• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Niech każde miejsce buduje swoją własną historię

dr inż. arch. Artur Kostarczyk
26 lutego 2008 (artykuł sprzed 16 lat) 
aktualizacja: godz. 08:17 (26 lutego 2008)
Najnowszy artykuł na ten temat 148-metrowe wieżowce powstaną w Letnicy

Każde miejsce środowiska kulturowego opowiada swoją własną historię, ma swój unikatowy "kod DNA", swoją misję dziejową, którą może kontynuować zgodnie z filozofią zrównoważonego rozwoju. Może, ale nie zawsze tak się dzieje. A często tak właśnie się nie dzieje - pisze urbanista i architekt Artur Kostarczyk.



Zobacz inne głosy w dyskusji na temat wieżowców.

Czasem przypadkowe zdarzenia historyczne bardzo silnie zmieniają kierunek rozwoju. Na przykład Gdańsk z uwagi na ograniczenia forteczne twierdzy otoczony był strefami ograniczeń zabudowy. To dlatego urbanizacja już w połowie XIX wieku przeniosła się do Wrzeszcza, a pod koniec XIX wieku do Oliwy.

Niestety, tereny na pograniczu Strzyży i Wrzeszcza, które mogły się stać miejscem lokacji nowego miasta (tak jak w roku 1875 lokowano miasto Kartuzy) zostały zajęte przez wojsko (koszary i plac ćwiczeń) oraz przemysł rozwijający się przy linii kolejowej. Dziś ta szansa dla Wrzeszcza pojawiła się ponownie, bo tereny poprzemysłowe i powojskowe stoją dziś otworem dla śródmiejskiej urbanizacji. Czy Wrzeszcz wykorzysta swoją szansę?

Kanwą struktury środowiska kulturowego Trójmiasta jest układ wczesnonowożytnych regionów miejscowych, który tworzą trzy Regiony Miejscowe: Gdański, Oliwski i Oksywski.

Układ ten funkcjonował w ciągu ponad 300 lat do I rozbioru Polski (1772) i ukształtował krajobraz kulturowy regionu Zatoki Gdańskiej. Granica pomiędzy regionami Oliwskim i Oksywskim była zarazem do 1772 r. granicą pomiędzy powiatami: gdańskim i puckim. Jeszcze na początku XX wieku granice pomiędzy tymi regionami były wyraźnie czytelne w krajobrazie kulturowym i w locji Zatoki Gdańskiej. Czy zostaną wzięte pod ochronę i pod uwagę przy projektowaniu przez władze Trójmiasta lokalizacji dominant i akcentów kształtujących nową locję Zatoki Gdańskiej?

Strukturę każdego z trójmiejskich regionów miejscowych tworzą konglomeraty historycznych jednostek osadniczych. Niektóre z pośród nich w średniowieczu lub w czasach nowożytnych stały się miastami.

Najstarsze miasta europejskie mają w swoim "kodzie genetycznym" zapisane dwa kolejne wzorce miasta.

Chronologicznie najwcześniejszym był model obronnej osady jednodworczej, rozwinięty później w osadach targowych w konglomeraty takich osad jednodworczych, o wyraźnie organicznym układzie urbanistycznym. Później, najpierw bardzo nieliczne regularne miasta greckie, a następnie typowe w Cesarstwie Rzymskim osady wojskowe stały się prototypami średniowiecznego miasta lokacyjnego.

Paradygmat europejskiego miasta lokacyjnego ostatecznie ukształtowany ok. 1300 r. okazał się modelem uniwersalnym i niemalże ponadczasowym - bo został zakwestionowany dopiero w czasach Wiosny Ludów (1848).

W II połowie XIX wieku dotarł do Europy model miasta amerykańskiego opartego o ideę wyrażoną przez jednego z ojców Rewolucji Amerykańskiej ("Jeffersonian grid"). Potem pojawiły się XX-wieczne eksperymenty urbanistyczne w postaci miast-ogrodów, miast linearnych i osiedli mieszkaniowych. Nie doprowadziły one jednak do powstania nowego paradygmatu urbanistycznego, przeciwnie, na ostatnim Światowym Kongresie Urbanistów w Lizbonie uznano, że integralność miasta historycznego jest wartością ponadczasową.

Niewątpliwie obóz rzymski z jego układem głównych ulic przecinających się pod kątem prostym był prototypem miasta lokacyjnego, a rzymskie forum było prototypem średniowiecznego rynku. Ale działka miejska jako podstawowy moduł geometrii przestrzeni miasta była już wynalazkiem z roku 1200. Układy urbanistyczne budowano z wielokrotności działek miejskich i przedustawnie przyjętych szerokości ulic (głównych, frontowych, gospodarczych). Powszechnie przyjęta ok. 1300 r. w miastach lokacyjnych zasada ścian ogniowych na granicach sąsiedzkich działek miejskich ukierunkowała organizację przestrzenną zabudowy działki, w której budynkiem głównym stała się kamienica, zawsze lokowana w pierzei frontowej działki.

Tomasz Jefferson był nie tylko jednym z autorów amerykańskiej konstytucji, ale również architektem i urbanistą. Jego idea założenia urbanistycznego, które w swojej geometrii ma wyrażać wolność i równość (Jeffersonian grid) stała się fundamentem paradygmatu miasta amerykańskiego.

Siatka ulic rozciągająca się we wszystkich kierunkach budowana była (zupełnie odwrotnie niż w europejskim mieście lokacyjnym) od ogółu do szczegółu, przy założeniu, że tylko osie ulic są elementami stałymi. Dawało to wielką swobodę w kształtowaniu rzeczywistej szerokości ulic - co już pod koniec XIX wieku miało kolosalne znaczenie dla rozwoju komunikacji w mieście.

W pierwszej fazie rozmierzania układu urbanistycznego powstawała siatka o oku: ćwierć mili na ćwierć mili, a następnie dokonywano - w miarę potrzeb - podziału tych kwadratów o boku ćwierciomilowym na kwartały. W rezultacie wielkość bloku zabudowy była efektem tych wtórnych podziałów. Podobnie rzecz się miała z budowlaną działką miejską, która pojawiała się dopiero na samym końcu tego procesu parcelacji. Oczywiście możliwe były i procesy odwrotne, kiedy następowały wtórne scalenia działek, dla uzyskania większej powierzchni dla projektowanego gmachu (aż do stanu blok = działka, jak świadczy o tym gmach The Crockery House w centrum Chicago).

Zasada wolności i równości zniosła również ograniczenia wysokościowe dla budynków. Po rozwiązaniu problemów technicznych (konstrukcja i windy), już pod koniec XIX wieku w Chicago i Nowym Jorku zaczęły powstawać pierwsze wieżowce. W rezultacie paradygmat miasta amerykańskiego okazał się najbardziej uniwersalnym polem gry urbanistycznej, a Jeffersonian grid stał się kanwą układu urbanistycznego zarówno małych, ekstensywnie zabudowanych miast środkowego Zachodu, jak i metropolii na czele z Nowym Jorkiem, Chicago i Los Angeles.

Jest kilka dużych miast europejskich, które rozwinęły się tak naprawdę dopiero w II połowie XIX wieku i przyjęły plany regulacyjne wzorowane wyraźnie na modelu amerykańskim. Do najbardziej znanych należą Madryt i Barcelona. Ustalone w tych miastach na przełomie XIX/XX wieku prawo urbanistyczne obowiązuje tam nadal w obrębie śródmieść.

Urbanistyka historycznego śródmieścia Gdańska jest głęboko zakorzeniona w paradygmacie europejskiego miasta lokacyjnego. Gdynia jest wzorowana (co najmniej od 1934 roku) na modelu miasta amerykańskiego. Sopot zbudowany został na wzór XIX-wiecznych północnoeuropejskich kurortów nadmorskich, które były prototypami "miast ogrodów".

Ale śródmieście Gdańska to tylko 1 procent jego obecnego terytorium. Składa się ono z ponad stu historycznych jednostek osadniczych, z których zdecydowana większość to były jeszcze na początku XX wieku terytoria majątków dworskich i osad wiejskich (najczęściej niewielkich, nawet jednodworczych).

Niech każde miejsce buduje swoją własną historię.

Natomiast pomieszanie porządków urbanistycznych prowadzi w rezultacie do całkowitej dezorganizacji przestrzeni miejskiej. Podobieństwo do eklektyzmu w architekturze (który łączył różne porządki architektoniczne) jest tu tylko pozorne. Nie da się bowiem łączyć bezkarnie różnych kultur użytkowania przestrzeni - w tej samej przestrzeni.
dr inż. arch. Artur Kostarczyk

Opinie (110)

  • Widać, że teraz tematem dyżurnym jest sprawa wieżowców. I tak co pare dni mamy artykuł o niczym.

    • 0 0

  • (Wiadomo kto) myśli, że jak gdziekolwiek w mieście znajdzie się wolny plac lub placyk, to jest potencjalnie dobre miejsce na postawienie wieżowca. W niektórych miejscach wręcz trzeba postawić wieżowiec. Inaczej będą tam psie kupy.

    Autor traktuje miasto jako całość, organizm, indywidualność, kształtowaną przez czas.

    Nie wszystko zrozumiałam, ale zdecydowanie powinna to byc dyskusja architektów i urbanistów, nie biznesmenów!

    • 0 0

  • Prowincja i prowincjusze (6)

    Ślędze od jakiegoś już czasu dyskusję o tzw. wieżowcach(hmm...20 pięter...) w Gdańsku i o reakcji samych mieszkańców. No cóż...prowincjonalizm! Wszyscy Gdańszczanie z jakiegoś niezrozumiałego powodu uważają Gdańsk za miasto wyjątkowe i wspaniałe, a tymczasem Drodzy Państwo to gdyby nie Gdynia i Sopot byłaby to dziura niewarta oplucia. Tu cały czas żyje się przeszłością i nie ważne, że nikogo nie interesującą. Jak na ironię główny powód do wspomnianej chluby to Stare Miasto, które NIE ISTNIEJE!!!!!!!! Oprócz tego jest tu tzw."kolebka" - zespół obleśnych fabryk - brzydoty w samym środku miasta gdzie powinno być faktyczne centrum. Ależ kolebki - "ducha miasta" nie wolno ruszyć; świeta krowa będzie tam stać i s... po wsze czasy. Sądząc po mentalności mieszkańców, którzy do dziś żyją szesnastowiecznym złotym wiekiem, będzie kolebka "dumą" miasta jeszcze długo. Aaaaaa... jest jeszcze Westerplatte! Nikt na świecie o nim nie wie! I dobrze, bo gdyby tak zaczęli się zjeżdżać turyści i zobaczyliby piękne otoczenie tego historycznego miejsca to pewnie chcieliby się tam osiedlić - takie to piękne... Już nie wspomnę o nowopowstałych przedmieściach. Tego się już nie da skomentować.
    I oto nie można już nic zrobić! Otóż zakłóciłoby to uduchowioną atmosferę miasta - symbolu!!!(co??????????). Mieszkańcy Gdańska chcą nadal napawać sie "klimatem" starówki-atrapy, kominów, dźwigów i hal fabrycznych. Łatwiej przecież żyć wspomnieniami i cieszyć sie dokonaniami innych niż odważyć się zrobić coś samemu. Zatem drodzy Gdańszczanie nie budujcie wieżowców, dróg i niczego nowoczesnego! Pielegnujcie "ducha" i "kolebkę"! To takie refleksyjne...i dalej będą młodzi Gdańszczanie migrować to brzydkiej, nowoczesnej, bezdusznej i...bogatej Warszawy!

    • 0 0

    • (3)

      Mateusz, napisałeś to w idiotyczny sposób, ale zauważyłeś pewną prawidłowość - że w jedności 3miasta jest siła i wszystkie miasta będą silne jeżeli będą współpracować. Jakby nie było do Gdańska ciągnie wiele wycieczek i również dzięki temu zarabiają Gdynia i Sopot. Żeby jeszcze miasta potrafiły dobrze współpracować ale to inny temat.
      Plujesz na Gdańsk, bo słabo rozumiesz istotę problemu - błogosławieństwem i przekleństwem Gdańska jest symbolika - miasto gdzie wiele ciekawych wydarzeń miało swój początek. Nie będę wymieniał, bo widzę, że jesteś inteligentnym gościem więc wiesz o czym mówię. Przez ten symbolizm właśnie administracja Gdańska jest najbardziej rozbudowana i to tutaj ma miejsce najwięcej politycznych przepychanek, gdyż każdy chciałby tę symbolikę wolnościową zagarnąć dla siebie (jak PiS jakiś czas temu). W cieniu takiego syfu, nie trudno błyszczeć - jak Sopot i Gdynia. To właśnie uniemożliwia miastu skoncentrowanie się na istotnych i podstawowych sprawach, jaką jest m.in. polityka przestrzenna.
      Sam lubię Gdańsk - tak samo pewnie lubiłbym Sopot i Gdynię, ale w Gdańsku mieszkam, dlatego że mam stąd dostęp do bardzo różnych miejsc - zachód i południe - pięknie pofałdowane Kaszuby, na wschodzie Żuławy, a od północy morze. I w tym potencjał Trójmiasta leży.

      • 0 0

      • (2)

        Prawda, że nie wnikam w szczegóły projetków, ale nie o szczegółach pisałem. Pisałem i mentalności i - niestety - Marcinie potwierdzasz trafność spostrzeżeń zawartych w moich wypocinach!. Symbolika wolnościowa!!!??? Błogosławieństwo!!!??? A na końcu wszechobecna w tym kraju polityka! Uwierz mi, nikogo na świecie ta "symbolika" nie obchodzi! A już tymbardziej komiczne i smutne polityczne przechanki tych śmiesznych i maluczkich ludzi! Pisałem o walorach estetycznych, a tych nie dostarczją bynajmniej dźwigi stoczniowe, albo nawet centra handlowe (np City Forum... nawiasem mówiąc chyba w Skarszewach wstydziliby się takiego czegoś) To efekt tych waszych kompromisów. Powstają wobec tego rzeczy bez charakteru - szare i brzydkie. Zeby tylko "kompromisowe". A teraz zepsujecie (a zepsujecie napewno) jeden z najbardziej atrakcyjnych rejonów Trójmiasta - pas nadmorski.
        Aha, nie jest to żadna tam frustracja, tylko próba przemówienia do rozsądku. Urodziłem się w Gdańsku i mam do miasta sympatię ale widzę smutną rzeczywistość(mieszkam w Sopocie). Ale Wy nie chcecie słuchać bo...no właśnie.

        • 0 0

        • (1)

          Mateusz, wybacz taki argument ale wydaje mi się, że jesteś młodym człowiekiem i wielu rzeczy nie było Ci dane jeszcze poznać. Otóż wyobraź sobie, że kiedy przyjeżdżają do mnie znajomi z zagranicy, są cali zadowoleni, że mogą odwiedzić Stocznię Gdańską i wystawę "Drogi do wolności". Znajomy z Wielkiej Brytanii, człowiek po 50, będąc na terenie Stoczni zaczął opowiadać jak w latach 80. śledzili wydarzenia w Gdańsku i jest bardzo zadowolony, że może być w miejscu, gdzie kawał historii miał swój początek. Historia i symbolika być może nie interesuje mas młodych ludzi za granicą, których generalnie już mało co interesuje.
          Bawi mnie niezmiernie wytykanie Gdańszczan ("wy") i obarczanie nas złą polityką przestrzenną władz. No uśmiałem się, naprawdę! Wytykając palcem zarzucasz mieszkańcom Gdańska, z tego co zrozumiałem, że niewiele robią żeby coś zmienić. Widać, że nie śledzisz dyskusji które mają miejsce w Gdańsku na ten temat. Gdynia ma szczęście, że ma mądre władze samorządowe, które dobrze zarządzają miastem (nie wiem jak z drugiej strony gdyńska polityka przestrzenna wygląda). Wobec tego być może nie macie zbyt wielu powodów, żeby działać w sposób zorganizowany, oddolny, jak prawdziwe społeczeństwo obywatelskie. Ciekawe czy Gdynianie byliby w stanie zorganizować się i efektywnie zadziałać gdyby zaszła taka potrzeba. W Gdańsku istnieją inicjatywy obywatelskie (chociażby Wrzeszcz) i działają na rzecz swoich dzielnic. Ciekawe jak to w Twoim mieście wygląda. Inicjatyw obywatelskich wciąż potrzeba więcej, bo mniejsze grupy dzielnicowe nie zaradzą problemom całego miasta.
          Mój drogi, i czytaj dokładnie i cytuj rzetelnie wypowiedzi - napisałem wcześniej, że nie wiem czy symbolika wolnościowa Gdańska jest błogosławieństwem czy przekleństwem, Ty tymczasem uczepiłeś się jednej strony jedynie, nie mając racji w swojej argumentacji.
          Naprawdę, ciekawy jestem co Ty robisz dla miejsca w którym mieszkasz, bo ja akurat mam pomysły co robić w mojej dzielnicy i na moim podwórku, które niestety piękne nie jest.

          • 0 0

          • A jednak!

            I jak długo jeszcze będą owi goście pamiętać o kolebce i solidarności?
            Nic nie trwa wiecznie, a Gdańszczanie jak widać są innego zdania. Owszem udzielacie sie ale to jeszcze nie oznacza, że efekty są automatycznie pozytywne. Budujecie mosty i drogi donikąd, muzea, do których nikt nie chodzi i nowe dzielnice, które wołają o pomstę do nieba! Jakoś w Gdyni powstają mądre i odważne projekty(a teraz nawet lotnisko!) bez tych wszystkich awantur. Szkoda, że to nie Gdynia starała się o Euro, to byśmy je mieli w Trójmieście; a tak? Niestety nie. Już UEFA wizytuje Kraków i Chorzów...
            I nie obchodzi mi o to czy "symbolika wolnościowa" jest "błogosławieństwem" czy "przekleństwem". Samo formułowanie takich pojęc jest już archaizmem i do nieczego nie prowadzi! Na symbolice nie zbudujemy dobrobytu ani żadnej przyszłości! Owszem można pamiętać, mieć szacunek itd ale wyznawać jak religię? Sam fakt, ze się Gdańszczanie tak lubują w przeszłości świadczy o tym, iż coś jest nie tak w teraźniejszości.
            Jestem z Sopotu i na szczęście nie mam żadnej góry świętego złomu na środku miasta... Popieram tunele pod miastem, marinę, halę itd. Nie przeszkadza mi nowoczesność i nie sądzę żeby zakłócała ducha miasta.
            Proszę przeczytać komentarze Gdańszczan na temat lotniska w Gdyni (abstrachując od polemiki) - bezradna zazdrość!!! Drogi do Rębiecjowa nie możecie wybudować, a oni budują całe lotnisko razem z drogami!!! U was banda hippisów-ekologów zablokuje budowę czekogolwiek...

            • 0 0

    • (1)

      wywaliłes kolego cała swoja frustrację, nie napisałeś natomiast zadnej własnej propozycji.
      o nowoczesnym budownictwie i architekturze mówi i chce go gro Gdanszczan, problem w tym ze niekoniecznie ma to oznaczac wiezowce na terenach starego i głownego miasta, a do tego sie skłania polityka urzedu.
      że nie chcemy wysokościowcow? owszem mozna je budowac, byle w odpowiednim miejscu i budowac ŁADNIE, zobacz sobie propozycje takiego budownictwa w letniewie w któryms z poprzednim artykułow.
      co do warszawy, gdyby nie kasa która przyciaga tam mieszkanców innych terenów Polski, nikt by nie chciał tam mieszkać.bo w warszawie moze i sie buduje nowoczesnie, ale jak w większosci Polski-byle jak, byle gdzie i... dosc brzydko i standardowo.warszawa ma byc przykładem dla Gdanska? dziekuje, bardzo to ja wole Gdansk.

      • 0 0

      • No właśnie! To do Warszawy ludzie zjeżdżają chociaż jest rzekomo brzydka. Hmmm... a może by się tak zastanowić dlaczego?.
        Już nic gorszego od City Forum wybudować się nie da, proszę zatem nie rozpaczać z powodu jakichś tam wieżowców! Może by chociaż zasłoniły to paskudztwo. Zresztą co to za centrum? Żałość.
        Poza tym trudno mi sobie wyobrazić aby w Warszawie(dlaczego mowa akurat o Warszawie? powiedzmy we Wrocławiu) budowano tak ochydne i groteskowe przedmieścia jak te gdańskie!
        Ps
        Nie jestem z Gdańska.

        • 0 0

  • to fakt, ale (1)

    myśle że najbardziej winni są urzędnicy dający pozwolenia na te szkaradziejstwa, bo co ich obchodzi co deweloper wybuduje! Całe przedmieścia gdańska, ujeścisko, chelm (górski), tbs-y, orunia górna itd, to przecież koszmar architektoniczny. Za 10 lat to będą slamsy. Na miejscu architektów wstydziłabym sie pod tym podpisać a najbardziej winne miasto, że na to pozwolilo a z pasem nadmorskim też sie znowu kompromituje. Najgorsze jest to że taki krajobraz nam miasto funduje na najblizsze sto lat, a moze i dłużej...

    • 0 0

    • slamsy

      To prawda! Nory dla biedoty i imigrantów - getta

      • 0 0

  • (1)

    Hehe Mateusz, gdybyś napisał to 10 lat temu, zlinczowali by cię na miejscu. Więc coś się jednak zmienia... szkoda, że tak powoli

    pozdrowienia z warszawy dla "zabytkowego" gdańska
    były mieszkaniec

    • 0 0

    • Hehe

      No tak ale ja jestem z Sopotu...

      • 0 0

  • dobre opracowanie

    Piękne opracowanie i wbrew pozorom nie tylko dla specjalistów od planowania przestrzennego. Uważam tak jak tutaj już mówiono, że ten artykuł powinien być uznany za kanwę do dyskusji już konkretnej, w gronie decydentów. Nie uważam, że ten głos już zamyka dyskusje. On ją tylko uporządkował i wskazał miejsca które należy brać pod uwagę przy budowie wysokościowców. Wskazał na zasady rozbudowy i przebudowy miast mających wielowiekowe tradycje.
    Bezsprzecznie życiowa zasada dobrego towarzystwa - „swój ze swoim” jest tutaj wymogiem. Oczywiście Gdańsk jest tak rozbudowany, że może dojść do pewnych konfliktów i konieczności poświeceń. Jednak niech one dotyczą jednostek a nie kwartałów.
    Bardzo mi sie podobało stwierdzenie, że (sympatyczna ale zaniedbana – moja konstatacja) Gdynia budowana od nowa nie ma takich ograniczeń jak Gdańsk.
    No i najważniejszy problem a zarazem wskazówka. Nie da się upchać między starą zabudową Gdańska wieżowców. Jeszcze nie tak dawno narzekaliśmy na modernizacje tych ważnych ulic. Już dzisiaj wiemy, że tylko trochę to poprawiło dojazdy, ale nie mieszkańcom centrum. Do sezonu jeszcze daleko, a korki jak były tak są dalej. To jest chyba najważniejsza wskazówka dla umiejscowienia budynków wymagających dobrego skomunikowania.
    Budowniczowie primo voto „developerzy” nie są zainteresowani pięknem. Ich mottem jest „idźcie i rozmnażajcie” pieniądze (swoje).
    Pozdrowienia Panie Arturze.

    • 0 0

  • heheh gratulacje jednak trzeba miec cos w glowie, a nie wydmuszke tak jak wiekszosc sie tu wypowiadajacych, bo widze ze wiekszosc nic nie zrozumiala z przeslania tego artykulu-nastepnym razem nie zawracajcie sobie tak "trodnymi" artykulami glowy :)

    • 0 0

  • (2)

    a i zapomnialem dodac kupcie se Fakt i go poczytajcie ,jest to wspaniala szmatlawa gazetka wprost na waszym poziomie intelektualnym -ma duze zdjecia i wylewne artukuly ,kazdy zakuma ;) . pozdrawiam!

    • 0 0

    • Helmut sam sobie kup Fakt ;), ynteligencie wybitny Ty hehe

      • 0 0

    • Hmm...

      Otóż zrozumiałem ów trudny artykuł i go doskonale rozumiem (jestem historykiem, a ostatnie 6 lat spędziłem w Nowym Jorku). Mój komentarz odnosił się materii bardziej ogólnej nie zaś samego wykładu.

      • 0 0

  • Miejse ma wlasna historie FIROGA (1)

    REWITALJZACJA MIEJSC-NAZW HITORYCZNYCH dlaczego one zaginely to sa miejsca urodzin wielu POLAKOW KASZUBOW komu to przeszkadzalo przywrocmy im swoje zycie pamietajmy FIROGA a Rebiechowo lezy w Gminie Zukowo

    • 0 0

    • Ha ha, świetny jesteś z tą swoją Firogą. Już kiedyś widziałem Twoje uświadamiające wypowiedzi na forach trójmiejskich gazety wyborczej. Ale racja, trzeba znać miejsce w którym się mieszka. A Firoga to nie Rębiechowo, tylko Firoga. FIROGA. :-)))

      • 0 0

  • (1)

    kolego lepiej nie porównuj warszawy z gdańskiem bo to zupełnie inna liga.
    warszawę można porównywać z londynem, a nie z gdańskiem ;)

    • 0 0

    • OK

      No to np. z Poznaniem!

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane