- 1 Rowerzyści: nie dzwońcie na pieszych (209 opinii)
- 2 Dostał 5 mandatów naraz (69 opinii)
- 3 Były senator PiS trafił do więzienia (317 opinii)
- 4 Winda, która wygląda jak kapliczka (49 opinii)
- 5 Dworzec PKS w Gdańsku: co dalej? (201 opinii)
- 6 Nowa godzina wodowania z historycznej pochylni (118 opinii)
Podwodna, zimowa noc w Nowym Porcie
Zimą 1940 roku Zatokę Gdańską ściął mróz. Pośród spiętrzonej kry, wśród trzasków łamanego lodu, zamieci śnieżnych i szalejącego wiatru do portu wchodziły okręty wojenne i łodzie podwodne. Do drewnianej portowej palisady, pewnej zimowej nocy przycumował też u-boot oznaczony symbolami U-109. Na jego pokładzie znajdował się człowiek, który do końca wojny miał nieprawdopodobne szczęście.
Wolfgang Hirschfeld do marynarki wojennej zgłosił się na początku 1935 roku. Przełożeni określili go jako żołnierza o dużej dozie samodzielności. Po kilkumiesięcznym szkoleniu w Stralsundzie rozpoczął służbę jako telegrafista na pokładzie starego torpedowca T-139.
Już na samym początku wojny zadaniem torpedowca było polowanie na polski okręt podwodny Orzeł. "Złapaliśmy namiar na niego koło Treleborga w południowej Szwecji, nie mogliśmy jednak zaatakować go bombami głębinowymi, gdyż znajdowaliśmy się na szwedzkich wodach terytorialnych. Tak więc udało się mu ujść" - wspominał Hirschfeld.
Młody podoficer liczył, że na starym okręcie uda mu się w spokoju przetrwać całą wojnę. Szybko jednak dostał przeniesienie na krążownik "Karlsruhe". Przed rozpoczęciem nowej służby chciał się pożegnać ze swoją dziewczyną. Pożegnanie trwało tak długo, że spóźnił się na pociąg i prom, a okręt odpłynął bez zakochanego żołnierza. Niedługo później krążownik został storpedowany i zatopiony przez brytyjski okręt podwodny.
Hirschfeld, szczęśliwy, że żyje, po solidnej reprymendzie u dowództwa wrócił na swój stary okręt. Krótko po tych wydarzeniach otrzymał przeniesienie na okręty podwodne. Rozpoczął służbę na u-boocie typu IX. Wszedł na pokład świeżo wykończonego w Bremie okrętu podwodnego U-109. Jednostka obrała kurs na Zatokę Gdańską, by tu odbyć swoje pierwsze ćwiczenia.
Leon Widowski całe swoje dzieciństwo spędził w Nowym Porcie w domu przy Schleusenstrasse 1 (dziś ul. Zamknięta). W 1940 roku miał 10 lat.
- Gdy nadeszła wyjątkowo tego roku sroga zima, chodziliśmy ślizgać się na sanki niedaleko wielkiej rafinerii cukru i koszar przy Hindersinstrasse (obecnie ul. Kasztanowa). To, co dla nas dzieciaków było wielką atrakcją, to zupełnie nowe łodzie podwodne, które wpływały do kanału portowego. Część z nich zatrzymywała się już na nabrzeżu w pobliżu latarni morskiej, inne cumowały niedaleko Twierdzy Wisłoujście, kolejne zawijały jeszcze na Westerplatte. Żołnierze nie bardzo pozwalali byśmy zbliżali się do samych cumujących okrętów, czekaliśmy jednak w pobliżu na marynarzy schodzących z tych okrętów. Czasem mieli dla nas jakieś drobiazgi i słodycze. Dla nas atrakcją była nawet najmniejsza śrubka z takiej jednostki. Równie ciekawe były puszki i słodycze na których zawsze szukaliśmy znaków odbiorów wojskowych. To było znacznie bardziej ekscytujące niż zwykłe delicje ze sklepów. W późniejszych latach, pod koniec wojny, gdy szwankowało już zaopatrzenie, także dorośli, portowi robotnicy i inni chodzili "pohandlować" z marynarzami z u-bootów.
Czy mały Leon Widowski mógł tej zimy spotkać także Wolfgang Hirschfelda? Pewnej styczniowej nocy U-109 pojawił się na nabrzeżu w Nowym Porcie. Hirschfelda oddelegowano do nowoporckiego rzeźnika po zaopatrzenie. W tym czasie okręt wyszedł w morze na ćwiczenia.
Radiotelegrafista znów miał szczęście. Po południu, gdy przebywał na innym okręcie, nadeszła depesza: "Staranowaliśmy zanurzony okręt podwodny. Prawdopodobnie U-109.". Przyczyny i skutki kolizji niemieckich jednostek wyjaśniły się po kilku godzinach. U-109 został jedynie w niewielkim stopniu uszkodzony.
Po nerwowych przeżyciach pięciu marynarzy, w tym Hirschfeld, postanowiło odreagować podwodne stresy w lokalnej piwiarni. Ubrali skórzane kombinezony i niebieskie czapki, by na pierwszy rzut oka nie przypominać marynarzy i całą noc spędzili na pijatyce w "Latarni Morskiej" czyli lokalu, który wówczas znajdował się pod nr 43 przy Olivaerstrasse (obecna ul. Oliwska). W powrotnej drodze marynarze zdążyli jeszcze pozjeżdżać na znalezionych gdzieś sankach i pokiereszować się o okalające nabrzeże druty kolczaste. Następnego dnia U-109 miał obrać kurs na kolejne manewry w okolicach Gdyni, a potem wyruszyć na Atlantyk....
W maju roku 1945 na obecnym terytorium Polski (w tym na polskich wodach) znajdowało się nawet do 40 niemieckich okrętów podwodnych, z tego 9 lub 10 zatopionych w Bałtyku oraz około 30 w zdobytych przez wojska polskie i rosyjskie portach i stoczniach.
W tekście wykorzystałem: książki "Ostatni u-boot" Wolfganga Hirschfelda i "U-bootwaffe 1939-1945" oraz niepublikowane wspomnienia Leona Widawskiego z archiwum Towarzystwa Przyjaciół Gdańska.
- Marek Gotardm.gotard@trojmiasto.pl
Opinie (206) 8 zablokowanych
-
2010-01-05 07:52
Jak wyglądały pierwsze ćwiczenia jego u-boota w Zatoce Gdańskiej? (1)
zatapianie statków pasażerskich?
- 8 4
-
2010-01-05 16:47
prowadzenie okrętu na powierzchni i pod wodą, trymowanie, zanurzenia/wynurzenia, ćwiczebne strzelania (torpedowe/artyleryjskie/przeciwlotnicze), różnorakie alarmy, ogólnie pojęte zgrywanie załogi, itp, itd...
- 2 0
-
2010-01-05 08:02
Brawa dla autora artkułu. (2)
Tak ciekawego tekstu jak najwięcej.Zamiast polityki.Poczułem jakbym tam był w tym czasie,znajome miejsca w innej epoce.Wiem że jest jeszcze mnóstwo do napisania podobnych historii o Gdańsku.Życzę wytrwałości autorowi,bo to "coś" już ma.
- 12 7
-
2010-01-05 09:23
więcej ciekawostek co do miejsc zamordowania żydów i polaków (1)
przez mieszkańców Danzing. na jakiej ulicy ilu roztrzelano, z jakiego domu ilu wysłano do komór gazowych, ilu dzieciom i o jaki murek roztrzaskano główki, gdzie zakopywano pomordowanych starców, dzieci, kobiety w ciąży... gdzie spalano żywcem, gdzie zabijano ojców na załzawionych oczach przestraszonych małych synków i córek..............................................................................
- 2 0
-
2010-01-05 09:29
masakra ...taka jest wojna..kazdy czy niemiec czy rusek robił tak samo
- 1 0
-
2010-01-05 08:06
To nie były niemieckie okręty, tylko nazistowskie (4)
- 8 5
-
2010-01-05 08:57
(1)
nazistowsko-faszystowsko-hitlerowskie.To tak dla dokładności.
- 6 1
-
2010-01-05 09:07
które niosły cywilizację europejską zacofanym ludom wschodu
- 1 3
-
2010-01-05 09:36
A wypędzeni to nie niemcy tylko nazisci to dlaczego mają niemieckie obywatelstwo? (1)
A wypędzeni to nie niemcy tylko nazisci to dlaczego mają niemieckie obywatelstwo?
- 2 0
-
2010-01-05 11:04
jadwaszem głupio nawiązuje do art. sprzed tygodnia o Lesterze: http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Jak-Irlandczyk-bronil-Gdanska-przed-nazistami-n36312.html
- 0 0
-
2010-01-05 08:12
bardzo ciekawy artykuł (3)
oby więcej takich. jedyne, do czego można się przyczepić, to: "Ubrali skórzane kombinezony i niebieskie czapki".
- 3 5
-
2010-01-05 08:58
A jakie mieli nałożyć? Czerwone z gwiazdą złotą na środku? (2)
- 0 0
-
2010-01-05 14:39
nie ale tam pisze że dla niepoznaki! ha ha
skóra kombinezon i czapa niebieska he he
- 0 0
-
2010-01-06 08:13
no właśnie
nałożyć, założyć, ubrać się w... a nie ubrać kombinezony! teraz rozumiesz?
- 0 0
-
2010-01-05 08:20
co wynika dla ogolu z tego artykuliku ??? (4)
nie widze sensu .Nasza flota wojenna to Marynarka Wojenna , a nie Kriks Marine . to co w tym roku doczekamy kolejnych artykolow p Marka z cyklu jacy to pokrzywdzeni byli niemieccy zolnierze w trakcie IIWS . terza czas na wsponnienia zolnierzy wermachtu z zimowego oblezenia Leningradu .
- 7 12
-
2010-01-05 10:09
Kriegsmarine a nie kriks. A co do zbrodni wojennych to Karl Doenitz , naczelny dowódca Kriegsmarine był jednym z niewielu wysoko postawionych oficerów niemieckich, który nie został skazany po wojnie na karę śmierci.
- 1 0
-
2010-01-05 11:05
(2)
masz rację, powinni skrobnąć coś o korkach, domniemanym przekręcie Adamowicza, albo o meczu Lechii a Arką
- 1 0
-
2010-01-05 12:23
Przerwa zimowa w lidze jest przeciez (1)
- 0 0
-
2010-01-05 13:20
przerwa jest dla piłkarzy, a nie dla kibiców :)
- 0 0
-
2010-01-05 08:24
akademia rzygajaca
w akcji. szkoda tylko ze zajmuje czas i miejsce na cos odpowiedniego dla tego dzialu
- 3 5
-
2010-01-05 08:31
Ciekawe co on robil ,ze tak dlugo trwalo pozegnanie:) (3)
Moze troche wiecej na ten temat:)
- 4 0
-
2010-01-05 09:01
Pewnie zrobił swojej lubej kolację. (1)
A że wtedy trudno było o dobre zaopatrzenie więc wyszedł na miasto w poszukiwaniu czegoś smacznego i za nim wrócił i dokończył tą kolację...a właściwie już śniadanie to musiał zaiwaniać na pociąg na który jak wiadomo-i tak nie zdążył.
Więc kolego na pewno nie było żadnego bara bara o którym zapewne myślałeś. ;-p- 2 0
-
2010-01-05 09:10
Oczywiscie,ze myslalem o bara bara
Skoro nie zdazyl mogl wrocic i moze by cos po sniadaniu wyszlo:)
- 0 1
-
2010-01-05 09:11
Z tego co wiem demobilizowano dopiero w 1948 jednoski liniowe w angli, czesc z nich została pozniej przerzucona do indochin i na bliski wschód.
- 0 0
-
2010-01-05 08:32
nazewnictwo
Łodzie to są wiosłowe (łódź podwodna). Okręt podwodny !!! - nauczcie się poprawnej polszczyzny
- 9 2
-
2010-01-05 08:44
Podwodna noc
To ciekawy artykuł dziękuje mały skrawek bogatej historii Nowego Portu. Zuławy Gdńskie tż mają swoją histore w której uczestniczł mój ojciec odwadniając je Mam w posiadaniu książkę otych wydarzeniach bardzo ciekawa o pionierach czasów powojennych
- 4 0
-
2010-01-05 09:01
a moj dziadek walczyl w Wermachcie (3)
- 4 5
-
2010-01-05 12:16
(1)
A mój dziadek w Armii Carskiej
- 1 1
-
2010-01-05 12:24
A moj mial to wszystko w d....e
- 1 0
-
2010-01-06 08:32
mój przodek walczył w powstaniu Bar Kochby,a tata był sowieckim agentem
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.