• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Czy niepełnosprawni muszą kłamać w CV?

Marzena Klimowicz-Sikorska
30 maja 2012 (artykuł sprzed 12 lat) 
Pani Aleksandra wciąż wierzy, że znajdzie się pracodawca, którego nie odstraszy jej niepełnosprawność ruchowa. Pani Aleksandra wciąż wierzy, że znajdzie się pracodawca, którego nie odstraszy jej niepełnosprawność ruchowa.

Jest młoda, po studiach, zna języki i szuka pracy. Wysyła więc setki CV. Telefon dzwoni, ale tylko wtedy, gdy wymaże z życiorysu informację o swoim "problemie". Podczas spotkania rekrutacyjnego znosi zmieszane spojrzenia i pytania o "stopień niepełnosprawności". Czy łatwo w Trójmieście znaleźć pracę takim osobom? Dlaczego, by w ogóle móc spotkać się z pracodawcą, muszą kłamać w CV?



Czy jako pracodawca zatrunił(a)byś osobę z orzeczeniem o niepełnosprawności?

Aleksandra, lat 25, atrakcyjna szatynka. Niedawno skończyła psychologię w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej w Sopocie, specjalność: wspomaganie rozwoju dzieci i młodzieży oraz komunikacja społeczna. Nie ma problemów z obsługą komputera, dobrze zna angielski, uczy się niemieckiego. Do tego udziela się jako wolontariusz w trzech fundacjach, wydała dwa tomiki wierszy, ma na koncie publikację naukową, pięcioletnie doświadczenie z opieki nad dziećmi chorymi i niepełnosprawnymi. Chce dalej się rozwijać, być niezależna, chce pracować i zarabiać na siebie.

Od stycznia codziennie wysyła po kilka, kilkanaście CV. Nie ukrywa w nim swoich osiągnięć, nie ukrywa też swojej niepełnosprawności - od dziecka ma zwichnięte biodro, mimo to porusza się bez kul.

- Jestem osobą niepełnosprawną ruchowo w stopniu umiarkowanym. Dla jasności, nigdy nie uważałam się z tego powodu za osobę gorszą, mniej wartościową czy wykluczoną społecznie - mówi pani Aleksandra. Nigdy nie cierpiałam na depresję, nie skarżyłam się, nie wypłakiwałam oczu, nie pytałam Boga (kimkolwiek jest i gdzie) "Dlaczego ja?", ani nie prosiłam o tzw. "taryfę ulgową".

Mimo to telefon milczał, pracy nie było. Najpierw zrezygnowała z ambitniejszych stanowisk i zaczęła się starać o mniej atrakcyjne, także finansowo, wakaty. Ale i to nie wystarczyło.

- Zaczęłam się poważnie zastanawiać, z czego to wynika. Wykształcenie jest, staż też, język obcy w porządku, obsługa komputera, komunikatywność, dyspozycyjność. I olśniło mnie - mówi Aleksandra.

Żeby sprawdzić czy coś się zmieni, z CV postanowiła usunąć jedno zdanie, które brzmiało: "Jestem osobą niepełnosprawną ruchowo w stopniu umiarkowanym, jednak nie jest to dla mnie przeszkodą w zdobywaniu nowych umiejętności i doskonaleniu zawodowym."

To odczarowało telefon. Posypały się propozycje spotkania na rozmowie rekrutacyjnej. Tą pierwszą zapamięta na długo.

- Pomimo poczucia niesmaku, że hipoteza została potwierdzona i to właśnie niepełnosprawność była barierą nie do przeskoczenia dla potencjalnych pracodawców, udałam się na pierwszą rozmowę. Zbagatelizowałam spojrzenie będące mieszanką politowania i zdziwienia, przekonana, że jestem na tyle inteligentna i komunikatywna, że "obronię się" przed sztywniakami w garniturach, mimo posiadanego orzeczenia - mówi Aleksandra.- Nic bardziej mylnego.

Rozmowy rekrutacyjne najczęściej wyglądały tak:

- Dlaczego aplikowała pani na to stanowisko pomimo braku doświadczenia? - Ponieważ w ogłoszeniu było napisane "doświadczenie mile widziane" nie "wymagane", a poza tym ktoś z państwa jednak do mnie zadzwonił, więc jestem. - No tak, ale wie Pani, my nie mamy czasu na szkolenie nowych pracowników, także niestety...

- Od jednej pani usłyszałam wprost: "Gdyby nie pani niepełnosprawność, byłaby pani idealną kandydatką... ale w tej sytuacji nie możemy sobie pozwolić na takie ryzyko." - dodaje. - Nie aplikowałam na stanowisko kierownika budowy, spawacza, ani żadną inną posadę wymagającą siły, czy aktywności fizycznej. Swoje CV wysyłałam do banków, biur, towarzystw ubezpieczeniowych, agencji nieruchomości, przedszkoli, czy placówek terapeutyczno - wychowawczych. Wciąż jednak nie uważam, że niepełnosprawność była jedynym powodem tego, że nie otrzymałam danej posady, ale na pewno miała dla osób prowadzących rekrutację spore znaczenie.

Jedną z firm, od drzwi których się odbiła jest m.in. sopocka Ergo Hestia. Tam najpierw próbowała aplikować przez fundację powołaną przez Ergo Hestię Integralia, która aktywizuje zawodowo osoby niepełnosprawne. Jednak nie otrzymała żadnej informacji. Dopiero, kiedy usunęła z CV wzmiankę o swoim małym "problemie", została zaproszona na spotkanie. - Rekrutująca mnie osoba jeszcze następnego dnia po rozmowie zadzwoniła do mnie, by dopytać o stopień mojej niepełnosprawności. Pracy nie dostałam - mówi Aleksandra.

Sprostowanie informacji o rekrutacji p. Aleksandry do grupy Ergo Hestia - czytaj więcej

Paradoksalnie to właśnie Ergo Hestia uważa się za jednego z najbardziej przychylnych takim osobom trójmiejskich pracodawców.

- Ergo Hestia jest w pełni przystosowana do zatrudniania osób z niepełnosprawnością, pracuje ich u nas kilkadziesiąt. Sam budynek jest przystosowany w 100 proc. dla takich osób, chętnie też zatrudnimy je w naszej firmie, o czym świadczy choćby działalność powołanej przez nas fundacji Integralia - mówi Maciej Kuźmicz, rzecznik prasowy Ergo Hestia. - Fundacja przygotowuje osoby z niepełnosprawnością do wejścia na rynek pracy. Część z nich potem zatrudniana jest u nas i - z sukcesem - buduje karierę w różnych obszarach firmy.

Inną placówką jest też m.in. sieć marketów Carrefour. Tam też usłyszeliśmy o pozytywnym stosunku do zatrudniania osób niepełnosprawnych. - W całej Polsce mamy 700 pracowników z niepełnosprawnością. Nasza Fundacja Carrefour zajmuje się m.in. szkoleniem takich osób. W tym roku 70 z nich znalazło pracę, w ochronie środowiska mówi Jerzy Nowak, z biura prasowego Carrefour Polska.

Jeśli już niepełnosprawnym udaje się przekonać pracodawcę, że mimo swoich ograniczeń fizycznych mogą być pełnowartościowymi pracownikami, najczęściej słyszą taką propozycję finansową.

- W jednej z firm, aplikując na stanowisko w telemarketingu, usłyszałam, że mogę dostać pensję wynoszącą tyle co różnica między płacą minimalną a moją rentą, tak, żebym miała faktycznie tą minimalną płacę, ale żeby część z niej była pokrywana z renty - mówi Aleksandra.

Pani Aleksandra wciąż nie ma pracy. Za miesiąc kończy się jej renta, nie ma pewności czy zostanie przedłużona, bo ukończyła już naukę. Rodziców, na których może liczyć, chce odciążyć finansowo, dlatego nie poddaje się i wciąż szuka. I ma nadzieję trafić w końcu na takiego pracodawcę, którego nie odstraszy "inny", bo niepełnosprawny, pracownik.

Czego boją się pracodawcy?

- Obawy związane ze strachem przed zatrudnieniem osoby z niepełnosprawnością wynikają najczęściej z niewiedzy, ze strachu i obaw o potrzeby takiej osoby. Pracodawca obawia się, bo trzeba wydać pieniądze na przystosowanie miejsca pracy. Tyle, że na to można dostać dofinansowanie. Boi się, że może nieumyślnie ją urazić, dać jej zadanie, które będzie przekraczało jej możliwości - mówi Maria Sańczyk - Rogińska , psycholog z fundacji Sprawni Inaczej w Gdańsku. - Jednak zatrudniając jakiegokolwiek pracownika, nie wiemy kim jest. Myślę, że warto taką osobę zatrudnić, żeby przekonać się o tym, że pracownik z niepełnosprawnością może być bardzo wartościowy i dużo bardziej zmotywowany niż inni.

Miejsca

Opinie (365) 10 zablokowanych

  • A może warto spytać o zdanie tych którzy dostali pracę dzięki Fundacji? (3)

    Narzekać jest łatwo. I skrzywdzić złą opinią jeszcze prościej. Niech mi Pani powie Pani Olu co psycholog miałby robić w firmie ubezpieczeniowej? Pracować na infolinii? Likwidować szkody? Być agentem ubezpieczeniowym? Jedyny dział to HR ale o tym nie ma Pani chyba pojęcia? Na jakie stanowisko Pani liczyła w takiej korporacji?I dziwi się Pani że nie została Pani zatrudniona? Trochę rozsądku.

    • 10 4

    • hmm (2)

      Akurat na infolinię zatrudnia się właśnie osoby po kierunkach humanistycznych.. poza tym na jakieś pasowała skoro rozmowa się odbyła.

      • 1 1

      • (1)

        "na jakieś pasowała skoro rozmowa się odbyła" - na tej zasadzie jakikolwiek starający się o pracę, pełnosprawny czy nie, powinien mieć pretensję, że rozmowa "jednak się odbyła" a do pracy nie zatrudnili. Nie pomyśleliście o tym, że żeby zatrudnić jedną osobę na jednym stanowisku pracy, rozmowy odbywają się z kilkoma osobami?

        • 2 1

        • humaniści na infoliniach

          to była odpowiedź na pytanie co ta pani miałaby tam robić a nie na to dlaczego tej pracy nie dostała

          • 1 0

  • Byłam naprawdę na sporej ilości rozmów kwalifikacyjnych, gdyż moim problemem jest rozdźwięk pomiędzy zbyt wysokimi kwalifikacjami i zbyt niewielkim doświadczeniem w stosunku do kwalifikacji. I naprawdę dyskryminacja ON to tylko jeden z problemów nękających obecnie nasz rynek pracy. Najczęściej powód niepowodzenia jest najbardziej prozaiczny z możliwych - konkurencja (mi się np. zdarzyło brać udział w rekrutacji na którą przysłano ok. 600 aplikacji). Ale to nie znaczy, że problemu ON nie ma - i to w obie strony: jedni nie zatrudniają z powodu orzeczenia, inni nie zatrudniają, bo orzeczenia nie ma.
    P.S. Orzeczenie o niepełnosprawności nie jest równoznaczne z posiadaniem i przyznaniem renty.

    • 4 0

  • Ergo Hestia (8)

    Kompletnie nie zgadzam się z artykułem!Pracuję w Hestii. Tu, w grupie, nieprełnosprawni są traktowani wręcz uprzywilejowanie i dużo lepiej. Artykuł to wielkie kłamstwo. Może warto byłoby nie urażać firmy, która wydaje wielkie pieniadze na walkę z dyskryminacją niepełnosprawnych oraz przystosowanie dla nich stanowisk pracy.

    • 10 5

    • Ergo Hestia WIELKIE PIENIĄDZE bierze... a nie wydaje (7)

      Owszem, pracują tam także osoby z ON. Jednak moim zdaniem jest to jedynie efekt uboczny ich PRowskich działań. Pozytywny, ale jednak uboczny.
      Jest wiele firm o wiele bardziej dyskryminujących ON. Jest sporo ofert pracy dla ON, ale pod warunkiem, że ON jest się tylko na papierze.
      Tylko że z Hestią jest w jednym, z mojego punktu widzenia, zasadniczym punkcie inaczej. Bulwersujące moim zdaniem jest zachowanie dyskryminujące osób z ON (osób, bo znam przynajmniej kilkanaście osób które spotkały się tam z jawną dyskryminacją) instytucji, która - w przypadku fundacji - statutowo zajmuje się pomocą osobom ON na rynku pracy, a w przypadku przedsiębiorstwa - tak mocno i usilnie podkreśla swój otwarty stosunek do ON.
      Pomijając już taką drobnostkę, że na rozmowie kwalifikacyjnej nie ma prawa paść pytanie o niepełnosprawność i jej rodzaj tak samo, jak o to, czy kobieta jest w ciąży albo jakiej orientacji seksualnej jest rekrutowany. A takie pytania dot. niepełnosprawności na rekrutacjach prowadzonych - o dziwo w znanych mi przypadkach zawsze przez tę samą pracownicę fundacji - z ramienia Integralii pada.
      Ok, nie pierwsze to i nie ostatnie miejsce łamiące prawa m.in ON. Ale niech będą uczciwi i przestaną zachowywać się jak hipokryci!

      • 2 2

      • (6)

        Skoro - jaki piszesz, bo tego nie wiem - statutowo hestia zajmuje się pomocą niepełnosprawnym z ON, to chyba jest logiczne, że pada pytanie o ON?

        • 0 0

        • Nie. Owszem, aplikując przez Integralię (Hestia to przedsiębiorstwo, fundacja to Integralia) powinna wystarczyć informacja nt. posiadania orzeczenia. Natomiast od stwierdzenia, czy ktoś jest zdolny do pracy, jest orzecznik medycy pracy, a nie rekruter.

          • 1 0

        • (4)

          I jeszcze wracając do sytuacji z artykuły. Skoro nie chcieli kandydatki zatrudnić, to po co telefon z pytaniami dot. orzeczenia po rozmowie??

          • 0 0

          • Toż właśnie w artykule jest informacja, ze aplikowała przez Integralię usuwając z CV informację o ON. Czyli Integralia informacji, o której piszesz jeszcze wyżej, nie posiadała. Stąd pytanie.

            • 0 0

          • ponadto (2)

            skad wiesz, że nie chcieli kandydatki zatrudnic?
            moze np. chcieli zatrudnic kandydatkę o znacznym stopniu niepełnosprawności.

            Możemy sobie pogdybać, co kto miał na myśli i nie dojdziemy. Od początku sprawa jest nielogiczna - co miała na myśli kandydatka zwracając się do fundacji aktywizującej niepełnosprawnych i jednocześnie zatajając w CV informację o ON?

            • 1 0

            • z artykułu wynika że rozmowa się odbyła

              w takim układzie orzeczenie (jak i inne dokumenty) powinno zostać sprawdzone przez rekrutera właśnie wtedy. Nie osobnym telefonem.
              Sugestia, że "np. chcieli zatrudnic kandydatkę o znacznym stopniu niepełnosprawności" sugeruje nie szukanie kandydata z odpowiednimi kwalifikacjami czy kompetencjami, tylko takiego, który przyniesie większe dotacje (znaczny stopień = dotacje najwyższe)
              Ale faktem jest, że w tej kwestii ile ludzi tyle teorii i można tylko gdybać.
              Nie upieram się, że to główny motyw, ale nie można go też wykluczyć.

              • 0 0

            • "Tam NAJPIERW próbowała aplikować przez fundację powołaną przez Ergo Hestię Integralia, która aktywizuje zawodowo osoby niepełnosprawne. Jednak nie otrzymała żadnej informacji. Dopiero, kiedy usunęła z CV wzmiankę o swoim małym "problemie", została zaproszona na spotkanie."

              • 0 0

  • (5)

    zwalanie winy na pracodawce, ze nie przyjął to jakis żart, to moze my wszyscy którzy nie otrzymali pracy tez powinnismy napisac artykuł, widocznie szukali kogos innego na to stanowisko, i orzeczenie o niepełnosprawnosci nie ma nic do rzeczy.
    moze wystarczy sie rozejrzec zeby zobaczyc ze hestia jest przyjazna pracownikom a tego artykułu tu nie powinno byc,

    • 7 4

    • (4)

      Może powinniśmy napisać. Albo inaczej może pani kinia powinna. Trzeba było tak zrobić jak czuje pani taką potrzebę, nikt nie zabrania. Poza tym bohaterka artykułu nie jest jednocześnie jego autorką, tylko kimś kto zwrócił uwagę na istnienie problemu. I nie chodziło o "zwalenie winy na pracodawcę/ów" tylko uzmysłowienie, że ujawnienie niepełnosprawności w CV "blokuje" telefony.
      Wydaje mi się, że nie jest to takie trudne do zrozumienia.

      • 2 2

      • (3)

        Czy pani A. nie wie, że do pracy z dziećmi wymagane jest zdrowie, czy też specjalnie ta informacja została pominięta w artykule? Bo jeśli to drugie, to artykuł trąci manipulatorstwem.

        • 2 1

        • Halooo (2)

          Do pracy z dziećmi może i jest, ale to też zależy od jej rodzaju. Jednak artykuł nie dotyczy jedynie aplikacji na stanowiska do pracy z dziećmi, prawda? Więc informacja nie została pominięta tylko ludzie skupiają się na czytaniu artykułu "po łebkach" i wyławiają zdania oderwane od całości - głównego tematu.

          • 0 1

          • (1)

            Masz rację, artykuł nie dotyczy jedynie aplikacji na stanowisko pracy z dziećmi. Dotyczy też aplikacji na enigmatyczne stanowiska biurowe, gdzie głównym atutem ma być znajomość komputera i wykształcenie wyższe w kierunku pracy z dziećmi. Zastanów się, ile absolwentów studiów humanistycznych wypuszczają na rynek wyższe uczelnie i ile aplikacji o pracę znajduje się na biurku pracodawców.

            • 2 0

            • świetnie o tym wiem i akurat tego nikt nie kwestionuje

              • 0 0

  • czemu pani Aleksandra nie szuka pracy w swoim zawodzie? (11)

    Jest psychologiem z pięcioletnim doświadczeniem w pracy z dziećmi. Czemu nie szuka pracy z dziećmi czy dorosłymi jako psycholog?

    • 7 3

    • (2)

      Można spytać, za co te minusy? Czy to dyskryminacja niepełnosprawnych psychologów?

      • 1 1

      • logicznie (1)

        p. Aleksandra jest niepełnosprawna więc zwróciła uwagę na firmę Hestia z uwagi na to, że zajmują się oni (teoretycznie chociażby) aktywizacją zawodową osób niepełnosprawnych. Dziwne, że ktoś podpisujący się jako ergo hestia nie widzi związku.

        • 0 2

        • Nie podpisałam się jako ergo hestia, bo z takową nie mam nic wspólnego i dopiero dowiaduję się o niej z artykułu.

          • 1 0

    • Czy to tak trudno pojąć... (7)

      ...na taką pracę to może czekać do końca życia, więc szuka tej pracy wszędzie.

      • 1 2

      • szuka wszędzie, tylko nie w zawodzie, w którym się wykształciła, (6)

        w którym robiła praktyki, nawiązywała znajomości z ludźmi itd.

        • 2 1

        • (5)

          a placówki teraputyczno-wychowawcze i przedszkola nie są czasem "w zawodzie"?

          • 1 0

          • (4)

            są, ale w artykule nie ma słowa, ze szukała tam pracy. w CV podkreśla "język obcy w porządku, obsługa komputera".

            • 2 0

            • (3)

              "Swoje CV wysyłałam do banków, biur, towarzystw ubezpieczeniowych, agencji nieruchomości, przedszkoli, czy placówek terapeutyczno - wychowawczych" Nie ma słowa?

              • 0 0

              • masz rację, placówki terapeutyczno-wychowawcze przeoczyłam (1)

                Natomiast co do wymagań w zawodzie przedszkolanki, podobnie jak do pracy nauczyciela, preferowani są pedagodzy, nie psycholodzy. Na dodatek pełnosprawni. Nie dyskutuję, czy słusznie czy nie, podaję jako ogólnie znany fakt. przykładowo cytuję z internetu:

                "WYMAGANIA (przedszkolanka)

                Mimo iż zawód ten wykonują zazwyczaj kobiety - nie ma formalnych przeciwwskazań, aby pracowali w nim także mężczyźni. Nie ma też ograniczeń, co do wieku, w którym można podjąć tę pracę. Warunkiem koniecznym jest posiadanie wykształcenia wyższego w zakresie, np.: pedagogika wczesnoszkolna, pedagogika lub pedagogika specjalna, ewentualnie wykształcenie jako nauczyciel z dodatkowym szkoleniem w kierunku pedagogiki wczesnoszkolnej. Mile widziane jest również doświadczenie w pracy z dziećmi. Poza tym przedszkolanka powinna posiadać takie cechy charakteru jak: odpowiedzialność, opiekuńczość, cierpliwość, opanowanie, spostrzegawczość, podzielność uwagi połączona z umiejętnością koncentracji, dobrą pamięć oraz umiejętność łatwego porozumiewania się z dziećmi. Poza tym, pracownik ten musi również mieć umiejętności wokalno-muzyczne, artystyczno-techniczne i bogatą wyobraźnię. Osoba na tym stanowisku musi być sprawna fizycznie i psychicznie. Wady wymowy i słuchu dyskwalifikują osoby chcące podjąć tą pracę. "

                • 0 0

              • odnośnie pracy w przedszkolu lub w szkole jest to powszechnie wiadomo

                nie wiem, jakie są wymagania do pracy z dziećmi w innych placówkach opiekuńczych, może warto poszukać w przepisach PCPR

                w każdym razie pani Aleksandra o wszystkim powinna zostać precyzyjnie poinformowana podczas studiów, a jak widać, nie została (w prywatnej szkole), i spala się wysyłając oferty do przedszkoli

                • 1 0

              • czemu nie szukała pracy psychologa z dorosłymi?

                • 1 0

  • ergo hestia

    to jest najbardziej zaklamana i najbardziej wroga pracownikom firma obcinaja pensje maja fikcyjne premie a zatrudnianie osob niepelnosprawnych to mit to zwykli zlodzieje bazujacy na ubezpieczeniach oklamuja oszukuja naciagaja klamia i na dodatek sa nieprzyzwoicie hamscy naprawde nie dziwie sie ze ta Pani zostala tam tak potraktowana i niech sie cieszy ze tam nie dostala pracy bo jedynie by nabawila sie nerwicy i depresji UWAZAJCIE NA FIRME ERGO HESTIA !!!

    • 4 3

  • "Wciąż jednak nie uważam, że niepełnosprawność była jedynym powodem tego, że nie otrzymałam danej posady(...)" (6)

    To po co jest ta cała afera?
    Rynek pracy jaki jest każdy dobrze wie. Ludzie młodzi, wykształceni, gotowi podejmować nowe wyzwania bardzo często są bezrobotni. To frustrujące, tak dla osoby pełnosprawnej, jak i niepełnosprawnej (psycholog powinien wiedzieć to najlepiej). Pojawianie się różnego typu fundacji, czy instytucji pomagających osobom niepełnosprawnym znaleźć zatrudnienie jest bardzo dobrym pomysłem, ale nie jest gwarantem znaleznienia wakatu dla każdego, kto go potrzebuje. Jeśli się mylę, poprawcie mnie, albo napiszcie podobny artykuł o wszystkich moich kolegach, którzy mimo całkiem niezłego wykształcenia niestety nie mają stałej pracy.

    • 5 0

    • Trochę racji masz (5)

      Ale tylko trochę. Nie otrzymanie posady nie jest tematem artykułu, tylko konieczność "pomijania" niepełnoprawności, żeby ktoś w ogóle raczył zdzwonić.

      • 0 0

      • (4)

        Dalej nie rozumiem, po co w ogóle zaczęła wspominać o tym w CV. Skoro uważa, że jej niepełnosprawność nie ma dla pracy znaczenia, po co zamieszczała w CV nieistotne informacje? jaka myśl jej przyświecała?

        • 2 0

        • (3)

          Udaj się "dla picu" na rozmową np. utykając, to zrozumiesz/zobaczysz dlaczego mówiła o tym wprost

          • 1 1

          • (1)

            u mnie w pracy i w innych mijam na korytarzu utykające osoby - pracowników

            • 0 0

            • więc uznanie dla Pracodawcy i rekruterów. Nikt nie twierdzi, że nie ma takich firm w ogóle

              • 0 0

          • czego miałby dowieść taki "eksperyment"?

            Załóżmy, że mnie nie przyjmą do pracy. Czy to znaczy, że nie przyjęli mnie z powodu utykania? A może nie spełniłam ich oczekiwań, może zrobiłam podczas rozmowy niekorzystne wrażenie, może wrażenie i kwalifikacje miałam dobre, ale ktoś miał jeszcze lepsze?

            Zaproszenie na rozmowę kwalifikacyjną nie jest obietnicą przyjęcia do pracy. Do mnie do pracy przychodzi szereg osób na takie rozmowy, z czego w danym momencie, na jeden wakat, przyjmą tylko jedna osobę. Na szczęście nie prowadzę takich rozmów, ale powiem szczerze, że po przeczytaniu artykułu i komentarzy miałabym obawy przed zaproszeniem osoby deklarującej w CV niepełnosprawność.

            I jeszcze jedno: mam w rodzinie mocno utykającą osobę, obecnie na emeryturze, która całe życie normalnie przepracowała, nie skarżąc się na dyskryminację.

            • 1 1

  • Może źle się wyraziłam. Oczywiście, że nie oczekuję bezbłędności, ale niskiej błędności. Jeżeli Twoja praca nie jest mechaniczna (powtarzalna), tylko opiera się również o rozmowę, to słuch może mieć znaczenie.

    Może masz rację, mówię tylko o tym, co znam z własnego doświadczenia, a te bynajmniej nie jest uniwersalne. Zdaję sobie z tego sprawę.

    Poza tym przemawia przeze mnie specyficzne doświadczenie osobiste, bo znam osobę niedosłyszącą, która przeinaczała albo konfabulowała zasłyszane informacje, jednocześnie z uporem twierdząc, że aparat słuchowy nie jest jej potrzebny. Prywatnie bardzo lubię tą osobę, ale kiedy mówiła o bezskutecznym poszukiwaniu pracy, to momentami czułam złość.

    • 1 0

  • (9)

    Jestem niepełnosprawna i nigdy nie poszlabym na studia po zawód, którego nie będę mogla wykonywać przez moją chorobę. Sorry, trzeba znac swoje ograniczenia i realia- ja poszlam na studia dające taki zawód ktory mogę wykonywać, a nie na studia, które były modne. Trudno. A pozatym, każdy wie, że po psycholigii nie ma pracy (i to po tak dennej szkole jaką jest SWPS) , a w pracy z dziećmi trzeba być zdrowym.
    A co do Hestii-jest tam sporo ON, bardzo chorych BARDZO, bardziej niz TY ale też mniej chorych, czasem to osoby zupełnie bez wykształcenia i jakoś dostaliy tam pracę, bo miały farta, a Ty nie.Nie zwalaj tego na dyskryminację , bo to jest brak farta i tyle. Zazwyczaj znalezienie pracy zależy od farta a nie wykształcenia.

    • 4 2

    • TY - z zaciętym klawiszem Caps... (6)

      znasz osobiście bohaterkę? Wypowiadanie się per "TY" mówi coś o kulturze. A raczej jej braku. I od kiedy mając umiarkowany stopień niepełnosprawności nie można być psychologiem? To jakaś nowa reforma? P. Aleksandra nie chce zostać maratończykiem/budowlańcem itp.
      ...a że znalezienie pracy zależy od "widzi mi się" rekrutera to inna sprawa.
      W kwestii Hestii - ci z bardziej widoczną niepełnosprawnością dają firmie lepszy wizerunek i większe dotacje (o czym już ktoś tu wspomniał w niejednym komentarzu z resztą) a ci mniej.. mniej, czyli z niepełnosprawnością niewidoczną? No właśnie. I tu wchodzi w grę możliwość ukrycia tego, lub nie.
      I niech mi Pani wierzy, znam temat aktywizacji osób niepełnosprawnych przez różne fundacje i bardzo mały procent robi to skutecznie i bezinteresownie.
      Choć są i tacy. Jak również pracodawcy. Czego nikt nie kwestionuje.

      • 1 3

      • nie umiesz czytać ze zrozumieniem (5)

        a na dodatek ziejesz agresją. na forum internetowym mówimy do siebie pert "ty".

