• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Czy niepełnosprawni muszą kłamać w CV?

Marzena Klimowicz-Sikorska
30 maja 2012 (artykuł sprzed 12 lat) 
Pani Aleksandra wciąż wierzy, że znajdzie się pracodawca, którego nie odstraszy jej niepełnosprawność ruchowa. Pani Aleksandra wciąż wierzy, że znajdzie się pracodawca, którego nie odstraszy jej niepełnosprawność ruchowa.

Jest młoda, po studiach, zna języki i szuka pracy. Wysyła więc setki CV. Telefon dzwoni, ale tylko wtedy, gdy wymaże z życiorysu informację o swoim "problemie". Podczas spotkania rekrutacyjnego znosi zmieszane spojrzenia i pytania o "stopień niepełnosprawności". Czy łatwo w Trójmieście znaleźć pracę takim osobom? Dlaczego, by w ogóle móc spotkać się z pracodawcą, muszą kłamać w CV?



Czy jako pracodawca zatrunił(a)byś osobę z orzeczeniem o niepełnosprawności?

Aleksandra, lat 25, atrakcyjna szatynka. Niedawno skończyła psychologię w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej w Sopocie, specjalność: wspomaganie rozwoju dzieci i młodzieży oraz komunikacja społeczna. Nie ma problemów z obsługą komputera, dobrze zna angielski, uczy się niemieckiego. Do tego udziela się jako wolontariusz w trzech fundacjach, wydała dwa tomiki wierszy, ma na koncie publikację naukową, pięcioletnie doświadczenie z opieki nad dziećmi chorymi i niepełnosprawnymi. Chce dalej się rozwijać, być niezależna, chce pracować i zarabiać na siebie.

Od stycznia codziennie wysyła po kilka, kilkanaście CV. Nie ukrywa w nim swoich osiągnięć, nie ukrywa też swojej niepełnosprawności - od dziecka ma zwichnięte biodro, mimo to porusza się bez kul.

- Jestem osobą niepełnosprawną ruchowo w stopniu umiarkowanym. Dla jasności, nigdy nie uważałam się z tego powodu za osobę gorszą, mniej wartościową czy wykluczoną społecznie - mówi pani Aleksandra. Nigdy nie cierpiałam na depresję, nie skarżyłam się, nie wypłakiwałam oczu, nie pytałam Boga (kimkolwiek jest i gdzie) "Dlaczego ja?", ani nie prosiłam o tzw. "taryfę ulgową".

Mimo to telefon milczał, pracy nie było. Najpierw zrezygnowała z ambitniejszych stanowisk i zaczęła się starać o mniej atrakcyjne, także finansowo, wakaty. Ale i to nie wystarczyło.

- Zaczęłam się poważnie zastanawiać, z czego to wynika. Wykształcenie jest, staż też, język obcy w porządku, obsługa komputera, komunikatywność, dyspozycyjność. I olśniło mnie - mówi Aleksandra.

Żeby sprawdzić czy coś się zmieni, z CV postanowiła usunąć jedno zdanie, które brzmiało: "Jestem osobą niepełnosprawną ruchowo w stopniu umiarkowanym, jednak nie jest to dla mnie przeszkodą w zdobywaniu nowych umiejętności i doskonaleniu zawodowym."

To odczarowało telefon. Posypały się propozycje spotkania na rozmowie rekrutacyjnej. Tą pierwszą zapamięta na długo.

- Pomimo poczucia niesmaku, że hipoteza została potwierdzona i to właśnie niepełnosprawność była barierą nie do przeskoczenia dla potencjalnych pracodawców, udałam się na pierwszą rozmowę. Zbagatelizowałam spojrzenie będące mieszanką politowania i zdziwienia, przekonana, że jestem na tyle inteligentna i komunikatywna, że "obronię się" przed sztywniakami w garniturach, mimo posiadanego orzeczenia - mówi Aleksandra.- Nic bardziej mylnego.

Rozmowy rekrutacyjne najczęściej wyglądały tak:

- Dlaczego aplikowała pani na to stanowisko pomimo braku doświadczenia? - Ponieważ w ogłoszeniu było napisane "doświadczenie mile widziane" nie "wymagane", a poza tym ktoś z państwa jednak do mnie zadzwonił, więc jestem. - No tak, ale wie Pani, my nie mamy czasu na szkolenie nowych pracowników, także niestety...

- Od jednej pani usłyszałam wprost: "Gdyby nie pani niepełnosprawność, byłaby pani idealną kandydatką... ale w tej sytuacji nie możemy sobie pozwolić na takie ryzyko." - dodaje. - Nie aplikowałam na stanowisko kierownika budowy, spawacza, ani żadną inną posadę wymagającą siły, czy aktywności fizycznej. Swoje CV wysyłałam do banków, biur, towarzystw ubezpieczeniowych, agencji nieruchomości, przedszkoli, czy placówek terapeutyczno - wychowawczych. Wciąż jednak nie uważam, że niepełnosprawność była jedynym powodem tego, że nie otrzymałam danej posady, ale na pewno miała dla osób prowadzących rekrutację spore znaczenie.

Jedną z firm, od drzwi których się odbiła jest m.in. sopocka Ergo Hestia. Tam najpierw próbowała aplikować przez fundację powołaną przez Ergo Hestię Integralia, która aktywizuje zawodowo osoby niepełnosprawne. Jednak nie otrzymała żadnej informacji. Dopiero, kiedy usunęła z CV wzmiankę o swoim małym "problemie", została zaproszona na spotkanie. - Rekrutująca mnie osoba jeszcze następnego dnia po rozmowie zadzwoniła do mnie, by dopytać o stopień mojej niepełnosprawności. Pracy nie dostałam - mówi Aleksandra.

Sprostowanie informacji o rekrutacji p. Aleksandry do grupy Ergo Hestia - czytaj więcej

Paradoksalnie to właśnie Ergo Hestia uważa się za jednego z najbardziej przychylnych takim osobom trójmiejskich pracodawców.

- Ergo Hestia jest w pełni przystosowana do zatrudniania osób z niepełnosprawnością, pracuje ich u nas kilkadziesiąt. Sam budynek jest przystosowany w 100 proc. dla takich osób, chętnie też zatrudnimy je w naszej firmie, o czym świadczy choćby działalność powołanej przez nas fundacji Integralia - mówi Maciej Kuźmicz, rzecznik prasowy Ergo Hestia. - Fundacja przygotowuje osoby z niepełnosprawnością do wejścia na rynek pracy. Część z nich potem zatrudniana jest u nas i - z sukcesem - buduje karierę w różnych obszarach firmy.

Inną placówką jest też m.in. sieć marketów Carrefour. Tam też usłyszeliśmy o pozytywnym stosunku do zatrudniania osób niepełnosprawnych. - W całej Polsce mamy 700 pracowników z niepełnosprawnością. Nasza Fundacja Carrefour zajmuje się m.in. szkoleniem takich osób. W tym roku 70 z nich znalazło pracę, w ochronie środowiska mówi Jerzy Nowak, z biura prasowego Carrefour Polska.

Jeśli już niepełnosprawnym udaje się przekonać pracodawcę, że mimo swoich ograniczeń fizycznych mogą być pełnowartościowymi pracownikami, najczęściej słyszą taką propozycję finansową.

- W jednej z firm, aplikując na stanowisko w telemarketingu, usłyszałam, że mogę dostać pensję wynoszącą tyle co różnica między płacą minimalną a moją rentą, tak, żebym miała faktycznie tą minimalną płacę, ale żeby część z niej była pokrywana z renty - mówi Aleksandra.

Pani Aleksandra wciąż nie ma pracy. Za miesiąc kończy się jej renta, nie ma pewności czy zostanie przedłużona, bo ukończyła już naukę. Rodziców, na których może liczyć, chce odciążyć finansowo, dlatego nie poddaje się i wciąż szuka. I ma nadzieję trafić w końcu na takiego pracodawcę, którego nie odstraszy "inny", bo niepełnosprawny, pracownik.

Czego boją się pracodawcy?

- Obawy związane ze strachem przed zatrudnieniem osoby z niepełnosprawnością wynikają najczęściej z niewiedzy, ze strachu i obaw o potrzeby takiej osoby. Pracodawca obawia się, bo trzeba wydać pieniądze na przystosowanie miejsca pracy. Tyle, że na to można dostać dofinansowanie. Boi się, że może nieumyślnie ją urazić, dać jej zadanie, które będzie przekraczało jej możliwości - mówi Maria Sańczyk - Rogińska , psycholog z fundacji Sprawni Inaczej w Gdańsku. - Jednak zatrudniając jakiegokolwiek pracownika, nie wiemy kim jest. Myślę, że warto taką osobę zatrudnić, żeby przekonać się o tym, że pracownik z niepełnosprawnością może być bardzo wartościowy i dużo bardziej zmotywowany niż inni.

Miejsca

Opinie (365) 10 zablokowanych

  • Kpina (2)

    Czyli rozumiem, że jeżeli firma nie zatrudni Pani Aleksandry to jest nieprzyjaźnie nastawiona do niepełnoprawnych??? Sama szukam pracy i też spotykam się z odmową ale nie zwalam winy na potencjalnego pracodawcę, po prostu nie chcą mnie zatrudnić to trzeba szukać dalej. NA miejscu przyszłego pracodawcy w życiu bym kogoś takiego nie zatrudniła w obawie, że następnym razem może Pani Aleksandra poskarżyć się na jakąś błahostkę....chyba sobie nas...ła w swoje CV takim artykułem...

    • 13 2

    • dokładnie. Skoro jedynym argumentem mającym wpłynąć na zatrudnienie (1)

      dla Pani Aleksandry jest niepełnosprawność to chyba coś jest nie tak.

      • 4 3

      • niepełnnosprawność

        Jakim jedynym argumentem?
        Czy czytanie ze zrozumieniem jest takie trudne?
        Fakt, w tym kraju lepiej siedzieć cicho zamiast otwarcie mówić o obłudzie i domagać się swoich praw... żenujące :/
        Dobry pracodawca nie pomyśli, że ta pani się "skarży" tylko walczy o swoje.
        Konieczność ukrywania niepełnosprawności, żeby ktoś raczył zadzwonić jest tu bardziej nie na miejscu, ale tego jakoś nikt nie widzi.
        A artykuł nie jest autorstwa pani Oli więc jak to się ma do "nas..nia" w CV?
        Trochę logiki.

        • 3 6

  • Kłamać - oczywiście, że nie. Wystarczy po prostu nie pisać wszystkiego.. (2)

    O ile pełna sprawność fizyczna nie jest wymogiem, to nikt nawet nie może zarzucić, że się coś chciało ukryć

    • 3 0

    • (1)

      zarzucić nie może, ale nie zatrudnić już tak :P

      • 1 1

      • Pracodawca nie ma obowiązku zatrudniania ani niepełnosprawnego, ani pełnosprawnego. Jedni i drudzy często długo szukają pracy, tylko pełnosprawni nie mogą zrzucić winy na dyskryminację.

        • 1 2

  • :(

    Boże! brak słów

    • 1 3

  • Ten portal jest żenujący.

    Sprawdźcie najpierw pierdoły jakie wypisujecie jako "news".
    Zgodnie z tymi wypocinami zwanymi artykułem, Ergo Hestia Integralia jest powołana aby aktywizować osoby niepełnosprawne ale według portalu zadzwoniono do tej pani dopiero gdy usunęła wpis o niepełnosprawności? Trochę logiki i myślenia u Pani Marzeny Klimowicz-Sikorskiej byłoby wskazane.

    • 7 2

  • zastanawiające

    zastanawia mnie jakie upośledzenie ma Pani redaktor - czy skontaktowała się z firmą Hestia, spytała jak było, jakie jest stanowisko ubezpieczyciela?? nie ma to jak tendencyjne artykułu. może jeszcze napiszcie jak w Sopocie jest świetnie dzięki preziowi karnowskiemu... żal portal prawie jak pudelek

    • 10 3

  • Coś mi nie pasuje ??? (2)

    Przecież z orzeczeniem jest więcej pracy !!!

    • 4 3

    • tak,

      w ochronie owszem.

      • 3 2

    • więcej OFERT w internecie nie równa się temu, że jest więcej opcji REALNEJ POSADY

      Taka z pozoru niewielka różnica. Z pozoru.

      • 0 0

  • Mi jakoś idzie oszukiwanie siebie i pracodawców (1)

    ja juz 12 lat pracuje z niepelnosprawnoscia i żadnemu pracodawcy nie mówilem jak na razie ukrywam to

    • 0 0

    • ..

      fajnie, jeśli możesz. U bohaterki artykułu jest to niepełnosprawność widoczna.

      • 1 0

  • Przykre

    Z przykrością przeczytałam ten artykuł...Ja na rynek pracy dopiero wchodzę, już miałam styczność z Integralią, jednak narazie więcej gadania niż robienia, odzewu żadnego. Dobrze, że są takie fundacje, niepełnosprawność na rynku pracy to problem, o którym należy mówić głośno. I nie można się tego bać, tu nie wolno dyskryminować ani niepełnosprawnych ani pełnosprawnych. Przykre jest jednak to, że i w takich fundacjach raczej dba się o własne stołki, a innych ma się raczej za idiotów...Bo gdzie mają w pierwszej kolejności udawać się osoby niepełnosprawne jak nie do fundacji, z założenia im pomagającym?
    A wymogu pisania w CV o niepełnosprawności nie ma, można o tym mówić albo ne, ale jednak co myśleć o instytucjach firmach nastawionych na niepełnospawnych, ale jak przyjdzie co do czego, to ich odrzucających??

    • 3 1

  • Ergo Hestia i Integralia kreują swój wizerunek - niestety tylko tyle (13)

    Ja również miałam "przygodę" z Integralią i i Ergo Hestią - i w moim przekonaniu są to instytucje bardzo dbające o swój wizerunek jako otwartych i przełamujących stereotypy wśród społeczeństwa o osobach z niepełnosprawnością.
    W 2010 r. wysłałam swoją aplikację w odpowiedzi na ogłoszenie Integralii prowadzącej wówczas rekrutację dla firmy zewnętrznej. Spóźniłam się. Osoba reprezentująca fundację skontaktowała się ze mną i poinformowała mnie, iż rekrutacja na to stanowisko została już zakończona, jednak rozmawiała już o mojej osobie z przedstawicielami Hestii i są bardzo zainteresowani moją kandydaturą. Do spotkania doszło, osoba rekrutująca zapewniła, że do końca tygodnia (spotkanie odbyło się w środę) otrzymam informację co do TERMINU (a nie odpowiedzi, czy będzie) kolejnego etapu rekrutacji. Na wyjściu padło pytanie o tytuł niepełnosprawności. Po mojej odpowiedzi nastąpiło natychmiastowe zakończenie rozmowy, nie padło żadne inne pytanie. Po mniej więcej dwóch tygodniach, po dwu lub trzykrotnych próbach nawiązania kontaktu z mojej strony, otrzymałam odpowiedź, iż na ten moment nie mają dla mnie stanowiska odpowiadającego moim KWALIFIKACJOM, które - nomem omem - przez ten czas nie zmieniły się ani o jotę, wszystko było w CV, które jeszcze chwilę wcześniej było na tyle interesujące, że Hestia była zainteresowana zatrudnieniem mnie.
    Rodzaj niepełnosprawności nie ma żadnego wpływu na moją pracę, ani tym bardziej nie implikuje racjonalnych przeciwwskazań do pracy, jaką miałabym wówczas wykonywać (praca biurowa).
    Prawda jest taka moim zdaniem, iż Hestia dobrze się czuje z ON na zdjęciach. Dziś jestem wręcz zadowolona, iż nie pracuję dla Hestii, gdyż jestem przekonana, iż jest to czysto wizerunkowe działanie i ewentualne pozytywne rezultaty tego działania to jedynie efekt uboczny.

    • 4 1

    • nie jest dziwne to milczenie i nagły brak stanowiska? (1)

      "Dziś jestem wręcz zadowolona, iż nie pracuję dla Hestii, gdyż jestem przekonana, iż jest to czysto wizerunkowe działanie i ewentualne pozytywne rezultaty tego działania to jedynie efekt uboczny". Nic dodać nic ująć. Kilku niepełnosprawnych do zdjęć i kreowania wizerunku wystarczy. Po co komu więcej.

      • 2 2

      • Nie jest dziwne - jest pomijaną w PR Hestii milczeniem prawdą

        Napisałam o tym, co najbardziej oczywiste, starając się przede wszystkim opisać sytuację, najważniejsze jedynie podkreślając. Wnioski każdy wyciągnie takie, jakie będzie chciał.
        Bazując na tym, co wiem o zatrudnianiu ON przez Hestię, JA nie mam wątpliwości, że chodzi o PR. Lepiej zatrudnić niewidomą osobę (najlepiej z psem przewodnikiem, bo to przecież teraz taki modny temat przyciągający uwagę), osobę niepełnosprawną na wózku. Specjalne oprogramowanie kosztuje, ale jest refundacja, w nowych budynkach wózek nie stanowi zazwyczaj problemu i nie generuje dodatkowych nakładów. A jakie śliczne zdjęcia chwytające za serce! Jaki PR! A jak ktoś dajmy na to bierze "tylko" tabletki? Niesprzedajne.
        Uważam, że to dobrze, że ta czy inna osoba z ON ma pracę. Powiem jeszcze inaczej: super, jeśli osoba o właściwych kompetencjach pracuje na właściwym dla niej i danego pracodawcy miejscu.
        Nie do zaakceptowania jest dla mnie sytuacja, gdy o tym, że ktoś pracuje tu i tu, decyduje fakt POSIADANIA orzeczenia BĄDŹ JEGO BRAK i jest to kryterium decydujące MIMO, IŻ NIJAK MA SIĘ TO DO WYKONYWANYCH OBOWIĄZKÓW.
        Jestem przeciwna dyskryminacji tak samo osób niepełnosprawnych i pełnosprawnych.

        • 4 2

    • (6)

      Hestia to jest normalnie działająca firma. Czy wyobraża sobie Pani że stanowisko jest tworzone specjalnie dla kogoś? To etat i rotacja jak w każdej firmie. To jest korporacja do której naprawdę ciężko się dostać a nie ma żadnej taryfy ulgowej czy jesteś zdrowy czy nie - albo masz kwalifikacje i jesteś super pracownikiem, albo nie.

      • 5 2

      • (4)

        Nie, nie wyobrażam sobie. Jednak sytuacja, o której napisałam, była inna. To Hestia wyraziła chęć zatrudnienia mnie. Moje CV było dyskutowane przez zaproszeniem na rozmowę. To nie była sytuacja, gdy weryfikowano nadesłane aplikacje pod stworzony profil idealnego kandydata. Widząc moje CV osoba z działu, do pracy w którym mam kwalifikacje, wyraziła zainteresowanie moim profilem. Skoro nie chciano tworzyć stanowiska, to po co zaproponowano mi rozmowę, gdyż "co prawda rekrutacja na stanowisko, na które Pani aplikowała, została zakończona, jednak jesteśmy zainteresowani zatrudnieniem Pani w Naszej firmie i w związku z tym chciałabym zaprosić Panią na rozmowę". Rozmowa miała służyć dopełnieniu obrazu mojej osoby. Główna (choć nie jedyna) różnica podczas samego spotkania i jego zakończenia była taka, iż miałam dostać informację nt. TERMINU kolejnego spotkania (tym razem z osobą z działu) a nie informacji zwrotnej - odpowiedź pozytywna / negatywna jeśli chodzi o dalszą rekrutację.
        Poza tym jako powód odmowy podano KWALIFIKACJE - zarówno studia, dodatkowy kurs zawodowy, certyfikat językowy, szkolenia, doświadczenie zawodowe itd wszystko było w CV. Gdyby chodziło o KOMPETENCJE - ok, kwestia uznaniowa, CV jest pewnym konspektem. Ale nie KWALIFIKACJE, które co najwyżej mogłam podwyższyć (choć w ciągu powiedzmy 3 tyg byłoby ciężko to zrobić).
        Najpierw padła informacja o tym, że spotkanie następne będzie a datę poznam do piątku, potem pytanie o tytuł ON, a potem przez ok. 2 tygodnie nie mogłam nawiązać kontaktu z rekruterką no i nieodpowiednie kwalifikacje w finale. Przypadek? Wg mnie nie.

        • 3 2

        • rekrutacja została zakonczona, ale osoba prowadząca rekrutację myslała, że znajdzie się jeszcze "lepszy" kandydat (3)

          Przeprowadziła rozmowę, wspomniała o drugim etapie rekrutacji, po czym po zastanowieniu zrezygnowała z Pani kandydatury.

          Czy uważa Pani, że pełnosprawnym takie sytuacje się nie zdarzają? Zapewniam, że tak, bo ludzie ogółem lubią odmowy owijać w bawełnę, pocieszać, że się zastanowią, zadzwonią itp.

          • 2 0

          • (2)

            Nie raz, nie dwa byłam na rekrutacji. Nie raz, nie dwa padały stwierdzenia "Oddzwonimy", "Poinformujemy o decyzji", "Damy odpowiedź" i mnóstwo innych. Stwierdzenie faktu dot. dookreślenia terminu spotkania jest jednak czymś innym. Poza tym nie była to rekrutacja ogłoszenie - aplikacja - rozmowa. Aplikowałam na inne ogłoszenie, do firmy zewnętrznej poprzez Integralię, a rozmowa do Hestii była z inicjatywy rekruterki bo "są zainteresowani", czyli moje dane, mój profil był najpierw omawiany - logicznie rozumując - a rozmowa miała na celu uzupełnienie konkretnych informacji. W rekrutacji OAR najpierw tworzony jest profil kandydata, potem wybierani potencjalni najbardziej pasujący i z tych pasujących wybiera się osobę najbardziej zbliżoną do profilu/ najlepiej odpowiadającą - w skrócie. Tutaj, jak wnioskuję, stwierdzono, że mój profil na tyle odpowiada firmie (a może chodziło o obniżenie opłat do PFRON?, lepszy PR? ), że są mną zainteresowani. Nie miałam otrzymać ODPOWIEDZI na tak / nie, a info o TERMINIE spotkania. Dla mnie, na ile rozumiem mową ojczystą, są to dane zupełnie inne i implikujące zupełnie coś innego. I nie tylko dla mnie. Rozmawiałam z niejedną osobą zajmującą się rekrutacją na temat tej konkretnej rozmowy najpierw zdając (zdecydowanie dokładniejsze niż w tutaj zaprezentowanym skrócie) jedynie relację, bez moich wniosków czy refleksji. Ocena zawsze była taka sama i zbieżna z moją.
            Gdyby pytanie nt. tytułu ON nie padło na odchodnym i natychmiast po nim spotkanie nie zostało zakończone. Nawet jeśli rekruterka chciała jakoś owinąć w bawełnę, to mogła to zrobić choć nieco bardziej profesjonalnie, a nie się ośmieszając powołując się na zbyt wysoki - jeszcze raz podkreślę - KWALIFIKACJE i proponując mi aplikowanie do firm - UWAGA - konsultingowych

            • 2 1

            • c.d (1)

              ARLA i SONY (żeby nie było, JA doskonale wiem, co to za przedsiębiorstwa). Nie oczekuję specjalnego traktowania, oczekuję szacunku należnemu każdemu.
              Dodatkowo, o czym napisałam już w innym poście, FUNDACJA zajmująca się aktywizacją zawodową ON, powołana to działania na rzecz wspierania ON na rynku pracy zalicza - ujmę to delikatnie - wpadkę za wpadką na polu dyskryminacji ON. I to w kwestii Ergo Hestii oraz Integralii w moim poczuciu społecznej i ludzkiej odpowiedzialności jest bulwersujące.
              Tak, jak pisałam, mi tam rybka, że nie pracuję w tym miejscu. Zarzekać się nie będę, ale na dzień dzisiejszy jakby mnie poprosili, to bym podziękowała, bo ich polityka kłóci się z moim poczuciem sprawiedliwości i gry fair. Napisałam o moim doświadczeniu nie po to, by się żalić. To przytrafiło się mnie, więc opisując zdarzenie, mówię za siebie, a do tego w moim odczuciu jest to bardzo klarowny przykład postępowania EH i Integralii. Wiem, że nie jest to przypadek odosobniony, jednak inne historie mi znane to historie innych osób, więc ich przytaczać nie będę.

              • 1 0

              • Dokładnie.

                Podobnych historii jest wiele, a ich punkt wspólny (tych, które znam z doświadczenia samych ON) to nie "żalenie się" czy nieotrzymanie danej posady (bo nie tego dotyczy temat) tylko nieetyczne, czy wręcz niesmaczne zachowania w stosunku do ON na rozmowie rekrutacyjnej lub po niej, nawiązujące bezpośrednio do ON, a nie do kwalifikacji, kompetencji, wykształcenia czy cech osobowości wymaganych na danym stanowisku.
                Zaś propozycje aplikowania do innych firm, na najniższe stanowiska, lub te w ogóle niezwiązane z wykształceniem/doświadczeniem też mają swoje wytłumaczenie - sami nie zatrudnili (mniejsza o to z jakiego powodu) ale w aktywizacji pomogli, lub też chcieli pomóc. Więc ich wizerunek (pozornie) pozostaje dobry w szerszym odbiorze.

                • 1 0

      • kompletna nieznajomość rynku pracy

        No właśnie, z artykułu i z niektórych komentarzy wynika przekonanie, że skoro jakaś firma deklaruje pomoc niepełnosprawnym, to powinna zatrudnić każdą niepełnosprawną osobę, najlepiej stwarzając specjalnie dla niej stanowisko. A skoro zaprosiła na rozmowę i nie zatrudniła, to już w ogóle świństwo. Wygląda na to, że wielu osobom nie przychodzi do głowy, że szuka się osoby dla konkretnego stanowiska, i w tym celu zaprasza się na rozmowę różne osoby, z czego zatrudnia tylko jedną, czyli kilka odejdzie z kwitkiem.

        • 1 1

    • przeczulenie (3)

      "Na wyjściu padło pytanie o tytuł niepełnosprawności. Po mojej odpowiedzi nastąpiło natychmiastowe zakończenie rozmowy" - nie widzę w tym nic dziwnego, skoro pytanie padło "na wyjściu", ale Ty już dopatrujesz się drugiego dna?

      Rozumiem z tego, co opisujesz, że Hestia nie zatrudnia każdego, kto przyjdzie na rozmowę kwalifikacyjną, wieloetapową zresztą, jak sama mówisz. Cóż jest w tym dziwnego?

      • 1 1

      • Nie. Już pisałam w pierwszym poście, że nadmieniłam o najistotniejszych, być może nie tak wyrazistych bez pełnego kontekstu (nomen omen odnosisz się tylko jednej z informacji, a jednak tu chodzi o całą sytuację). Poza tym słowo pisane, nie w czasie rzeczywistym, bez możliwości bieżącej wymiany jest narzędziem ubogim. Analizowałam tę rozmowę z kilkoma osobami rekrutującymi rozbierając ją na części pierwsze, także po to, by zweryfikować i zmienić ocenę sytuacji - jak widać zdania nie zmieniłam. Co więcej - jestem tego jeszcze pewniejsza niż przed.
        Ostatni raz napiszę, bo - powtórzę to za jednym z moich pierwszych postów - każdy wyciąga i ocenia sytuację wg swojej wiedzy, doświadczeń, opinii - nie mniemam, że Hestia miała obowiązek mnie zatrudnić.
        Natomiast dla mnie cała sytuacja to klasyczna dyskryminacja ON.
        Odnoszę wrażenie, że osoby piszące o ON, które spotkały się z dyskryminacją z tyt. bycia ON, uważają, że każda rozmowa niezakończona zatrudnieniem to dyskryminacja. Oczywiście, że to nie prawda. Natomiast oczywistym jest, że takie sytuacje mają miejsce. I tyle. Tak, jak dyskryminacja kobiet młodych, w ciąży, osób starszych, czarnoskórych, homoseksualnych, wierzących inaczej niż ... Nie za bardzo rozumiem do czego dążą osoby chcące udowodnić, że takich sytuacji nie ma? Byłam naprawdę na sporej liczbie rozmów i - szczerze mówiąc - z dyskryminacją z powodu ONki spotkałam się raz - właśnie w Integralii / EHestii.
        Problem w tym, że akurat ta firma buduje PR przyjaznej ON, wiele na tym zyskuje, zyskują także ON (=wg mnie efekt uboczny), a nie jest nawet neutralna, bardzo często zachowuje się nieetycznie i niezgodnie z obowiązującym prawem. Mniej więcej jakby lekarz zabijał, a budował wokół siebie wizerunek cudotwórcy. Co więcej, sądzę, że najbardziej w wizerunek Hestii wierzy sama firma.

        • 1 0

      • przeczytaj jeszcze raz (1)

        Przeczytaj jeszcze raz mój pierwszy post. I zadaj sobie napisane przez Ciebie pytania. Bo odnoszę silne wrażenie, że zrozumiałeś, co chciałeś zrozumieć, a nie to, co rzeczywiście napisałam. Ja przynajmniej czuję się zupełnie niezrozumiana "merytorycznie".

        • 1 0

        • Owszem, przyznaję, że nie rozumiem, co chciałaś powiedzieć. Piszesz, że analizowałaś tę rozmowę rekrutacyjną z wieloma osobami i ich wrażenia były podobne jak Twoje. Mogę Ci tylko wierzyć na słowo. Rozmowy nie znam, a Twoje posty niczego mi nie wyjaśniają.

          • 0 0

  • ? (6)

    Niezwykle tendencyjny artykuł wskazujący na to, że niepełnosprawność jest jedynym powodem odrzucenia kandydata Moim zdaniem to zwykłe i totalni uogólnienie oraz teoria do tej historii Prawda jest taka ze co druga aplikujaca osoba deklaruje znajomosc jezyka angielskiego znajomosc obslugi komputera... Pani Aleksandro - studia psychologii nie sa wcale kluczem do znalezienia kazdej pracy biurowej Licza sie kompetencje cechy osobowosci oraz motywacja ARTYKUL GRUBO PRZERYSOWANY!!!!

    • 7 3

    • (5)

      To wytlumacz mi prosze, dlaczego p. Aleksandra zaczela dostawac telefony, zaproszenia na rozmowy po tym jak wykreslila ze swojego CV, ze jest osoba niepelnosprawna?

      Wczesniej miala to wpisane i jakos jej nie zapraszali, nie odpisywali itede.

      Czytasz ze zrozumieniem umiesz?

      • 3 2

      • (2)

        Tylko, że dziwi mnie sam wydźwięk artykułu oraz całkowita wiara w prawdomówność Pani Aleksandry Zwlaszzca ze nie wiemy czy to niepelnosprawnosc zawazyla na nie otrzymywaniu ofert czy moze brak umiejetnosci dobrego zaprenztowania sie na rozmowie Moze Pani Aleksandra zwyczajnie nie pasowala na stanowiska na ktore aplikowala (i kipeslo wypadla na rozmowie) Idac tym tropem za chwile bedzie obawa zeby zapraszac jakiekolwek osoby niepelnosprane na rozmowy bo kazda z nich moze powiedziec domniemywac lub utrzymywac ze zostala odrzucoana przez swoja niepelnosprawnosc (a nikt tak naprawde danej rozmowy nie slyszal)... Wdzystcy odrzuceni kandyaci moga rownie dobrze szukac podobnych wymowek!!! A ma to krotkie nogi TROCHE POKORY

        • 4 2

        • albo trochę logiki (1)

          "Rekrutująca mnie osoba jeszcze następnego dnia po rozmowie zadzwoniła do mnie, by dopytać o stopień mojej niepełnosprawności" - PO ROZMOWIE. Skoro ją zaprosili musiała pasować. Dopytywanie o stopień niepełnosprawności osobnym telefonem następnego dnia jest wg mnie niesmaczne, bez względu na to, czy pasowała na stanowisko, czy nie.

          • 1 1

          • jest realistyczne

            • 0 0

      • Konieczność wymazania z CV niepełnosprawności, żeby się ktoś w ogóle odezwał (1)

        potwierdza kilka innych komentarzy. Ja skupiłabym się raczej na tym. OK, powiecie, że ujawnienie tego nie jest wymagane. Ale to niepełnosprawność RUCHOWA więc "ujawni się" i tak. Wtedy trzeba znosić dziwne spojrzenia, że aplikowało się na stanowisko bez wzmianki o "mile widzianych niepełnosprawnych", a na koniec i tak są wymówki, albo brak odzewu.

        • 1 0

        • Komentarze są ogólnikami, nie wiadomo, o jakie stanowisko kto się ubiegał i gdzie.

          • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane