- 1 Złe parkowanie nie pozwoliło posprzątać ulic (104 opinie)
- 2 Prokuratura już nie chce ścigać Nergala (229 opinii)
- 3 Czemu śmieci rozsypano obok śmieciarki? (50 opinii)
- 4 Wyciek oleju do Motławy. Wznowiono ruch (90 opinii)
- 5 Bursztynowy Ołtarz z nowymi elementami (156 opinii)
- 6 Solorz otworzył stację wodoru w Gdańsku (252 opinie)
Czekając na najazd Hunów
Największym wzięciem wsród obcokrajowców nadal cieszą się Kraków i Zakopane, ale np. coraz więcej Brytyjczyków przyjeżdża także do Trójmiasta i na wybrzeże Bałtyku.
Turyści mający niewielkie wymagania, ale spore jak na polskie warunki środki, przylatują do nas tanimi liniami lotniczymi. Korzysta z nich głównie młodzież, wśród której bardzo modne stały się wypady na tzw. crawling, czyli rajd po klubach trwający często tylko jedną noc.
Polskie piwo - poza tym, że jest dobre - ma także jeszcze jedną cechę: uderza do głowy. Czy wzorem Krakowa, a ostatnio również Łodzi i Wrocławia powinniśmy obawiać się podchmielonych i rozbrykanych turystów z Wysp, zza Odry i Bałtyku?
Nie tak dawno pisaliśmy o dwóch Anglikach, którzy wracając z nocnych libacji pobili gdańskiego taksówkarza. Na szczęście kierowcy taksówek póki co mają spokój, ale jak się okazuje, nie mają go restauratorzy.
- Najwięcej problemów przysparzają nam Niemcy - mówi Marta Płonowska, barmanka w gdańskim Irish Pubie. - Część z nas posługuje się jedynie angielskim, a oni w ogóle nie chcą w tym języku rozmawiać. Krzyczą, unoszą się i mimo, że znają angielski, uparcie trzymają się niemieckiego. Czasem problemy mamy też ze Szkotami, którzy zapominają pod swoje kilty zakładać bielizny.
Według sopockiej Straży Miejskiej, najczęstsze zdarzenia z udziałem obcokrajowców to picie alkoholu i parkowanie w niedozwolonych miejscach. Do większych ekscesów dochodziło rok temu. W tym roku póki co restauratorzy nie mają większych powodów do narzekań.
- Na razie jest spokojnie, klienci jak marzenie, ale w zeszłym roku angielscy i skandynawscy turyści nie raz zaszli nam za skórę - mówi Paweł Socha, kierownik sopockiej restauracji Rooster. - Jestem jeszcze w stanie wytrzymać ich głośne śpiewy, ale jeżeli zaczynają wciskać się w ciasne, kelnerskie spodenki i paradować w nich po lokalu, to jest to niesmaczne.
Ta sama młodzież w swoich krajach zachowuje się zazwyczaj przyzwoicie - nie ma mowy o zakłócaniu spokoju w miejscach publicznych. W Polsce wręcz przeciwnie. Ostatnio w Krakowie młodzi Anglicy po wieczorze kawalerskim nie zostali wpuszczeni na pokład samolotu, bo byli zbyt... pijani.
Doszło do tego, że niektórzy restauratorzy wywieszają na drzwiach informację: "Pijanych Anglików nie obsługujemy". Mimo, że coraz częściej na trójmiejskich ulicach można spotkać upojone wizytą zagraniczne towarzystwo, na razie takie tabliczki nam jeszcze nie grożą.
Opinie (43) 5 zablokowanych
-
2007-06-27 09:38
jana
Goscinnosc nie ma nic wspolnego z narodowoscia.Nietrzezwym alkoholu nie podajemy,to haslo,ktore obowiazuje wszystkich.Jezeli ktos nie potrafi sie w lokalu zachowac i przeszkadza innym,powinien opuscic lokal,bez wzgledu na kolor skory,wyznawana religie i paszport,ktory nosi w tylnej kieszeni spodni.Reasumujac.Gdy Anglicy,Niemcy,Rumuni czy Polacy zachowuja sie niewlasciwie,nalezy ich z lokalu po prostu wyprosic.Sami wlasciciele lokali,tolerujac w nadziei na zarobek takie zachowanie,ponosza czesc winy za pozniejsze podbramkowe sytuacje.
- 0 0
-
2007-06-27 09:43
robienie sobie problemów
"Najwięcej problemów przysparzają nam Niemcy – mówi Marta Płonowska, barmanka w gdańskim Irish Pubie. – Część z nas posługuje się jedynie angielskim, a oni w ogóle nie chcą w tym języku rozmawiać. Krzyczą, unoszą się i mimo, że znają angielski, uparcie trzymają się niemieckiego. "
Moze ja zacznę unosić się w niemieckiej knajpie, że nie rozumieją co zamawiam po polsku? Nie obsługiwac głąbów a "unoszącego" się ochrona powinna wyprowadzić. Powinien o to zadbać kierownik lokalu.- 0 0
-
2007-06-27 09:45
czegoś tu nie rozumiem
Paweł Socha, kierownik sopockiej restauracji Rooster. – Jestem jeszcze w stanie wytrzymać ich głośne śpiewy, ale jeżeli zaczynają wciskać się w ciasne, kelnerskie spodenki i paradować w nich po lokalu, to jest to niesmaczne.
wciskac sie w ciasne kelnerskie spodenki?
a skąd na litośc boską oni te spodenki mają?
kupuja sobie? przywożą?
czy restaurator dostarcza na zyczenie? za extra kasę?
no bo nie uwierze że zdzierają je z kelnerek?- 0 0
-
2007-06-27 09:48
jana i Rumun
Oto się właśnie rozchodzi.
- 0 0
-
2007-06-27 09:56
hahahahahahahaha
Anglicy inni u siebie.Chyba autor nigdy nie był na wyspach albo tylko na wycieczce.Tam sie dopiero dzieje!!!Tylko tam policja ma respekt...
- 0 0
-
2007-06-27 10:00
jacekkacprzak1,nie rozumiem
policja ma respekt,czy oni maja respekt przed policja.U nas policja robi najlepsze burdy w knajpach.
- 0 0
-
2007-06-27 10:34
pod kiltami sie nie nosi bielizny!!!!!!!!!!!!!
ale i sie nie powinno stawac na głowie :oP- 0 0
-
2007-06-27 11:05
czas na reklamę - broszury dla Anglików
przestrzegające przed takim zachowaniem z jednej strony, i uświadamiające jakie kary za to grożą, oraz nakierowanie ich uwagi na inne 'atrakcje' - czyli to co można zobaczyć w Trójmieście
na część z nich to podziała
a resztę można skutecznie wychować karami- 0 0
-
2007-06-27 11:24
Inne atrakcje,to na przyklad pani Aneta w toplesie,albo Neptun w neglizu?
- 0 0
-
2007-06-27 11:42
W dawnych czasach turystyki nie było i każdy naród siedział na swoim miejscu, niewiele wiedząc o swych sąsiadach. Potem ruszyła wielka fala na zwiedzanie i twierdzono, że to spowoduje zniknięcie resentymentów i uprzedzeń, przyczyni się do wzajemnego zrozumienia. Teraz widać, że nic z tych rzeczy. Turystyka masowa jest szkodliwa, bo jest uprawiana przez niewłaściwych ludzi. Nie interesuje ich gdzie jadą i co tam jest, tylko chcą wyżyć niskie instynkty.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.