- 1 Zamkną przystanek SKM na pół roku (95 opinii)
- 2 Ruszył rozruch spalarni na Szadółkach (186 opinii)
- 3 Szybszy koniec remontu Niepołomickiej (48 opinii)
- 4 Nawałnica wycięła spory kawałek lasu (164 opinie)
- 5 Kiedyś to było... można utonąć (51 opinii)
- 6 Gdzie za potrzebą na plaży? Wybór jest duży (35 opinii)
Chory kormoran sam "zgłosił się" do szpitala
Młody kormoran miał poważnie zranione skrzydło i nie mógł wzbić się w powietrze. Przydreptał więc na teren Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego i wszedł do... poczekalni, w której pacjenci oczekują na rejestrację. Pomimo najszczerszych chęci nie udało mu się dostać do ortopedy, ale jego wysiłek nie poszedł na marne. Wezwani na miejsce strażnicy miejscy odwieźli skrzydlatego przybysza do weterynarza.
- Strażnicy znaleźli go, gdy spacerował między autami. Ptak najprawdopodobniej miał uszkodzone skrzydło. Świadkowie mówili, że mimo licznych prób nie udało mu wzbić się w powietrze. Widać było, że jest wycieńczony - relacjonuje Wojciech Siółkowski, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Gdańsku.
W pewnym momencie, kormoran miał już dość kluczenia w labiryncie samochodów i wyszedł wprost na jezdnię. Mundurowi stanęli na wysokości zadania i bez wahania wstrzymali na niej ruch pojazdów. Tymczasem zraniony ptak podjął ostatnią próbę wzbicia się w przestworza.
Weterynarze w Trójmieście
Jednak po przeleceniu zaledwie ok. 30 m znalazł się z powrotem na ziemi, a dokładnie przy wejściu do jednego ze szpitalnych budynków GUM-edu. "Gdy więc wszystkie sposoby ratunku upadły", zrezygnowany kormoran najwyraźniej zrozumiał, że nie obejdzie się bez wizyty u specjalisty.
W związku z tym - zgodnie zresztą ze szpitalnym regulaminem - wmaszerował pewnym krokiem do... poczekalni, w której mieści się rejestracja pacjentów. Niestety, już choćby brak PESEL-u czy ubezpieczenia uniemożliwiły umówienie się na wizytę. Na szczęście, w międzyczasie pojawili się strażnicy miejscy, którym udało się wreszcie złapać kormorana, a następnie przekierować go do odpowiedniego lekarza.
- Przy użyciu pożyczonego koca strażnicy schwytali kormorana i kilkanaście minut później przekazali go przybyłemu na miejsce pracownikowi specjalistycznej lecznicy - uzupełnia Siółkowski.
Miejsca
Opinie (191) 2 zablokowane
-
2018-07-06 16:58
jak sie nie uskarzal to nie byl chory. kto wam pisze te teksty? (3)
Skrzydlaty pacjent był bardzo kulturalny. Nie wciskał się w kolejkę i na nic się nie uskarżał.
Czytaj więcej na:
https://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Chory-kormoran-sam-zglosil-sie-do-szpitala-n125395.html#tri- 2 11
-
2018-07-06 17:42
Jak się nie uskarżał (1)
to się nie uskarżał, ale chory mógł być. Nie oczekuję że posiadasz słownik, więc po prostu zgoogluj sobie słowo "uskarżać"
- 5 1
-
2018-07-06 19:56
jesli ci nie doskwiera nic to oznacza, ze sie nie uskarzasz na zadne dolegliwosci
logiczne, ze nie idziesz do lekarza.
- 1 1
-
2018-07-06 20:29
To rzeczywiście było w tym tekście najważniejsze.
Ty to masz problemy!
- 8 0
-
2018-07-06 17:14
Lekarz leczy tylko jeden rodzaj zwierząt a weterynarz wiele.
- 19 0
-
2018-07-06 17:26
Dobje
Mad
- 4 3
-
2018-07-06 17:38
kaczor
Gdyby to był kaczor to przyjęty by został bez kolejki.
- 15 6
-
2018-07-06 17:42
Ach ten nfz
- 3 0
-
2018-07-06 18:12
to nic,ze nie mial peselu bo byl ranny
Powinien byc puszczony bez kolejki,zrobiony rentgen i ewentualnie gips zalozony na koszt podatnikow.Placowka medyczna jednym slowem nie spisala sie
- 15 0
-
2018-07-06 18:21
xxx (2)
Ale z tego strażnika to prawdziwy amerykaniec -:)
- 16 2
-
2018-07-06 18:37
no,przystojniak....Taki American policeman
- 12 1
-
2018-07-06 20:14
szkoda,
że ma koleżankę, też strażniczkę. Ta do niego będzie broniła dostępu.
- 2 0
-
2018-07-06 18:33
i jak
tu nie wierzyc w karme?
- 8 1
-
2018-07-06 18:38
bo Bóg stworzył zwierzęta,żeby nauczyły nas miłości bezinteresownej....
- 17 3
-
2018-07-06 18:42
Zuch chlopak
Mógł zgłosić się na sor, ale tam jest taki ciemnogród, ze kazaliby mu sie uspokoić, usiąść na ławce i czekać na swoją kolej przez bitych 12 h, a on pewnie musi być wieczorem w rezerwacie na wieczornym apelu.
- 31 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.