- 1 Zmiany w ruchu przez Open'era (49 opinii)
- 2 Tu trzeba wyciągnąć pieszych "spod ziemi"? (352 opinie)
- 3 Port nie radzi sobie z pyłem nad Gdańskiem (230 opinii)
- 4 Zuchwały napad na sklep z elektroniką (40 opinii)
- 5 Remont skrzyżowania, gdzie zginęły 2 osoby (69 opinii)
- 6 List gończy za byłym senatorem PiS (97 opinii)
Dwóch polskich marynarzy nie żyje, trzech zaginęło w katastrofie na Morzu Pólnocnym
Zakończono akcję ratunkową po zderzeniu dwóch statków na Morzu Północnym. Dwóch Polaków nie żyje, trzech uznano za zaginionych, ale ich szanse na przeżycie są minimalne, sześciu udało się uratować. To efekt kolizji dwóch statków: kontenerowca i samochodowca, które zderzyły się u wybrzeży Holandii. Na pokładzie zbudowanego w Stoczni Gdynia samochodowca, który zatonął, wśród 24 członków załogi było 11 Polaków zatrudnionych przez Morską Agencję Gdynia.
- W temperaturze wody od 7 do 8 stopni można przeżyć od pół godziny do godziny - tak twierdzi w rozmowie z Polskim Radiem Peter Boyen, jeden z ratowników biorących udział w akcji poszukiwawczej.
Tymczasem od katastrofy u wybrzeży Holandii minęło już półtorej doby.
Sześciu uratowanych z katastrofy Polaków trafiło do szpitali w Rotterdamie. Skontaktowali się z rodzinami i mają się też spotkać z przedstawicielami greckiego armatora ich zatopionej jednostki - Balitc Ace.
Aktualizacja, godz. 16:10. - To cypryjski kontenerowiec Corvus J najprawdopodobniej spowodował wypadek na Morzu Północnym - tak powiedział w rozmowie z Radiem Gdańsk Andrzej Królikowski, dyrektor Urzędu Morskiego w Gdyni.
Jego zdaniem, tak wynika z analizy śladów sytemu VTS, który śledzi ruch statków.
- Statek Baltic Ace opuszczając port Zeebrugge skierował się w stronę północno-wschodnią. Jednostka cypryjska płynęła z portu brytyjskiego do Rotterdamu. Przecinała tor kierunkowy samochodowca i miała go początkowo ze swojej lewej burty, a potem przed dziobem. Kontenerowiec Corvus J, zgodnie z międzynarodowymi przepisami prawa drogi morskiej, miał obowiązek ustąpić pierwszeństwa, ale tego nie zrobił - tłumaczył Królikowski na antenie Radia Gdańsk.
Aktualizacja, godz. 10:47. - Drugi Polak nie żyje - podały holenderskie służby ratownicze. Trzech wciąż jest poszukiwanych.
Aktualizacja, godz. 10:26. Według ratowników statek zatonął w ciągu kilkunastu minut. Załoga nie miała czasu na założenie chroniących przed zimnem kombinezonów ratunkowych. Szanse na uratowanie zaginionych są niewielkie.
Czterech marynarzy nie żyje, siedmiu uznaje się za zaginionych, a 13 udało się uratować. Wśród ofiar wypadku na Morzu Północnym jest jeden Polak. Sześciu naszych rodaków udało się uratować, los czterech jest nieznany.
- Jeden marynarz znajduje się w szpitalu w Rotterdamie, a pozostali w szpitalach na terytorium Belgii. Niestety los pozostałych jest nieznany - mówi PAP II sekretarz ambasady RP w Hadze, Janusz Wołosz.
Baltic Ace płynął z belgijskiego Zeebrugge do portu Kotka w Finlandii, a Corvus J z Grangemouth ze Szkocji do Antwerpii w Belgii. Do kolizji doszło na ruchliwym szlaku żeglugowym w odległości od 40 do 50 kilometrów od Rotterdamu. Baltic Ace krótko po zderzeniu zatonął. Corvus J jest poważnie uszkodzony, ale nie grozi mu zatonięcie i cała jego załoga pozostaje na pokładzie.
Nie wiadomo kto spowodował wypadek, na razie nie ma na ten temat żadnych informacji.
- Wśród załogi Baltic Ace jest dziewięciu oficerów oraz kucharz. Z tego, co mi wiadomo, statek miał też polskiego kapitana - mówi Mariusz Lenckowski z Morskiej Agencji Gdynia, która zatrudniała marynarzy.
Poszukiwania zostały wstrzymane ok. godz. 3 rano, ale o świcie zostały wznowione. Ratownicy przyznają, że szanse na znalezienie marynarzy żywych są niewielkie. Marynarze znalezieni wieczorem na tratwach ratunkowych, skąd na ląd zabrały ich śmigłowce, byli w stanie hipotermii. Warunki są trudne, wieje silny wiatr, a na morzu są trzymetrowe fale.
Baltic Ace to samochodowiec dowozowy, zbudowany w 2007 roku w dawnej Stoczni Gdynia. Należy do linii Ray Car Carriers Ltd., kontrolowanej przez izraelskiego armatora Ramiego Ungara, który niegdyś posiadał udziały w Stoczni Gdynia.
Miejsca
Opinie (215) ponad 20 zablokowanych
-
2012-12-06 09:57
Przykra sprawa :( współczucia dla rodzin...
- 22 1
-
2012-12-06 10:06
(2)
"Z tego, co mi wiadomo, statek miał też polskiego kapitana"
z tego co mu wiadomo? Zatrudniają załogę i nie wiedza jakiej narodowości jest kapitan ?- 12 12
-
2012-12-06 10:33
Myślimy...
Napisane jest, że MAG zatrudniał marynarzy. Nie musieli zatrudniać kapitana.
- 5 3
-
2012-12-07 10:35
czytaj ze zrozumieniem !! MAG zatrudnial na tym statku 10 osob - 9 oficerow+kucharza.kapitam byl zatrudniony w innej firmie.jesli brak Ci inteligencji to sie nie wypowiadaj !!
- 1 0
-
2012-12-06 10:06
z marintrafic i shipfinder wynika ze corvus j mial wylaczony sytstem AIS a po zderzeniu prowadzil akcje ratunkowa
- 10 1
-
2012-12-06 10:11
a
śmigłowce podjęły z wody 8 rozbitków, a 5 innych członków załogi uratowała załoga statku Corvus J, zanim w rejon wypadku dotarły powietrzne i nawodne jednostki ratownicze
- 5 4
-
2012-12-06 10:13
mar (1)
Nie przesądzając o winie któregokolwiek z uczestników kolizji, warto jednak pamiętać, że według Międzynarodowego Prawa Drogi Morskiej obowiązuje generalna zasada ustępowania drogi statkowi zbliżającemu się z prawej strony (jak na lądzie - "prawa wolna"). Wygląda na to, że Corvus J w chwili zaistnienia kolizji zmierzał na południowy-wschód, natomiast Baltic Ace - na północny-wschód, kursami prawie prostopadłymi względem siebie, tak więc Corvus J miał samochodowca po swojej prawej stronie. Trzeba jednak podkreślić, że jeśli statek mający ustąpić drogi nie czyni tego, jednostka z pierszeństwem także powinna reagować i w razie potrzeby zmienić kurs.
- 28 1
-
2012-12-06 10:48
jeśli już cytujesz to podaj źródło
h t t p://www.portalmorski.pl/statki/wypadki-ratownictwo-sar/33546-zbudowany-w-gdyni-samochodowiec-tonie-na-morzu-polnocnym
- 5 1
-
2012-12-06 10:17
Odeszli na wieczną wachtę
Łączymy się w bólu z rodzinami .
- 42 2
-
2012-12-06 10:20
Jestem żoną marynarza (1)
Jak czytam coś takiego to przechodzą mi ciarki. Mam nadzieję,że uratują pozostałych.
- 46 3
-
2012-12-06 12:23
Mam to samo.
Witaj w klubie, Pozdrawiam
- 6 0
-
2012-12-06 10:21
niedługo 15 rocznica zatonięcia "Leros Strength" (3)
też Morze Północne....
odeszli na wieczną wachtę.- 24 3
-
2012-12-06 10:42
i tez zatonal w 15 minut
- 4 0
-
2012-12-06 12:06
(1)
To fakt, ale tam niestety stan techniczny statku był karygodny. Zapłacono łapówkę za tzw. przejście badań technicznych.
Ludzi morza w Trójmieście powinno się bardziej uszanować, zwłaszcza tych poległych w walce z żywiołem.
W końcu my jako Gdynia, jesteśmy miastem portowym!- 7 0
-
2012-12-06 12:19
wiem
byłem na tym statku zszedłem 2 miesiące przed
tragedią,- 4 0
-
2012-12-06 10:41
ciekawe pod jakimi towarzystwami pływały obie jednostki ? (2)
w 15 minut pójść na dno.... ekspresowe tempo :)
- 2 19
-
2012-12-06 17:45
DNV + GL
- 0 0
-
2012-12-06 18:01
ABS + LR
- 0 0
-
2012-12-06 10:41
Ciekawe to zdjęcie z akcji ratowniczej (1)
Zastanawiam się po co dali fotkę z podpisem " zdjęcie z akcji ratowniczej" które przedstawia tonący azjatycki prom Trans Asia Shipping:)
- 32 0
-
2012-12-06 11:02
Redaktor idiota
Jestem Ciekawy o czym myślał redaktor tego artykułu wrzucając zdjęcie z akcji ratowniczej z łódeczką "kanu" , gdzie ty chłopie takie łódki na pełnym morzu widziałeś ?! tym bardziej na morzu Północnym !!
- 12 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.