- 1 Będzie 500+ dla małżeństw ze stażem? (397 opinii)
- 2 Tak wybuchł pożar w Nowym Porcie (238 opinii)
- 3 Śmietniki będą tam, gdzie chcieli mieszkańcy (51 opinii)
- 4 Piłeś? Nie włamuj się do auta (44 opinie)
- 5 "Bilet miejski" bez zniżek dla seniorów (143 opinie)
- 6 Utrudnienia na al. Niepodległości od wtorku (57 opinii)
Oszukał podczas Euro 2012, teraz staje przed sądem. Rozpoczęły się zeznania świadków
- Kiedy upomnieliśmy się o wypłatę, powiedziano nam, że pieniądze dostaniemy jutro. Po tygodniu powiedziano już tylko, że niedługo. Nie dostaliśmy ich do dziś - zeznała w środę jedna z pracownic kampingu, który działał w Gdańsku w czasie Euro 2012. Jego organizator, jeszcze zanim impreza się skończyła, uciekł, zostawiając niezapłacone faktury na ok. 1 mln zł. Teraz odpowiada za oszustwo przed sądem.
![zobacz na mapie Gdańska zobacz na mapie Gdańska](/_img/icon_map_16x12.gif)
Już w czerwcu 2012 roku policja otrzymała pierwsze zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez organizatora pola namiotowego. W tym samym czasie wyposażenie pola było rozkradane. Ludzie po prostu przychodzili na opuszczony i pozbawiony ochrony kamping i zabierali pozostawiony na nim sprzęt.
Po samym organizatorze - 50-letnim Michale W. - nie było już śladu. Podobnie jak po 500 tys. zł zysku, które miał przynieść sam kamping. Pozostały za to niezapłacone faktury i niezrealizowane wypłaty dla pracowników - łącznie dług wynosił ok. 1 mln zł.
Michała W. udało się zatrzymać dopiero na początku marca tego roku, na południu Polski. Już w toku śledztwa okazało się, iż już wcześniej zdarzało mu się pożyczać pieniądze i nie oddawać ich. Dlatego też akt oskarżenia zawiera łącznie aż kilkadziesiąt zarzutów dotyczących nie tylko roku 2012, ale i dwóch wcześniejszych lat.
- Podczas postępowania przygotowawczego oskarżony nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Złożył wyjaśnienia, które prokuratura uznała jednak za jego linię obrony - mówi Wioletta Noch-Moczadło z Prokuratury Rejonowej Gdańsk Oliwa.
Jak dowiedzieliśmy się, 50-latek miał się tłumaczyć, iż uciekł, gdyż wpadł w depresję w związku z nieudanym interesem. Od marca Michał W. przebywa cały czas w areszcie. Sąd zdecydował się go tymczasowo aresztować m.in. z powodu znacznej kwoty, na którą miał on oszukać swoich kontrahentów i pracowników. Z tego samego powodu - chociaż za oszustwa teoretycznie grozi do 8 lat więzienia - jego kara może być wyższa i wynieść aż do 10 lat za kratkami.
W maju do sądu trafił akt oskarżenia. Michałowi W. postawiono łącznie 36 zarzutów dotyczących głównie wyłudzeń pieniędzy i mienia od szeregu osób fizycznych i osób prywatnych. Poza tym oskarżono go o działania na szkodę pracowników oraz złośliwe bądź uporczywe uchylanie się od obowiązków wobec podwładnych. Łącznie poszkodowanych jego działaniami zostało 47 osób.
Sam proces rozpoczął się w sierpniu. W środę ruszyły przesłuchania świadków - osób oszukanych przez Michała W. Być może dlatego, że zawiadomienia o terminie rozprawy rozsyłano latem, większość świadków się jednak w sądzie nie stawiła.
Pojawiła się jednak 20-latka, która opowiedziała, jak została oszukana, gdy... podjęła pierwszą w swoim życiu pracę. Miała pozyskiwać klientów kampingu - zaczepiać przyjeżdżających do Gdańska obcokrajowców i polecać im nocleg na polu namiotowym.
W pracy pojawiła się 7 czerwca. Początkowo wszystko wyglądało obiecująco, podpisała umowę i zabrała się do pracy. Z czasem jednak - głównie przez złą pogodę - liczba klientów pola namiotowego nie rosła tak, jak można było oczekiwać. Wówczas zaczęły się problemy.
Według zeznań dziewczyny, pierwszą wypłatę pracownicy kampingu mieli odebrać po tygodniu. Kiedy się o nią upomnieli, powiedziano im, że przelewy otrzymają następnego dnia. Pieniądze na kontach się jednak nie pojawiły. Dopiero tydzień później powiedziano im, że wypłaty będą "niedługo". Później nawet ustalono dzień i godzinę. Pieniądze miały być im przekazane "do ręki".
- Pojawiliśmy się na miejscu. Właściciela kampingu jednak nie było. Początkowo myślałam, że tylko mnie ta sprawa dotyczy, dopiero wtedy dowiedziałam się, że tak naprawdę nikt nie wiedział o co chodzi. Umówiliśmy się, że dzień później spotkamy się, aby zgłosić wszystko na policję. Okazało się, że już wcześniej dwie osoby złożyły takie zawiadomienia. Poinformowano też policję o zniknięciu szefa pola namiotowego - zeznała w środę jedna z poszkodowanych.
Film nakręcony w czerwcu 2012 roku na opuszczonym już polu namiotowym. Widać, jak wynoszony jest z kampingu sprzęt.
Opinie (109)
-
2013-11-14 18:07
wina tuska
a czy to jeden poszedł z torabmi po Euro ?
A co z firmami ktore budowały nam np. drogi na euro - chyba 80% z nich nie dostało kasy lub zbankrutwało.- 1 1
-
2013-11-14 18:54
łycha
łycha a co ty na to wszystko kolezko ? :)
- 2 1
-
2013-11-14 21:32
Trzymaj się Michał. (1)
W biznesie jak w życiu. Raz na wozie raz pod wozem.
Głowa do góry, jakoś to będzie.
Jeszcze zatańczymy w Falezie jak wyskoczysz.
Kolega ze SCANDICA.
Masz pozdrowienia od Waldka.- 2 0
-
2013-11-14 23:10
Damy radę
Jak wyskoczę to do Falezy nie pójdę bo za drogo za to do Romantiki bardzo chętnie ale stawiasz Ty albo Twój Kumpel z Podlasia
- 0 0
-
2013-11-14 22:24
no cwaniaczki, kiedy oddacie namioty ?
eech Polska i jej podły naród...
- 1 0
-
2013-11-14 23:44
Ot po prostu nie zamknął mu się biznesplan a tu zaraz robi się z niego przestępcę. To państwo też powinno być uznane za przestępcze bo wiele zakładów państwowych zbankrutowało a pracownicy znaleźli się na bruku.
- 0 1
-
2013-11-15 00:13
dajcie nazwisko tego złodzieja i fotkę
abym się nie natknął na tego drania!
- 1 0
-
2014-01-22 22:05
zwykly zlodziej,i tyle,razem z braciszkiem bartusiem lody krecili
niech posiedzi dyche,to moze zmadrzeje,albo bedzie jeszcze glupszy
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.