie 500+ dla małżeństw ze stażem? (455 opinii)
- 2 Szybko odzyskali skradzione auto (46 opinii)
- 3 "Bilet miejski" bez zniżek dla seniorów (193 opinie)
- 4 Tak wybuchł pożar w Nowym Porcie (280 opinii)
- 5 Karne kupony za niewłaściwe parkowanie (166 opinii)
- 6 Wznowili drogi remont po pół roku przerwy (67 opinii)
50 lat za kierownicą autobusu. "W tej pracy trzeba lubić ludzi"
Nikt nie jeździł za kierownicą tak długo jak pan Tadeusz. Po raz pierwszy na trasę wyjechał 22 marca 1973 r. Ostatnią zmianę przepracował 1 lipca na linii 114 - tak jak pół wieku temu. - Trzeba lubić ludzi, a z pasażerami umieć rozmawiać - mówi, dodając, że odchodzi z żalem, bo jazda autobusami była dla niego czymś wyjątkowym.
- Spotkanie w sentymentalnym miejscu
- Pierwsze kroki do Stoczni Komuny Paryskiej
- Etat w Straży Pożarnej. Połówka za kierownicą autobusu
- Wyzwaniem podjazd pod Kielecką
- Typ sowy, więc praca na drugiej zmianie
- Przepis na karierę? Sen i koncentracja
- Pasażerowie różni, najlepsi w Sopocie
- Coraz mniej kierowców z krwi i kości
- "Odchodzę ze smutkiem"
Spotkanie w sentymentalnym miejscu
Położoną na Wzgórzu św. Maksymiliana kawiarnię sam wybrał na spotkanie.
- Ostatni raz byłem tu na kawie na początku sierpnia 1991 r. z rodziną, która przyjechała na wczasy do Jastrzębiej Góry. Bulwar, plaża, morze. Wspaniałe miejsce, przywołujące sporo wspomnień. Jestem wzruszony, że mogę tu być i spotkać się z panem z okazji jubileuszu - opowiada z uśmiechem zasłużony kierowca, który mieszka obecnie z żoną w Rumi.
Pan Tadeusz pochodzi z Moszczenicy. To mała miejscowość obok Piotrkowa Trybunalskiego. Do Gdyni przyjechał we wrześniu 1972 r.
- Dobrze to pamiętam, bo to był 13 września, czyli dzień po zakończeniu igrzysk olimpijskich w Monachium, które chciałem jeszcze obejrzeć w domu rodzinnym. Wsiadłem w pociąg pospieszny i wysiadłem na ostatniej stacji - mówi pan Tadeusz, który pierwsze lata po zakończeniu służby wojskowej pracował jako kierowca samochodu ciężarowego. Tyle że w zakładzie - jak mówi - byli równi i równiejsi. Nie podobało mu się traktowanie pracowników, więc zrezygnował.
Pierwsze kroki do Stoczni Komuny Paryskiej
Pierwsze kroki skierował do Stoczni Komuny Paryskiej w Gdyni, gdzie chciał się zatrudnić jako kierowca w dziale transportu. Los chciał, że trafił do Straży Pożarnej, którą wcześniej znał tylko z ochotniczych jednostek. Pracował tam na stanowisku kierowcy-mechanika, obsługując specjalistyczny sprzęt.
- Zapytałem stojącego na schodach porucznika o pracę. Okazało się, że jest z Piotrkowa. Jak się dowiedział, że ja z Moszczenicy, to już mnie nie wypuścił. Służba była na zasadzie 24/48 - dwa dni po służbie wolne. Miałem sporo wolnego czasu, więc szukając dodatkowego zajęcia, trafiłem za kierownicę autobusu - opowiada.
Jubilat rozpoczął pracę w Wojewódzkim Przedsiębiorstwie Komunikacyjnym Gdańsk - Gdynia, w oddziale w Gdyni. Po niespełna dwóch latach, 1 stycznia 1975 r., stał się pracownikiem Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Gdańsku - Zakładu Komunikacji Miejskiej w Gdyni.
