• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Kto ma ratować kutry?

Jadwiga Bogdanowicz
7 kwietnia 2004 (artykuł sprzed 20 lat) 
Rybaku, jeśli na morzu znajdziesz się w niebezpieczeństwie możesz liczyć na pomoc. Twój kuter już nie. Dzisiaj Izba Morska wyda orzeczenie w sprawie kutra Wła-90, pozostawionego na morzu po uratowaniu rybaków. Być może rozwikła się zagadka pozostająca bez rozwiązania od stycznia 2002 r.: "Kto powinien ratować mienie na morzu?"

21 września 2003 r. Na kutrze Wła-90 do siłowni zaczęła przeciekać woda. Rybacy wezwali pomoc. Nadeszła. Statek ratowniczy SAR zabrał na pokład rybaków. Kuter został na morzu, bo nie miał go kto ratować. Najpierw był zagrożeniem dla żeglugi, potem "rozpłynął" się. Być może zatonął.

18 marca 2004 r. Uratowano siedmiu członków załogi z kutra rybackiego Koł-71. Kuter poszedł na dno. Tragedia rozegrała się w ciągu 9 minut. Gdyby kuter utrzymał się na powierzni - powtórzyła by się sytuacja z poprzedniego przykładu.
Właściciele tych kutrów nie dostaną środków z Unii Europejskiej za wycofanie się z rybołóstwa. Nie dostaną, bo nie mają kutra. Na otarcie łez zostaje ubezpieczenie. Bez porównania mniejsze niż pieniądze unijne.

Do końca 2001 r. sprawy związane z ratownictwem na morzu były jasne. Kompleksowo zajmowało się tym Polskie Ratownictwo Okrętowe czyli mówiąc w skrócie ratowało z opresji rybaka, holowało w bezpieczne miejsce jego kuter, a jeśli trzeba było - zajmowało się też ratownictwem ekologicznym. Miało odpowiednie do tego wyposażenie (statki ratownicze - w pogotowiu). Potem przyszły zmiany. Ministerstwo Infrastruktury za warszawskimi biurkami wymyśliło, że PRO trzeba rozdzielić. PRO ostrzegało, że będą problemy z ratowaniem mienia. Protestowały też środowiska morskie (m.in. Związek Armatorów Polskich i Zrzeszenie Rybaków Morskich). "Warszawa" wiedziała lepiej. Po podziale PRO powstało SAR i PRO.
Ratowaniem życia na morzu zajęła się budżetowa Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa (SAR). Teraz, tak jak i przedtem, kwestia ratowania życia na morzu nie ulega najmniejszej wątpliwości. Niepotrzebne są żadne umowy. Jeśli rybak lub ktokolwiek inny znajdzie się w niebezpieczeństwie, natychmiast rusza do akcji SAR w razie potrzeby wzywając pomoc ze strony Marynarki Wojennej. Problemem stało się ratowanie mienia.

- Ratowanie mienia jest sprawą odpłatną - stwierdza Kazimierz Rota, wiceprezes Zrzeszenia Rybaków Morskich. - Ludzi w razie niebezpieczeństwa "zdejmują", bo mają taki obowiązek, a kutra już nie, no bo... No właśnie. Mniej pieniędzy dla rybaków po wejściu do UE, przy ewentualnym złomowaniu kutrów z programu pomocowego. Zaoszczędzi też budżet państwa. To taka samolikwidacja, samorestrukturyzacja. Ratowanie mienia - to zawsze sprawa do dyskusji, bo kto za to zapłaci?

Taki przypadek spotkał prezesa ZRM Witolda Nowaka. Załogę uratowano, a kuter dryfował jeszcze 12 godzin:

- Nikt nie próbował go ratować. Z mojej sytuacji wynikało, że w Polsce nie było nikogo, kto by był w stanie statek ściągnąć z morza jako zagrożenie dla bezpieczeństwa żeglugi. Statku już nie było, bo zatonął, a mnie wzywano do usunięcia przeszkody. Nie wiem jakbym miał to zrobić? Popłynąć wpław i sprowadzić go na plecach? Innej możliwości nie było. W Polsce nie ma insytucji która byłaby w stanie ratować mienie na morzu. To jest chore, bo co będzie jak awarię będzie miał tankowiec? Nie ma firmy która się tym zajmie. W takiej sytuacji dopiero zacznie się myślenie kogo i jak zatrudnić, żeby zagrożenie usunąć. Państwo powinno ten obowiązek wziąć na siebie.

- Szyprowie posiadający kutry wiedzą i znają przedsiębiorstwa które zajmują się ich ratowaniem i wynajmują je do ratowania mienia - mówi Mirosława Więckowska, rzecznik SAR. - To m.in. PRO, które zostało wydzielone do ratowania mienia. Rybak musi to załatwić we własnym zakresie. Jeżeli jest taka możliwość, to pomagamy, ale SAR zajmuje się ratowaniem życia.

Ratownictwo mienia, zgodnie z polskim prawem, jest działalnością komercyjną, a PRO może, ale nie ma obowiązku prawnego podejmować takich działań. Działa więc za granicą, bo tak mu się opłaca.

- Brak jest prawnego powszechnego obowiązku ratowania mienia na morzu - pisze Stanisław Rutkowski, dyrektor PRO w oświadczeniu dla Izby Morskiej w Gdyni. - PRO nie ma możliwości technicznych (zbyt duże zanurzenie holowników) ani organizacyjnych (nie posiada systemu pogotowia statków i ośrodka dyspozycyjnego) do wykonywania akcji ratowniczych na południowym akwenie morza Bałtyckiego. Ponadto działalność ta nie jest uzasadniona ekonomicznie, przedsiębiorstwo państwowe nie może prowadzić działalności ze stratą. Również pod względem prawnym PRO nie jest zobowiązana do wykonywania każdej akcji ratowania mienia.

Kółko się zamyka. Co orzeknie w sprawie kutra Wła-90 Izba Morska dowiemy się dzisiaj.
Głos WybrzeżaJadwiga Bogdanowicz

Opinie (35)

  • pol

    A czym sie rozni Marek Pol od autostrady A1?
    -Pol jest o dwa metry dluzszy! :-)

    • 0 0

  • kolejny bubel posłów

    Istniało PRO, znim firmę po 50 latach działalności podzielono, i nie było problemów z ratownictwem mienia na morzu, z ratownictwem życia na morzu oraz środowiska morskiego.Za ratownictwo mienia na morzu płaciły firmy ubezpieczeniowe lub właściciele jednostek jeżeli nie nie były ubezpieczone. Podział PRO to jeden z kretyńskich pmysłów posłów i polityków.Będzie tragedia gdy nie będzie nie będzie nikogo aby udzielić pomocy np. dryfującemu na polskie wybrzeże tankowcowi z ropą ( M/S Prestige zanim zatonął u brzegów Hiszpanii płynął przez Bałtyk ).Wtedy dopiero będziemy szukać winnych? Może raz pomyślmy o tym "przed szkodą " ?

    • 0 0

  • "21 września 2003 r. Na kutrze Wła-90 do siłowni zaczęła przeciekać woda. Rybacy wezwali pomoc. Nadeszła. Statek ratowniczy SAR zabrał na pokład rybaków. Kuter został na morzu, bo nie miał go kto ratować. Najpierw był zagrożeniem dla żeglugi, potem "rozpłynął" się. Być może zatonął."
    Zatonał na pewno. Wiem bo widzialem wrak.

    • 0 0

  • Kto to ma robić i za ile?

    Polskie państwo ma w dupie obywatela,wszystko jest postawione na głowie tzn.,obywatelu daj ,a MY władza damy CI nie bój się.Państwo miast obywatela chronić to go zniewala .Jest podobne do pirani , a nie do zasad chrześcijańskich "miłuj bliźniego swego jak siebie samego"

    • 0 0

  • To chore jak wejście do UE

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane