Do pięciu lat więzienia za nieumyślne spowodowanie pożaru grozi
Markowi M., szefowi firmy wykonującej prace remontowe na dachu kościoła św. Katarzyny w Gdańsku. Akt oskarżenia przeciwko Markowi M. Prokuratura Okręgowa wysłała wczoraj do gdańskiego Sądu Rejonowego.
Marek M. odpowie za niezachowanie należytej ostrożności i nieumyślne spowodowanie pożaru, zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób oraz mieniu w wielkich rozmiarach. Według śledczych, powodem pożaru było użycie podczas prac narzędzi elektrotechnicznych m.in. szlifierki, zasilanych przez "nie fabrycznie reperowany przewód elektryczny".
Marek M. wraz z drugim robotnikiem opuścili kościół, nie odłączając szlifierki od prądu. Pożar wybuchł na skutek zwarcia. Jednak oskarżony nie przyznaje się do samodzielnego wykonywania napraw w przewodzie.
Zarzuty Markowi M. postawiono w kwietniu 2007 r. na podstawie ekspertyzy specjalistów ze Szkoły Głównej Służby Pożarniczej.
Prokuratura badała też wątek naruszenia przepisów prawa budowlanego przez ówczesnego przeora kościoła. Mimo, że prace remontowe prowadzone były bez wymaganego zezwolenia uznano, że ksiądz nie dopuścił się przestępstwa i umorzono tą część śledztwa.
Pożar dachu kościoła św. Katarzyny w Gdańsku wybuchł 22 maja 2006 r. Koszt jego odbudowy szacowany jest na ok. 25 mln zł. Dotychczas m.in. na odgruzowywanie, zabezpieczenie świątyni i wykonanie tymczasowego zadaszenia prezbiterium wydano prawie 3,5 mln zł. Od dwóch tygodni świątynię można ponownie zwiedzać.