• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Namolny ludzik Metra

Aga
19 sierpnia 2005 (artykuł sprzed 18 lat) 

Ostatnimi czasy moja droga do pracy znacznie się wydłużyła. Nie z powodu korków, robót budowlanych, tłumów turystów. Powodem są gazeciarze, rozdające darmowe gazety: Metro i Echo. Stojący w okolicach przejść przez jezdnię, w tunelach, na przystankach powodują, że zaczynam kluczyć próbując ich ominąć.



Idę i widzę że stoją kilkanaście metrów przede mną w miejscu, którego nie sposób ominąć. Zwrot w lewo i szybki rzut oka: oho, zajął się kimś innym, chyba uda mi się przemknąć bokiem, za jego plecami. Jest, udało się! Po tym sukcesie chwila rozprężenia i już mnie mają. No tak! Ominęłam tego z Metrem, ale nie zauważyłam jego kumpelki (konkurentki) z pomarańczową czapeczką Echa. Trudno, kolejna gazeta ląduje pod pachą, obok tych dwóch, które już znalazłam w SKM-ce.

Kiedyś brałam od nich te wszystkie gazety, ponieważ szkoda było mi tych młodych dystrybutorów. Jednak z czasem zaczęli mnie złościć: jest ich coraz więcej, gazety wciskają prawie na siłę, zdarza się, że po kilka sztuk na raz.

Dziś denerwują mnie z kilku powodów. Po pierwsze na mojej trasie do pracy czuję się jak ścigana: kluczę i rozglądam się na boki, starając się ich uniknąć. Po drugie obie te gazety są drukowane najtańszą farbą na kiepskiej jakości papierze i strasznie brudzą ręce. Po trzecie- choć zaznaczam, że nie jestem przesadnie ekologiczna - wnerwia mnie to, że marnuje się tyle papieru. Drukują tyle egzemplarzy, że nie mogą ich wszystkich rozdać, a i te rozdane latają potem często po mieście. Gazety szczycą się dużym nakładem, a duża część najkładu nie trafia do nikogo.
Aga

Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.

Opinie (85)

  • A z drugiej strony

    A ja miałem kiedyś wątpliwą przyjemność rozdawać ulotki AiGO.Robota jest beznadziejna.Niby tylko 4 godziny/dzień,ale to na prawdę jest męczące.A sytuacja,kiedy ludzie mijają udając,że nie widzą wcale pracy nie ułatwia.Nie mówię,że powinno się brać każdą ulotkę,jaką dają,ale odrobinę szacunku,a jak słyszę "spier.... z tym g.."(autentyk,to się naprawdę odechciewa...

    • 0 0

  • Panie z puszkami pod Akademia Medyczną

    - te własnie mnnie doprowadzaja do szału. Codziennie, a pracuje w A.M. od 6 lat, to samo "może pomoże Pani chorym dzieciom" - wypowiadane z naciskiem. Szczegół - pracuje z takimi dziećmi, i w przeciwieństwie do tych kiobiet, ja dzieciom pomagam.Od czasu do czasu zaczepiona odpowiadam cos zupełnie nie na temat albo coś w rodzaju "nie lubię dzieci", ale kilka razy poswięciłam swój czas, stanęłam przed takowa i prosiłam, aby mi się przyjrzała i zapamietała mnie jako osobę, która na jej kieszonkowe sie nie zrzuca - bezskuteczne działanie. I tak, w każda pogodę, dzień po dniu, gadajacy słupek na drodze do pracy lub domu.

    • 0 0

  • Gazety biorę, nawey je czytam. Na ulotki mówie "dziękuję nie", ale na swojej drode mam faceta, który od kilku lat zbiera na różne dzieci. Przechodzę obok niego dwa razy dziennie i dwa razy dziennie mu mówię, że nie stać mnie na to żeby dwa razy dziennie dawać mu pieniądze.
    Problemem jest wiesznie ulotek reklamowych na drzwiach.
    Wystarczy wyjechać na kilka dni, a drzwi obwieszone jak choinka. U sąsiadów to samo bo też wyjechali.
    Wspaniała wskazówka dla złodzieji. W budynku jest domofon, ale zawsze się znajdzie jakiś idiota, który wszystkim otwiera. To jest plaga.

    • 0 0

  • E tam, gazeciarze i ulotkowcy są nieszkodliwi

    wystarczy powiedzieć "dziękuję", nikt przecież na ziemię nie powali i nie wciśnie w kieszeń gazetki. Poza tym oni zarabiają w ten sposób pieniądze, a żadna praca nie hańbi.
    Znacznie większy problem stanowią samozwańczy "parkingowi" - są tacy w wielu miejscach, np. na parkingu przy deptaku nadmorskim na Zaspie, pod dworcem we Wrzeszczu, koło parku w Oliwie... To jest, cholera, problem - nie dasz złotówki, to ci menel samochód porysuje albo koło przebije. Dasz - przyzwyczajasz do tego, że wszyscy dają.
    Problem też to różni dziwni ludzie, najpewniej narkomani, pytający o drobne - to mnie wkurza, bo niby drobne, ale ja na nie pracuję, a taki leszczu uważa że mu się należy ot tak. Jeden taki to już w ogóle przegięcie - zawsze pyta "czy nie masz może jakichś drobniaczków", nie kurna, nie mam. Tego od drobniaczków to już widziałam chyba w całym 3city - pod dworcem, pod lotem, we Wrzeszczu, w Sopocie, nawet w Gdyni na Starowiejskiej, i zawsze ten sam tekst z drobniaczkami.

    • 0 0

  • a zapylaj pieszkom:)
    tak na poważnie sami widzicie, że kolejna osoba zastepująca pani adze droge naraża sie na atak co najmniej kaszlu
    mali gazeciarze ci znani juz tylko z literatury albo starych kronik przebiegali ulice wykrzykując co bardziej sensacyjne tytuły np:
    "Czarrrrrrrrrrrrrrna Żmija w Martwyyyyyyyym Polu, kupujcie Kurieeeeeer Wieeeeeeeeeczooooooornyyyyyyyy"
    a teraz zastąpi ci droge nie wiadomo o co mu chodzi bedzie groził błagał prosił.....bokiem go nindżią przy ścianie każdy sie wydostanie
    ach ten boski markowski
    w hotelu fan mówi na tasmie mam to jak w gardłach im rodzi sie śpiew:)

    • 0 0

  • W rzeczy samej Czarna Żmija

    Największym problemem są właśnie obszczymury i łobuzy wyciągające pieniądze. Nawet w PKP się zdarzają. Godzina 14, pociąg osobowy Gdynia - Elbląg wjeżdża na dworzec w Malborku. Tuż przed odjazdem wsiada dwóch nakoksowanych idiotów. Idą przez pociąg i "E, sorry masz piątaka lub dwójkę". Dostali trochę drobniaków i w Królewie wysiedli.
    Co się w nocnych dzieje, lepiej nie mówić.

    • 0 0

  • Do POSPIESZALSKIEJ

    Dawno nie spotkałam się z takim egocentryzmem i znieczulicą. Jak mozna komuś powiedzieć aby zajął się inną robotą niż ta którą wykonuje??? Otóż moja droga prosze pamiętać ze Ci młodzi ludzie pracują równie ciężko jak zapewne Pani, stoją na dworze czy to upał, czy deszcz czy wiatr, w przejściach podziemnych , gdzie są nieziemskie przeciągi i moża się rozchorować, narażeni na takich zadufanych przechodniów którzy miejscami zrównują ich swoim wzrokiem z chodnikiem. Mimo to nie kradną, nie piją piwa pod sklepem ani nie obijają się przed komputerem tylko PRACUJĄ bo dla takich ludzi roznoszenie ulotek lub rozdawanie tych gazet to jedyny sposób na zarobienie jakiś pieniążków na ich potrzeby. I zanim ktoś odburknie lub przeklnie tych ludzi niech 100 razy pomyśli jaki wysiłek w to wkładają i ile wyrzeczeń ich to kosztuje. Może czasami, mimo trudnego, cięzkiego dnia w pracy warto delikatnie się do nich uśmiechnąć i powiedzieć poprostu, NIE DZIĘKUJE zamiast traktować ich jak powietrze, a ten miły gest poprawi zarówno wam jak i im nastrój( bo zapewne też sie uśmiechną) i przypomnicie sobie że każdy musi jakoś zarabiać na życie

    • 0 0

  • pani aga zwraca uwage na burdel sagan i bałagan jaki pozostaje po tej "pracy"

    wieszanie komuś na klamce czy wciskanie do skrzynki czegos czego se nie zyczy narusza jego wolność i tyle

    niedługo fryzjer bedzie mi w skm podsuwał brzytwe pod nos proponując promocje a pani ania mnie jeszcze z***ie że on tez musi pracować

    puknij sie babo w dekiel po prostu ulica to ulica dworzec to dworzec a drzwi do mojego mieszkania to moje drzwi...

    • 0 0

  • Ania

    Masz rację. To ciężka praca, dawno temu jeszcze na studiach zdarzało mi się pracować na promocjach, i faktycznie przykro się robiło jak się patrzyło na niektórych naburmuszonych - nie mówię już o uśmiechu, ale choćby i zwykłe "nie, dziękuję" wystarczyłoby, ale nie, bo takiej kurna warszawskiej księżnej tynk by z paszczy poodpadał jakby poruszyła mięśniami mimicznymi. Co innego wieszanie na klamce ulotek i dzwonienie do drzwi z jajami, ale jednak ulica, peron czy supermarket to całkiem odpowiednie miejsca do wręczania ulotek i sprzedawania gazet. Warto kupić gazetę od gazeciarzy zamiast w empiku, bo to naprawdę ciężka robota, tak stać, piłować gębę i uśmiechać się do naburmuszonych przechodniów. Odrobinka życzliwości nie zaszkodzi, zawsze to sympatyczniej jak się człowiek do gazeciarza uśmiechnie i nawet odmówi, zamiast się na niego rzucać z pazurami w celu zagryzienia, bo ośmielił się spytać czy może gazetkę.

    • 0 0

  • Wystarczy magiczne słowo

    Myślę,że ludzie sami sobie szukają problemów na siłe..I zgadzam sie z innymi..Jesli sie nie chce wystarczy to jedno magiczne słowo-nik Was gonił nie bedzie.I wezcie pod uwage fakt,że Ci ludzie po prostu zarabiają w ten sposób..
    Jeden siedzi i sie opieprza w biurze a drugi stoi na ulicy po 10h dziennie i rozdaje gazety.Każdy musi z czegoś żyć.A jesli komus to przezkadza,to wydaje mi sie,ze na prawde sobie szuka sam problemow..Po co woogle o tym mówić,skoro i tak "głupim gadaniem"nic nie zmienimy..
    A to,ze wybiera sie inne drogi ze wzgledu na cos takiego,to dla mnie kompletnie smieszne..Żenująca wrecz.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane