• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Gdynia: nie ma winnych awantury w autobusie nocnym

Michał Sielski
15 grudnia 2008 (artykuł sprzed 15 lat) 

Ani policja, ani kontrolerzy biletów nie zostaną pociągnięci do odpowiedzialności za szarpaninę w nocnym autobusie w Gdyni, do której doszło trzy tygodnie temu. Przesłuchania i konfrontacje wykazały, że nikt nie przekroczył uprawnień.



O awanturze zawiadomił nas jeden z czytelników. W internecie znalazł krótki film, na którym zarejestrowano kontrolę biletów w autobusie N10, jadącym do Kaczych Buków. Widać na nim, jak kobieta nie pozwala wyprowadzić z autobusu mężczyzny, z którym podróżuje. Nie chce go puścić, zaczyna krzyczeć. Padają wulgarne słowa. Filmik ma niewyraźny obraz, nie wyjaśnia też, dlaczego doszło do awantury oraz jaki był jej finał.

Świadek zdarzenia - funkcjonariusz straży granicznej - zeznał na policji, że widoczny na filmie pasażer jechał bez biletu, za co otrzymał mandat. Potem wywiązała się pyskówka, a mężczyźni sprawdzający bilety zaczęli go atakować i szarpać się z nim. Próbowali wyciągnąć go na zewnątrz, kobieta nie chciała go puścić, więc zaczęła krzyczeć. Ale kontrolerzy nie mogą stosować żadnych środków przymusu bezpośredniego, więc strażnik całe zajście nagrał telefonem komórkowym. W trakcie dochodzenia okazało się jednak, że kontrolerom, ze względów bezpieczeństwa, towarzyszyło dwóch policjantów. I to oni wyprowadzili mężczyznę z pojazdu.

- Co więcej, wylegitymowali się przed zdarzeniem - wyjaśnia podinspektor Tomasz Wojaczek z gdyńskiej komendy miejskiej policji. - A potem na miejscu zjawili się funkcjonariusze z pobliskiego komisariatu na Karwinach, którzy zostali wezwani na posiłki i wypisali pasażerowi mandat za używanie wulgarnych słów w miejscu publicznym.

Nie zawinili również kontrolerzy.

- Podczas konfrontacji ze świadkami okazało się, że zareagowali w sposób prawidłowy, nie przekroczyli swoich uprawnień - podkreśla Marcin Gromadzki z gdyńskiego Zarządu Komunikacji Miejskiej. - Do takich nieporozumień dochodzi niemal zawsze, gdy do kontroli wtrącają się osoby postronne, które najczęściej widzą tylko fragment zdarzenia. Kiedyś policja otrzymała zgłoszenie, że kontroler trzyma za włosy pasażerkę i uderza jej głową o szybę. Brzmiało dramatycznie, więc na miejsce natychmiast przyjechał patrol policji. Okazało się, że to nie kontroler, ale opiekun osoby chorej psychicznie, która dostała ataku agresji i tylko w ten sposób można było ją uspokoić. A kontroler stał z boku, zapewne równie zaskoczony jak pasażerowie. Poza takimi przypadkami otrzymujemy zaledwie 5 proc. skarg związanych z wystawianiem mandatów, ale zdecydowana większość dotyczy sytuacji, gdy pasażer np. nie miał przy sobie biletu miesięcznego. Wtedy może zawsze anulować mandat, pokazując w siedzibie ZKM dokument. Do zachowań gdyńskich kontrolerów nie mamy zatem większych zastrzeżeń.

Opinie (100) ponad 10 zablokowanych

  • kontrola w nocnym?

    cos tu smierdzi

    • 0 0

  • wszyscy powinni miec pieniadze na przejazdy

    no nie a bicie jest zakazane co to za prawo piesci wstyd

    • 0 0

  • NIE KASUJĘ I NIE BĘDĘ KASOWAŁ (1)

    Dopóki kierowcy nie nauczą się nie przycinać ludzi drzwiami (znowu dziś miałem taką sytuację), a ZKM Gdynia łaskawie wprowadzi bilety czasowe. Absurdem jest sytuacja gdy ktoś wiezie tyłek np. z Cisowej Do Orłowa za 2zł, a ja miałbym tyle samo zapłacić za przejechanie 300m ul. Morską.

    Ludzie którzy klaszczecie dziobami nt. kasowania biletów przeczytajcie powyższe i zastanówcie się. Gdybym mógł kupić czasówkę do 3-5 min. za 1zł to robiłbym to. Ale za przejechanie 1-2 przystanków W ŻYCIU nie zapłacę 2zł, zwłaszcza że jeszcze muszę wrócić.

    A podobno, na dodatek, podwyżki się szykują.

    • 0 0

    • JESZCZE KILKA UWAG

      Autobusy i trajtki pełne są starszych ludzi wylegujących się na fotelach i jeżdżących nimi chyba z nudów, oczywiście za darmo. Człowiek pracujący, płacący podatki i utrzymujący cały ten burdel musi stać, słaniając się czasem na nogach ze zmęczenia, patrząc na jakieś rozgadane kumoszki czy innych dziadków wiozących wygodnie dupy za free.

      ZKM Gdynia nie oferuje absolutnie żadnych udogodnień, np. w postaci popularnego w UK biletu łączonego. Umożliwia on kilkukrotne skorzystanie z przejazdu jednorazowego różnymi liniami jeśli zgłosi się to kierowcy podczas kupowania biletu w pierwszym autobusie. Dopłata jest symboliczna, rzędu 1/10 ceny biletu standardowego. Mam wrażenie, że to właśnie takie jelenie zmuszane do kasowania biletów za 1-2 przejechane przystanki nakręcają interes w przewozach. Bo ani stare dziadki ani właściciele biletów miesięcznych jeżdżące długie trasy nie.

      Z ekonomicznego punktu widzenia najlepszy pasażer to taki który wskoczy do wozu na 3 minutki i zapłaci za to jak każdy inny, choćby jadący tym wozem 30+ min. Dzwoniąc do ZKM-u dowiedziałem się, że... zgodnie z badaniami preferencji mieszkańców Gdyni nie są oni zainteresowani biletami czasowymi. ROFL. No to nie zarobicie wcale drodzy państwo. W każdym razie nie na mnie.

      P.S. Jadąc trasę dłuższą niż 10-12 przystanków zawsze mam bilet bo uważam, że wtedy uczciwość nakazuje zapłacić Wam te 2zł. I równie ochoczo walczę wtedy o wolne miejsce i mam w dupie czy stoi koło mnie ktoś "potrzebujący" (z wyjątkiem osób o lasce lub niepełnosprawnych).

      • 0 0

  • Witamy w polsce

    W innym kraju kontrolerzy zostali by doprowadzeni przed sad, ale nie w tym kraju. Ufff na szczescie wyjezdzam niedlugo z tego kraju.

    • 0 0

  • Polska-Polacy...

    ja przez wiele lat jeździłem różnymi środkami komunikacji miejskiej, dziś zdarza mi się to sporadycznie, ale złego słowa o kontrolerach powiedzieć nie mogę. Zawsze się przywitają, grzecznie proszą o bilet (nie żadają), dziękują i się żegnają. Jest to niestety niewdzięczna praca, ale ktoś ją do cholery wreszcie musi wykonywać, bo jak wszyscy przestaną kasować bilety to nasze podatki nawet na utrzymanie komunikacji nie starczą. Nigdy się nie spotkałem z sytuacją , aby pasażer posiadający bilet coś burczał, ale gapowicze owszem ci krzyczą najwięcej i najgłośniej. Sposobem na gapowiczów byłyby kary rzędu 1500-2000 zł, ściągane przy pierwszej lepszej pensji. Jakby taki jeden z drugim przez miesiąc nie zapłacił czynszu, kredytu, jadłby tynk ze ścian doceniłby, że chociaż do pracy czy szkoły jedzie komunikacją, a nie idzie pieszo. Wszyscy by kasowali i nikt nielamentowałby, że RENOMA czy inna firma jest niemiła, niegrzeczna. Ja jeżdżąc teraz autem niestety muszę zatankować i nie lamentuję na stacji benzynowej, że nie mam pieniędzy i może dzisiaj paliwo byłoby gratis. Korzystasz-płać. To chyba dość logiczne, ale jak czytam niektóre wypowiedzi, to widzę, że nie dla wszystkich.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane