- 1 Twórca Amber Gold pisze list do dziennikarzy (138 opinii)
- 2 700 stoisk i 1 mln gości w Gdańsku (89 opinii)
- 3 Pierwsza maszynistka SKM w XXI wieku (183 opinie)
- 4 Sześciu poszukiwanych wpadło w dwa dni (72 opinie)
- 5 Zamkną przystanek SKM na pół roku (125 opinii)
- 6 Woda w zatoce bezpieczna. Można się kąpać (105 opinii)
![](https://s-trojmiasto.pl/zdj/c/n/2/24/300x0/24917__kr.webp)
- W sobotę, zbierając grzyby w sopockich lasach, natrafiłem na lekko zagrzebany w ziemi niemiecki pancerfaust - zaalarmował wczoraj "Gazetę" pan Andrzej Łukaszewski, nasz stały Czytelnik. - Znajduje się on w okolicach leśniczówki Gołębiewo. Próbowałem zainteresować nim leśników, ale zdaje się, że bezskutecznie. Dzień później jeszcze tam był.
Mimo że od drugiej wojny światowej minęło ponad sześćdziesiąt lat, w lasach województwa pomorskiego nadal leży bardzo dużo niebezpiecznych pamiątek po toczących się tu bitwach. W mniej uczęszczanych kompleksach leśnych są takie miejsca, gdzie niewypały i niewybuchy leżą bezpośrednio w ściółce leśnej. Zdarza się też, że są wykopywane i porzucane przez poszukiwaczy militariów.
Usuwaniem tych niebezpiecznych powojennych pamiątek z terenu Trójmiasta zajmuje się patrol saperski 16. Batalionu Saperów z Tczewa.
- Niewybuchów i niewypałów jest cała masa - usłyszeliśmy wczoraj od oficera dyżurnego. - W zasadzie codziennie wyjeżdżamy do kolejnych znalezisk.
Saperzy przypominają, że w razie znalezienia niewybuchu trzeba o nim poinformować najbliższą jednostkę policji, która ma obowiązek zabezpieczyć niebezpieczny materiał i wezwać żołnierzy.
O zardzewiałym pancerfauście powiadomiliśmy wczoraj sopocką komendę policji. - Zadzwonimy do pana Łukaszewskiego i zabezpieczymy teren - obiecał nam dyżurny komendy. - Niebezpieczna pamiątka zniknie z lasu tak szybko, jak tylko będzie to możliwe.
Pancerfaust to jeden z najbardziej niebezpiecznych rodzajów "zardzewiałej śmierci". Na końcu metalowej rury montowano potężny ładunek wybuchowy, wykonany ze stopu trotylu i heksegonu. Pancerfaust jako indywidualna broń przeciwpancerna był zgodnie z zamierzeniami bronią tanią, łatwą w produkcji, prostą w użyciu i bardzo skuteczną.
Z bliskiej odległości potrafił przebić pancerz czołowy najlepszych rosyjskich czołgów. Duża siła rażenia i tandetne wykonanie sprawiają, że po latach jest prawdziwą bombą zegarową.
O autorze
![autor](https://s-trojmiasto.pl/zdj/redaktorzy/c40a62d168b89a981261adbcda89d283.jpg)
Bartosz Gondek
Historyk, dziennikarz, kierownik Domu Wiedemanna w Pruszczu Gdańskim
Opinie (60) ponad 50 zablokowanych
-
2006-08-27 23:38
Straszne
Powinno się więcej mówić o tego typu rzeczach. Dla dziecka takie znalezisko mogłoby być na tyle interesujące że doszłoby do katastrofy. Pamiętam ,że gdy byłem małym chłopcem i byłem z rodziną na grzybach w toruńskim lesie to również znalazłem taki niewypał. nosiłem go 10min w koszyku ,aż pokazałem go mamie. Wiadomo jaka była reakcja. To straszne ze śmierć czai się płytko pod ziemią.
- 0 0
-
2006-08-27 23:48
wow calkiem nizely stan tej zabawki :)
- 0 0
-
2006-08-28 00:41
Zgodnie z Ustawą z lat 60tych, Polska została rozminowana
Te znalezisko to wyimaginowane oszczerstwo!!! Przeciez w ciągu ostatnich lat była tylko wojna ekonomiczna. AWS z klerem obalili socjalizm i wprowadzili komunizm amerykański. Nie rozumiem więc skąd ta broń???
- 0 0
-
2006-08-28 06:40
"Niestety, obok prawdziwków i muchomorów zdarza im się znaleźć pozostałości drugiej wojny światowej"
a pikla tam który nie znalazł? dziadek zgubił w 45 jak wiał przed iwanem i teraz to sie nazywa POzostałość wojenna ha ha ha ha ha
niestety hi hi hi- 0 0
-
2006-08-28 06:51
Wszystko jest.....
Wszystko jest bronią,dosłownie wszystko.W okreslonych sytuacjach nawet Gallux.Zrasztą Gallux to też pozostałość II Wielkiej Wojny Światowej.Ale czyj to wynalezek to niewiadomo.Znawcy łamią głowy i nie wiedzą.Jest to jeszcze jedna wielka tejemnica III Rzeszy
- 0 0
-
2006-08-28 06:56
z resztą kotku piszemy osobno:-)
to też jest broń - słowo:-)
może zabić nawet niestety czasem:-)
albo ośmieszyć hi hi hi- 0 0
-
2006-08-28 07:20
saperzy bekną,
bo ten złom ma więcej niż 55 lat, więc jest zabytkiem! należy to ładnie ogrodzić i wytyczyć szlak. przy eksponacie postawić ambonę na której Kurski co niedzielę ogłaszał by, czyj dziadek to zgubił.
- 0 0
-
2006-08-28 07:26
jak to czyj?
mówi sie o tym na POmorzu już od dawna, że dziadek służył, ale gdzie, to dokładnie nie wiadomo ha ha ha ha- 0 0
-
2006-08-28 07:35
Hm...i znowu afera z powodu jednego panzerfaust`a :) Ciekawe, że nikt nie zainteresuje się "zagłębiem" niewybuchów/niewypałów w okolicach Pustek Cisowskich/Koleczkowa/Łężyc. Pustki Cisowskie, które były terenem zaciętych walk o Gdynię, są tak naszpikowane drugowojennym "złomem", że często i gęsto ludzie się potykają o resztki uzbrojenia, fragmenty broni...i o niewybuchy. Najsmutniejsze chyba jest to, że las wokół Pustek Cisowskich jest pełen nieekshumowanych mogił, w których leżą tak Niemcy, jak i Rosjanie (również Polacy). Od lat nikt się tym nie interesuje i nie są prowadzone żadne prace ekshumacyjne, czy też zabezpieczające. Widziałem miejsca, gdzie z ziemi wystawały ludzkie kości, a wśród leśnej ściółki walały się fragmenty czaszek.
Mamy nawet własną "urban legend", a dotyczy szpitala polowego Kriegsmarine i koszar położonych na wzgórzu, zwanym przez okolicznych mieszkańców Jakobcami (podobno od nazwiska któregoś z dowódców - Jacobsena?). Tam, pośród drzew, można znaleźć pozostałości betonowych bunkrów i podziemnych instalacji, w któych miał znajdować się polowy szpital. Gdy Rosjanie w końcu zajęli Gdynię, w tym szpitalu miało znajdować się od 200 do 400 rannych żołnierzy niemieckich. Rosjanie wysadzili w powietrze wejścia do bunkrów, grzebiąc żywcem wszystkich rannych. Słyszałem od mieszkańców Łężyć i Koleczkowa, że jeszcze w okolicach października i listopada 1945 roku słychać było wycie i jęki dochodzące spod ziemi, w miejscu szpitala. Czy jest to prawdą? Nie wiem. Wiem, że w 1949(chyba???, nie pamiętam dokładnie roku ale było 2-3 lata po zakońćzeniu wojny) roku, przy rozbudowie portu gdyńskiego wyciągnięto z bunkrów dwóch wycieńczonych żołnierzy niemieckich. Zostali również żywcem pogrzebani przez wkraczających Rosjan - ale ponieważ znajdowali się w schronach pełnych zaopatrzenia, udało im się przetrwać w ciemnościach te lata. Po wyjsciu na światło dzienne, jeden z nich zmarł natychmiast, drugi kilka dni później w szpitalu. Tę historię można przeczytać w książce "Pomorze w ogniu - reportaż z pola walk" (mam nadzieję, że nie przkręciłem tytułu).- 1 0
-
2006-08-28 07:38
o w mordę!
- 1 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.