- 1 Zamkną przystanek SKM na pół roku (102 opinie)
- 2 Szybszy koniec remontu Niepołomickiej (86 opinii)
- 3 Kiedyś to było... można utonąć (73 opinie)
- 4 Ruszył rozruch spalarni na Szadółkach (200 opinii)
- 5 Nawałnica wycięła spory kawałek lasu (174 opinie)
- 6 Gdzie za potrzebą na plaży? Wybór jest duży (67 opinii)
Chory kormoran sam "zgłosił się" do szpitala
Młody kormoran miał poważnie zranione skrzydło i nie mógł wzbić się w powietrze. Przydreptał więc na teren Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego i wszedł do... poczekalni, w której pacjenci oczekują na rejestrację. Pomimo najszczerszych chęci nie udało mu się dostać do ortopedy, ale jego wysiłek nie poszedł na marne. Wezwani na miejsce strażnicy miejscy odwieźli skrzydlatego przybysza do weterynarza.
- Strażnicy znaleźli go, gdy spacerował między autami. Ptak najprawdopodobniej miał uszkodzone skrzydło. Świadkowie mówili, że mimo licznych prób nie udało mu wzbić się w powietrze. Widać było, że jest wycieńczony - relacjonuje Wojciech Siółkowski, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Gdańsku.
W pewnym momencie, kormoran miał już dość kluczenia w labiryncie samochodów i wyszedł wprost na jezdnię. Mundurowi stanęli na wysokości zadania i bez wahania wstrzymali na niej ruch pojazdów. Tymczasem zraniony ptak podjął ostatnią próbę wzbicia się w przestworza.
Weterynarze w Trójmieście
Jednak po przeleceniu zaledwie ok. 30 m znalazł się z powrotem na ziemi, a dokładnie przy wejściu do jednego ze szpitalnych budynków GUM-edu. "Gdy więc wszystkie sposoby ratunku upadły", zrezygnowany kormoran najwyraźniej zrozumiał, że nie obejdzie się bez wizyty u specjalisty.
W związku z tym - zgodnie zresztą ze szpitalnym regulaminem - wmaszerował pewnym krokiem do... poczekalni, w której mieści się rejestracja pacjentów. Niestety, już choćby brak PESEL-u czy ubezpieczenia uniemożliwiły umówienie się na wizytę. Na szczęście, w międzyczasie pojawili się strażnicy miejscy, którym udało się wreszcie złapać kormorana, a następnie przekierować go do odpowiedniego lekarza.
- Przy użyciu pożyczonego koca strażnicy schwytali kormorana i kilkanaście minut później przekazali go przybyłemu na miejsce pracownikowi specjalistycznej lecznicy - uzupełnia Siółkowski.
Miejsca
Opinie (191) 2 zablokowane
-
2018-07-06 18:44
Super!
Fajni uśmiechnięci młodzi ludzie w tej Straży Miejskiej.Widać,że ludzie z pasją,że nie poszli do SM dla kasy...
Gratulacje!- 20 2
-
2018-07-06 18:47
No proszę,jacy mili,
uśmiechnięci młodzi ludzie w tej S M .widać,że są ludzie z pasją,że nie poszli tam do pracy dla wielkich pieniędzy,ale aby pomagac ludziom i zwierzakom...Cos takiego tak jak Straż dla Zwierząt...
- 13 2
-
2018-07-06 19:04
Cudowna historia :) Brawo Panowie że służb! Powodzenia Panie Kormoranie!
- 24 1
-
2018-07-06 19:23
uczcie się Janusze od niego, a nie z byle guanem przyłazicie!!!
- 16 0
-
2018-07-06 19:33
Gdyby trafił na SOR już by dawno nie żył czekając przynajmniej 6 godzin
- 19 0
-
2018-07-06 19:54
super (2)
Aby więcej takich informacji.
- 9 2
-
2018-07-06 20:09
ze znajdywane sa chore kormorany? (1)
- 0 6
-
2018-07-06 20:31
Że ktoś im pomaga.
Lepsze teksty o mordowaniu fok?
- 9 0
-
2018-07-06 20:05
ja bym spytal kto mu zlamal te skrzydlo. czyzby zarloczne foki? (3)
- 2 8
-
2018-07-06 20:30
Świbno (2)
Kormoran jest uznawany przez rybaków za szkodnika równie podłego jak foka.
- 5 4
-
2018-07-06 20:32
Rybakom wszystko przeszkadza.
Najlepiej jakby im ryby same wskakiwały do kutra, w dużych ilościach i można je było sprzedać po 500 złotych za kilogram.
- 11 0
-
2018-07-06 20:33
ale akurat rywalizuja z fokami o zarcie.
- 3 1
-
2018-07-06 20:10
będą dalsze wiadomości
o stanie Kormorana?
- 8 1
-
2018-07-06 20:13
Przyjechał na SOR,dostał zieloną opaskę i czekał 18 godzin,w sumie piękna historia.
- 10 1
-
2018-07-06 20:29
Obok GUM-u (2)
Straż miejska założyła mu blokadę i wszyscy żyli długo i szczęśliwie.
- 10 3
-
2018-07-06 20:33
Odetchnij, wyluzuj, rozepnij się...
- 2 3
-
2018-07-06 20:48
to to oni lubia
- 1 2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.