        To prawda, osoby niepełnosprawne mają duże trudności w dostaniu pracy Z DZIEĆMI (to są odgórne ustalenia, a nie widzimisię kierownika placówki), a taką specjalizację wybrała sobie bohaterka artykułu w prywatnej szkole wyższej. Oczywiście nie szkoła decyduje, jaką kto wybiera specjalizację, ale podziwiam, że nikt na ten temat nie poinformował studentki. Stąd brak pracy w zawodzie i CV, po którym nie doczeka się odpowiedzi bez usunięcia zdania o niepełnosprawności. Stąd praca przez kilka lat w wolontariacie, gdzie nikt nie chce dać etatu. Wszystko jasne.

        • 1 1

        • hmm (4)

          W wolontariacie wykonuje się bardzo podobne czynności i tak samo obcuje z dziećmi. Czyli nie ma ryzyka kiedy praca jest za darmo i wtedy niepełnosprawność nie ma znaczenia, a staje się problemem i tworzy ryzyko kiedy ma dostać za to pieniądze? Wg mnie też wszystko jest jasne.

          • 0 0

          • (3)

            Podobne to nie znaczy takie same. Od wolontariusza oczekuje się dobrej woli i pracy w miarę możliwości, a od pełnoprawnego pracownika spełnienia bez tzw. łaski wszystkich obowiązków.

            • 1 0

            • (2)

              wolontariusze również podpisują umowę w której znajduje się zakres ich obowiązków, które są egzekwowane. Nie jest to tylko kwestia dobrej woli (choć oczywiście też) na zasadzie "co chcę to zrobię".
              W przypadku bohaterki stwierdzenie " ma doświadczenie z opieki nad dziećmi chorymi i niepełnosprawnymi" sugeruje nie tylko wolontariat akcyjny.

              • 0 0

              • (1)

                Rozumiem, że podpisują umowę, ale ich zakres obowiązków nie musi się pokrywać z obowiązkami pracownika na etacie. Tyle teoretycznie. Pytanie, czemu żadna z trzech fundacji nie chce przyjąć na etat doświadczonego, znanego pracownika?

                • 1 0

              • Dlaczego?

                może dlatego, że wiąże się to z kosztami. Wiele fundacji opiera swoją działalność właśnie o wolontariat. Więc zazwyczaj, kiedy nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Ale pytanie "dlaczego?" powinno być skierowane do samych zainteresowanych, reszta może sobie "pogdybać" w zależności od reprezentowanego stosunku na ten temat.

                • 1 0

    • (1)

      "czasem to osoby zupełnie bez wykształcenia i jakoś dostały tam pracę bo miały farta" heh nie jest to zastanawiające, że osoba (a nawet osoby jak wynika z komentarza) bez wykształcenia dostaje pracę w takim "gigancie" jak Hestia? Może warto zastanowić się dlaczego? Dlatego, że "miała farta" czy dlatego, że obniża składkę albo pasuje do budowanego wizerunku?
      Bez znaczenia? Ale motyw diametralnie inny.

      • 0 2

      • dostaje pracę ale na jakim stanowisku?

        • 0 0

  • jednej informacji zabrakło mi w artykule (2)

    "Gdyby nie pani niepełnosprawność, byłaby pani idealną kandydatką... ale w tej sytuacji nie możemy sobie pozwolić na takie ryzyko."

    Czy specjalistka od komunikacji społecznej nie zapytała, jakie ryzyko? Czemu nie wyjaśniła tego w artykule? Jakie to było stanowisko? Czy chodzi o pracę z dziećmi? Bo w pracy z dziećmi wymaga się od pracownika zdrowia. Czy pani Aleksandra nie wie o tym, czy specjalnie pomija tę informację?

    • 1 1

    • Czemu nie wyjaśniła tego w artykule? (1)

      Ale kto miał to wyjaśniać? Komunikację społeczną skończyła bohaterka, a pisała go autorka artykułu czyli dziennikarka. To nie jest ta sama osoba. A komentarz to trochę szukanie dziury w całym.

      • 0 0

      • odp.

        Wyjaśnić powinna bohaterka, a opisać w artykule dziennikarka.

        To bardzo modne słowo "dyskryminacja", tymczasem mogą stać za niezatrudnieniem na danym stanowisku realne przyczyny. Szkoda, ze rzetelności tu zabrakło.

        • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane