• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Gdyński Punkt Interwencyjnego Noclegu pod lupą prokuratury

Patryk Szczerba
21 marca 2013 (artykuł sprzed 11 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Kamery w noclegowni poprawią sytuację bezdomnych?
Nietrzeźwe osoby bywają agresywne, stąd nie zawsze wystarcza koc i łóżko, by wróciły do normalności. Nietrzeźwe osoby bywają agresywne, stąd nie zawsze wystarcza koc i łóżko, by wróciły do normalności.

Prokuratura w Gdyni po zgłoszeniu od gdyńskich urzędników sprawdza, czy w Punkcie Interwencyjnego Noclegu przy ul. Janka Wiśniewskiego zobacz na mapie Gdyni doszło do przekroczenia uprawnień przez pracowników ośrodka poprzez instalację ław do przetrzymywania osób nietrzeźwych.



Kiedy powinny być stosowane środki przymusu w przypadku osób nietrzeźwych?

Punkt jest prowadzony przez Chrześcijańskie Stowarzyszenie Dobroczynne, działając na zlecenie miasta od 2008 roku. Pozwala schronić się 30 osobom bezdomnym. Poza przyjmowaniem nietrzeźwych, którzy przed rozpoczęciem działalności punktu trafiali do szpitala, spełnia funkcję m.in. schroniska, przyjmuje sprawców przemocy w rodzinie, którzy zostaną do niego skierowani przez sąd. Ma też pokoje dla osób, które z różnych przyczyn potrzebują noclegu, ale są trzeźwe.

Na roczne funkcjonowanie otrzymuje z miasta ok. 600 tys. zł. Rocznie podejmuje 4 tys. interwencji noclegowych.

Kierownictwo Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Gdyni, który pełni nadzór administracyjny nad placówką, o całej sprawie dowiedziało się 31 stycznia.

- Trafił do nas człowiek, który pokazał film. Widać jak jedna z osób przebywająca w ośrodku siedzi w specjalnym siedzisku bez możliwości ruchu. Jest prawdopodobnie zamknięta i krzyczy, że chce się wydostać, błagając o pomoc. Zaniepokoił nas ten obrazek. Natychmiast powiadomiliśmy o całej sprawie prokuraturę - wyjaśnia Cezary Horewicz, rzecznik prasowy gdyńskiego Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej.

Przedstawiciele MOPS-u wskazują, że wcześniej nie pojawiały się żadne niepokojące sygnały na temat działalności placówki prowadzonej przez stowarzyszenie.

Z kolei w Punkcie Interwencyjnego Noclegu przyznają, że unieruchamiane są tylko osoby, które zagrażają zdrowiu i życiu swojemu oraz innych. Nie jest to nagminna praktyka.

- Nie robimy nic, co wykracza poza przepisy i rozporządzenia ministerstwa zdrowia w tej sprawie. Osoby są unieruchamiane w siedziskach, gdy jest to konieczne. Wcześniej były u nas zwykłe krzesła. Niestety były nagminnie niszczone przez przywożone do nas osoby. Od kilkunastu miesięcy staramy się z takimi przypadkami radzić inaczej i jest to skuteczne. Wszystko robimy dla dobra ludzi trafiających do punktu - zapewnia Bogdan Palmowski, przewodniczący Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Dobroczynnego w Gdyni.

Dodaje jednocześnie, że nad osadzonymi w ośrodku czuwa przeszkolony personel: pielęgniarki, terapeuci oraz sanitariusze, a przez całą dobę ratownik medyczny. Wszystko odbywa się pod okiem kamer.

- Zarzuty opisane przez osoby zgłaszające problem w MOPS, dotyczące przetrzymywania przez dłuższy czas przywożonych do nas bezdomnych w unieruchomieniu, są bezpodstawne. Wszystko jest nagrywane i zaznaczam, że nie dochodzi do żadnych nadużyć - podkreśla Bogdan Palmowski.

Gdyńskie metody dziwią zajmujących się osobami nietrzeźwymi w Gdańsku.

- O zastosowaniu środka przymusu bezpośredniego zgodnie z przepisami decyduje wykwalifikowany personel. W izbach wytrzeźwień stosuje się je tylko w najbardziej uzasadnionych przypadkach. Wtedy podejmowane są interwencje siłowe personelu lub przypinanie nietrzeźwych pasami bezpieczeństwa bądź prześcieradłami do łóżka. W skrajnych przypadkach używany jest kaftan bezpieczeństwa. Nigdy nie spotkałem się podobnymi praktykami, jakie stosowane są w Gdyni - wyjaśnia Sławomir Kunkel, kierownik Pogotowia Socjalnego Dla Osób Nietrzeźwych w Gdańsku.

Wszelkie wątpliwości ma wyjaśnić śledztwo prowadzone przez gdyńską prokuraturę.

- Na razie trwa postępowanie dowodowe. Jesteśmy już po przesłuchaniach świadków. Śledztwo toczy się w sprawie i ma na celu ustalenie, czy rzeczywiście doszło do przekroczenia uprawnień, poprzez instalację ław dla przetrzymywania osób nietrzeźwych - komentuje Witold Niesiołowski, szef gdyńskiej prokuratury.

Sprawą zajął się także pełnomocnik Rzecznika Praw Obywatelskich dla woj. pomorskiego.

Opinie (108) 3 zablokowane

  • zawsze zle (1)

    jakis mocher cos nagrał, a nie sprawdził o co chodzi, jakby ten pijany zrobił komus krzywde to co...odpowiedz sobie kamerzysto na to pytanie, skoro ktoś nie stosuje sie do zasad życia w tzw. stadzie, musi się do niego dostosowac...jak nie to wypad

    • 8 5

    • ksiądz na ambonie "wyjaśnił" i on "wie".

      • 0 3

  • brawooooooo mocherowy rezyserze.....

    a teraz czym nas zaskoczysz mocherowy reżyserze, może do przybytku podjedż i ponagrywaj i do ojca Rydzyka wyślij skargę

    • 6 3

  • Prokuratura jak zwykle wyjaśnia oczywistą oczywistość, a bandziory biegaja na wolności

    ...

    • 12 1

  • noclegownia

    Bardzo słuszna decyzja z tym unieruchamianiem. Agresywna osoba przecież zimą nie może być wyrzucana na bruk, a skoro zagraża innym, to dobra metoda na takich ludzi.Niech się jeden z drugim cieszy, że ma ciepło i dach nad głową + opiekę medyczną.

    • 11 3

  • Popierwam w 100%

    Popieram takie praktyki nikt nie trafia tam przez przypadek tylko Ci co na to zasłuzyli. Są unieruchomiani dla SWOJEGO BEZPIECZENSTWA! Gdyby zachowywali sie jak na ludzo przystalo nie byłoby ich tak. A pracownikom którzy tam pracują i osoba doprowadzającym należą się pochwały za pracę z tym marginesem społecznym który tam trafia w większości z włąsnej winy i na swoje życzenie.

    • 13 2

  • A co z tym barem mlecznym na ul. Morskiej, który karmił biednych, bogatych i studentów (1)

    i to karmił wyśmienicie? Bar Szkolny po rocznej przerwie został zamknięty tylko po to, żeby dać pole do popisu niepełnosprawnym. W końcu na głucho go zatrzśnięto, bo eksperyment z niepełnosprawnymi chyba się nie powiódł.

    BAr istniał za komuny. Za Franciszki Cegielskiej, miał sie dobrze, serwował pyszne jedzenie w sterylnie czystych pomieszczeniach. Dlaczego przeszkadzał?

    • 7 7

    • pleciesz

      w innym artykule jest cała historia. I ten bar wcale nie był za Franciszki Cegielskiej, tylko kilka lat temu.

      • 0 1

  • Wielkie pozdrowienia dla Diaaabła z 15-nastki mossstowa :)

    krzysztof kostuch ( rambo )

    • 2 1

  • Zero tolerancji!!!

    Obroncy praw czlowieka sie znalezli. Biedna zagubiona owieczka prosila o pomoc i wspanialomyslni pierdzacy w stolki urzednicy i prokuratura chce to zbadac. Zajmijcie sie lepiej zlodziejami ktorzy rozkradaja nasz kraj. Wpuscic dozywotnio takiego alkusa do mieszkan tych wybawcow to by zobaczyli
    jak taki menel potrafi zniszczyc i zmienic normalnego obywatela.Ja z takim alkoholikiem mieszkam prawie rok i mam dosc. Wielokrotnie ladowal w tym osrodku po interwencji policji i dzieki temu moja rodzina mogla odetchnac niestety tylko na
    chwile. Ci ktorzy pisza o tych ludziach ze nalezy im sie szacunek i pomoc zamknieci sa chyba w cieplym w pokoiku z rodzicami albo mieszkaniu ktore od nich dostali albo ktore kupili na kredyt gdzie maja swiety spokoj. Kazdy z tych alkusow to cwana bestia i wytrawny aktor ktory zrobi wszystko aby sie napic a wtedy bedzie krzyczal gral role pokrzywdzonego. Najlepsze jest to ze w naszym wspanialym kraju taki menel jest bezkarny dokarmiany dofinansowany przez zus a normalni ludzie ciezko tyraja i koncza na grupach dla wspoluzaleznionych czy u psychologow i psychiatry a ich dzieci w przyszlosci na grupach DDA. Osobiscie wylapalbym cala ta patologie z ulic i dal wybor albo w zamknieciu poprzez ciezka prace dostaja wsparcie i druga szanse aby gnebione latami rodziny odetchnely pscyhicznie albo do piachu. Po kilku egzekucjach nastepni jeszcze z zachowana czastka mozgu by sie zreflektowali.

    • 11 2

  • Zero tolerancji!!! 2

    Nawiazujac do poprzedniej wypowiedzi leczenie alkoholikow w Polsce to pic na wode. Zarowno "otwarte" jak i zamkniete leczenie to smiech na sali. Mozna kierowac pisma, zawozic dowody w postaci audio i video do instytucji ktore rzekomo zajmuja sie takimi przypadkami ze pacjent w dniu przybycia na grupe jest trzezwy a po powrocie daje w "palnik" a na nastepnym spotkaniu opowiada ze juz miesiac nie pije i najwidoczniej wygodnie jest tym terapeutom w to wierzyc a wspoluzaleznieni przechodza pieklo na ziemi ale nimi nikt sie nie przejmuje. Powinno sie takich meneli brac do ciezkich prac w terenie o chlebie i wodzie to by im sie odechcialo picia.A sztuczne twory Osrodki terapii zburzyc skoro nie wywiazuja sie ze swojej misji.

    • 1 1

  • demokracja!?

    Bardzo szeroki zakres opieki,jak dla wybranych!za to normalni,trzeżwi ale cierpiący gniją po izbach przyjęć w szpitalach po kilka godzin!

    • 7 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane