• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

- Chciałabym wiedzieć, czy żyje - Ewa szuka córki, której nie widziała 18 lat

Aleksandra Nietopiel
17 marca 2024, godz. 09:00 
Opinie (318)
Pani Ewa ma 47 lat, jej córka w tym roku skończyła 18. - Chciałabym się dowiedzieć, jak żyje. I czy wie, że została adoptowana. Pani Ewa ma 47 lat, jej córka w tym roku skończyła 18. - Chciałabym się dowiedzieć, jak żyje. I czy wie, że została adoptowana.

Czy biologiczna matka ma szansę na odnalezienie swojego dziecka, które trafiło do rodziny adopcyjnej? To pytanie od 18 lat zadaje sobie pani Ewa. Urodziła córkę w 2006 r., kiedy przebywała w Schronisku dla Bezdomnych Kobiet i Matek z Dziećmi w Gdańsku. - Liczyłam na wsparcie ze strony instytucji, które pomagają biednym stanąć na nogi, a tej pomocy nie uzyskałam. Dziś chciałabym tylko wiedzieć, co stało się z moim dzieckiem - mówi kobieta.



Czy w twoim otoczeniu jest osoba, która została adoptowana?

W marcu tego roku córka pani Ewy skończyła 18 lat.

Anita, bo takie dała jej imię, urodziła się w 2006 r. w Szpitalu Wojewódzkim przy ul. Nowe OgrodyMapka w Gdańsku.

- Byłam wtedy w trudnej sytuacji materialnej. Przebywałam w ośrodku dla bezdomnych kobiet przy ul. SucharskiegoMapka. Niedługo po urodzeniu zabrano mi ją - opowiada kobieta.

Jak do tego doszło?



Podczas karmienia dziewczynka zakrztusiła się mlekiem. Ośrodek wezwał pogotowie.

- Córeczce nic się nie stało, ale trafiła do szpitala na badania. Jeździłam do niej w odwiedziny. Wszystko było w porządku. Jednak któregoś dnia, gdy przyjechałam, okazało się, że dziecka już nie ma. Zabrano ją i trafiła do rodziny zastępczej - opowiada.
Pani Ewa miała wtedy 28 lat.

- Mój przypadek nie był odosobniony. Dzieci odbierano też w podobny sposób innym kobietom z ośrodka - dodaje.

"To były sprawy z przeszłości"



W ośrodku, w którym przebywała pani Ewa, jej sytuację opiniowało kilka osób, w tym psycholog.

- Badano stare sprawy z mojej przeszłości, choć moim zdaniem nie mogło to już wpłynąć na opiekę nad dzieckiem. Dawno już nie zadawałam się z ludźmi, których kiedyś znałam. To było już nieaktualne, ale zostało odgrzebane. Wystawiono mi złą opinię, że obracam się w środowisku patologicznym, że nadużywam alkoholu. A ja w tamtym czasie już nie piłam, nie piłam też alkoholu w czasie ciąży - zaznacza pani Ewa.

"Chciałam wychować swoją córkę"



Kobieta trafiła do ośrodka przy ul. Sucharskiego, będąc już w ciąży. Partner zostawił ją, nie przyznając się do dziecka.

Dziewczynka urodziła się zdrowa. Dostała na imię Anita.

- Chciałam urodzić i wychować swoje dziecko. Poszłam do ośrodka, bo myślałam, że tam uzyskam pomoc. Nie było wcześniej sygnałów, że mogą odebrać mi dziecko, a po urodzeniu też nie było sytuacji, która mogłaby wskazywać na to, że tak się może stać. Po urodzeniu nigdy jej nie zostawiałam samej. W ośrodku były kontrole, badano nas także alkomatem. Do mnie nigdy nie było żadnych zastrzeżeń - zaznacza kobieta.
Córka pani Ewy w marcu skończyła 18 lat. 
(Zdjęcie ilustracyjne) Córka pani Ewy w marcu skończyła 18 lat. 
(Zdjęcie ilustracyjne)

Widzenia w ośrodku i odebranie praw rodzicielskich



Kiedy dziecko trafiło ze szpitala do rodziny zastępczej, pani Ewa miała możliwość widzenia się z małą. Spotkania odbywały się w ośrodku przedadopcyjnym na Zaspie. W tym czasie dziewczynka mieszkała z rodzicami zastępczymi poza Gdańskiem.

- Starałam się odzyskać dziecko. Przychodziłam na widzenia, rozmawiałam z rodziną zastępczą. Spotkań było kilka. Byłam przekonana, że odzyskam małą. Udało mi się podjąć pracę w Szpitalu Kolejowym, miałam źródło utrzymania. Moja sytuacja się poprawiła i myślałam, że sąd da mi jeszcze szansę, i że nie pozbawi mnie praw rodzicielskich.
Jesienią tamtego roku odbyła się rozprawa w sądzie. Pani Ewa straciła wówczas prawa rodzicielskie. Po decyzji sądu dziewczynka trafiła do adopcji.

Brak informacji



Taka decyzja często oznacza, że rodzic biologiczny traci możliwość kontaktu z dzieckiem. Jego dane są anonimizowane, dochodzi nawet do zmiany numeru PESEL. Ma to na celę ochronę dziecka i jego nowych rodziców. Niezwykle trudne, wręcz niemożliwe byłoby zbudowanie nowej więzi, gdyby w życiu malucha pojawiali się nowi i starzy rodzice.

Mimo to kobieta próbowała się czegoś dowiedzieć o córce.

- Pisałam do sądu, ale odpowiedzieli, że nie mogą mi udzielać żadnych informacji o córce. Podobnie w ośrodku. Tam także usłyszałam, że skoro nie mam już praw rodzicielskich, żadnych informacji na temat córki nie mogą mi przekazać.
Ponieważ w marcu tego roku mija 18. rocznica urodzin córki, pani Ewa ponownie zdecydowała się na poszukiwania dziecka.

- Cały czas o niej myślę. Może ona sama chciałaby wiedzieć, kto jest jej matką? Skąd pochodzi? Jaka jest jej historia? Jeśli w ogóle wie, że jest adoptowana - zastanawia się pani Ewa. - Moja sytuacja przez lata znacznie się poprawiła, zaczęłam wyjeżdżać do pracy do Niemiec. Dużo więcej zarabiałam, nawet chciałam wynająć detektywa, ale to sprawa tego typu, że nikt nie chciał się jej podjąć. Zwłaszcza że dotyczyła osoby do niedawna nieletniej - dodaje kobieta.

Gdzie jest moje dziecko?



Kobieta mieszka w Gdańsku, nie ma dzieci, nie założyła rodziny. Ma prawie 47 lat. Jest przekonana, że poszukiwanie córki nie jest sprawą nie do rozwiązania, ale ma świadomość, że nie jest też łatwa.

- Dziś córka jest pełnoletnia. Gdybym ją spotkała, to ona by zdecydowała, czy chciałaby utrzymywać ze mną kontakt. Nic na siłę, ale bardzo bardzo bym chciała się dowiedzieć, co się z nią stało, co się z nią teraz dzieje. Czy żyje, czy nie żyje - bo przecież różnie bywa. Nie chcę się narzucać, tylko wiedzieć, co z nią jest.
O tym, kiedy pozbawienie władzy rodzicielskiej jest możliwe, mówi art. 111 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego. Sąd wydaje decyzję, wtedy gdy:

- pojawiły się różne przeszkody uniemożliwiające pełnienie władzy rodzicielskiej i przeszkody te mają charakter trwały,
- opiekunowie nadużywają przysługującym ich praw,
- rodzice rażąco zaniedbują swoje obowiązki względem dziecka.

Każde postępowanie ma charakter indywidualny. Duży wpływ na liczbę rozpraw ma przede wszystkim stopień skomplikowania konkretnego przypadku. W niektórych sytuacjach sąd ma jasne dowody wskazujące na nadużywanie praw, co godzi w dobro dziecka. Zdarzają się również przypadki, kiedy wszczęte postępowanie wymaga dokładnego przeanalizowania w celu wydania jak najlepszej oceny. Szacowany czas trwania mieści się w przedziale kilku miesięcy, a nawet kilku lat.

Opinie (318) ponad 20 zablokowanych

  • Ta kobieta chce wiedzieć, czy jej córka żyje.

    Uświadomcie sobie że w kraju słabo chronionych praw człowieka i w przypadku ludzi, o których nikt się nie upomni, obawy że dziecko wyłudziła mafia pedofilska czy handlarzy organami, są uzasadnione.
    Znacie sprawy łowców skór? A mafii notariuszy? A dziennikarzy śledczych, którzy ginęli bo szukali w kręgach ustawionych?
    Sprawa jest trochę niepokojąca. Nie możemy wykluczyć, że było dokładnie tak, jak ta kobieta opisuje. Prawo powinno dać możliwość sprawdzenia, co się z człowiekiem stało.

    • 9 3

  • Wiecie komisję to często lekarz, który jest synem psycholog, psycholog koleżanka matki lekarza, terapeuta który nie ma nic to powiedzenia bo dla niego guru to psycholog i lekarz, prawnik zaprzyjaźniony z urzędem. Była pilna potrzeba posiadania dziecka przez córkę znajomych to znalazło się i dziecko. Matka mało rozgarnięta, z problemami bez pieniędzy i wsparcia rodziny to doskonały materiał na szybkie odebranie praw rodzicielskich.

    • 7 4

  • Zazwyczaj jestem za tym, żeby dzieci odbierać patologii. Ale tutaj kobieta wyszła na prostą, chciała tego dziecka i zabiegała o nie, więc nie można czegoś takiego robić i stawiac przed faktem dokonanym

    • 3 2

  • Uważam, że Anita, już pełnoletnią, ma prawo zadecydować czy się spotkać z poszukująca ja biologiczna matka. Tak jak matka chciałaby tylko wiedzieć co z jej córka, tak być może i dla córki byłoby wiedzieć kim jest jej matka. Biologii, dziedziczenia genów się niewyzbywa wraz ze zmianą środowiska... Dla ich obu dobra.

    • 3 0

  • Myślę ,że ....

    troche długo trwała decyzja o zainteresowaniu się losem córki , chociaż lepiej póżno niż wcale ! , nalezy wyjść z założenia ,że adoptowane kiedyś dziecko mające dziś 18lat ma dziś przyzwoite życie , być może dzieciństwo upłynęło jej w miłej serdecznej , domowo - rodzinnej atmosferze była otoczona dobrocią miłością ! {?} trudno uważam wbijać dzis w to wszystko hak, powodować ogromną rane i szok ! według mnie powinno tak pozostać !, Myslę ,że tą biologiczną matką targają tylko uczucia ciekawości , bo gdyby to była miłość to pragnienie spotkania własnego dziecka było by już dawno !

    • 3 1

  • To skomplikowane.

    Po co mieszać komuś w życiu po tylu latach, gdy córka ma już poukładany świat? To ona powinna szukać matki, gdyby taką miała potrzebę..Na jej miejscu obawiałabym się sytuacji..To dzieci powinny decydować, nie matki..tak uważam.

    • 2 1

  • adoptowani

    Na FB jest kilka grup Adoptowani...pomagają odnaleźć

    • 2 0

  • Sprawa jest skomplikowana... Zazwyczaj to działa, ale w drugą stronę, to jest pełnoletnie już dziecko szuka rodziców

    Co oczywiście wynika z tego, że szczególnie w przypadkach takich jak ten, gdy dziecko adoptowane zostaje jako niemowlę rodzice adopcyjni często nigdy nie zdradzają, że zostało adoptowane o ile nie jest to ewidentne jak u jednej mojej przyjaciółki bo w jej przypadku adopcyjna matka i ojciec są zielonookimi szatynami o ciemniejszej karnacji, ich młodszy biologiczny syn również, dziadkowie też szatyni, ogółem w najbliższej rodzinie żadnego blondyna, a ona jest niebieskooką blondynką o jasnej karnacji, więc jako nastolatka zaczęła mieć wątpliwości i w końcu jej wyjawili.

    Jeśli nie wie, to nie ma co szukać i wywracać jej życia do góry nogami, ale z drugiej strony nie można tego pani Ewie zabronić. Jeśli wie... może sama kiedyś dojdzie do wniosku, że chce znaleźć biologicznych rodziców, ale niekoniecznie teraz. 18 lat to nie jest wiek, w którym się myśli o takich rzeczach...
    Mój ojciec swojego biologicznego ojca, a mojego dziadka zaczął poszukiwać dopiero po 40, mimo, że od zawsze wiedział, że nie jest biologicznym synem męża mojej babci, bo gdy ojczym pojawił się w jego życiu miał już 9 lat. Wiedział też, że biologiczny ojciec babcię porzucił i uciekł w Polskę, gdy dowiedział się że jest w ciąży. Znalazł go po kilku latach poszukiwań i to bliżej, niż by się wydawało, bo wrócił na Pomorze i mieszkał niedaleko Trójmiasta, w Wejherowie. Założył rodzinę, miał żonę i 2 dzieci oraz wnuki, ale okazało się, że zmarł 2 lata wcześniej. Ale z tą jego rodziną się nigdy nie kontaktował - nie wiedzą do tej pory, że ich mąż, ojciec i dziadek miał jeszcze jednego nieślubnego syna.

    • 1 0

  • być może bardzo zaburzy Pani życie córki

    niech Pani nie szuka, jeżeli Pani córka wie, że została adoptowana, sama zadecyduje czy chce Panią odnaleźć, a jeżeli nie wie, to lepiej, żeby nadal nie wiedziała

    • 3 1

  • Na 2 babka wróżyła

    Pani może opowiadać prawdę, ale może też kłamać. Artykuł jest stronniczy i przedstawia tylko 1 stronę konfliktu. Jeśli Pani nie skłamała, podała prawdziwe informacje i ma pieniążki to musi wytoczyć proces o bezprawne odebranie dziecka, żądać ujawnienia informacji o dziecku, winnych zaistniałej sytuacji postawić w stan oskarżenia i dodatkowo walczyć o odszkodowanie. Niestety handel zdrowymi dziećmi (bez fazu, nie od uzależnionych matek, bez zespołu Downa lub bez jakiejkolwiek innej choroby) kwitnie, a te 18 lat temu jestem pewny że miał się jeszcze lepiej niż teraz. Panią regularnie badano alkomatem, więc wiedzieli że fazu nie będzie, narkotyków nie brała, więc czekali tylko na narodziny, a potem przeprowadzili badania, uznali że zdrowe więc wystawili na "aukcji" chodliwy towar. Osoby samotne, bez pieniędzy się nie obronią, więc są łatwym celem takich praktyk. Tylko dlatego uważam że Pani może mówić prawdę.

    • 3 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane