• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Podwórkowe zabawy naszego dzieciństwa

Michał Brancewicz
1 maja 2022 (artykuł sprzed 2 lat) 
Metalowe huśtawki, drabinki, karuzele - tak wyglądała większość podwórek w latach 80. i 90. Niektóre wciąż mają ten klimat. Metalowe huśtawki, drabinki, karuzele - tak wyglądała większość podwórek w latach 80. i 90. Niektóre wciąż mają ten klimat.

Dzwoni domofon. - Wyjdziesz? Dwie minuty później już jestem na dole. Najlepiej, gdy któryś z kolegów miał piłkę, ale nawet bez niej było w co się bawić.



W co najbardziej lubiłe(a)ś się bawić na podwórku?

To sentymentalna podróż do lat 90. XX wieku, gdy na podwórko nie wychodziło się za karę, a jedynym smartfonem w ręku mogła być radziecka gierka, chociaż po co ktoś miał ją ze sobą brać?

Boisko, piasek, trzepak, drabinki, zjeżdżalnia - to były areny naszych zabaw, a tych było bez liku.

Pierwszy hazard



Dołek to był pierwszy podwórkowy hazard, chociaż, o ile dobrze pamiętam, graliśmy głównie starymi monetami sprzed denominacji. Gra polegała na wykopaniu dołka i rzucaniu do niego monetą. Kogo moneta spadła bliżej, ten pierwszy pstrykał do dołka. Czyja moneta wpadła pierwsza, ten zgarniał pozostałe do kieszeni.

Gra w dołek. W tej sytuacji można było zrobić "trzy stuki" - jeśli uderzając w ziemię, moneta wpadła, wygrywałeś. Gra w dołek. W tej sytuacji można było zrobić "trzy stuki" - jeśli uderzając w ziemię, moneta wpadła, wygrywałeś.
Gdy moneta wylądowała na skraju wlotu do dołka, można było stuknąć obok niej w ziemię ręką (chyba trzy razy). Jeśli wpadła od wstrząsów, wygrywałeś.

Wywołuję na wojnę...



Np. państwa i miasta. Oczywiście nie w domowej wersji na kartkach.

Rysowało się patykiem na piasku okrąg, dzieliło na równe części i każdy miał swój teren. Jedna osoba stawała na środku, krzyczała "wywołuję, wywołuję na wojnę..." i tu padała nazwa państwa lub miasta, a patyk był wyrzucany w powietrze.

Wszyscy rzucali się do ucieczki poza osobą, która została wywołana. Ta musiała złapać patyk i gonić kogoś. Jeśli udało jej się kogoś nim trafić, zagarniała część jego terenu. Jeśli nie, to ta druga osoba odbierała cześć jej terytorium.

Jak? Stawało się na granicy, ale nie przekraczając linii i na sztywnych nogach w kolanach trzeba było się zgiąć w pół i zaznaczyć patykiem zajmowany obszar. Nie można się było przy tym przewrócić.

Być jak Aleksander Kłak



Oczywiście na podwórku królowała piłka nożna. Rozgrywki odbywały się głównie za blokiem. Graliśmy tam w "Warszawiankę", rozgrywaliśmy mecze między sobą, były też spotkania najwyższej rangi, czyli międzypodwórkowe "święte wojny".

Sami wymyśliliśmy też grę "Gdańsk", bo ileż można było grać w "Warszawę".

Piłka zawsze zajmowała nam najwięcej czasu. Każde boisko trawiaste zmieniało się w piaskowe od intensywnego grania. Piłka zawsze zajmowała nam najwięcej czasu. Każde boisko trawiaste zmieniało się w piaskowe od intensywnego grania.
W latach 90. każdy bramkarz chciał być Aleksandrem Kłakiem z olimpijskiej reprezentacji z Barcelony'92, a napastnik Juskowiakiem.

Boisko było nie takie jak teraz, trawiaste, ale piaszczyste, bo trawa "ścierała się" od ciągłego grania. Normalna bramka była tylko jedna, drugą robiliśmy z dwóch kamieni, więc każdy chciał atakować na tę fajną bramkę. Pewnego razu zbiliśmy z desek drugą i w końcu mieliśmy dwie fajne.

Potem bramki się zmieniały. Nawet raz postawiliśmy tam "piątki", które zakosiliśmy z boiska szkolnego, w miejscu, gdzie teraz biegnie Armii Krajowej. Ale pięciometrowe bramki były za duże na takie małe boisko. Dzisiaj rzadko kiedy ktoś tam gra.

"Porto diamenten to"



Zabawa w chowanego była klasyką. Często dało się słyszeć, jak ktoś wykrzykiwał hasło-klucz, czyli "pobite gary". Oznaczało to, że coś poszło nie tak i trzeba powtórzyć rozgrywkę.

Czytaj więcej:

Podwórkowe powiedzonka z młodości



Z chowańcem wiążą się wyliczanki, które decydowały, kto pierwszy będzie krył, czyli szukał innych.

Dzisiaj stare boiska zarastają trawą, bo nikt na nich nie gra. Dzisiaj stare boiska zarastają trawą, bo nikt na nich nie gra.
Jedne miały sensowną treść:
"Siedzi anioł w niebie,
pisze list do ciebie.
Jakim atramentem pisał?
Niebieskim
Nie-bie-skim"


Innym jej brakowało:
"Wpadła bomba do piwnicy,
napisała na tablicy
S.O.S głupi pies"


A jeszcze inne były kompletnymi dziwolągami, przynajmniej tak je fonetycznie zapamiętałem:
"Pism pasm pos,
a portimelo dimi dimi di
a misza plamo demo karoli
porto diamenten to"


Ojciec, matka - czyli zabawy nożem



Co odważniejsi grali w noża. W sumie nie wiem, kto i skąd go miał, ale prawie zawsze jakiś znalazł się na podwórku. Czasami był to zwykły nóż kuchenny, ale zdarzał się, że scyzoryk albo finka.

Na początek nożem lekko spulchniało się ziemię, a potem rzucało w różnych pozycjach i układach: z palca, łokcia, brody, czoła, wewnętrznej i zewnętrznej części dłoni.

Poszczególne pozycje miały swoje nazwy: matka, ojciec, kibelek, słoneczko, gniazdko. Co podwórko to nieco inne sposoby gry. Oczywiście nóż musiał się wbić ostrzem w ziemię.

"Ziemia"



Trzepak - główny punkt dowodzenia na każdym podwórku. To tutaj była baza dla podchodów, miejsce gry w siatkówkę i zabawy w ślepca. Trzepak - główny punkt dowodzenia na każdym podwórku. To tutaj była baza dla podchodów, miejsce gry w siatkówkę i zabawy w ślepca.
Lubiliśmy też bawić się w ślepca. Jedna osoba zamykała oczy i starała się złapać innych, którzy ukrywali się na drabinkach albo trzepaku, przeskakując z jednych części na drugie, ale tak, żeby nie dotknąć ziemi.

Oczywiście każdy podglądał, ale udawał, że tego nie robi. Jeśli "ślepiec" kogoś złapał, musiał zgadnąć, kto to jest. Innym sposobem było krzyknięcie słowa "ziemia" w momencie, gdy inna osoba próbowała się przedostać w nielegalny sposób na inną część drabinek czy trzepaka.

Transfer za 250 tys. (starych) zł



Nieco z zazdrością i zainteresowaniem spoglądaliśmy też z daleka na inne podwórko, gdzie odbywały się zawody żużlowe. Każdy szanujący się żużlowiec musiał mieć rower BMX, ale zdarzały się też inne "maszyny".

Rower BMX - marzenie każdego dziecka w latach 90. To właśnie na nich ścigali się na żużlu podwórkowym. Rower BMX - marzenie każdego dziecka w latach 90. To właśnie na nich ścigali się na żużlu podwórkowym.
Na trawie mieli wytarty do gołej ziemi tor i robili na nim okrążenia jak w prawdziwym żużlu. To tam doszło chyba do jednego podwórkowego transferu. Mój kolega przeszedł z jednej do drugiej drużyny za 25 zł. To było już po denominacji, ale wtedy jeszcze często przeliczało się "na stare", czyli 250 tys. zł. Jak to brzmi.

U nas też próbowano zorganizować tor żużlowy i to, o zgrozo, na boisku do nogi. Była o to niezła wojna. W końcu fani speedwaya odpuścili.

Mógłbym wymieniać bez końca: wyścigi w kapsle, zbijak, siatkówka na trzepaku, berek, krawężnik, kwadraty, podchody.

Opinie (466) ponad 10 zablokowanych

  • Generalnie jak pojawily sie w polowie lat 80-tych farby w sprayu w samochodowych (4)

    to robilo sie wycinane szablony i latalo ze sprayem malowac budynki komuszej administracji. A czasem i bez szablonów. Niezle rozwiajaca zabawa polecam każdemu.
    Tak np walczylo sie z przymusowa armia, jaruzelem, lechem walesą czy pozniej, religią w szkołach.

    • 1 18

    • Kto minusuje? (2)

      Pewnie starzy dziadersowie :) Nie macie wspomnień i tyle. :)

      • 0 5

      • (1)

        Jak ty w latach 80 latałeś ze sprayem, to raczej młody też nie jesteś.

        • 3 0

        • Sa tu i starsi .

          50+ to jeszcze nie dramat.

          • 2 0

    • ja ze sprayem nie latałem... wolałem latać za piłką albo na piłkę, na Lechię ...z Gdyni ;)
      cóż, też już 50 na karku, ale luz, dalej jest Lechia, ale nie ma już za bardzo z kim samemu pograć

      • 3 1

  • Opinia wyróżniona

    A pamiętacie "widoczki"? (5)

    W ziemi robiło się dołek, wkładało jakieś kwiatki, przykrywało szkiełkiem i zasypywało. A potem odkopywało niespodziankę. Raczej zabawa dotyczyła dziewczyn. Pamiętam jeszcze grę w klasy i hipka- narysowane kredą na chodniku, z cyferkami, do skakania. Oczywiście trzepak, guma, podchody, kapsle. Zabawa w chowanego. Włażenie na drzewa. Wróżenie z liści akacji (kocha, lubi itd.) lub babki (ile będę mieć dzieci). :-)

    • 74 0

    • To były sekrety! (2)

      • 35 0

      • Robiłam sekrety :)

        • 7 0

      • Sekrety

        Tak, pamiętam, że szkiełka do sekretów wyjmowałyśmy z koleżankami z szafek na liczniki elektryczne (były takie na klatkach schodowych) - szkiełka wymarzone, równiutkie, kwadratowe :)))

        • 0 0

    • inaczej "sekret"

      Ale my mieliśmy inny rytuał zwiazany ze szkłem (i nie mowie tu o piciu piwa poza wiedza rodziców). Mianowicie brało sie lupę numizmatyczna i wypalałao się na drągach wzorki lub napisy. Były to nasze niezbędniki traperskie, obok liny i psa pożyczanego od sasiąda.

      Dziś wielu z tych ludzi nazywa siebie po ang. prepersami lub podobnie.

      • 9 0

    • Na niedźwiedniku

      To się nazywało sekrety.

      • 2 0

  • (1)

    Kiedyś dzieciaki same sobie tworzyły światy z niczego. Dziś mają je narzucone. I przez to są o wiele mniej kreatywne

    • 39 1

    • Spece od marketingu pracuja nad tym od urodzenia dziecka.

      koniecznie wiec chca by dziecku dac komóreczkę. Cały WOSP np bazuje od wielu lat na reklamie telefoni komórkowej i żeby mlodzi ludzie koniecznie łykali tresci z niej i zmieniali sie tak jak chcą influencerzy, którym tez płaca agencje reklamy i marketingu.

      • 9 0

  • Straszylismy się " czarna wołga" (1)

    • 27 0

    • a ja czerwonym starem sie straszyłem

      Ze zboczeniec cie bedzie chial podwiezc i zawiezie do lasu.
      Dlatego polecam nie wsiadac dzieciakom do żadnych okazji. Wiele mlodych dziewczynek tak zaginęło na terenach Gdańska i okolic.

      • 3 4

  • Klasy guma chłop gra w kolory hula hop no i w ximue zjeżdżanie z górki na tornistrach.

    • 15 1

  • Speedrower

    To były czasy!!! Wyścigi na rowerach, czyli Speedrower to było COŚ!!! Emocje za małolata przez duże E. Indian, Mądrzej, Bania, Pachoł i inni...;) Dziś całkiem inne czasy, ale są super wspomnienia, których nam nikt nie zabierze...

    • 8 1

  • Generalnie, dzieci miały więcej swobody... (1)

    Dzisiaj nie do pomyślenia

    • 31 0

    • Bo i miasto przez ostatnie dwie dekady stało sie nie do zniesienia nawet dla dorosłych.

      Mega niezprzyjazne, nastawione tylko na zysk wąskich grup.

      • 8 0

  • A kto zbierał butelki i później do skupu? (9)

    Parę groszy na słodycze.

    • 49 0

    • Butelki. (5)

      Przed oddaniem trzeba było obrać z obwódki u góry i wio do skupu. W latach '90 najwięcej płacili za te po jabolach.

      • 7 0

      • 0, 75 i chyba 0,7 (3)

        • 0 0

        • (2)

          0,25, 0,5, 0,75 - takie były miary przed UE. Litrowych nie pamiętam - może mój dziadek takich nie kupował. Rządziły wtedy: Stołowa, Krakus i Wyborowa.

          • 2 0

          • Jakiś nie kojarzę 0.25, ale kojarzę 0.375

            • 1 0

          • Butelkowo

            Podstawowe były półlitrówki do wódki, granaty 0.33 do piwa i 0,75 do wina. Litrówki czystej pamiętam z pierwszych lat 50-tych. Mój dziadek miał ich schowaną skrzynkę w piwnicy na wypadek wojny. Mówił że to najlepszy pieniądz. Otworzyliśmy dopiero na stypie po nim, resztę mężczyźni dostali jako pamiątki.

            • 0 0

      • Raz pamiętam poszedłem z makulaturą i to była straszna słabizna :D

        • 0 0

    • Moj dziadek zbierał. Mial najlepsze wyniki.

      • 1 0

    • Ja!

      • 0 0

    • Ja z kolezanka

      Myłyśmy je uprzednio w kałużach

      • 0 0

  • (2)

    Dziewczyny były rzeczywiste, a nie wirtualne (kłania się język angielski ). Dzisiejsi w swoim zadufaniu nawet nie wiedzą, co tracą. Ech...

    • 26 0

    • no tak

      i nie bylo dezodoroantów = pachnialy tylko wlosy szamponem

      • 1 2

    • w 100% trafione w punkt

      • 0 0

  • (4)

    Dziś dziecko rodzi się z trzecią grupą inwalidzką . Potem tylko wszystko się pogłębia : mama wiąże buty do IV klasy a tornister nosi za paniczem do VI klasy . A , i mama bierze kredyt na komórkę dla dzidziusia.

    • 47 4

    • Niestety to prawda

      • 9 2

    • Ja ostatnio widziałem dzieciaki z takimi tornistrami na kółeczkach i mi się skojarzyło, że te dzieciaki już są emerytami na starcie.

      • 15 2

    • Ja do tej pory nie umiem wiazac prawidlowo sznurówek

      a wychowalem sie w tych czasach. Ale zdrowie dopisuje :)

      • 1 0

    • Owsiak wiedzial w co sie wstrzela zbierajac na dzieci i sprzet medyczny.

      • 6 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane