• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Mówienie "na ty" - brak kultury czy znak czasów?

Ewa Palińska
18 września 2022 (artykuł sprzed 1 roku) 
Zasady etykiety powoli odchodzą do lamusa, a zwracanie się do osoby dużo starszej po imieniu, nie jest niczym niezwykłym. Szczególną swobodą w tym zakresie wykazują się barmani. Zasady etykiety powoli odchodzą do lamusa, a zwracanie się do osoby dużo starszej po imieniu, nie jest niczym niezwykłym. Szczególną swobodą w tym zakresie wykazują się barmani.

"Co dla ciebie?" - zapytał mnie barman, kiedy podeszłam złożyć zamówienie. Funkcjonuję w świecie, w którym mówienie sobie "na ty" jest czymś naturalnym, a jednak wtedy poczułam się dość niekomfortowo. Po prostu nie miałam ochoty na skracanie dystansu. Kiedyś decyzja o tym, czy mówimy sobie po imieniu, należałaby do mnie - jestem kobietą, w dodatku od tego barmana dwie dekady starszą. Dziś zasady etykiety mało kogo interesują.



Czy przeszkadza ci, kiedy ktoś, kogo nie znasz, zwraca się do ciebie "na ty"?

Kto proponuje przejście "na ty"? Kiedyś była to wiedza niezbędna, jeśli człowiek chciał uchodzić za kulturalnego. A zasad było sporo i zależały od wielu czynników - wieku, statusu, płci, relacji pomiędzy osobami.

Podobnie zresztą jak z podawaniem ręki. Choć zasady były dość skomplikowane, niemal każdy był w tę wiedzę wyposażony i rzadko dochodziło do wpadek. Tym bardziej, że starsze pokolenia nie szarżowały z tym spoufalaniem się tak, jak my robimy to dzisiaj.

Nie tylko seks i miłość. Przyjaźnie, które narodziły się przez internet Nie tylko seks i miłość. Przyjaźnie, które narodziły się przez internet

"Pani" z klasy maturalnej



Zawsze rozczulały mnie sceny prywatek w starych, powojennych filmach. Młodzież była zawsze taka taktowna, chłopcy do dziewczyn, już od klasy maturalnej (czasem i wcześniej), zwracali się per "pani". Ten pozorny dystans potęgował ekscytację. Relacje międzyludzkie celebrowano, a przejście "na ty" świadczyło o poważnych zamiarach i wyższym stopniu zażyłości.

Do przesadnego spoufalania się nie dochodziło też w sferze publicznej. Znam osoby (są to roczniki powojenne), które mimo tego że mieszkają po sąsiedzku od przeszło 50 lat, są ze sobą tak blisko, że sprawiają wrażenie zaprzyjaźnionych, po imieniu sobie nie mówią. I nie zamierzają. Tak jest im dobrze.

Etykieta odchodzi do lamusa. Dziś wszyscy jesteśmy "na ty"



Współczesne pokolenia coraz częściej odrzucają zasady etykiety i zastępują je zwyczajowością. Nowy pracownik, po pozytywnym zakończeniu procesu rekrutacji, często słyszy, że w pracy wszyscy mówią sobie po imieniu. Wchodzi więc w nowe towarzystwo bez obwarowań, jakie nakładałyby na niego zasady etykiety.

Podobnie dzieje się np. podczas zebrań w szkole. Kiedy pierwsza osoba zacznie mówić do reszty po imieniu, po chwili kolegami są wszyscy. I jest to jak najbardziej naturalne.

Po imieniu mówimy sobie z fryzjerką, tipserką czy manicurzystką, stylistką rzęs, a jako że zdarza się u nich spędzać sporo czasu, bo zrobienie paznokci, fryzury czy rzęs zajmuje czasem kilka godzin, to pomiędzy klientem i usługodawcą nawiązują się niejednokrotnie przyjacielskie relacje. Mówienie sobie na pan/pani wprowadzałoby niepotrzebny dystans.



A ty którym czterdziestolatkiem jesteś? A ty którym czterdziestolatkiem jesteś?

Dzisiejsi czterdziestolatkowie nie są tak starzy, jak Stefan Karwowski



Najsłynniejszy polski czterdziestolatek - Stefan Karwowski, w czasie wolnym zabierał żonę do teatru bądź spotykał się ze swoimi poważnymi znajomymi na domówkach. Dzisiejsi czterdziestolatkowie wypuszczają się w miasto. Na klubowych parkietach dystans pomiędzy młodymi i starymi nie istnieje.

Osiemnastolatek, pytając pięćdziesięciolatka np. o zapalniczkę, najprawdopodobniej zwróci się do niego po imieniu. No bo jak inaczej? I ten drugi zapewne nie będzie miał nic przeciwko. Nie czuje się przecież staro.

Godząc się na taki stan rzeczy i przyklaskując mu, musimy się jednak liczyć z tym, że do starego porządku nie będzie powrotu. Będzie może wygodniej, ale czy przyjemniej?

Te zasady etykiety, które dziś uważamy za przestarzałe, dodawały życiu nieco pikanterii. Sprawiały, że człowiek czuł się wyjątkowy. Odgórne spoufalanie się to wszystko spłyca. Wiele ułatwia i upraszcza, ale zabiera nieco magii.

Dlatego, choć sama w sferze prywatnej wolę odrzucać ograniczenia, niż je na siebie nakładać, to jednak w takich sytuacjach, jak wizyta w restauracji, kawiarni czy barze, wolałabym ten dystans zachować. Albo przynajmniej móc zdecydować o tym, czy mam ochotę spoufalić się z dwie dekady młodszym barmanem, czy zostawić to sobie na inną okazję.

Opinie (443) ponad 50 zablokowanych

  • (2)

    Pan/Pani to nie kultura ale sztuczny dystans, anachronizm i pozostałość po kastowym społeczeństwie.

    • 8 23

    • To jest dokładnie niewolnicza naleciałość dziś zwaną kulturą :) Ja niestety nie beczę jak wszystkie barany bo to jest kolejna nalecialość niewolnicza.

      • 8 3

    • Chłop pańszczyźniany niepiśmienny mówił do swego pana...

      "Witam Pana!"

      • 2 2

  • Tylko Karwowski był tu grając 40sto latka o 10 lat starszy , mal 50 lat.

    • 10 1

  • Mam wiek emerytalny i jeżeli ktoś bez mojej zgody mówi do mnie bez pan jest to jest dla mnie hamem

    Tylko za moją zgodą może ktoś mówić mi po imieniu ,obojętnie w pracy czy poza nią,kulturalnym młodym ludziom pozwalam na wiele ale brak zasad to krok wstecz.Nawet u zwierząt w stadzie są stare zasady!

    • 16 4

  • Kiedy próbowano wprowadzić formę wy! (1)

    Na szczęście nic z tego nie wyszło! Jak ktoś do mnie tak się zwracał to ja rozglądałem się dookoła szukając jakiejś drugiej osoby! Co do formy ty to ja nawet do osoby około 20 letniej zwracam się pan/pani! Uważam, ze to nie są g*wniarze i szacunek im się należy. Pamietam, ze w ostatniej klasie technikum uczyli nas poważni nauczyciele którzy tez wykładali na Politechnice Gdańskiej. I oni do nas zwracali się Panowie.

    • 17 0

    • Forma Wy jest staropolska formą

      grzecznościowa do dziś używana przez Ślązaków do starszych osób.

      • 0 0

  • Na razie brakiem kultury wyrażają się ukraińcy co nas zalewają (1)

    • 9 8

    • wytrzeźwiej, bo zalany jesteś

      • 1 3

  • Brak kultury?

    No co ty?

    • 0 5

  • brak Qultury ? raczej jak na dziesiejsze standardy oglada towarzyska

    w czasach kiedy co druga niewiasta i mlodzieniec bez slow na Q ,H i P nie potrafi sie wypowiedziec ,nie mowiac o wypowiedzi pelnym zdaniem to niech sie jasne panienak cieszy ze ze barman sie nie zapytal " co laska ( z przymiotnikiem )wciagamy " albo co tam sobie Q(jako przecinek ) zyczysz lub jak wzmiacniacz : Q co dzis walimy do H pana

    • 12 2

  • Od momentu stażu pracy 10+ doceniam bezpośrednią komunikację - przez ego / tytuły padają projekty.. Jestem wychowany aby używać formy Pan/Pani i jej używam w życiu codziennym ale wolalbym aby zniknęła. To znak czasów że ludzie chcą mniej struktur. W USA kontakt na linii pracownik - pracodawca też się zmieniał na przestrzeni lat więc nasze zmiany to nie tylko kopiowanie zachodnich rozwiązań ale po części ewolucja.

    • 3 9

  • (2)

    Te komentarze to dramat. Wielka nostalgia do starych czasów.
    Artykuł w sumie podobny poziom reprezentuje.

    Pub to nie miejsce na pana/panią. Chcesz panowania to idź do restauracji. Jak idę do baru z Burgerami to nie oczekuje skakania i panusiowania. Wszystko ma swoje miejsce i granice.

    • 8 21

    • Bo ja wiem, czy nostalgia? Kwestia dystansu właśnie. Jak idę do sklepu po szynkę, czy do knajpy na obiad, to nie mam ochoty spoufalać się ze sprzedawcą czy kelnerem, więc mówię "pan/pani". Jeśli kogoś trochę znam, przejście na ty, nawet ze wspomnianym sprzedawcą, jest bardziej naturalne. Może to przyzwyczajenie, może gdybym od początku ze wszystkimi był na "ty", to inaczej bym to traktował. Z drugiej strony, jak pani kasjerka w mięsnym z jednej strony "tyka", jest miła i uśmiechnięta, a z drugiej udaje, że przypadkiem ukroiła mi 60dkg szynki zamiast 40dkg, to nie mam ochoty być jej "kolegą".

      • 9 0

    • No właśnie wszystko ma swoje miejsce i granice.

      Idę do pubu, to to jest lokal usługowy (zamawiam drink i płacę za niego, za wykonanie usługi, nalania napitku, podania, i skasowania pieniędzy), gdzie obsługuje się usługobiorcę, a nie imieninki u kolegi, gdzie kolega serwuje mi drinka i dziękuję mi "na ty".

      • 5 0

  • w Norwegii (2)

    nikt nie ma kija w du**e i każdy może równie dobrze powiedzieć hei jak i god morgen, a w szkole dzieci mówią po imieniu do nauczycieli i jakoś nie widzę, aby nauczyciele tarzali się po podłodze w wyniku tej zniewagi. Jak ktoś potrzebuje, żeby mu panować, to ma wielki problem z własnym poczuciem wartości, gdzieś ewidentnie rodzice zawiedli i traktowali jak istotę mniejszej wartości niż człowieka. Dajcie spokój i skupcie się na wartości człowieka i tym, co ma do zaoferowania

    • 7 22

    • Nie tarzają się, bo zarabiają 30 tys zł na rękę. Może to jest sposób?

      • 5 0

    • Ale przykład peryferyjne państwo

      z ludnością wielkości Warszawy.

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane