Spółdzielnia mieszkaniowa odcięła mieszkańców domu przy ul. Do Studzienki 27 od budynku, który służy im za piwnicę i suszarnię. Lokatorzy, żeby dostać się do niego, muszą chodzić na około. Dla starszych i schorowanych lokatorów to spory kłopot.
Takie problemy mają mieszkańcy kamienicy we Wrzeszczu.
Wszystko zaczęło się kilka tygodni temu, kiedy spółdzielnia mieszkaniowa "Podgrodzie" postawiła (zgodnie z prawem) płot na swojej części gruntu.
Mieszkańcom domu przy ul. Do Studzienki 27 to jednak znacznie utrudniło życie i chcieliby przesunąć płot o kila metrów, albo przynajmniej wyciąć w nim furtkę. Spółdzielnia, do której płot należy, nie chce o tym słyszeć i proponuje, żeby sami wybili drzwi w oknie.
- Poprzedni, rozpadający się płot stał na środku działki. Nowy powstał, bo brakowało miejsc parkingowych. Postawiliśmy go na granicy działek - mówi Piotr Pełeński, prezes spółdzielni "Podgrodzie".
Problem w tym, że 20 lat temu geodeta najprawdopodobniej pomylił się wyznaczając grunty na tej posesji, przez co dziś mieszkańcy muszą z praniem wyjść z domu, od strony ruchliwej ulicy i przejść spory, jak dla starszych ludzi, kawałek.
- Mam prawie 80 lat i problemy z kręgosłupem, poruszam się o lasce. Odkąd jest nowy płot, żeby wywiesić bieliznę muszę z nią iść przez główne wyjście od ulicy i potem kawał drogi pod górę - skarży się Klotylda Sikora, jedna z lokatorek domu przy ul. Do Studzienki.
Dla administratora budynku sprawa może znaleźć prostsze rozwiązanie. - Wystarczy, żeby spółdzielnia wydzierżawiła nam grunt, te kilkanaście metrów kwadratowych, wtedy moglibyśmy przesunąć płot. Zwróciliśmy się z tą propozycją do spółdzielni i czekamy na odpowiedź - mówi Katarzyna Szczypińska, prezes firmy Euroformat, która zarządza budynkiem.
Jednak Piotr Pełeński nie chce się zgodzić na taki pomysł. - W przyszłości schody prowadzące do tego budynku gospodarczego będą zlikwidowane, bo potrzebujemy więcej miejsca na parkingi - zapowiada.
Na bramkę w płocie też nie ma szans. - Nie stać ich na wykucie drzwi - to ich problem. Nas też nie stać na wiele. Nie będziemy fundować osobom, które nie są w naszej spółdzielni - mówi prezes.
Niewykluczone, że konflikt mieszkańcy kontra spółdzielnia, niedługo przeniesie się do sądu.