Pijąca i narkotyzująca się młodzież w dzielnicy Leszczynki upodobała sobie pobliski las. Po swoich "zabawach" pozostawia szkło, butelki, przez które zażywa narkotyki, a nawet strzykawki. W dzień to miejsce przyciąga dzieci i spacerowiczów.
- Mieszkam w Gdyni przy ul. Władysławskiego
, gdzie młodzi ludzie notorycznie zaśmiecają końcową część ulicy, znajdującą się pod samym lasem. Standardem stało się, że tłuczone są tam butelki, "czyszczone" popielniczki z samochodów oraz, co najgorsze, leży tam mnóstwo strzykawek - skarży się pan
Marek, nasz czytelnik.
- Boję się wchodzić do lasu z dzieckiem, a nawet i z psem. Jesienią, gdy spadły liście, pojawiła się w tym miejscu wycieczka z przedszkola. Dzieci kładły się i rzucały liśćmi, wśród których znajdowały się strzykawki i szkła.
- Zwracałem się o pomoc do policji oraz straży miejskiej, ale te służby nigdy nie mogą zdążyć na czas. Zanim dojadą, mija zwykle 30-50 minut - relacjonuje pan Marek. Do tego straż miejska bagatelizuje sprawę twierdząc, że "nie może zaczepiać ludzi", bo tak powiedziała mi ostatnio pani, której zgłaszałem sprawę.
- Wszystkie rozmowy są nagrywane, więc nie sądzę, by jakiś strażnik udzielił takiej odpowiedzi - zapewnia
Dariusz Wiśniewski, komendant SM w Gdyni.
- My zawsze interweniujemy w oznakowanych samochodach i mundurach, a to powoduje, że ludzie, kiedy nas widzą, z daleka to uciekają np. w las. Trudno więc, by strażnik biegał w nocy po lesie i próbował kogoś znaleźć. Z kolei gdyńska policja od lipca 2008 roku wprowadziła nowy system, tzw. elektroniczną książkę interwencji, gdzie dyżurni zapisują wszystkie zgłoszone zdarzenia.
- Od tego czasu mieliśmy około 150 zgłoszeń na ul. Władysławskiego, ale dotyczyły one głównie awantur domowych - wyjaśnia
Hanna Kaszubowska, rzecznik prasowy KWP Gdynia.
Nie mniej jednak policja deklaruje, że będzie miała większe baczenie na omawiany rejon i obiecuje wysyłać tam częstsze patrole, by sprawdzały co w tym miejscu porabia młodzież. Do większej czujności zobowiązała się także straż miejska.
- Zlecę wyjaśnienie, co można w tej sprawie zrobić - przekonuje komendant Wiśniewski
- Jeśli to jest park lub las państwowy, to zobligujemy odpowiednie służby do posprzątania. W poniedziałek mam spotkanie z nadleśniczym i przedstawię mu całą sytuację.