• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Gdzie są książki z gdańskich tramwajów? W domach czy antykwariatach?

Marzena Klimowicz-Sikorska
9 stycznia 2013 (artykuł sprzed 11 lat) 
"Uwolnione" książki w ramach akcji biblioteki i ZKM pierwszego dni rozpoczęcia akcji bookcrossingowej. "Uwolnione" książki w ramach akcji biblioteki i ZKM pierwszego dni rozpoczęcia akcji bookcrossingowej.

Nikt do końca nie wie, ile dokładnie książek krąży po świecie w ramach bookcrossingu, mówi się jednak o 8, może 9 milionach egzemplarzy. Czy wśród nich są egzemplarze z akcji promującej czytanie w gdańskich tramwajach?



Chcemy żyć jak na Zachodzie, na podobnym poziomie ekonomicznym, z podobnymi wygodami. Na razie nie widzę na to szans: nie tylko gospodarczo jesteśmy daleko za tymi krajami, ale - co może gorsze - także mentalnie.

Dowodzi tego efekt akcji rozpoczętej 3 stycznia przez Wojewódzką i Miejską Bibliotekę Publiczną w Gdańsku wraz z Zakładem Komunikacji Miejskiej. Akcja nazywa się "Przyjazna komunikacja zbiorowa w Gdańsku: promocja czytelnictwa w środkach komunikacji miejskiej" i polega na udostępnianiu w tramwajach książek ze zbiorów biblioteki.

Jak by się nie nazywała, to tak naprawdę akcja bookcrossingowa, polegająca na udostępnianiu wszystkim chętnym pozostawionych w oznaczonych miejscach książek (w tym przypadku to oznaczone naklejką z otwartą książką miejsce w każdym z 35 tramwajów typu PESA), które po przeczytaniu trzeba zwrócić i ewentualnie dołożyć swoje, jeśli dysponuje się niechcianymi nadwyżkami w domowej biblioteczce.

Akcja ciekawa, ale przeprowadzona po łebkach. Książki nie były ostemplowane logo akcji, siatki na książki przypominały siatki na ziemniaki, a w tramwajach, poza nalepką, nie było żadnej informacji, jak należy się z książkami obchodzić.

Mimo to uwierzyłam, że to może się udać - skoro na Zachodzie książki od lat krążą i służą milionom czytelników, czemu tak nie miałoby być i u nas?

Nie minął jednak tydzień akcji, a z 200 pilotażowych książek (docelowo w "obiegu" ma znaleźć się ich łącznie tysiąc) nie zostało już praktycznie żadnej. Choć książki włączone do akcji to żadne białe kruki, ot - pozycje wycofywane z bibliotek, ewentualnie zalegające w magazynach czy otrzymane w darze, rozpłynęły się niczym kamfora. No, chyba że okazały się tak interesujące, że ich czytelnicy nie mogą się od nich oderwać...

Co się stało z książkami z gdańskich tramwajów?

Władze biblioteki biją się w piersi i niepowodzenie przypisują sobie - że słaba akcja informacyjna (choć na konferencję zorganizowaną w tramwaju przyszli dziennikarze ze wszystkich liczących się mediów w Trójmieście), że brak nam nawyków, a to biblioteka jest od tego, żeby je wyrobić (chociaż na Politechnice Gdańskiej bookcrossing działa z powodzeniem od 1,5 roku, a własne książki dokładają na specjalne regały sami studenci (sic!) i nikt nikogo edukować nie musiał).

A może w komunikacji miejskiej to się po prostu nie do końca sprawdza? Też nie - w SKM-ce od kilku miesięcy "latające książki" krążą, jak na razie z powodzeniem, o czym można przeczytać na stronie FB Szybkiej Książki Miejskiej.

Gdzie leży problem? Porozmawiałam z dyrektorką jednej z uczelnianych bibliotek, która stwierdziła, że "jeszcze do tego nie dorośliśmy". Trzeba więc najpierw na stratę spisać kilka (-set, tysięcy?) pozycji, by w mieszkańcach wyrobić odruch: "przeczytałeś - zwróć, a jeśli możesz - dołóż swoją", ale nie zabieraj, nie wynoś, bo to dobro wspólne - dla mnie i dla ciebie.

Pozostaje jeszcze pytanie, co stało się z "pilotażowymi" egzemplarzami, które 3 stycznia trafiły do tramwajów? Obdzwoniłam skupy makulatur - za kilogram książki (w miękkiej oprawie) dostaniemy ok. 20 gr. Na tyle mało, że tam chyba nikt z nimi nie poszedł. Może więc antykwariaty, aukcje internetowe?

Książki z tramwajów nie są oznaczone, nie wciągnięte do żadnej ewidencji, nie ma więc jak sprawdzić, które tytuły trafiły do skupu. Przepadły bez śladu. Pół biedy, jeśli zostaną przeczytane i zalegną na czyjejś półce. Jeśli jednak trafią za parę groszy na miejski targ rupieci albo skończą jako podpałka w piecu - będzie to nasza wspólna porażka. I wstyd.

3 stycznia w 25 tramwajach w Gdańsku rozpoczęła się akcja bookcrossingu. Jak dotąd, z 200 egzemplarzy nie zachował się żaden.

Miejsca

Opinie (454) 2 zablokowane

  • Widać ludzie łakną sztuki!

    Gdyby na ekranach pod sufitem wyświetlali Pana Tadeusza, to jumneliby te ekrany.

    • 3 0

  • Trafiły...

    ...pod strzechy!/ O! , gdybym dożył tej pociechy, by ksiazki me trafiły pod strzechy/ , no i stało się Drogi Poeto!

    • 1 0

  • Kompletnie nieprzemyślany pomysł

    Próbuję zrozumieć ideę książek w środkach komunikacji miejskiej. Oczywiste jest, że nikt nie zdąży przeczytać jakiejkolwiek książki w całości, w czasie jednej podróży. Po co więc zaczynać, mając świadomość, że trzeba będzie ją odłożyć za kilka lub kilkanaście minut. Szansa, że natrafimy na nią ponownie i będziemy mogli dokończyć lekturę jest nikła. Idea dla idei, żeby mówiło się o czytaniu książek? Sensowniejszym byłoby wyłożenie kilku sztuk gazety codziennej.

    • 4 1

  • A co z kamerami w tramwajach ??

    Może powinni w końcu włączyć te kamery w tramwajach i wtedy będą mieć odpowiedz gdzie są książki zresztą czego my się spodziewaliśmy przecież to Polska :D

    • 2 0

  • Gdańsk i wszystko jasne

    a tak niedawno koleś dostał karę za nieterminowe oddanie książki następie przesłuchanie prokuratorskie itd.

    • 1 0

  • po raz kolejny - ręce opadają :/

    No no, muszę przyznać: informacja, że książki nie były w żaden sposób oznakowane, mnie zadziwiła... Kompletna bezmyślność ze strony organizatorów! Niechby też w każdym egzemplarzu została solidnie wklejona lub nadrukowana instrukcja obsługi - ewentualny nabywca musiałby oglądać nieusuwalne oznakowania i mieć w tyle głowy, że jednak wspiera złodziejstwo i w nim współuczestniczy. Albo musiałby się zastanowić, dlaczego ktoś mu sprzedaje zdekompletowany egzemplarz, z którego powyrywano niektóre strony. A sam złodziej, jeśli uznał, że "u niego będzie tej książce lepiej", nigdy by nie zapomniał, biorąc ją do ręki, że jej przeznaczenie było inne - miała cieszyć wielu ludzi, nie tylko tego, kto miał lepkie paluchy.
    I tak, po raz kolejny, opadły mi ręce. Najpierw radość, entuzjazm, błysk w oku, potem okruch sceptycyzmu - jak długo te książki pozostaną?..., prawie natychmiast skarcenie samej siebie za takie czarnowidztwo, a na końcu szok, że TO JUŻ. Już po wszystkim :(
    Dno. Kolejny przyczynek do rozważań, dlaczego niby mam się martwić, że Polsce grozi wyludnienie. I czego tu żałować? Tych wszystkich złodziei i wandali?...

    • 3 0

  • w ankiecie brak pozycji "tak, mam je w domu"

    j.w.

    • 0 0

  • zlodzieje

    miro mial racje polska to dziki kraj bendac w norge zostawilem kurtke z dokumentami w sklepie wrocilem po 2 h ikurtka byla niruszona iwszystko w tym temacie.....

    • 0 0

  • głupia akcja, jak w zatłoczonym tramwaju czytać książke , ?to dobre do pociągu, ale tramwaj?

    krótkie trasy, tylko kilka stron można poczytać, a kiedy reszte?, głupia akcja.

    • 0 0

  • Pani Marzeno, ja jestem rozsądny, więc nie chcę żyć jak na Zachodzie, zwłaszcza mentalnie

    Proszę się za mnie nie wypowiadać. Zależy mi na dobru Polaków i własnym. Z tego powodu nie dążę do "Zachodniego" cywilizacyjnego upadku, tylko buduję tutaj lepsze jutro.
    Nie mam też "Zachodnich" kompleksów, kto wie przez kogo zaszczepionych. Owszem, ciekawie tam na tym Zachodzie i można kilka ciekawostek tutaj przynieść, ale przede wszystkim robimy tu po swojemu, nie cudzemu. Mamy własne, dziękuję bardzo.

    • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane