Jednostki Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa, straży granicznej i Marynarki Wojennej prowadziły na wodach Zatoki Gdańskiej poszukiwania kobiety, która miała wypaść z jachtu. Ostatecznie odnaleziono jacht, a na jego pokładzie kompletnie pijanego mężczyznę. Późnym wieczorem poszukiwania zawieszono. Okazało się, że nikt nie wypadł z jednostki.
Aktualizacja godz. 22:51 Jak poinformował nas rzecznik MSPiR, kobieta, która miała rzekomo wypaść za burtę z jachtu jest cała i zdrowa... w swoim domu. Potwierdziła to rodzina mężczyzny, który kompletnie pijany został odnaleziony na pokładzie jachtu.
Aktualizacja godz. 22:20 Ratownikom udało się zlokalizować jacht, z którego nadano sygnał SOS. Odholowano go do portu w Gdańsku. Na pokładzie znajdował się kompletnie pijany mężczyzna. Według rzecznika MSPiR "utrudniony jest z nim jakikolwiek logiczny kontakt". Co
więcej, okazało się, że jednostka nie wypłynęła z Helu, a z Górek Zachodnich. Świadkowie, którzy widzieli moment jej wypłynięcia, twierdzą, że mężczyzna był na pokładzie sam. Nie ma więc żadnej pewności, że ktokolwiek wypadł z jednostki za burtę. Późnym wieczorem akcję poszukiwawczą zawieszono.
O akcji ratowniczej poinformowali nas czytelnicy w
Raporcie z Trójmiasta.
Informacje o prowadzonych działaniach potwierdzili nam też przedstawiciele Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa, którzy około godz. 19 w środę, 29 kwietnia, odebrali sygnał SOS nadany z jednego z jachtów.
- Znajdujący się na nim mężczyzna stwierdził, że płynąca z nim kobieta wypadła za burtę. Mężczyzna nie był w stanie podać swojej pozycji, wiadomo było tylko, że wypłynął z Helu i kierował się w stronę Górek Zachodnich - mówi Rafał Goeck, rzecznik MSPiR.W poszukiwaniach biorą udział jednostki SAR, Marynarki Wojennej (w tym śmigłowiec) oraz straży granicznej. Do chwili obecnej nie udało się odnaleźć zaginionej.