Etat w Straży Pożarnej. Połówka za kierownicą autobusu
Zaczął jeździć na 1/2 etatu. Jako początkującemu kierowcy, "Tomkowi", jak nazywali go w zakładzie, bardzo często planowano pracę na liniach z trasą po Gdańsku. Jak przyznaje, pracy było sporo. Będąc kawalerem, miał dużo czasu. Mając wrodzoną skłonność do uporządkowanego i usystematyzowanego życia i pochodząc z małej miejscowości, nie chciał wydawać na inne uciechy. Nie ukrywa, że potrzebował pieniędzy, więc praca w straży i za kierownicą zajmowała go w pełni.
W ten sposób przepracował 21 lat - do 1993 r. Gdy Straż Pożarna weszła w struktury MSWiA, mógł przejść na emeryturę, pracując dalej jako kierowca. Szybkie rachowanie wykazało, że lepiej zacząć pracę na pełnym etacie w komunikacji. W ten sposób 1 kwietnia 1994 r. zaczęła się w pełni wymiarowa blisko 30-letnia przygoda z komunikacją miejską.
Wyzwaniem podjazd pod Kielecką
Początkowo jeździł po Gdańsku. Dojeżdżał z Gdyni, więc łatwo nie było. Nie tylko ze względu na logistykę. Nie miał też przydzielonego jednego pojazdu.
Przewieźć stoczniowców ul. Kielecką to było wyzwanie. Jelczami i berlietami wielokrotnie jechało się z otwartymi drzwiami. Wozy były słabe, a ludzi w autobusie pełno.- Tak się złożyło, że od początku byłem rzucany, gdzie największy kocioł. Kursy na Witomino nazywano Wietnamem. Przewieźć stoczniowców ul. Kielecką to było wyzwanie. Jelczami i berlietami wielokrotnie jechało się z otwartymi drzwiami. Wozy były słabe, a ludzi w autobusie pełno. Sytuacja się unormowała, gdy przeszedłem na cały etat - wspomina pan Tadeusz.
Wraz z przejściem na pełny etat, z dniem 1 kwietnia 1994 r., Tadeuszowi Tomczykowi zaczęto przydzielać autobusy do stałej eksploatacji. Najpierw otrzymał przegubowego Ikarusa 280 o numerze inwentarzowym 26622, którego eksploatował na linii 125. Od końca marca 1996 r. przez ponad 21 lat jeździł na różnych liniach Mercedesem O405N2, wyprodukowanym w Jelczu, o numerze inwentarzowym 2042.
Następnie z początkiem lipca 2017 r. na nieco ponad dwa lata przesiadł się do wprowadzonego do eksploatacji jako używany, wyprodukowanego w 2008 r. autobusu MAN Lion's City o numerze 2082. Od końca października 2019 r. Jubilat eksploatował nowy autobus marki MAN Lion's City o numerze 2052.
Typ sowy, więc praca na drugiej zmianie
Przyznaje, że lubi pospać, więc od zawsze jeździł na drugiej zmianie, co cenili przełożeni, bo w tych godzinach zawsze brakuje kierowców. Dzięki temu miał czas na oglądanie telewizji w godzinach nocnych. Jak mówi, interesuje się światem, polityką, a nocą puszczają najciekawsze programy.
Praca kierowcy to ciągły kontakt z pasażerami. Pan Tadeusz przyznaje, że nie każdy się do niej nadaje.
- Z pasażerami trzeba umieć postępować, nie można być najeżonym w kryzysowych sytuacjach. Część przyzna kierowcy rację, część będzie miała zawsze pretensje do stylu jazdy czy obsługi. Zdarzają się pasażerowie nietrzeźwi, z którymi trzeba umiejętnie, delikatnie postępować, choć jak śpią, to huknąć. Raczej kończyło się bez udziału policji. Ja lubię ludzi, więc chyba dlatego tak mi się udało długo przepracować za kółkiem - opowiada.
Przepis na karierę? Sen i koncentracja
Przepis na długą karierę za kółkiem? Trzeba być wypoczętym, wyspanym, skoncentrowanym.
- Potrzebny jest też dobry wóz, dobra droga i dobrzy inni użytkownicy dróg. To właśnie oni potrafią wyprowadzić kierowcę z równowagi najbardziej. A sytuacji na drodze z udziałem rowerzystów i użytkowników hulajnóg jest coraz więcej - wylicza.
Nie ukrywa, że wpływ na kierującego mają też sytuacje, które pojawiają się poza kabiną autobusu - w życiu pracowników.
Łatwo się mówi, że to lekka praca, bo właściwie robi się ciągle to samo. Ale czas goni, a korków nie brakuje. Bywają sytuacje, gdy człowiek wstrzymuje potrzebę fizjologiczną, pojawiają się nerwy. Nie każdy dzień pracy jako kierowca był udany.- Łatwo się mówi, że to lekka praca, bo właściwie robi się ciągle to samo. Ale czas goni, a korków nie brakuje. Bywają sytuacje, gdy człowiek wstrzymuje potrzebę fizjologiczną, pojawiają się nerwy. Nie każdy dzień pracy jako kierowca był udany. Rzadko zdarzało się, że byłem w 100 procentach zadowolony z dnia pracy. Gdy człowiek jest podminowany czymś innym, to wpływa na jazdę. Nie da się od tego uciec - opowiada.
Zdarzało mu się nie zdążyć zjeść śniadania. Na bazie w Kaczych Bukach miał swoje miejsce, gdzie często dojadał w przerwach albo po zakończonym kursie przygotowane bułki. Jak mówi, zależało mu na punktualności, a rozkład był rzeczą świętą.
Rozkład ZKM Gdynia z Tristara
Pasażerowie różni, najlepsi w Sopocie
Zastrzega, że z pasażerami nie miał problemów, a skarg do ZKM przez lata pracy nie wpływało na niego dużo. Jeśli były, to błahe przypadki. Najbardziej cenił pasażerów z Sopotu.
- Wie pan. To ludzie jakby z inną kulturą. Potrafili podziękować, poczęstować cukierkiem przy wysiadaniu. Takie małe gesty zawsze cieszą, bo pokazują, że nasza praca jest doceniana. Nie trzeba być zbyt wylewnym, by kierowca docenił gest - opowiada.
Odwdzięczał się poczekaniem na pasażerów dobiegających do autobusu albo tych, którzy musieli zaliczyć przesiadkę.
- Krótki kontakt z innym kierowcą wystarczał, by komuś, kto podczas podróży musi się przesiąść, uratować dzień - śmieje się.
Pytam o ocenę obecnych kierowców, w czasach, gdy są coraz młodsi i przybywa też kobiet. Nad transportem publicznym wisi też ciągle zagrożenie strajku.
Coraz mniej kierowców z krwi i kości
- Z moich obserwacji wynika, że większość lubi swoją pracę, choć prawdziwych w pełni oddanych pracy nie jest dużo i to trzeba powiedzieć. Dobry kierowca, oprócz umiejętności, potrafi też zadbać o swój wóz, by był czysty, nie jeździ z dużą prędkością po dziurach, których jest coraz więcej. No i trzeba mieć silną psychikę, bo to jednak stresująca praca - wyjaśnia.
Teraz czas na odpoczynek. Jak mówi, była opcja, by jeszcze pracował, bo choć ma 77 lata, to tak oddanych pracowników zostało niewielu, a i zdrowie pozwoliłoby dalej jeździć. Zdecydowały względy rodzinne.
"Odchodzę ze smutkiem"
- Pomogę żonie w zajęciu się mieszkaniem, może trochę odpocznę i będę miał czas na spacery. Nie mam samochodu, więc na pewno autobusami będę dalej jeździł. Nie odchodzę z ulgą, ale ze smutkiem, bo praca kierowcy autobusu była dla mnie czymś wyjątkowym - kończy.
"Zasłużony" kierowca ZKM (56 opinii)
Miejsca
Opinie (178) ponad 20 zablokowanych
-
2023-07-09 18:01
Fajnie
Ten pan robił przez całe życie to co naprawdę lubił ,niewiele ludzi wykonuje pracę którą lubi, ale z drugiej strony po 70 bycie kierowcą autobusu szacunek dla kierowcy że jeszcze stan zdrowia mu pozwalał na to, z drugiej strony jakie muszą być słabe zarobki i emerytura że cały czas pracował żeby zarabiać pieniądze, no i na koniec następców nie ma no bo za tą kwotę to za mieszkanie na płycie redłowskiej można tak realnie przez 150 lat kredyt spłacać przy zarobkach kierowcy autobusu miejskiego, jakie miasto z morza takie życie może....
- 4 1
-
2023-07-09 18:18
(3)
I czego się w tym ZKM dorobił.
Kierowcy mają grosze, w porównaniu do odpowiedzialności.- 10 2
-
2023-07-09 18:56
Połowa Polaków ma takie pensje
- 3 0
-
2023-07-09 19:20
a myślisz, że w anglii mają lepiej? tam większość pracuje za najniższą krajową, za którą mieszkania nie kupisz.
- 1 0
-
2023-07-10 06:23
Okres pracy w cywilu co roku zwiększał jego emeryturę
Którą pobiera już od 30 lat, tak więc nie martw się.
- 1 0
-
2023-07-09 18:45
Pięknie! Gratulacje!
Właściwy człowiek na właściwym miejscu i niesamowity jubileusz. Przeglądałem ostatnio zdjęcia historyczne gdyńskiej komunikacji, ale niestety nie ma tam p. Tomczyka. Może coś z prywatnego archiwum się znajdzie?
- 3 2
-
2023-07-09 18:58
Teraz może zatrudnić się (3)
jako emeryt. Lepiej się opłaca.
- 2 2
-
2023-07-09 22:26
a moze sie gorzej oplacac? (1)
- 0 3
-
2023-07-10 16:36
Może
- 0 0
-
2023-07-10 06:17
Od 30 lat jeździł już jako emeryt (emerytura mundurowa)
- 1 0
-
2023-07-09 19:20
kierowca
tomek dlaczego fotka z tymi panami to chyba zart pomylka chyba ze to twoii mocodawcy
- 1 1
-
2023-07-09 19:46
(2)
Twardy gość. Tyle lat wozić "ludzi" i nie zwarować. Cud...
- 4 2
-
2023-07-09 20:43
A skąd wiesz czy nie zwariował
- 1 1
-
2023-07-09 22:28
to ty wiecej pracowales
a przeciez tez mogles przejsc na 1/2 etatu
- 0 0
-
2023-07-09 21:22
Dziękuje Panu za 10 minut spóźnienia na linii 173 z Rumi (1)
Dzięki temu udało mi się przesiąść z linii 87 gdzie teoretycznie byłoby to niemożliwe
A Pan to raczej już stałe na opóźnieniu jeździł w ostatnim czasie.- 2 7
-
2023-07-10 16:37
A czy to jego wina?
Specjalnie stał w korkach
- 2 0
-
2023-07-09 21:54
Pasażerowie z Sopotu muszą być grzeczni bo swojej komunikacji nie mają
- 3 1
-
2023-07-09 22:09
(1)
To świata zwiedził!!!
- 2 1
-
2023-07-10 18:19
Hehehehehehe
- 0 0
-
2023-07-09 22:35
Dokladnie trzeba miec cos w głowie by kierowc autobusem nie to co motorniczy ludzie z ulicy a mózgu muszki owocówki a i tak
Tak jak ostatnio je4den zamordował dzieciaka a monitorin wykazał ze maił słuchawki na uszach i gapił sie w telefon,.Juz lepiej by mała tramwaj prowadzila ale najlepiej jak by je całkiem zlikwidowali bo dzięki nim mamy najgorsza komunikacje w miescie
- 1 3
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.